Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Kocham ją, i strasznie cierpie

napisał/a: neeo 2009-08-17 18:04
Witam. Postanowiłem, że w końcu wyzalę się na forum, bo sam sobie z tym nie daję rady. Z góry przepraszam, że będzie długo i chaotycznie. Sytuacja wygląda w ten sposób - 3 miesiące temu rozstaliśmy się z dziewczyną, po 2,5 roku bycia razem. W zasadzie to rozstanie wyszło z jej inicjatywy, bo uznała, że się męczy, że nie wie co do mnie czuje, jest niezdecydowana i najlepiej będzie dla niej jeśli się ode mnie odizoluje. Oczywiście mieliśmy pod koniec sporo problemów, związek się sypał, ale ja nie dopuszczałem do siebie myśli, że to ostateczny koniec. Gdyby ona nie wyszła z tym, że nie chce ze mną być, to ja bym nawet na rzęsach stawał, żeby uratować nasz związek. Ale sam nie mogłem nic zdziałać, skoro ona nie chciała. Gdy widziałem ją poraz ostatni pod koniec stycznia, to powiedziała mi - "potrzebuję paru miesięcy, żeby przekonać się co do ciebie czuję". Dlatego też nie uznałem tego jako ostateczny koniec, tylko jako przymusową przerwę i ciągle miałem nadzieję, że uda się to naprawić. Zresztą nawet gdy odchodziła to bardzo dobrze wiedziała, że ja ją kocham i że jestem tego pewny. Chciałem tylko dać nam czas na przemyślenie pewnych kwestii. Pierwszy miesiąc od rozstania to była dla mnie katorga, bo postanowiłem urwać kompletnie kontakt. Kumple mnie jakoś w tym dopomogli (imprezki, wypady za miasto itd). Czułem, że wychodzę na prostą, ale ciąglę ją kochałem i kocham nadal. Do tego ona nie dała mi o sobie zapomnieć - pisała co parę dni smsy, czasami dzwoniła. Innymi słowy - kontaktu całkowicie nie urwaliśmy i choć przybrał on raczej sztuczną formę, bez żadnego słodzenia (smsy w stylu "co u Ciebie" itd), to wydawało mi się, że ona ciągle coś do mnie czuje, że ten czas który sobie daliśmy nie idzie na marne. Jakby nie patrzeć po coś tego kontaktu szukała, ale po co to już teraz nie wiem. Przez cały ten czas zastanawialem sie co zrobic by to naprawic. I w zeszłą niedziele stało się coś czego bym w życiu się po swojej byłej nie spodziewał. Zauważyłem ją idącą za rękę z obcym mi facetem. Po prostu to był szok. Bo naprawdę wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale tego nigdy. Przecież tyle razy mi mówiła jak to zawsze bardzo długo dochodzi do siebie po rozstaniu, jak ciężko wejść jej w relację z kimś nowym, że potrzebuje mnóstwa czasu itd. A tu nagle niecałe 3 m-ce od rozstania i ma kogoś innego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że prawdopodobnie już wcześniej poznała tego faceta i "kręciła" z nim za moimi plecami. Oczywiście nie podejrzewam zdrady, ufałem jej przynajmniej sie staralem... I to boli najbardziej, chyba bardziej niż samo rozstanie. Po tym zdarzeniu do dziś nie mogę dojść do siebie. Jeszcze tydzień temu liczyłem, że uda się nam do siebie wrócić. Mnie te 3 miesiące rozłąki tylko utwierdziły w przekonaniu, że ciągle ją kocham, że bardzo tęsknię, mimo że nie dałem jej od momentu rozstania tego odczuć. Inne kobiety kompletnie mnie nie interesują, nie mówiąc już o seksie bez zobowiązań, bo to zupełnie