kryzys

napisał/a: honeygirl87 2010-05-10 10:13
dziekuje za słowa otuchy :*
wczoraj dzwonil do mnie wieczorem, fatlnie sie poczulam omal nie zemdlałam..bo praktycznie nic nie jadłam.
mialam wyciszone dzwieki, dobjal sie kilkanascie razy. w koncu przyjechał po polnocy. mialam otwarte dzrzwi i wszedł. zaczal mnie przytulać i mowic jak to sie marwił, ze moze trzeba jechac do lekarza skroo sie zle czuje. ja kazalam mu wyjsc. Zaczelam mu wygarniac to co zrobił. on zaprzeczał ciagle. stwierdzil ze mam problem ze sobą, to psychiczna choroba siedząca w mojej głowie, ktora wg niego kaze mu szukać czegos przez co sie rozstaniemu. Stwierdzil ze jak bede czegos szukac to zawsze znajdę, ze sobie cos dopowiem, a w efekcie i tak sie pokłocimy bo on nie toleruje sprawdzania. Powiedzial ze jestem mlodziutka jeszcze, a on jest dojrzały i normalny. Ze jakby pzreczytał takiego smsa ( oczywiscie powiedzial ze w zyciu by nie tknal mojego tel, maili itp) to zapytal by wprost cy to prawda a nie wydzwanial do faceta z którym pisałam. Tyle ze ja naprawde sie wkurzylam, pytalam go o to, ale on sie wymigiwał i oskarzał ze jestem obrzydliwa ze tknelam jego tel. Pow tez ze dla niego nie jest problemem zdrada tylko to, czy ta druga osoba chce byc z kochankiem. Ale jak zaptalam czy nie pzreszkadzało by mu to jakbym ja tak pisała z kims to pow ze po perwsze on tego nie napisał, bo 2.- pewnie by mnie zostawił. zapytalam wiec czy wolalby dowiedziec sie jak najszybciej o zdradzie, czy po kilku latach. on pow ze to i tak by wyszło z czasem wiec on nie ma potrzeby spr moich rzeczy , ze widzial by to po mnie. Dodał ze jestem młoda i zbyt histerycznie podchodze do niektórych spraw ,zbytnio sie nakrecam co daje takie efekty ze sie kłocimy. Oczywiscie pzryznalam ze zle zrobilam spr ten tel (nigdy przedtem nie robilam takich rzeczy) nie potrafi wytłumaczyc co mnie do tego podkusilo. I to nie jest tak ze czegos usilnie szukalam. Zaniepokoilo mnie to ze on azaklada kod dostepu w telefonach, ponoc dlatego własnie ze spr go ciagle co ie jest prawdą. Pewnie dlatego pomyslalam ze ma cos do ukrycia. i bledne kolo sie zamyka.
Nie wiem sama co mysles, wczoraj byl przy mnie, glaskał i pzrytulsał (na sile, bo ja czulam sie dziwnie i nie chcialam go objac, ja pomyslalam o tych smsach to czulam znow obrzydzenie do niego) Che mu wierzyc ,ale dowody sa. Nie wiem co zorbie. On pow ze chce sie zastanowic i ze bysmy dali sobie troche czasu.Naprawde zdziwilo mnie to ze on mogłby cos takiego zroić, dlatego bylam taka zdruzgotana. No a teraz mam metlik w glowie...
mam zamiar nie kontaktowac sie z nim.
On stwierdzil ze nasz zwiazek nie wyglada tak jak powinien, ja naprawde sie staralam i to nie bylo tak, ze szukalam tylko zlego, wrecz pzreciwnie ciagle zapewnialam go jaki jest dla mnie wzny. Nie wiem co dalej..
napisał/a: ~gość 2010-05-10 10:30
honeygirl87 napisal(a):atakował mnie, stwierdzil ze jestemchora psychicznie szukalam pretekstu do rozstania....ze jestem zazdorsna i wymyslam sobie glupoty, ze zadz do obcej kobiety. ze nigdy by nie ruszyl mojego tel i UWAGA: niewazne co bylo napisane ja nie zlapalam go za reke!!!!


honeygirl87 napisal(a): stwierdzil ze mam problem ze sobą, to psychiczna choroba siedząca w mojej głowie, ktora wg niego kaze mu szukać czegos przez co sie rozstaniemu.


