mąż i TEN DRUGI-co robić???
napisał/a:
iXcoXteraz
2009-04-09 19:09
Zakochałam się.
Mam męża 2 letnią córeczkę, a mimo to jestem nieszczęśliwa.
Nieszczęśliwa, bo nie mogę być z NIM, On ma na imię Bartek, tylko tyle o Nim wiem.
Spotkałam Go w .......kościele raz, drugi, trzeci i stało się-zauroczyłam się.
Zaczęłam regularnie chodzić do kościoła jak na randki, bo wiedziałam, że tylko ta mogę spokojnie na Niego popatrzeć, pomarzyć.
Zaczęłam bardziej o siebie dbać, stroić się, malować.
Nawet kupując jakiś ciuch, zastanawiam się, czy Bartkowi się spodoba???
Boże, nie myślę wtedy o mężu, tylko o Nim!!!
Mam na Jego punkcie obsesję!
marzę o Nim, w nocy śni mi się!!!
Nie wiem co robić, odsunęłam się od męża.
Ale wiem, że nie będziemy razem nigdy!!
On ma żonę dziecko, ja też mam rodzinę.
Zbyt wiele osób musielibyśmy skrzywdzić, aby móc być razem.
Wiem, że też nie jestem Mu obojętna i przez to czuję się jeszcze gorzej, bo łudzę się, że może kiedyś.................:confused:
Dniami wspominam chwile, kiedy stałam obok Niego, kiedy przechodził obok.....próbuję sobie przypomnieć jego twarz, uśmiech...........nie wiem co będzie dalej........wiem co mogłoby być, gdybyśmy poznali się kilka lat wcześniej.
poradźcie mi, jak mam o Nim zapomnieć??
Da się w ogóle??
Nie potrafię, nie chcę!!!!!!!!!!!!!
Ale nie chcę też skrzywdzić najbliższych.
Mam męża 2 letnią córeczkę, a mimo to jestem nieszczęśliwa.
Nieszczęśliwa, bo nie mogę być z NIM, On ma na imię Bartek, tylko tyle o Nim wiem.
Spotkałam Go w .......kościele raz, drugi, trzeci i stało się-zauroczyłam się.
Zaczęłam regularnie chodzić do kościoła jak na randki, bo wiedziałam, że tylko ta mogę spokojnie na Niego popatrzeć, pomarzyć.
Zaczęłam bardziej o siebie dbać, stroić się, malować.
Nawet kupując jakiś ciuch, zastanawiam się, czy Bartkowi się spodoba???
Boże, nie myślę wtedy o mężu, tylko o Nim!!!
Mam na Jego punkcie obsesję!
marzę o Nim, w nocy śni mi się!!!
Nie wiem co robić, odsunęłam się od męża.
Ale wiem, że nie będziemy razem nigdy!!
On ma żonę dziecko, ja też mam rodzinę.
Zbyt wiele osób musielibyśmy skrzywdzić, aby móc być razem.
Wiem, że też nie jestem Mu obojętna i przez to czuję się jeszcze gorzej, bo łudzę się, że może kiedyś.................:confused:
Dniami wspominam chwile, kiedy stałam obok Niego, kiedy przechodził obok.....próbuję sobie przypomnieć jego twarz, uśmiech...........nie wiem co będzie dalej........wiem co mogłoby być, gdybyśmy poznali się kilka lat wcześniej.
poradźcie mi, jak mam o Nim zapomnieć??
Da się w ogóle??
Nie potrafię, nie chcę!!!!!!!!!!!!!
Ale nie chcę też skrzywdzić najbliższych.
napisał/a:
ola_miko21
2009-04-09 20:11
Przepraszam, czy ty wogole rozmawialas kiedykolwiek z tym Bartkiem??
napisał/a:
razor1911
2009-04-09 20:42
Pomyśl sobie o tym wszystkim w ten sposób... Jeśli odszedłby od żony dla kilku chwil, tygodni, miesięcy a może nawet lat spędzonych z tobą, to znaczy, że zdradziłby osobę, którą kochał kiedyś... Myślisz, że ty byłabyś szczęśliwa? Prędzej czy później zostawiłby i ciebie. Nie miałabyś dokąd potem wracać...
napisał/a:
Frotka
2009-04-09 21:14
Skąd wiesz, że nie jesteś mu obojętna? Bo spojrzał, uśmiechnął się, przepuścil w drzwiach?
