Miłośc i ciągłe poścwięcenie czy wolnośc i samotnośc?

napisał/a: mattylda 2007-11-01 14:27
To bardzo trudna sytuacja... wrecz szantaz... Masz racje - musisz sie z nim rozstac. Wydaje mi sie, ze bedzie coraz gorzej. Moze to okrutne co powiem ale mysle, ze bardziej niz o niego powinnac martwic sie o siebie i uwazac na niego, bo z tego co piszezsz to on ma problem ze swoja psychika i (nie daj Boze) moze cos zrobic Tobie! Kiedy nastepnym razem powie, ze idzie sie zabic, nie dzwon do niego, bo w ten sposob to znowu ON wygrywa, to znowu Ty jestes na przegranej pozycji, jesli sie o niego starasz. Nie musze pisac, ze na tym nie polega milosc, bo przeciez dobrze o tym wiesz. Teraz na pewno jestes kompletnie rozbita ale wiem, ze przyjdzie taki czas, kiedy niewiadomo skad bedziesz miala nagle tyle sily, zeby to zrobic...
napisał/a: kaska882 2007-11-01 16:23
Witam Was!
dobrze,ze natrafilam na to forum...a szczegolnie temat pasuje do mojej historii...jestemw rozterce...;(nie wiem co robic i wogole co o tym myslec...mam nadzieje,ze mi pomozecie jakimis radami...Otoz, rozstalam sie z chlopakiem dokladnie rok temu...powodem rozstania byla jego chorobliwa zazdrosc o wszystko..o rodzine...o kolezanki,ktorych nie moglam miec,,ciagle sprawdzanie telefonu gadu gadu..jak tylko jego mialam...kazal mi puszczac syg. z tel. domowego,aby miec pewnosc ,ze siedze w domu,nie pozwalal mi chodzic do sklepu z mama;(byl zly ze jezdzilam w odwiedziny do babci mozglabym wymieniac tysiac takich niepotrzebnych klotni o to..ze ktos inny by nie zwrocil uwagi ale on..np. nie moglam ogladac telewizji jak byli jacys chlopacy,,,nie wspomne o tym jak byl zadzrosny o moich kolegow bylych;(...Mamy 19 lat..bylismy raezm 2 lata...prze ten caly rok...dzwonil do mnie..przyznam ze ja tez...bo mi brakowalo go..ale w glebi serduszka wiedzilam ze nie mozemy byc...bo nie da sie zyc normlanie jak on bez podstawnie mnie podejrzewal ze robie cos..ze go zdradzam..mial takie chore mysli;(..przed rozstaniem uderzyl mnie..popchnal na schody...uderzyl w twarz ze przed probna matura mialam spodniczke...popychal jak raz jechalm autobusem i czekal na mnie na przystanku ze ktos w autobusie ze mna rozmawial jak tak nie bylo;(!!wyzywal..zwlascza prze ten rok...:(jak np we wakacje chodzilam do pracy...to ciagle dostawlam smmy z wyzywiskami...on jets bardzo nerwowy...;(rani strasnzie slowem...;(!!nie pozwolil mi isc na studia;(...a ja przecie zmusez cos robic uczyc sie cokolwiek jak nie studia to praca!!on tego nie moze zrozumiec;(!!najlepiej by chcial abym siedziala w domu...chodze na studia...i zawalam sobie juz je;(!!nie moeg sie uczyc itd..;(bo on ciagle dzowni mowi brzydkie rzecy ze mam przerwac itd...u niego jets tak raz moiw ze kocha ze chce mieskzac ze mna byc....ze bedziemy szczesliwi(a ja w to wierze,,,bo nie chce ale nie potrafie go przestac kochac;(!!nie potrafie!!;()...a za chwile np wyzywie o to ze jetsem akurat rano na zajeciach i sie o to obrazi i nie odzywa..a na drugi dzien dzwoni..i jakby sie nic nei stalo ..mowi znowu ze kocha mysli itd.....jets zly jak pojde do kolezanki..ale on sam chodzi an studia (ale wieczorowe)tez spotyka sie zkolegami i to jest ok..ale jak ja chce gdzie spojsc to robi straszna afere..:(...w glebi serduszka bym chcial znim byc...bo nie wyobrazam sobie ze moglabym kogos tak pokochac;(ale z drugiej strony nie wyobrazam sobie bycia razem..jak on nie kontroluje tego co robi..ze w zlosci jets wstanie mnie uderyzc...ze zabrania takich normlanych czynnosci bez ktorych nie da sie zyc;(!!nie da sie mu pow. ze nic nie robie tylko sie ucze na studiach..on i tak mi nie ufa..ja tego nieraz wytrzymac nie moge takiej niepewnosci...ze nie jetsemy razem;(..a sie on odyzwa...i zeby chcial naprawic to...to on nie dalej robi swoje..ta jego zadrosc..Czy jets sens zeby o to wlaczyc ??ja nie mam sil;(ale nie moge przestac go kochac co ja mam zrobic??