jak mozesz po takich haslach nie wiedziec co dalej? dziewczyno slon ci nadepnal na glowe a potem mozg ci wyplynal uszami? chcesz sie samobiczowac i samotorturowac to prosze bardzo... jak on cie traktuje? zero szacunku, zero skruchy.... z reszta o jakies skrusze my tu mowimy... nie badz ostatnia naiwniaczka. ja bym najgorszemu wrogowi nie zyczyla takiego swinstwa jakie on zrobil tobie. dziewczyno. ogarnij sie. nie badz slepa, sciagnij gumiaki z oczu i zobacz prawde. fakty i dowody mowia same za siebie. a on sciemnia- dlaczego? bo mu z toba bylo WYGODNIE. sama pisalas ze mu pralas, prasowalas, sprzatalas, zrec robilas... gdzie on znajdzie taka druga?
jeszcze nawet tchorz sie nie umie przyznac tylko bije wine na ciebie. ty jeszcze wogole myslisz nad powrotem?
i co to wogole ma znaczyc, ze on sobie wszedl do twoje go domu, wlazl ci do lozka i cie przytulac zaczal? chyba ktos sobie jaja robi... jakbym go kopnela w krocze to by juz sie nie podniosl frajer jeden... wurzycilabym go rpzez okno i juz w zyciu nie chciala widziec... i zmienilabym numer telefonu, usunela wszelka pozostalosc po nim ze swego zycia
napisał/a: jaca38gda 2010-05-10 11:01
honeygirl87, zostaw go! To nie ma sensu... Ułożycie sobie życie, ale lepiej oddzielnie...
napisał/a: honeygirl87 2010-05-10 11:02
wiem ze zalezy mu na mnie, ale teraz to juz nie ma dla mnie takeigo wielkiego znaczenia.
Jestem słaba, wielokrotnie to powtarzal. Moze wie, ze jak zacznie sie tłumaczyc to chocby nie wiem jakie dowody byly, to mu uwierze?
Podstawowy dowód? smsy z konca kwietnia. Niby ma ten tel po pracowniku, robił synchronizacje i ma pomiesznae smsy swoje i tego kolesia. Ale jak mozna wytłumaczyc to ze smsy byly pisane włansie pod koniec kwietnia? pzreciez on ma ten tel juz awal czasu a tresc widomosci nie tasuje sie pzreciez z datą wysłania! tak jak wczesniej pisałam zadzownilam do tej laski. I kulturalnie zapytałam ze nie widzi nic niestosownego w tym ze spotykałą sie z zajetym mezczyzą , oczywiscie wiedziala o kogo chodzi bo podałam jej jego imie. I czy wieziala o mnie, czy ja oszukał. ona pow: " tak, znam (tu jego imie)bardzo dobrze i nie wiedziałam....po czym dodała ze mnie nei zna i nie potweirdza ani nie zpazrecza!
chyba jednak jestem dojrzalsz niz mu sie wydaje bo nie zwyzywałam tej dz****. Oczywiscie on pow ze jej nie zna, ze domysla sie kto ysylal te smsy, ze nie mam prawa do niej dzwonic bo to jakas fatalna pomyłka. Ze pzreciez niczego mu nie rakowało i powinnam go poznać lepiej pzrez ten czas bycia razem. Oczywiscie on zawsze zachowywał sie tak, ze ja nie mialam podstaw zadnych zeby pomyslec ze cos jest nie tak, ze jest ktos inny. Nie bylam czujna, bo taka pewna jego bylam. Kiedy kolezanki mowily mi o swoich facetach ktorzy je zdradzają, ja sie cieszylam w duchu ze moj taki nie jest.
Pow mi tez ze pzrez to co robie doprowadzam do konca naszego zwiazku, ze on mial zazdrosna dziewczyne juz i nie wytrzyma tak. Przeprosilam za spr jego tel, nie chcialabym zeby ktokolwiek mi tak zrobił, tyle ze ja nie mam kodu w tel, w kazdej chwili moze sobie spr go. nie mam nic do ukrycia. To jest wg niego kwestia zaufania...on twierdzi ze ja juz tak mam ze jestem wscibska, i ze go sprawdzam na kazdym kroku co jest absolutną bzdurą.wychodzil sobie wszedzie gdzie chciał, nie spr jego poczty itp. a teraz co sie stało? akurat jak mnie diabel podkusil wyszła taka sprawa.... i ja mam mu ufac tak jak wczesniej? Zaufanie jest pzrereklamowane! Niegdy nie mozna ufac nikomu do konca. Ja mu ufalam bardzo, bylam go pewna jak nikogo, dla niego skłocilam sie z najblizszymi. Ale spr mu ten tel, moze naprawde bylam ciekawa czy jest fair, czulam plytkosc tego zwiazku.. To jest nie do opisania. raz jedyny spr go, mam nadzieje ze nigdy wiecej nie posune sie do tego. pow mu ze wole wiedziec jak najszybciej niz zyc w klamstwie. ale on ma w pewnym sensie racje...zdrada wyjdzie z czasem.
Moze lepiej nie spr i nie wiedziec?! dopiero jak odejdzie to sie wyda ze mial kochanke... tylko ze on nie rozumie ze ja wole wiedziec o tym pzrez slubem i pzred zajsciem w ciaze. teraz juz chyba zawsze bede miala podejrzenia. to nic dobrego nie wrózy. jestem zmeczona. mimo ze nie bylam tak zazdrosna jak to pzredstawiał (ma manie pzresladowcza po swojej eks) teraz pewnei stane sie taka.... nie chce tego. musze z tym walczyć, ale nie chce chyba juz nim byc. Nie wierze mu, mimo ze chce. serce mowi co innego, rozum co innego. musze sie skupic na czyms a nie myslec co on robi. Macie jakies propozycje zeby odcianąc od tego mysli? w moim pzrypadku nie sprawdza sie film, ksiazka itp. Jak wyjde gdzies z kolezankami to i tak o tym mysle...
napisał/a: Magulka 2010-05-10 11:18
Zdepresjonowana, ale żeś pojechała honeygirl87, jeśli jakimś cudem nie wmówi Ci, że jesteś szurnięta, to za chwilę będzie Ci próbował wmówić, że zdrada jest czymś całkiem normalnym, że wszyscy się zdradzają, że człowiek nie jest monogamistą, że faceci tak mają, że z takim stażem związek bez zdrady jest wręcz niemożliwy, że zrozumiesz to wszystko jak będziesz w jego wieku I Ty w to zamierzasz uwierzyć? W imię czego znosisz te upokorzenia?
napisał/a: ~gość 2010-05-10 11:19
honeygirl87 napisal(a):wiem ze zalezy mu na mnie