odpada. Jestem facetem bardzo stałym w uczuciach, nigdy nie skakałem z kwiatka na kwiatek, nigdy nie zdradziłem. No ale niestety również bardzo emocjonalnie podchodzę do takich spraw i bardzo łatwo mnie zranić. Ja ciągle ją kocham i mimo tego, że ma teraz nowego faceta, myślę o niej, tęsknię. Chciałbym móc cofnąć czas, zrobić coś żebyśmy wrócili do siebie. Wiem że to irracjonalne i pewnie w tej sytuacji niewykonalne, ale co ja mam zrobić? Mam do niej straszny żal za to, że tak szybko wszystko po niej spłynęło, że mimo, że już była z tym nowym facetem, to ciągle do mnie pisała jak gdyby nigdy nic. Zastanawiam się po co te smsy i rozmowy, skoro ma nowego faceta? Może jakaś kobieta mi odpowie na to pytanie. I mimo tego że mnie tak zraniła nie potrafię jej znienawidzić. Jest mi teraz naprawdę bardzo ciężko, praktycznie całymi dniami o tym myślę i kombinuję jak rozwiązać tą kwestię. Wiem, pewnie najlepiej byłoby ją olać i zapomnieć, ale to jest cholernie trudne. Na dzień dzisiejszy niewykonalne, bo ja ją ciągle kocham i nie chcę z nią urywać kontaktu. Nie wiem, pewnie nikt nie poda mi jakiegoś złotego środka żeby rozwiązać ten problem, ale może chociaż ktoś coś doradzi. Może ktoś z Was był kiedyś w podobnej sytuacji? Juz sam nie wiem czy to ma wszystko sens, czy warto się łudzić, czekać na nią licząc, że nie ułoży się jej z tym facetem. Ale jeśli czekać to na pewno nie bezczynnie. Z drugiej strony nie będę przecież natrętem i nie będę robił z siebie ofiary. Naprawdę nie mam pojęcia co dalej. Czy jest szansa, że mógłbym ją odzyskać? Ale jesli ja odzyskam obawiam sie ze juz nie bede potrafil jej nigdy zaufac... Wybaczcie za tak długą wypowiedź, ale musiałem to z siebie zrzucić. Pozdrawiam! To była moja pierwsza poważna dziewczyna, wiązałem z nią przyszłość...
napisał/a: kasiasze 2009-08-17 19:46
Zrzuciles - lzej Ci?
Coz, nie pierwsze zlamane serce ... ale u Ciebie pierwszy raz. Posluchaj, rozstaliscie sie - chyba wprost Ci to powiedziala i w zwiazku z tym MOGLA juz wszystko. Podtrzymywala kontakt, bo sie przywyczaila do Ciebie, czegos bylo jej zal, choc jej emocje oraz moze rozum podpowiadaly "to jednak nie ten". W koncu zaczela sie po prostu z kims spotykac. Rozmawiales z nia o tym KIMS? Czy opierasz wszystko na domyslach?
Pewnie jeszcze nie jest nawet zakochana, bada - dobrze jej. No spotyka sie, sama nie wie kim on dla niej bedzie.
Musisz sie odciac, nie reagowac na jej smsy, zaczepki (nadal sa?) - powiedziec jej bardzo krotko o swoich ciagle trwajacych uczuciach, ze to dla Ciebie trudne i juz. Poprosic ja, ze niestety nie umiesz byc dla niej tylko kolega wiec wasz kontakt nie ma sensu bo cierpisz. Umiesz jej tak powiedziec?
Niestety, kochasz - ale nic na sile. Chociaz - zawsze mi sie tez nasuwa .... a czy to nie zraniona Twoja meska duma po prostu? Woli kogos innego, trudno facetowi to zniesc.
Tak czy siak pozwol jej na wybor. Milosc bywa bolesna. Ale jesli teraz Ty dasz jej spokoj i nakazesz niejako jej Tobie dac - nie wiadomo co sie jeszcze wydarzy! Jesli bedziecie sie kontaktowac, narosnie zbyt duzo zalu - i wtedy juz bedzie zle i trudno bedzie jakby co wrocic.

