Jeżeli Możecie Pomóżcie!

napisał/a: polcia611 2009-04-04 22:47
Witam :(
Napiszę krótko jak jest.
Po 3 latach zostawił mnie miesiąc temu narzeczony, bo byliśmy zaręczeni i 22 sierpnia 2009r. mieliśmy się żenić. Mówił że mnie kocha ale to koniec. Nie odzywał się do mnie 2 tygodni, potem napisał mi że wszystko odwołuje co było załatwione do ślubu i wesela, przez ten miesiąc pisałam i dzwoniłam ale to nic nie dało, kocham go i chciałabym żeby wrócił. Nie wiem, mam pisać nadal do niego?? Skoro to nic nie daje. Dać mu czas, żeby przemyślał wszystko i się zastanowił. Co robić?? :( Boję się że jak nie będę pisać to pomysli że jednak go nie kocham i nie walczę o niego.
napisał/a: claudiaa 2009-04-04 23:15
przykro mi że taka sytuacja Cię spotkała. Myślę że nie powinnaś ani pisać ani dzwonić tylko jak najszybciej jechać do niego (najlepiej z zaskoczenia) i zażądać wyjaśnień. Jakie by one nie były masz prawo znać okoliczności dla których zostawił Cię bez słowa. Wydaje mi się że pojawił się ktoś inny, ale gdybać sobie możemy. Widziałaś w ogóle się z nim na żywo, pytałaś co jest??
napisał/a: claudiaa 2009-04-04 23:17
hmm a dlaczego mój post jest napisany o 21;15 (godzina na forum przy poście) a w kompie mam godzinę 23;16??
napisał/a: anaa82 2009-04-05 11:12
Dla mnie to niedojrzałe pisać o odwoływaniu ślubu, juz nie mial tyle odwagi żeby Ci to powiedziec w oczy? Masz prawo znać powód dlaczego nagle zmienił zdanie, nie pisz i nie dzwon tylko tak jak mowią poprzednicy spotkaj sie z nim na żywo i niech powie Ci to wszystko prosto w oczy z konkretnym powodem dlaczego.
napisał/a: polcia611 2009-04-05 19:56
:( Witam was i dziękuję za pomoc. Byłam u niego dziś, nie otworzył mi drzwi :( przez telefon mi powiedział że mnie nie kocha :(
napisał/a: patrycja3 2009-04-05 20:45
chyba zwyczajnie stchurzyl, slub , malzenstwo.... i swiadomosc ze to juz na cale zycie....
mogl stchurzyc i bac sie odpowiedzialnosci i zobowiazan.
napisał/a: anaa82 2009-04-05 20:50
Tchórz jakich to mało. Nawet nie mial odwagi powiedziec Ci tego w twarz. Taki to z niego mężczyzna :( Jak tak można bez słowa wyjaśnienia.
Bardzo mi przykro Polcia, napewno bardzo cierpisz i zadne słowa otuchy Ci humoru nie poprawią. Musisz byc silna.
napisał/a: polcia611 2009-04-05 22:23
Tęsknota mnie powoli niszczy :( robię coś żeby nie myśleć ale to trwa tylko chwilę, potem znowu mam w głowie to samo :( Nie wiem jak będzie. Chciałabym żeby to był zły sen.
napisał/a: aetheria 2009-04-05 23:12
Polciu611, wyobrażam sobie, jak straszne chwile przeżywasz. Uda Ci się to przetrwać, zobaczysz :)
Cokolwiek się stanie, będzie dobrze. Pomyśl: może to i lepiej, jeśli taki niestały i niepewny (jak się okazuje) związek rozpada się teraz, a nie później. Potem bolałoby może znacznie bardziej... A jeśli będziecie razem, bo on poukłada sobie w głowie pewne rzeczy, również wygracie.
Wierzę, że wyjdziesz z tego doświadczenia mocniejsza. Wiem, że żadne moje słowa teraz nic nie zmienią, ale... trzymaj się :)
napisał/a: mikaz 2009-04-06 09:10
Hej POLCIA
przychylam się do tego co napisała aetheria.
Wiem,że to co się stało strasznie boli i ciężko jest ci to zrozumieć i pojąć ale moim zdaniem dobrze że stało się to teraz, a nie jakiś czas po ślubie. Powodów rozstania jest wiele może się przestraszył odpowiedzialności, może pojawiła się jakaś inna dziewczyna w jego życiu, ale tak jak dziewczyny piszą nie ma co gdybać, a on nie odbierając telefonu i otwierając drzwi postąpił jak zwykły tchórz:(
może jak przemyśli co zrobił będzie chciał wrócić do ciebie ale pytanie czy ty wtedy będziesz tego chciała???
Trzymaj się mocno i pamiętaj "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"
napisał/a: polcia611 2009-04-06 12:14
Wiele razy jak coś zrobił złego to przychodził i płakał i mnie przepraszał i mu wybaczałam bo kochałam naprawdę, a jak ja płakałam i chciałam żeby mnie nie zostawiał to nie interesowało go to że ja płaczę tylko z brodą do góry dumny wyszedł. Jak się spóźniał godzinę czy dwie to witał mnie takimi słowami "jak będziesz zła to pójdę i już więcej nie przyjdę". Nie wiem czy w ogóle tak naprawdę mnie kochał kiedykolwiek. Nadzieję że wróci będę mieć zawsze, zawsze jest nadzieja. Nie wiem jak bym się zachowała jak by wrócił za miesiąc czy za dwa, a jak gdy by wrócił za pół roku. Chciałabym wtedy żeby poczuł się tak jak ja teraz się czuję :(
napisał/a: pasia251 2009-04-06 13:06
Ja bym go nie przyjeła ... ile razy będzie Ci fundował taką hustawkę??? dla mnie to jest życie w ciągłej niepewności, a ten facet to nie facet tylko rozkapryszony bachor, ktory widzi tylko czubek swojego nosa.
Zobaczysz że to rozstanie wyjdzie ci jeszcze na dobre.
Wyobrażasz sobie Wasze małżeństwo? co by było gdzyby mu sie nagle odwidziało i zostawił cię np. z dwójką dzieci? Niestety wiem z autopsji jak wyglada potem zycie takich dzieci, i jak tatus je olewa... pomyśl o perspektywach i nie przyjmuj drania, a złamane serce sie zagoi, może szybciej niż myslisz.
pozdrawiam