[ Dodano: 2007-11-01, 16:33 ]
on sie ciagle o cos obraza ze chce wyjsc do sklepu itd...jak sam to robi wtedy jak on mi tak brzydko pisze...ja dusze to w sobie..nie wiem co robic;(!!on nieraz tym swoim chorym mysleniem doprowadza mnie do takiego stanu ze sama siebie nie poznaje;(...czemu nie mozemy stworzyc normalnego zwiazku??czemu on nie moze sie zmienic;( pogodzic to ze studiuje ze mam prawo chodzic do kolezanki do sklepu i byc z nim...bo najwazniejsze jets to ze go kocham..a on widzi tysiac problemow...ja wiem ze niektore z WAs pomysla sobie ze jestem glupia...ze podniosl na mnie reke// a ja chce z nim byc;(..ale nie potrafie o nim nie myslec;(...ale zrdugiej strony wiem ze onz aawsze takie sceny o byle co bedzie mi robil;(...i najgorsze chyba bylo to niz te wszystkie wyzwiska... to co powiedzial do mnie ostatnio;((ja spotykam sie znim od czasu do czasu...on byl moim pierwszym chlopakiem i jedynym zktorym "to"zrobilam...niedawno doszlo ze sie kochalismy...i spoznial mi sie okres...dlugo dosyc...to pewnie zrestza prze nerwy zwiazane z nim..ze tsudiami itd.;(..powiedzial mu o tym..a on do mnie...ja nie jestem pewien czy ono bedzie moje...dla mnie to byl szok...uslysezc takie slowa;(w tamtym momencie gdzie potrzebowalam od niego wsparcia;(!!i to od osoby ktora sie kocha nad zycie...(dodam ze nie mial powodow do takie podejrzewania bo ja z zadnym chlopakiem sie nie spotykalam..nie mialam nikogo po nim..choc moglam..ale nie potrafie przestac go kochac wiec nie chcialam sie znikim wiazac)caly zcas mu to mowilam..a on mogl takie cos powiedziec;(..to mi cos uswiadomilo ze jaki on jets..jakie zycie moze mnie przy nim czekac...;(ze do takie czegis byl zdolny...prosze pozmocie mi bo mi az sie zyc nie chce
napisał/a: sorrow 2007-11-01 22:40
spord, nic dziwnego... przecież on cały czas dla ciebie wiele znaczy. W jakimś sensie na pewno czujesz się trochę za niego odpowiedzialna. Tylko widzisz... to są po prostu twoje uczucia, które głęboko w tobie tkwią. Te uczucia nie mają dużo wspólnego z sytuacją, w kórej się znalazłaś. Cokolwiek zrobisz musisz być świadoma jednego faktu - ty nie jesteś odpowiedzialna za jego życie. To co on postanowi (odebrać sobie życie, czy nie) nie zależy od ciebie w najmniejszy sposób... to zależy tylko wyłącznie od niego. Na jego decyzje wydaje się, że nie masz zbyt dużego wpływu. Chcę ci powiedzieć, że masz prawo nie ulegać takiemu szantażowi i zostawać z nim ze strachu, czy litości. Nie znam twojego chłopaka i nie wiem jak z nim jest na prawdę. Jeśli wykorzystuje ten argument tylko po to, żeby wymuszać pewne rzeczy na tobie, to im prędzej się z nim rozstaniesz tym lepiej. Jeśli natomiast jest po prostu chory to rodzice muszą go wysłać na przymusowe leczenie (nie wiem, czy on jest pełnoletni czy nie). Jeśli zdarzyło ci się związać z chorym człowiekiem, to jest to zdarzenie losowe... nawet jeśli spełni kiedyś swoją groźbę to będzie to następstwo choroby, a nie jakikolwiek skutek twojego postępowania. No trudno ci... wiem... ale chyba nie będziesz miała innego wyjścia prędzej czy później.

