kogo to wina?????????

napisał/a: ~melni 2007-11-10 18:41
TAISKIERKO- wiesz , ja podchodzę do życia z czystym realizmem. jeśli uważasz że głaskanie po głowce i mówienie kobiecie w takiej sytuacji jaka to ona jest biedna jej coś pomoże to jesteś w błędzie. dziewczyna jest w dołku psychicznym i wszelkie czulostki będą ją tylko wprowadzać w jeszcze gorszy stan , gdyz będzie dziewczyna siedzieć i wierzyć w to że jest biedna i niewinna , a jej mąż to ten zły - jak można przeczytać w tego typu :: poradach ": na tym forum. trzeba dziewczynie uświadomić że nie wszystko jest takie różowe. przede wszystkim gdzieś po drodze oboje popełnili błąd , podejrzewam że są jeszcze bardzo młodymi ludzmi.Justynka- nie osądzam ciebie , tylko pamiętaj że człowiek nie zmienia się z dnia na dzień. pewne symptomy musialy być widoczne jeszcze za czasów waszego narzeczeństwa. no- chyba że byliście ze soba bardzo krótko. jeśli on był taki kochany wcześniej to usiądz sobie spokojnie i pomyśl , co zaczęłaś robić inaczej ... zacznij wymagać od niego , ale nie w formie prośby tylko postaw go przed faktem dokonanym. np. po południu kiedy już po pracy mąż zje obiad powiedz że wychodzisz do koleżanki na godzinę. i nie słuchaj co ma do powiedzenia. ty i tylko ty musisz go nauczyć współuczestnictwa w prowadzeniu domu. mąż nie jest w domu po to żeby być tylko musi sie czuć potrzebny. pamiętaj- zacznij kategorycznie wymagać. to jest dopiero początek waszego małżeństwa i jeszcze wiele można uratować ale niestety to wymaga w tym przypadku twojej determinacji.
napisał/a: taiskierka 2007-11-10 20:41
mielni ja nie mówię, że trzeba ja przytulić i powiedzieć, że on jest be
ale ty tylko oceniasz i to kolejny raz w kategorii dziecka
co cię to obchodzi jak i kiedy oni mieli dziecko?
fakt jest taki, ze dziewczyna ma teraz problem i to od kiedy dziecko sie urodziło
ona nie płacze że zaszła z nim w ciążę!
i zamiast jej jakoś pomóc to ją piętnujesz
po co?
pomaga ci to?

moim zdaniempowinnaś takie wypowiedzi zachować dla siebie
wyobraź sobie że ja też jestem kobietą i też nie mam w życiu łatwo
ale nie jestem za tym, żeby kopać leżącego!
wolę podać rękę!
napisał/a: taiskierka 2007-11-10 20:44
justyna20 napisal(a):dzieki wszystkim! napewno będe walczyć...jest mi ciezko w tym związku ale czego sie nie robi dla dziecka...musze go kochać jeżeli wybaczam mu każdą głupote...może on jest zazdrosny że wiecej czasu poświęcam córce...?ale jak moge jej nie poświęcać jeżeli on mnie tak traktuje...:(
MELNI...ok możesz osądzić ze mój mąż nie dorusł po opisie mojej historii ale nie osądzaj mnie...może i nie dorosłam do małżeństwa ale do dziecka myśle że tak,bo uważam że chodź jestem młoda to jestem super matką...
JESZCZE RAZ DZIĘKI ZA RADY!!!! Spróbuje uratować to małżeństwo!



jeśli mogę coś jeszcze doradzić to nie rób mu awantur, tylko na chłodno stwierdzaj fakty, postaraj się nie być rozzłoszczoną kurą domową
wiem to bardzo trudne - ale lepiej wyjść i wrócić z konkretami niż robić draki
on wtedy wygrywa i i tak robi swoje
ale walcz! bo masz o co i dla kogo!
pozdrawiam cię mocno
napisał/a: ~melni 2007-11-11 19:41
Taiskierko- ty chyba nie wiesz co to jest forum. otóż każdy ma tu prawo wyrazić swoją opinie. a skoro ta opinia nie zgadza się z twoją to już jest niedobra i nie wolno jej wygłaszać ?? co ty wogóle za bzdury wypisujesz że ja kopię leżącego ?? przeczytaj jeszcze raz co napisałam. co do dziecka - nie mam z tym problemu , mam syna , już nastoletniego z resztą , ale Justyna wyrażnie przedstawiła cały swój problem i zaznaczyła że problem się zaczął od kiedy pojawiło sie dziecko ... a więc chyba jest coś na rzeczy prawda ? i jeszcze jedno. jeżeli twoim zdaniem pomoc polega na rozczulaniu sie i prawieniu banałów typu : porozmawiaj z nim spokojnie : to wsłczuję osobom którym chcesz w ten sposób pomóc. wiesz pomoc nie na tym polega. dziewczyna najpierw trzezwo musi ocenić co było, co jest i jak to zmienić , a nie gdybać. i tutaj potrzebna jest ktoś kto jej pomoże otworzyć na to wszystko oczy, tak aby póżniej mogła z tym problemem coś zrobić.
napisał/a: Hachiman 2007-11-12 07:33
justyna20 napisal(a):może on jest zazdrosny że wiecej czasu poświęcam córce...?