To jest naturalne zachowanie. Gdy się mija sąsiada na klatce schodowej też się czasem człowiek uśmiecha, a nie świadczy to o niczym głębszym. Do pani z kiosku też się czasem człowiek uśmiecha. Piszesz, że gdybyście byli razem skrzywdzilibyście wiele osób, ale skąd Ty w ogóle wiesz, że on by chciał z Tobą być? Stworzyłaś sobie w głowie swoje wyobrażenie o nim i na tej podstawie snujesz jakieś wizje... Nie znasz go.
Twoje zachowanie przypomina mi zachowanie nastolatki, która przeżywa platoniczne uczucie do chłopaka, którego zna tylko z widzenia i buduje sobie jego obraz na podstawie spojrzeń, uśmiechu itd.
Wg mnie, po prostu zabrakło urozmaicenia w Twoim małżeństwe, potrzebujesz tego, co było na początku (zafascynowanie, motylki
w brzuchu, tajemnica), a ponieważ wydaje Ci się niemożliwe, abyście z mężem ponownie osiagnęli ten stan, stworzyłaś sobie fikcyjną postać, na którą przelewasz te emocje. Fikcyjną ponieważ wszystko oparte jest na Twoich wyobrażeniach, mężczyzna z kościoła jest czymś w rodzaju fizycznego modelu dla Twoich wyobrażeń. Sama sobie wymyśliłaś jego charakter, snujesz wyobrażenia na temat jego zachowania -a on z całą pewnością jest inny niż Twoje wyobrażenie o nim. Sama nadałaś mu cechy, które wydają Ci się pociągające i wymarzone. To jest obcy człowiek, którego nie znasz. Drugą osobę poznaje się latami... cale życie. Znasz go tylko z widzenia, nie wiesz jaki jest, czego pragnie ani o czym myśli i marzy, a już wyobrażasz sobie wspólną przyszlosć z nim -to właśnie świadczy o tym, że to jest chwilowa i powierzchowna fascynacja.
Wg mnie, Ty wciąż kochasz męża, a ta fascynacja w końcu minie. Skoncentruj się raczej na mężu ożywieniu Waszego małżeństwa, bo szkoda rozwalać własną rodzinę dla kogoś, kto jest tylko przechodniem...
To jest naturalne zachowanie. Gdy się mija sąsiada na klatce schodowej też się czasem człowiek uśmiecha, a nie świadczy to o niczym głębszym. Do pani z kiosku też się czasem człowiek uśmiecha. Piszesz, że gdybyście byli razem skrzywdzilibyście wiele osób, ale skąd Ty w ogóle wiesz, że on by chciał z Tobą być? Stworzyłaś sobie w głowie swoje wyobrażenie o nim i na tej podstawie snujesz jakieś wizje... Nie znasz go.
Twoje zachowanie przypomina mi zachowanie nastolatki, która przeżywa platoniczne uczucie do chłopaka, którego zna tylko z widzenia i buduje sobie jego obraz na podstawie spojrzeń, uśmiechu itd.
Wg mnie, po prostu zabrakło urozmaicenia w Twoim małżeństwe, potrzebujesz tego, co było na początku (zafascynowanie, motylki
w brzuchu, tajemnica), a ponieważ wydaje Ci się niemożliwe, abyście z mężem ponownie osiagnęli ten stan, stworzyłaś sobie fikcyjną postać, na którą przelewasz te emocje. Fikcyjną ponieważ wszystko oparte jest na Twoich wyobrażeniach, mężczyzna z kościoła jest czymś w rodzaju fizycznego modelu dla Twoich wyobrażeń. Sama sobie wymyśliłaś jego charakter, snujesz wyobrażenia na temat jego zachowania -a on z całą pewnością jest inny niż Twoje wyobrażenie o nim. Sama nadałaś mu cechy, które wydają Ci się pociągające i wymarzone. To jest obcy człowiek, którego nie znasz. Drugą osobę poznaje się latami... cale życie. Znasz go tylko z widzenia, nie wiesz jaki jest, czego pragnie ani o czym myśli i marzy, a już wyobrażasz sobie wspólną przyszlosć z nim -to właśnie świadczy o tym, że to jest chwilowa i powierzchowna fascynacja.
Wg mnie, Ty wciąż kochasz męża, a ta fascynacja w końcu minie. Skoncentruj się raczej na mężu ożywieniu Waszego małżeństwa, bo szkoda rozwalać własną rodzinę dla kogoś, kto jest tylko przechodniem...
napisał/a:
anaa82
2009-04-09 21:18
Pfff, a ja jak mialam naście lat to kochałam Johnnego Deppa! Ile Ty masz lat?? Bo gadasz jak jakaś głupia małolata która raz zobaczy faceta i już mysli ze kocha. Czy Ty wiesz co oznacza słowo miłość że tych słów używasz mówiąć o facecie którego wogole nie znasz????
napisał/a:
Amelia29
2009-04-09 21:29
Ja też tak kiedyś zauroczyłam się w pewnym piosenkarzu. Wierzyłam, że gdyby tylko była okazja, to on zakochałby się we mnie. Jaka ja byłam nieszczęśliwa:( Ale miałam 13 lat.