nie rozsmieszaj nas... jak cie prosze. i sama sobie nie wkrecaj tego...

honeygirl87 napisal(a):Jestem słaba, wielokrotnie to powtarzal. Moze wie, ze jak zacznie sie tłumaczyc to chocby nie wiem jakie dowody byly, to mu uwierze?


zaiste pewnie tak sobie mysli. co rokuje tym, ze nawet jak wybaczysz to zdradzac nie przestanie- wybaczylas raz wybaczysz kolejne razy...

honeygirl87 napisal(a):Przeprosilam za spr jego tel,


chyba cie pogięło juz totalnie....

honeygirl87 napisal(a):Ja mu ufalam bardzo, bylam go pewna jak nikogo, dla niego skłocilam sie z najblizszymi


jesli osoba kocha, to nie trzeba dla niej ani z jej powodu czynic takich poswiecen....

honeygirl87 napisal(a):tylko ze on nie rozumie ze ja wole wiedziec o tym pzrez slubem i pzred zajsciem w ciaze.

ciekawa kwestia. bo ty nie doceniasz tego jakie blogoslawienstwo dostalas od Boga. wiele kobiet nie ma takiego szczescia, zeby sie przekonac ze ich partner jest sukinkotem przed slubem i dziecmi.... zwykle juz po. a wtedy zycie sie komplikuje duzo bardziej no i jest wrecz po ptokach, bo to juz serio powazne sprawy i wielkie dramaty sie kroja.
jestes w komfortowej sytuacji, a sama wkrecasz ze jest dramat.... nie ma dramamtu dziewczyno, dramat dopiero bedzie jak nie wykopiesz tego pastucha na zbity pysk... zycia przy nim miec nie bedziesz zadnego, jak juz cie zdradza, wpiera ci najwieksze sciemy zebys w nie uwierzyla (o dziwo ty lapiesz sie na ten haczyk) i jeszcze jedzie ci od wariatek i chorych psychicznie.... pogrzana jestes jak myslisz o tym zeby mu darowac cos takiego... i chyba naprawde bys miala cos z glowa jakbys z nim jeszcze byla...
milosc miloscia, ale glupota rzadzi sie wlasnymi prawami...
napisał/a: honeygirl87 2010-05-10 11:44
Zdepresjonowana wielkie dzieki za to co napisałaś. Naprawde trzeba mną potrzasnac zebym sie w koncu obudziła! Nie znajdzie lepszej, skoro bylo mu mało tego co miał...droga wolna. tylko, ze z niego taki cwaniak jest ze on mnie nie zostawi, bo zapewne mu tak wygodnie. A jak ja zostawie go, to dla niego dowód ze dązylam do rozstania od samego poczatku i to moja wina. Nie chce mu dac satysfakcji...Tak jak wczesniej pisałam: jestem atrakcyjna, zwracam uwage mezczyzn, a przy tym nie jestem głupia i potrafie zadbać o faceta (mam tu na mysli obiadki, ale tez i seks) wiec jesli malo mu bylo...Moim problemem jest nie tyle niskasamoocena co słabosc charateru, przyznaje sie bez bicia. On mowil mi zawsze ze jest taka dobra i w ogole anioł ze mnie...tylko ze jestem słaba. Ale jak zaczelam byc prawdziwa zołza to zle bylo, bo nie spzratałam, stawialam sowje zchcianki nad jego, wychodzilam ze znajoymi majac gdzies ze ona chcial sie ze mna umowić. no i awantura tez z tego powodu byla. Musze oduczyc sie chyba bycia taka dobrą, kto ma miekkie serce, ten musi miec twardy tyłek - swieta prawda! Facet nie docenia tego, kazdy chce miec wygodnie. Nie dam sie juz tak wykorzystywac. I zrobie tak:
nie bede sie z nim kontaktować
on ma sie ze mna chciec spotkac, jesli nie- trudno
nie dam juz wmawiac sobie jaka to jestem, jestem za dobra? znajdz se pan inna! tylko ze inna nie da Ci tego co ja i on pewnie swietnie zdaje sobie sprawe z tego.Kto by rezygował z takiej wygody?
mam zamiar skupic sie na sobie i zatroszczyc o siebie, musze nauczyc sie byc zdrową egoistką, a nie ofiara losu. inaczej zawsze bedzie mial przewage
narazie chce odpoczac od niego, nie chce go widziec
napisał/a: ~gość 2010-05-10 11:51
honeygirl87 napisal(a):tylko, ze z niego taki cwaniak jest ze on mnie nie zostawi, bo zapewne mu tak wygodnie. A jak ja zostawie go, to dla niego dowód ze dązylam do rozstania od samego poczatku i to moja wina. Nie chce mu dac satysfakcji...


dla niego satysfakcja bedzie, ze z nim zostaniesz po tych haslach co ci truje, sam w swoich oczach stanie sie zajebistym żigolakiem....

nie daj sobie nic wmowic- bo to nie twoja wina. dziewczyno popatrzylas mu do tel i znalazlas co znalazlas, a on ma w [Mod: pip-pip] ze cie zdradzil tylko swieta obraza majestatu bo wsadzilas palce do jego tel... jakby to kobieta tak sie zachowala, to w sredniowieczu by ja przywiazali do koni i rozszarpali...

facet jest szczerze nie wart nawet spluniecia...
napisał/a: pokerface 2010-05-10 12:09
Nie popieram szperania po czyimś telefonie, skrzynce, albo czytaniu cudzych listów. Ale z drugiej strony, jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia i nie przeszkadza mu to to ok.
Ale sama się tak zastanawiam jak często piszę z przyjaciółkami o różnych babskich rzeczach, czasem doradzam się jak chcę mężowi zrobić niespodzianką i nie chciałabym żeby czytał to. Ale jeśli ma być spokojniejszy to niech sobie przewertuje telefon.
Ale to powinno wyglądać tak... że skoro spotyka się Twój partner z kimś to albo kończy związek z Tobą (bo nie można zjeść pączka i jednocześnie go mieć) albo zrywa z tamtą, mówi Ci o wszystkim i razem to naprawiacie (o ile Ty chcesz).
Co Ci teraz doradzić? Po pierwsze nie dzwoń do niego! Wiem, ciężko... Ciężkie są takie niedopowiedziane sprawy... Ale porozmawiaj z nim w cztery oczy. Znacie się jakiś czas już, więc powinnaś poznać, czy kłamie, czy mówi prawdę. Zastanów się co dalej. Czy potrafiłabyś z nim żyć po czymś takim...

Jak chodziłam do szkoły to uczono nas na psychoterapii, że najlepszą metodą jest, gdy pacjent opowiada Ci o swoim problemie a Ty pytasz go co on by Tobie doradził w takiej sytuacji...
I wtedy to będzie dla niego najlepsze rozwiązanie.