Powodzenia
napisał/a: Panna_M 2009-08-17 20:31
Podobnie jak Kasiarze, radziłabym zerwać z nią kontakt, bo to Cie tylko jeszcze bardziej dołuje. Skoro ona sama zauważy że ty nie odpowiedasz na telefony i wiadomości zacznie się zastanawiać dlaczego i na trzeźwo to przemyśli. Byliście razem 2,5 roku, wiem jak to boli, ale neeo, pozbieraj się i bądź twardy :)
Może po tym jak przestaniesz się odzywać ona wszystko zrozumie, że Cię raniła swoimi sms'ami.
Wtedy nie bedzi miala wyjscia, albo wroci albo zostanie z tamtym... :/

hmmm, moze i glupia moja wypowiedz... nie dołuj się :)

Wszystko sie ułoży
napisał/a: arturo1 2009-08-17 21:04
Powiedzial bym, ze trafilo Ci sie pierwsze rozstanie w wersji STANDARD, ktore to jeszcze nie raz przezyjesz z niejedna "miloscia"...
Te kolejne beda dla Ciebie o tyle latwiejsze, ze bedziesz juz mial doswiadczenie potrzebne by sobie w takiej sytuacji radzic i nie bedziesz sie zachowywal jak dziecko, ktoremu zabrano ulubiona zabawke.

Zacznij moze od przestania robienia z siebie jakiegos meczennika, po co kombinujesz wkrecasz sobie jakies historie - po co dzwonila,jak ja odzyskac, widzialem ja z innym o'la boga... a czego Ty sie spodziewales, ze bedzie nosic zalobe przez rok ? Miala ochote na innego chłopaka i go sobie znalazla. Daj jej i sobie spokoj, zerwij kontakt calkowicie... a zobaczysz jak to zadziala.

napisal(a):
Inne kobiety kompletnie mnie nie interesują...

Blad ! Duzy i... podstawowy blad.
Zafiksowales sie na kobiece, ktora Cie nie chce i TRACISZ CZAS. Rozejrzyj sie dookola.
Takich jak Twoja dziewczyna sa setki, tysiace - ktore mozesz poznac i kazda z nich moze sie okazac ciekawsza, ladniejsza inteligentniejsza od Twojej bylej.
U kazdej z nich masz o wiele wieksze szanse niz u swojej bylej bo te inne nie wiedza jeszcze, a Twoja byla juz wie.... ZE CIE NIE CHCE

napisal(a):nie mówiąc już o seksie bez zobowiązań

jesli nie interesujesz sie kobietami wogole to ten seks z kim mial by byc... ? ] (pytanie retoryczne)

Jednym zdaniem NIE LAM SIE... nie jestes ani pierwszy ani ostatni, ktorego dziewczyna zostawia.
To zwykla normalna standardowa wrecz szablonowa sytuacja. I najlepsze co mozesz zrobic to zapomniec i znalesc sobie nastepna....

Pozdr, A.
napisał/a: Smoku 2009-08-17 23:30
kasiasze, nooo pojechałaś
A gdyby tak sytuacja była odwrotna i to ona pisałaby, że wierzyła w czas, w milość, że miała wrażenie że nadejdzie happy end, czy równie jednoznacznie byś wyraziła swój pogląd?
A takich historii mamy tutaj multum... I to nie jest czepialstwo, lecz ciekawość...

neeo, sęk w tym że kasiasze, ma w dużej mierze rację... po prostu postaraj się otrząsnąć...
To jak zachowała się Twoja ex wobec Ciebie (sms-y czy coś) nie świadczyło o tym że nadal Ciebie kocha... Żyłeś nadzieją
neeo napisal(a): to wydawało mi się, że ona ciągle coś do mnie czuje,

Niestety Tobie się wydawało...

Stary, wierzyłeś w czas, że coś on da, każdy z nas miał/ma/będzie mieć taki czas w swoim życiu gdy na coś będzie czekać, ale niestety na tym świecie pewne są dwie rzeczy "death&taxes" (oczywiście "Joe Black") i mówię to ze świadomością człowieka który właśnie jest w tym momencie...
Panna_M napisal(a):pozbieraj się i bądź twardy

W 100% racja!!

arturo napisal(a):kolejne beda dla Ciebie o tyle latwiejsze, ze bedziesz juz mial doswiadczenie potrzebne by sobie w takiej sytuacji radzic


Nic dodać, nic ująć!!


