Kobiety Sa Straszne

napisał/a: ania333 2007-11-14 15:59
A mojej szczęście sprzyja - młoda, ładna, na studiach jej idzie super, mój mąż ją kocha. Do mnie i do córki przestał w ogóle przyjeżdżać. Nie wiem więc, czy sprawiedliwość jest.
napisał/a: taiskierka 2007-11-14 16:16
a ja własnie odkryłam że mó maż ma jeszcze inne kochamie
więc trzaskam piorunami :(
napisał/a: Ciarka 2007-11-14 16:43
Ania333@ jest takie przysłowie: "Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy"...Poczekaj i ona dostanie za swoje :mad: A ty też dostaniesz jeszcze od losu swoją druga szanse, ale jak będziesz sie taplac we własnym cierpieniu, to możesz ja przegapić ;) Więc rozglądaj sie bacznie zamiast rozpaczać :)
napisał/a: ania333 2007-11-14 20:54
Dzięki, Ciarko. Całe szczęście już się właściwie w swym cierpieniu nie taplam. mam chwile, kiedy tęsknię za nim, kiedy czuję żal, ale jest już o wiele lepiej. Dochodzę do siebie, korzystam z życia, przebywam z ludźmi, z którymi jest mi dobrze. Pomagam innym - właśnie dziś udało mi się pomóc pewnej osobie - to była sprawa życia i śmierci. I udało się. Jestem z siebie dumna.
napisał/a: Kacha1 2007-11-15 01:15
Brawo Ania333@ w końcu przestalaś się użalać.I tak trzymaj korzystaj z życia jak tylko możesz a napewno spotka Cię szczęście.Tylko trzeba w siebie wierzyć!!!
napisał/a: taiskierka 2007-11-15 14:48
ania333@ napisal(a):Dzięki, Ciarko. Całe szczęście już się właściwie w swym cierpieniu nie taplam. mam chwile, kiedy tęsknię za nim, kiedy czuję żal, ale jest już o wiele lepiej. Dochodzę do siebie, korzystam z życia, przebywam z ludźmi, z którymi jest mi dobrze. Pomagam innym - właśnie dziś udało mi się pomóc pewnej osobie - to była sprawa życia i śmierci. I udało się. Jestem z siebie dumna.


gratuluję!
napisał/a: Koni 2007-11-15 15:06
Ulżyło wam?
napisał/a: ania333 2007-11-15 16:37
Koni - czytałam twoje wypowiedzi. Owszem, to Twoje życie i nie zamierzam Cię umoralniać. Twoja sprawa. Powiedz mi tylko, czy Twój mąż i żona Twego kochanka wiedzą o wszystkim? No bo skoro to żaden problem, to czemu by o tym im nie powiedzieć? A Wasze dzieci? Czy też wiedzą? Bo co to za problem, że mamusia ma kochanka?
napisał/a: Koni 2007-11-16 11:01
Witaj ania333@
Fajnie ,że zadałaś sobie trud i przestudiowałaś moją historie.Rozumie ,że chciałaś mnie lepiej poznać żeby po mnie pojechać... wporządku. Nie mówie ,że to nie jest problem.Ale co jeśli nikt o niczym nie wie i się nigdy nie dowie.To chyba nie wyrządzamy nikomu aż takiej krzywdy.Nie ma tu mowy o zostawianiu współmałżonków ,czy dzieci. Prawda nigdy nie wyjdzie na jaw-dopilnuje tego.Więc za przproszeniem nie dramatyzuj .
napisał/a: Drobny25 2007-11-16 11:29
Monique no

Zgadzam się z Tobą, że bycie kochanką z wyrachowania to szczyt chamstwa!
Wezmy jednak pod uwage przybytki rozkoszy które funkcjonują, tam też mezczyzni mają stałe Panie, z którymi się regularnie spotykają!!!

Co z tym zrobić?

No i nasza solidarność - działa tylko wtedy gdy mąż nie oszukuje kochanki, tak jak żony, ale dlaczego miałby jej nie oszukiwać, skoro już własną zone okłamuje?
A potem jest juz troche pózno, faceci doskonale zdają sobie z tego sprawe, ze my szybko tracimy dla nich głowe i do diabla wykorzystują to!!! Tak samo zdaja sobie sprawe, że zona tak szybko go nie zostawi, predzej zrobi awanture i juz.

Ten temat zdaje się byc bardzo trudny, ponieważ nie mamy tu zadnego z przedstawicieli płci męskiej.

pozdrawiam
napisał/a: ania333 2007-11-16 14:54
Koni - nie, nie chciałam pojechać. A poczytałam, bo Twoja reakcja na nasze wpisy niewiele mi o Tobie mówiła - więc dlatego.
Pojechać nie chciałam - przepraszam, jeśli tak wyszło. To Twoje życie i mi nic do tego. Ja mam swoje, mam "swoją" kochankę, która zabrała mi męża i ojca mojej malutkiej córeczce. Wizyta raz na miesiąc u dziecka to trochę mało - ale przecież czas trzeba poświęcać kochance... To dlatego jestem taka rozżalona...
napisał/a: Ciarka 2007-11-16 20:09
Koni, nie chciałabym żebyś odebrała mój post, jako jazde po tobie, postaram się delikatnie, choc przyznam, ze twoje podejście sprawia, ze rosnie mi wielka gula z wściekłości.
Koni napisal(a): Nie mówie ,że to nie jest problem.Ale co jeśli nikt o niczym nie wie i się nigdy nie dowie.To chyba nie wyrządzamy nikomu aż takiej krzywdy.Nie ma tu mowy o zostawianiu współmałżonków ,czy dzieci. Prawda nigdy nie wyjdzie na jaw-dopilnuje tego.Więc za przproszeniem nie dramatyzuj .

Czy ty w ogole masz pojęcie co to jest szacunek dla drugiej osoby?! Czy oszukiwanie bliskich jest w porzadku?! Skoro nie wiedzą to wszystko jest ok?! Ja np. zawsze najbardziej sie obawiałam własnie takiej sytuacji, bardzo nie chciałam, zeby ktoś robił ze mnie idiotkę, bo z czasem jest tak, że wszyscy naokoło wiedzą, a tylko zdradzani tkwią w błogiej nieswiadomości i nie wiedzą jak wielkimi sa frajerami. Jesli macie resztki szacunku dla bliskich to nie macie prawa robic im takiego świństwa! Ja akurat się dowiedziałam i powiem ci, ze każdemu wydaje się, ze nikt nigdy sie nie dowie, a nawet nie zdajesz sobie sprawy ilu ludzi sie domysla, wyczuwa co sie dzieje, choć z pozoru nie dajecie żadnych przesłanek, zeby ktokolwiek mógl sie domyslić........A nawet jesli to nigdy nie wyjdzie na jaw, to oszustwo pozostaje oszustwem i powtarzam SWIADCZY O BRAKU SZACUNKU I ODWAGI CYWILNEJ!!! A z twoich słów przebija cynizm (tekst - NIE DRAMATYZUJ!)Jak mozna uważac, że oszukując nie krzywdzimy?! Nie mieści się to w moim swiatopoglądzie :mad:
Chyba mi się nie udało delikatnie......