Kocham żonatego

napisał/a: Fila 2010-05-26 11:11
daria2008, uważam, że wszystko dobre jeszcze przed Tobą, ale potrzebujesz, po pierwsze, znaleźć w sobie siłę do konsekwentnego działania, po drugie przeformułować problem.

Przeformułować: to nie jest w życiu tak, że uczucia są jak lawina, przed którą nie możesz uciec. Nie jesteś bezbronna wobec swoich fascynacji, że musisz im ulec, bo władają Tobą. To groźny mit - dlatego forumowicze zarzucają Ci premedytację - Ty ciągle masz wybór, możesz panować nad sobą.

Miłość to nie tylko związek oparty na wspólnym zamieszkaniu, seksie, dzieciach. Miłość, której nie realizujesz tą drogą też może być piękna. Cały czas wspominam pewnego księdza, który powiedział, że zakochuje się w kobietach średni raz na pół roku. On uważał, że to jest piękne, mówił o tym otwarcie. Póki realizował to uczucie w szacunku dla nich, mógł się tylko cieszyć. Z racji religii pewnie modlił się za nie, może w czymś pomógł.

Także formuła "miłości zakazanej" wydaje mi się rujnująca. Owoc, którego nie możesz skosztować, kusi najbardziej, i jest to dowiedzione psychologicznie. Wszystko Ci wolno, a już na pewno wolno Ci czuć. Możesz jednak kierować czynami.

Idąc dalej, Twoja sytuacja nie skazuje Cię na żadne romantyczne nieszczęście, werterowski ból. Świat jest dla Ciebie nadal tak otwarty jaki był. Naprawdę nie ma ludzi idealnych i niezastąpionych, nie ma czegoś takiego jak dwie połówki jabłka.

Teraz konsekwencja: przeanalizuj swoją sytuację. Czy Twój przyjaciel, który walczy w sądzie o dzieci, wyzywa żonę od s___, wyżywa się na Tobie, to wciąż ta sama wspaniała istota? Takim może go zrobić decyzja o rozwodzie i zamieszkaniu z Tobą. Oglądałaś "Efekt motyla" albo podobny film? Jedno wydarzenie może nas zmienić na zawsze. Walcząc, by Wasza relacja poszła utartym szlakiem damsko-męskiego związku, zmieniasz rzeczywistość o 180 stopni. Pokochałaś silnego faceta, który szanuje swoją rodzinę, a nie frustrata (oczywiście pokazuje Ci jeden ze scenariuszy, ale bardzo prawdopodobny - może być lepiej, ale może być i duużo gorzej).

Jak już przeanalizujesz realne warianty, związane z uwikłaniem związek erotyczny, działaj według głowy, a nie podstawowych instynktów (nie mieszałabym w to serca, bo dzikie serce to wymysł romansideł). To już leży całkowicie w Twojej gestii.

Zostanie Ci miłe wspomnienie z niedawnej fascynacji, duma z własnej siły i otwartość na nowe, czasem melancholijny sentyment. Wiem, bo sprawdziłam.
napisał/a: pokerface 2010-05-26 11:15
daria2008 napisal(a):i nie chce aby ktomu kolwiek było mnie żał, nie po to tytaj napisałam...



A w jakim celu...? By coś Ci doradzić?
Raczej, by usprawiedliwić sumienie. Nie dziw się, że ludzie tak reagują. Część z nich została zdradzona, więc rozumieją sytuację lepiej niż ktokolwiek innych - tylko z tej drugiej strony.
A i myślisz, że na innym forum ludzie by Cię poklepali po plecach...?
napisał/a: daria2008 2010-05-26 11:34
widzisz, mi się wydaję, że takie forum jest po to aby komus doradzic, a nie go oceniac... bo do oceny człowiek którego się personalnie nie zna nikt niema prawa, ocenic można sytuacje..
napisałam tu aby ktos spojrzał trzezwym okiem na moją sytuacje, nie po to aby uciszyc sumienie.
sama jestem swiadoma tego co zrobiłam i sama musze się z tym uporać, ale po prostu przykre jest to że wrzucacie wszystkich do jednego worka, jakby wszystkie kobiety miały jeden cel angażując się w związek z żonatym facetem
napisał/a: ~gość 2010-05-26 12:05
daria2008 napisal(a):jakby wszystkie kobiety miały jeden cel angażując się w związek z żonatym facetem
no dobrze moze nie wszystkim chodzi o jedno... ale Dario zastanów się i odpowiedz sama sobie, ale bardzo szczerze.. czy nie chcialabys aby on odszedl od zony i był tylko z Tobą? przeciez jak się kogos kocha to chce sie być ciągle jak najblizej tej osoby.. spędzac z nia mozliwie najwiecej czasu... dzielic z tą osobą zycie.. wiec albo go nie kochasz albo jednak w głebi serca chcialabys zeby zostawił zonę..a więc chcialabys krzywdy tej kobiety, krzywdy jej dzieci..
czy nie taka jest prawda?
uparcie powtarzasz ze nie chciałas sie zakochać.. ok, ciazko sie obronic przed zakochiwaniem ale kochanie kogos jest juz swiadome.. to decycja (przynajmniej ja tak rozumiem slowo kochac), przestają rządzić i głowną rolę odgrywac emocje a krok po kroku wchodzisz w relację, podkreslam swiadomie... więc moze Ty po prostu jestes zakochana jesli u Ciebie rozum w tym przypadku ma malo do powiedzenia?
pamiętaj ze zona go kocha, na dobre i na zle.. a Tobą jedynie miotają emocje..