Powiedz co Ty byś poradziła komukolwiek, swojej siostrze.., przyjaciółce, gdy zwierzyła Ci się z takiego problemu...?
napisał/a: honeygirl87 2010-05-10 12:35
poradziłaby kazdej zeby kopnęła goscia w [Mod: pip-pip]. ale o nie takie łatwe jak sie mowi.
namieszał mi tak, ze nie jestem pewna tej zdrady teraz...ale przypominam sobie na szczescie te smsy, z których nie sposób sie wytłumaczyc w racjonalny sposób. odpuszczam sobie teraz...niech sie dzieje co chce. nie bede siedziec i ryczec. Nie wole zyc w niewiedzy. Moze bylabym przez to spokojniejsza, ale nikt nie lubi jak robi sie z niego debila. wkurza mnie to, ze jak odpuszcze to on ma dowód na to, ze sie poddałam, ze liczylam na to ze on mnie zdradzi, ze szukam powodu ze jest nieszczery, ze ciale doszukuje sie niby czegos zlego. Chce mu udowodnic ze tak nie jest. On twierdzi ze dizwny jest ten nasz zwiazek, ze nie potrafie z nim normalnie rozmawiac, ze unosze sie emocjami. On jest sporo starszy, ale niech nie mysli ze moze robic i mowić co mu sie podoba. Ma i za zle ze nie mieszkamy razem, jest zły na moich rodziców ze sie wtracili w nasze sparawy (ja tez jestem na nich zła) ale juz sie nie wtracają. wyrzadzili sporo złego, ale ja nie cofne tego, on nie ma do mnie pretensji za to co oni zrobili, ale pow wprost ze to co zrobili kiełkuje w nas i doprowadzi do tego, z sie rozstaniemy. on nie ma siły podjac decyzji o rozstaniu bo zalezy mu na mnie, a ja jestem za słaba na to. Wiec nie zostawie go tyko robie wszystko zeby on mnie zostawił, szukam wszystkiego co moze doprowadzic do naszego rozstania. bledne koło. Jak sie odezwie to co mam mu powiedziec? mam chcec czas na przemyslenia? do czego mi to potrzebne i tak nei wymysle nic co mi pomoze teraz
napisał/a: pokerface 2010-05-10 12:44
To b. błędne myślenie... obwinianie rodziców, że to teraz przez nich źle się dzieje. Nieważne co zrobili, przecież swoje życie kreujesz tak jak potrafisz najlepiej! I Twój partner również! Nie można winić postronnych osób za to co Ci zrobił Twój luby... :/ Będziesz miała swoje dzieciaki to zobaczysz, że nie "wtrącanie" się do ich życia wcale nie jest takie proste... Za to co się dzieje obwiniać możecie jedynie siebie. Że nie potrafiliście poradzić sobie z natłokiem problemów.
Ale jakie by one nie były zdrada jest najgorszym rozwiązaniem. Więc jeśli się nie układało to najlepiej zrobić sobie odskocznie, nie? Nie lepiej stawić czoła problemom? A to oznacza jedynie tyle, że Twój partner nie jest gotowy do dorosłego życia.. Nie chodzi tu tylko o rodzinę, o Was... Ale chodzi też o życie zawodowe i społeczne. Nie jest gotów i już.

Co zrobić jak się odezwie? No porozmawiać. Ale to siedzi w Twojej duszy i sercu, Ty musisz wiedzieć, co dla Ciebie najlepsze. Nawet tysiąc mądrych rad na forum nie podejmie za Ciebie decyzji. Może Ci tylko pomóc w wyborze jej.
Co do Twojego pytania - powiedz mu co czujesz. Być może wcale nie potrzebujesz czasu do przemyślenia. Co tak będziesz siedziała w pokoju i rozmyślała o tym? Co to zmieni? Jeśli z nim nie porozmawiasz szczerze to nic mądrego nie wymyślisz...
A jeśli tak czujesz jak piszesz to kopnij go z uśmiechem w tyłek. Lepiej teraz niż za kilka lat jak będziecie mieć dzieci i dom.
napisał/a: jaca38gda 2010-05-10 13:26
honeygirl87, wiesz co jego zachowanie jest normalne, jak na zaistniałe okoliczności. Było mu dobrze i wygodnie - teraz może to stracić, więc robi wszystko aby pozostać przy starym dobrym układzie - znam to! Robienie debila, też ze mnie robiono.... Kochana: ja znam te numery, na mnie też to ćwiczono. Uciekaj i zatrzymaj się koło kogoś, kto na to zasługuje, komu zaufasz. To nie jest proste? To jest bardzo trudne!
Utracone zaufanie nie wraca szybko.