Mh. Jeżeli rodzice więcej czasu poświęcają dziecku wtedy kiedy ono wymaga opieki to jest OK. Jeżeli jednak czułabyś satysfakcję tylko ze spędzania "czasu wolnego" z córką to mają prawo być z tego powodu problemy.

melni: ja na przykład jestem przekonany że "porozmawiaj z nim spokojnie" pozwala usłyszeć od większości facetów więcej niż w nerwach, z przyjętą postawą obronną. Ale ile jest ludzi tyle temperamentów... Nerwy też czasem się przydają ale nie powinno być tu dysporoporcji.
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-12 10:36
witam was serdecznie:)
a ja uwazm inaczej,przeczytalam wasze zdania, w wiekszosci, i uwazam, ze znowu na kobiete przypada rola opiekujnki ogniska domowego...ona tez sie boryka z problemami a jej maz od nich jak najwiekszy tchorz ucieka, a waszym zdaniem powinna jeszcze o cos walczyc? oj nie, nie, nie wiem, co powinna zrobic, wiem, ze ja bym sie zbuntowala i tu nie chodzi o milosc do dziecka czy meza tylko o wlasne uczucia.kobieta nie moze byc matka swojego dziecka i matka swojego meza,to jej sie nalezy opieka i wsparcie w tak trudnym czasie. moze bunt by nic nie dal, ale przynajmniej wyplynalby z mojego serca. a o malzenstwo niec hsie martwi malzonek.jak osiol nie zauwazy ze traci rodzine, to jego sprawa.widze, ze mieszkanie dziewczyna ma i pewnie wsparcie rodzicow tez sie znajdzie a najgorzej to tak byc nieszczesliwym i wierzyc, ze mozna cos zrobic zeby bylo inaczej.moze i mozna,ale po co? w naszym kobiecych marzeniach najczesciej to ON nas zdobywa, a w zyciu jest dokladnie na odwrot.uwazam, ze w duzej mierze z winy kobiet,bo zamiast odpuscic to kochaja i zamiast odejsc to walcza.to potem nic dziwnego ze facetom sie nie chce nic, bo i takkobiety ich we wszystkim wyreczaja.
napisał/a: justyna21m 2007-11-12 13:40
rozmawiałam z mezem...powiedzialam mu co mysle o tej calej sytuacji w naszym zwiazku,jak narazie jest dobrze...ale nie zmienil sie za bardzo bo nadal nie pomaga mi przy dziecku:( tlumacze sobie ze poprostu moja córka jest za mala i tak naprawde to nie ma co znia jeszcze robic...moze jak bedzie wieksza to zacznie sie z nia bawic i opiekowac...Doszlam do wniosku ze ja tez za szybko wybuchalam i moze od tego byly te awantury...:( teraz jak nadchodzi jakas chmura wychodze zeby sie troche uspokoilo;) Zobaczymy jak dlugo tak wytrzymamy...jest plus z naszej rozmowy,ze moj maz zaczol pomagac moim rodzica i z tego sie ciesze:) nawet przyniusl mi kwiaty na przeprosiny...ciekawe jak dlugo tak bedzie:)
Dzieki za pomoc...napewno jeszcze napisze jak sie uklada.
napisał/a: justyna21m 2007-11-12 13:48
ANKAAA...ciekawe stwierdzenie..."jak osiol nie zauwazy ze traci rodzine" Juz mu to mowilam ze oddalamy sie od siebie...mowilam tez ze nie jestem jego mtką...to on mówi ale zona...i co mu teraz tu odpowiedziec...? on mysli ze jako zona to bede mu uslugiwac...i chyba tak robie...niestety;(
napisał/a: justyna21m 2007-11-26 13:14
Witam! Z moim mezem nie zmienilo sie do konca ale...jest duzo razy lepiej:) zaczelismy rozmawiac i sie tak czesto nie klucimy:) Nwet zaczol spedzac wiecej czasu z nasza corka:) sa chwile ze jest tak jak bylo wczesniej ale mniej i za to wam dziekuje:)
napisał/a: Ciarka 2007-11-26 17:56
justyna20 napisal(a):( tlumacze sobie ze poprostu moja córka jest za mala i tak naprawde to nie ma co znia jeszcze robic...moze jak bedzie wieksza to zacznie sie z nia bawic i opiekowac....

Justynko, tak sobie tego nie tłumacz, sorki, a ty tez nie wiesz, co mozna robic z takim małym dzieckiem? Skoro matka wie, to i ojciec powinien wiedziec i robic dokladnie to samo co ty. Jesli on nie potrafi byc blisko dzidziusia teraz, kiedy jest najukochańszym, słodkim maleństwem, to dopiero bedzie mu ciężko go zrozumiec, jak sie stanie upierdliwym, wygadanym nastolatkiem...