daria2008 napisal(a):mi się wydaję, że takie forum jest po to aby komus doradzic, a nie go oceniac... bo do oceny człowiek którego się personalnie nie zna nikt nie ma prawa, ocenic można sytuacje..
z powyzszym zgadzam sie natomiast w stu procentach.. nie osobę a sytuację.. co zreszta tez jest utrudnione bo na forum rzadko kiedy znamy relacje drugiej strony..
jedynie tak jak w tym przypadku Twoje słowa, to co Ty wiesz lub wydaje Ci sie ze wiesz..
ale niesamowicie mnie wkurza i boli momentami kiedy ktos na lewo i prawo ocenia nie znjac osoby..
napisał/a: Maćka 2010-05-26 12:07
Dario ...to niesamowite... Ty do końca chyba nie rozumiesz swojej sytuacji, a emocje zaciemniają jasność myślenia...
odpowiedz więc - sobie - jak wyobrażasz sobie związek z żonatym mężczyzną, który nie krzywdzi żony i dzieci...to się wyklucza...
wiesz, mój były mąż, przez pół roku spotykał się z dziewczyną, której opowiedział historię, jak to przez 11 lat był nieszczęśliwy... ale nie może tak po prostu odejść, bo nie wypada... kiedy dowiedziałam się o wszystkim - ułatwiłam mu zadanie - spakowałam ubrania i wystawiłam przed dom...potem przez półtora roku, podczas sporadycznych odwiedzin synka, słyszałam, że kocha jednak mnie...po czym wracał do niej... na sprawie rozwodowej powiedział, że mnie wciąż kocha i widzi szanse na scalenie naszej rodziny, po czym pojechał do niej...
o czym to świadczy?? ano...są na świecie mężczyźni, którzy nie mają kręgosłupa moralnego i takich własnie typów należy unikać...bo ściągają cierpienie na wszystkich dookoła...
wiesz, ta dziewczyna, która rozbiła moje małżeństwo, jest bardzo zniszczona kobietą...chociaż to wciąż młoda i bardzo ładna dziewczyna... nie wzięła pod uwagę tego, że jest dziecko, o które ona jest bardzo zazdrosna. W zeszłym roku przyszła do mnie i powiedziała, ze dopiero teraz rozumie, jak mnie skrzywdziła, że wcale nie chciała, że wie, że tak naprawdę On cały czas kochał i kocha mnie i naszego syna... Nie życzę Ci tej roli... moze moja historia naświetli Ci sprawę trochę z innej perspektywy :)
napisał/a: Tigana 2010-05-26 14:43
napisal(a):wrzucacie wszystkich do jednego worka, jakby wszystkie kobiety miały jeden cel angażując się w związek z żonatym facetem


Wydaje Ci się, ze życie to wiele odcieni szarości, ale w takich sytuacjach wszystko jest czarno-białe. Co z tego, jaki masz cel, liczy się efekt: rozbita rodzina, trauma u dzieci, które będą Cie nienawidzić do końca życia, rozdarty facet, który przy każdej kłótni będzie tęsknił za żoną... I ten scenariusz jest najlepszy dla Ciebie, inne są jeszcze gorsze...