Teraz już nie wierzę w bajki o rycerzach. Każdy ma wady i chyba lepiej żyć z facetem, którego wady już znamy, zamiast od nowa uczyć się, że facet:
(opowiednie wybrać) pierdzi, nie myje się, siorbie, ma włosy w nosie, nie spuszcza deski...
To chyba najlepsza metoda oduroczyć się - uświadomić sobie, że on nie jest ideałem.
Teraz już nie wierzę w bajki o rycerzach. Każdy ma wady i chyba lepiej żyć z facetem, którego wady już znamy, zamiast od nowa uczyć się, że facet:
(opowiednie wybrać) pierdzi, nie myje się, siorbie, ma włosy w nosie, nie spuszcza deski...
To chyba najlepsza metoda oduroczyć się - uświadomić sobie, że on nie jest ideałem.
napisał/a:
Cikitusia
2009-04-09 21:31
Zgadzam się z dziewcznami że zachowujesz sie jak nastolatka.... a skąd pewność skoro z nim nie rozmawiałaś że jest taki wspaniały jak piszesz? Skąd taka pewność że jest ideałem? Bo sama sobie tak wmówiłaś? Jak dla mnie to jesteś głupia i naiwna..... A do tego sama nie wiesz czego chcesz.....
napisał/a:
claudiaa
2009-04-09 22:52
powiedz nam coś więcej o tym Bartku! Rozmawiałaś z nim skoro znasz jego imię?
napisał/a:
Frotka
2009-04-09 23:20
Wiesz o nim tylko tyle, że ma na imię Bartek. Wasze wzajemne relacje polegają tylko na mijaniu się w kościele i spoglądaniu na siebie. To nie jest miłość! Miłośc rodzi się w miarę powstawania więzi między dwojgiem ludzi. Miłość to jest więcej niż przyjaźń, a w Waszym przypadku nawet przyjaźni nie ma. To jest tylko powierzchowna fascynacja -nawet jeśli wzajemna.
"I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci"
Jesteś pewna, że nie kochasz męża? Tak niewiele on dla Ciebie znaczy, że gotowa byłabyś go opuścić dla.... przechodnia?
Ochłoń... nie rób nic, czego mogłabyś później żałować. Zobaczysz, że to zauroczenie minie.
To zależy czego pragniesz. Jeśli ratować małżeństwo to z pewnością wiesz
co robić.
W jaki sposób mamy Ci poradzić jak o nim zapomnieć skoro Ty tego nie chcesz? Odpowiedź jest prosta: nie nakręcać się i zacząć chodzić na inną godzinę na msze.
Ale Ty tego nie chcesz.
Jednak uważasz męża za najbliższą osobę...
Wyobraź sobie sytuację, że Twój mąż nagle całkowicie znika z Twojego życia.
Nie brakowałoby Ci go?
Mylisz zauroczenie z miłością. Znając tylko czyjeś imię trudno jest planować całą przyszłość z tą osobą.
napisał/a:
Frotka
2009-04-09 23:21
Może usłyszała jak żona się do niego zwraca?
napisał/a:
Ankaaaa
2009-04-09 23:26
zgadzam sie z przedmowczyniami.
rozumiem zauroczenie- na to mozesz nie miec wplywu, ale jesli twierdzisz, ze to "milosc" - to az strach pomyslec, jak rodzine zalozylas...
rozumiem zauroczenie- na to mozesz nie miec wplywu, ale jesli twierdzisz, ze to "milosc" - to az strach pomyslec, jak rodzine zalozylas...
napisał/a:
steel
2009-04-12 14:52
ale jesteście wredne dla tej kobiety....i nawet was rozumiem....
...pierwsze co przychodzi mi do głowy, jako rada...przeżyjesz zobaczysz, po jakimś czasie bedziesz z uśmiechem wspominać te komentarze i rozdwojenie.
...i jeszcze jedno, z kazdej słabosci można wydobyć siłe...
i wiesz co ten tytuł sam mówi za siebie "maż i ten drugi...."
...pierwsze co przychodzi mi do głowy, jako rada...przeżyjesz zobaczysz, po jakimś czasie bedziesz z uśmiechem wspominać te komentarze i rozdwojenie.
...i jeszcze jedno, z kazdej słabosci można wydobyć siłe...
i wiesz co ten tytuł sam mówi za siebie "maż i ten drugi...."