3maj sie chłopaku!!
napisał/a: XŁukaszX 2009-08-18 00:30
Po przeczytaniu Twojej historii widze, że jesteś trochę podobny do mnie. Moja zerwała ze mną ponad dwa tygodnie temu i tak jak Ty byłem złamany (w sumie nadal jestem) i nie mogłem dojść do siebie. Też ze swoją wiązałem przyszłość i też wydawało mi się, że mnie kocha. Wiem, że to cholernie boli i myslisz, że to była ta jedyna i że innej już nie znajdziesz. Na początku miałem podobnie lecz czuje, ze poowli staje na nogi i szukam nowej dziewczyny. O mojej byłej staram się zapomnieć choć to trudne bardzo.

I zerwij z nią kontakt całkowicie - usuń jej numery itd, zobaczysz, że to pomoże, jasna sytuacja będzie dla Ciebie lżejsza niż ciągły niepokój co będzie dalej, czy wróci czy nie.
napisał/a: Malgorzatka21 2009-08-18 10:40
A ja zrobiłam podobnie jak ta dziewczyna z moim pierwszym chłopakiem. Zerwałam z nim a jakoś po 4 miesiącach miałam innego. Też wysyłałam sms'y, dlaczego? Bo ten drugi nie był taki jak ten pierwszy, co jest zrozumiałe i czegoś mi brakowało. Znowu w tym drugim było coś czego nie znalazłam w pierwszym i tak wkoło. Niestety nie ma ideałów. Raz się pobili, po tym jak skończyliśmy świętować zdaną maturę. W żadnym wypadku to nie jest dobry sposób na zemstę.

Założyłam post: NIEULECZALNA CHOROBA I MĘŻCZYŹNI, w którym opisałam swoją historię dotyczącą choroby. Swoją drogą proszę panów, żeby wypowiedzieli się na ten temat. Trzeci chłopak mnie zostawił po tym gdy znalazłam się w trudnej sytuacji, więc można powiedzieć że świat jest sprawiedliwy. Kiedyś ja skrzywdziłam swojego pierwszego chłopaka, a teraz trzeci skrzywdził mnie, ale nie ma co się użalać . Jak ten pierwszy mówił: "co cię nie zabije to cię wzmocni" I taka sama rada dla Ciebie neeo. Powodzenia
napisał/a: neeo 2009-08-18 20:00
gosia123 napisal(a):A ja zrobiłam podobnie jak ta dziewczyna z moim pierwszym chłopakiem.
To świadczy tylko o Tobie Gosiu ja nie zamierzam nikogo krzywdzic...
Wczesniej znalem wiele dziewczyn ale nie potrafilem je pokochac laczyla mnie z nimi wylacznie przyjazn, do czasu kiedy poznalem ja... Ktoś na forum pisal o Joe Black'u i rzeczywiscie bylo podobnie:..."Nie widzę ani odrobiny fantazji, ani krzty szaIeństwa.
TyIe w was namiętności,|co w kawałku drewna.
Chcę, żebyś oszaIała z miłości.
Chcę, żebyś Iewitowała, żebyś...
śpiewała w ekstazie i tańczyła jak derwisz.
TyIko tyIe?
Tak, bądż nieprzytomnie szczęśIiwa...
a przynajmniej bądż na to gotowa.
Bądż nieprzytomnie szczęśIiwa.
Postaram się.
Wiem, że to brzmi pretensjonaInie,
aIe miłość oznacza namiętność,
obsesję,
męki tęsknoty.
Mówię ci, zakochaj się.
Znajdż kogoś, kogo będziesz kochać na|zabój i kto też cię będzie kochał.
Jak go znaIeżć? Przestań myśIeć i słuchaj serca.
Nie słyszę głosu twojego serca.
Prawda jest taka,że życie bez miłości nie ma sensu.
Przeżyć życie i nie zakochać się,
to tak, jakby w ogóIe nie żyć.
Musisz próbować, bo kto nie próbuje,ten nie żyje..."
Przy niej po raz pierwszy w zyciu czulem ze mam wszystko, ze niczego wiecej nie potrzebuje
tylko powietrza by oddychac i zycia by przez nie z nia przejsc...
Snilem i marzylem... Bo jedyne czego chcialem to za 20 lat zrobic jej herbate usiasc w fotelu otworzyc album ze zdjeciami i ogladac przypominac sobie jak przez te wszystkie latal przeszlismy razem... Kochac ja wspierac i opiekowac sie do konca swoich dni... Od okolo roku czasu odkladalem pieniadze na nasze mieszkanie, praktycznie wszystko robilem z mysla o nas o naszej przyszlosci... Trzeba miec swoje zycie? Nie ofiarowac siebie calego drugiej osobie? Nie ufac w 100%? Ja o tym wiedzialem... Tylko ze to wszystko co robilem dla niej... robilem dla nas sprawialo mi przyjemnosc. Mowicie ze to jest standardowe normalne, to co do niej czulem nigdy nie bylo standardowe to bylo nie zwykle...
"Potęga Miłości - to potęga pragnienia,
Uwielbienia; szacunku; zrozumienie.
Potęga Miłości - to potęga tworzenia,
Delikatnych; wrażliwych sfer - poruszenia.