Czy to jest życie, o którym marzyłaś?
napisał/a: ~gość 2010-05-26 15:55
dodajmy jeszcze - będziesz pamiętała, że on zdradził i zostawił rodzinę - będziesz się czuc bezpiecznie z kimś kto zrobił coś takiego...
napisał/a: wwakatarzyna 2010-05-26 17:16
daria2008 to pewne że nie jesteś pierwsza i na pewno nie ostatnia, i niemal pewne że cię w końcu zostawi (to że nie spaliście ze sobą nic nie znaczy, bo facetów też kręci sam filtr, może ma jeszcze jedna z która sypia..kto wie)

Na pewno też nie rozbijasz rodziny, bo skoro miał juz przygody to nawet nie ma co pisać....

Ale nie przejmuj się "napadajacymi" na Ciebie komentarzami, bardzo łatwo być ideałem zwłascza na forum.
napisał/a: ewka19841 2010-05-26 18:16
carpe_diem napisal(a):Miałoby mi być żal "Niuni" vel "Krysi" (na kształt tej z reklamy "eeee..." :) ), że nie udało jej się z moim mężem ?
Z premedytacją wpakowała się w jego/nasze życie...dostała, na co zasłużyła


No i właśnie, jeszcze miałybyśmy mieć wyrzuty sumienia, bo my takie niedobre żony - unieszczęśliwiłyśmy kochanki odbierając im naszych własnych mężów
napisał/a: daria2008 2010-05-26 18:21
ewka1984, no oczywiscie, że powinnas miec wyrzuty sumienia
napisał/a: ewka19841 2010-05-26 19:20
daria2008 napisal(a):ewka1984, no oczywiscie, że powinnas miec wyrzuty sumienia


Szkoda, że się kontakt urwał, bo od razu zadzwoniłabym, że udostępniam go choćby od zaraz


A tak na serio - mój post był reakcją na to, jak zapytałaś tu kobitkę jak czułaby się na Twoim miejscu? Z całym szacunkiem, ale dla mnie to nie fair. Nie wyobrażam sobie, że ktoś, kto romansował z moim mężem, mógłby zapytać: "a pomyślałaś, co ja czuję?". U mnie była nieco inna sytuacja i rzeczywiście miałam powód do rozmyślań (tzn. wtedy tak myślałam). Tamta kobieta ma dziecko z moim mężem (zaznaczam, że nie rozbiłam związku, gdyż poznałam go dłuuugo po ich zerwaniu). Nagle jej się zachciało go odzyskać, po paru ładnych latach. I NAPRAWDĘ -ja starałam się zrozumieć, bo tam dziecko bez ojca, może powinnam spasować. I nie było ważne, że byliśmy zaledwie parę miesięcy po ślubie. UWIERZ - NIKT WTEDY O MNIE NIE MYŚLAŁ, totalnie nikt. Dlatego tego typu wypowiedzi mnie drażnią. Do zdrady jest potrzebne dwoje, nie jedna osoba. Oni tylko się liczyli, bo dawali złudzenie rodziny, ważne, że oni mieli kontakt, ja najmniej się liczyłam. Jak mąż tylko przejrzał na oczy i stwierdził, że mnie nie zostawi dla niej to wiesz co zrobiła? - ulotniła się i do dzisiaj nie ma z nią kontaktu.

Jak miałam się czuć wtedy. I powtarzam - nie wyobrażam sobie, że ona mi jeszcze wymówki mogłaby robić. Nie jestem pępkiem świata, ale zostałam zraniona dość mocno (jak wiele kobiet na tym forum) dlatego to piszę
napisał/a: Magulka 2010-05-26 23:00
daria2008 napisal(a):przykre jest to że wrzucacie wszystkich do jednego worka, jakby wszystkie kobiety miały jeden cel angażując się w związek z żonatym facetem
Dumałam chyba z 5min nad tym "innym" celem i powiem szczerze, że tylko dwie rzeczy przyszły mi do głowy - 1. zemsta na jego żonie, 2.sex bez zobowiązań lub za korzyści materialne. Zgadłam? Daria, chcesz rozwalić komuś rodzinę i mieć faceta tylko dla siebie. Nam możesz oczy mydlić, ale sama siebie nie oszukasz. Jesteś tutaj żeby się tym podzielić, wyrzucić to z siebie. Gdyby to było takie normalne, to mogłabyś komuś w realnym świecie o tym powiedzieć, a tak pozostaje Ci jedynie anonimowe forum. Masz wyrzuty sumienia, bo robisz krzywdę wielu ludziom. Tak jak to już ktoś tutaj napisał - to nie jest miłość. Chęć posiadania i owszem, ale na pewno nie miłość.