-Bo odczucie Miłości -
- to poczucie pełnej wartości.
-Bo odczucie Miłości -
- to pełnia emocji.
Zauważenie bogactwa - drugiej osobowości,
-Bo życie Miłością -
- to głęboki oddech.
Lekkie nóg stawianie - usatysfakcjonowanie.
- Bo życie Miłością -
- to z sił witalnych - czerpanie,
Na rauszu; na dopingu - przebywanie.
- Bo życie Miłością -
- to pozytywne myślenie,
To większa cierpliwość; pomoc; zrozumienie.

Bo tylko przy Tobie ma sens - to całe życie,
Tylko przy Tobie i dla Ciebie - warto budzić się o świcie.
Bo tylko myśląc o Tobie - nie ma co sił żałować,
Warto wyzwaniom sprostać - trud podejmować.
Tyś jest muzą - dobrym natchnieniem,
Radością serca - dobra krzewieniem."
Miała prawo? Prawo odbierac mi wszystko? Wszystko czyli siebie...?
Dlaczego? Co takiego zlego zrobilem? Czym zawinilem?
W porzadku po miesiacu dwoch kiedy zadna ze stron nie jest zaangazowana
ale ona dobrze wiedziala ze sie zaangazowalem pokochalem ja nad zycie...
Kiedys na samym poczatku balem sie pokochac, ona mi mowila ze mnie kocha i... nie potrafi beze mnie, nic ja nie cieszy beze mnie. Wtedy ja przytulilem i przysieglem ze zawsze bede przy niej... Nagralem dla niej piosenke, chcialem pod koniec wakacji zabrac ja gdzies zaspiewac dla niej i poprosic o reke... Nigdy nie bylo sytuacji ze chcialem dla niej zle... Bardzo ja szanowalem i szanowalem jej uczucia, nie pozwolilem zeby czula sie zaniedbana sama... Wiele razy mnie zawiodla, pozniej pisala ze jest jej zle ze zaluje czuje sie okropnie ze jest nikim dla kogos kto jest dla niej wszystkim w takich sytuacjach zawsze przychodzilem do niej przytulalem i mowilem ze wszystko sie ulozy ze juz jest dobrze najwazniejsze ze zrozumiala teraz bedzie z gorki... Ehh... I zaplakaly moje oczy krwistymi a wraz z nimi plakalo moje serce pytajac: Co sie stalo z nami? Plakala tez dusza pytajac dlaczego nikt lez tych nie osusza a lzy po policzkach splywaly powoli... Nikomu nie zycze wiedziec jak bardzo to boli... Z pojedynczych lez wkoncu powstal caly potok bo bylo ich coraz wiecej i coraz szybciej splywaly... Na policzkach zostaly ich slady. W oddali slychac bylo smiech echa i wycie wiatru... Bylem jak aktor opuszczonego teatru w wieku dwudziestu paru lat obudzilem sie ze swiadomoscia ze juz przegralem... Nie doplynalem do swojego portu choc ze wszystkich sil sie staralem...! Teraz stoje posrodku niczego i ide obojetnie w ktora strone... Jestem jak szczennie przez matke opuszczone, rzucone bez zalu i bez zastanowienia... Ktos odebral mi zycie... Szkoda ze zapomnial tez wziąć wspomnienia... Bardzo przepraszam za chaotyczna tresc jednak ciezko mi sie skupic i zebrac mysli... Milion pytan a ani jednej odpowiedzi... Pozdrawiam
napisał/a: małgosia2009 2009-08-18 20:36
nie czytając wypowiedzi, napisze iz wydaje mi sie ze Twoja kobieta poznała tego faceta wcześniej poczuła coś wiecej i postanowiła z nim sie związać rozstaliście się ona definitywnie ale dająć i pozostawiając Cię z nadzieją bo wie jak Ci na niej zalezy moze przed obawą tez zebyś moze nie popełnił jakiegoś głupstwa dlatego tez pisała smsy i dzwoniła bo wiedziała ze bedzie Ci wtedy łatwiej kurna przykro mi wiem co czujes
napisał/a: arturo1 2009-08-19 09:55
neeo, wiesz jak skonczyl Werter ? Warto ?
napisał/a: Fila 2009-08-19 10:12
neeo, daj spokój. Taki związek to nie jest małżeństwo.arturo słusznie Ci poradził. To dobrze nie chcesz nikogo krzywdzić, ale czy krzywdzeniem nie jest bycie z kimś z litości? Chciałbyś, żeby ta dziewczyna była z Tobą z litości?
Za kilka miesięcy będziesz jak nowonarodzony

gosia123, daj spokój - w życiu nie ma sprawiedliwości, "los" sprzyja silnym psychicznie , a Ty swoją drogą taka na pewno jesteś
napisał/a: Malgorzatka21 2009-08-19 11:09
neeo napisal(a):To świadczy tylko o Tobie Gosiu ja nie zamierzam nikogo krzywdzic...
Nie chodziło mi o to, że masz kogoś krzywdzić. Tylko chciałam zaznaczyć, że kiedyś zrobiłam tak samo jak Twoja była dziewczyna. Moją radą jest to co napisałam na koniec: "co Cię nie zabije to Cię wzmocni'. Trzeba się z tym pogodzić, że odeszła. I Fila ma rację, że:"za kilka miesięcy będziesz jak nowonarodzony". Chociaż teraz napewno trudno Ci w to uwierzyć.
Fila napisal(a):gosia123, daj spokój - w życiu nie ma sprawiedliwości, "los" sprzyja silnym psychicznie , a Ty swoją drogą taka na pewno jesteś
Przynajmniej się staram . Prawda jest taka, że doświadczenia kształtują siłę człowieka. Jeżli rok temu ten chłopak zerwałby ze mną po tym gdy się okazało, że jestem chora jestem pewna, że zamknęłabym się w sobie, nie wychodziła z domu itp. Teraz nawet nie myślę o nim, może czasami, ale napewno nie rozpamiętuje tego co robiliśmy, co czułam gdy mnie przytulał itd. Zostały miłe wspomnienia.
arturo napisal(a):Powiedzial bym, ze trafilo Ci sie pierwsze rozstanie w wersji STANDARD, ktore to jeszcze nie raz przezyjesz z niejedna "miloscia"...
Te kolejne beda dla Ciebie o tyle latwiejsze, ze bedziesz juz mial doswiadczenie potrzebne by sobie w takiej sytuacji radzic
Wiem, że nie wierzysz w to, bo jest ona tą jedyną na zwsze ale pewnie nie raz spotka Cię taka sytuacja, a wtedy łatwiej i szybciej się pozbierasz. Powodzenia