kaska88, czy jest sens walczyć? Nie ma najmniejszego. Jesteś w okresie, kiedy szuka się partnera na całe życie... a to po prostu nie on. Zostając z nim zmarnujesz swój czas, a przede wszystkim ucierpi na tym twoja psychika. Jesteś teraz zakochana, ale nie masz innego wyjścia jak po porstu przyjąć, że wasz związek się skończył. Poczujesz się jakbyś się z nim rozeszła i pocierpisz przez jakis okres swoją nieszczęśliwą miłość (nie wiem czy spotkało to ciebie już wcześniej, ale pewnie wiesz, że da się to przeżyć obserwując swoich znajomych). A potem? Potem już tylko będzie lepiej . Spotkasz z całą pewnością kogoś, kto wraz z miłością obdarzy cię zaufaniem i będziesz cała zaskoczona jak lekko można się czuć w związku bez ciężaru ciągłych oskarżeń i zazdrości. Dzięki obecnemu związkowi zdobyłaś jedno doświadczenie życiowe i łatwo będzie ci od początku wyczuć, czy następny kandydat ma podobne usposobienie do twojego obecnego chłopaka - to jedyny pozytywny element, który ci zostanie.
napisał/a: Ancja 2007-11-02 00:50
Dla mnie to jest po prostu smieszne.

P{o pierwsze to, ze po 2 miesiacach planujecie slub.

Po drugie to, ze masz 17lat i myslisz o takich rzeczach.

Po trzecie zachowanei faceta niezrownowazonego psychicznie.

A co zrobisz jak bedzie tak cale zycie Ci gadal, ze jak czegos nie zrobic to pojdzie sie zabic? bez sensu...
napisał/a: spord 2007-11-02 10:45
Taa.. A wczoraj znowu klotnia.. O to ze wyszlam na dwor z moja przyjaciolka i kolega i mu nic nie powiedzialam.. I go oszykalam.. Ja juz nie wytrzymam.. Mysle ze dam mu jasna syuacje.. Albo sprobuje sie zmienic (ja mu w tym pomoge) Albo to bedzie koniec.. Tylko nawet jak cos to nie wiem jak mam znim zerwac.. Boje sie ze wtedy pojdzie i nikt go nie zatrzyma.. A wtedy ja sobie tego nie wybacze..
napisał/a: spord 2008-02-12 10:13
W marcu kończe 18 lat i jakieś 3 tygodnie temu dowiedzialam sie że jestem w ciąży... Na początku bylam przerażona bo nie moglam sobie tego wyobrazic.. Ale moj chlopak powiedzial że mnie nie zostawi.. Od razu powiedzielismy ich rodzicom.. Byli zaskoczeni ale powiedzieli że w każdej sytuacji.. Ulżylo mi troche.. Ale czekalo nas najgorze powiedziec moim rodzicom. Uslyszalam od nich wiele przykrych słow, że jestem glupia naiwna, pusta, a Sebastian (chlopak) gówniarzem bez grama odpowiedzialnosci.. Myslalam ze im przejdzie.. Ale jest dalej zle... Nie pozwalaja nam ze soba mieszkac, mozemy spotykac sie tylko 3 godziny dziennie mimo ze sa ferie. Mama mow że nie chce z nia rozmawiac jak mnie nawet do slowa nie dopusci a nawet jesli tak to i tak wyjdzie na jej.. Czepia sie doslownie wszystkiego tego ze nie wyłaczylam listwy od komputera, nie czytam ksiazki.. Ja juz nie mam sily.. Nie daje rady.. Z Seba mamy plan wyprowadzic sie do jego rodzicow.. Tylko ze u nich jest gorsza sytuacja materialna i nie chce ich obciażac... POMÓŻCIE PROSZĘ..
napisał/a: Patka2 2008-02-12 11:47
No najlepiej chyba w tej sytuacji zamieszkać u chłopaka. Myślę że rodzice z czasem zrozumieją, daj im więcej czasu.
napisał/a: Butterfly1 2008-02-12 14:48
Tak jak mówi Patka, nie ma sensu życ z kims kto nei akceptuje waszej miłości, dziecka i wszystkiego co wasze. Mimo,ze tam jest gorsza sytuacja materialna to lepiej zyć skromniej ale razem. A nóź jak dziecko sie urodzi to moze cos ruszy twoich rodziców, przykro mi z powodu takiej sytuacji. A chłopak może mógłby pójść dopracy i odciazyc trochę swoich rodziców? Będzie dobrze!!
napisał/a: arTemida 2008-02-12 19:20
Butterfly napisal(a):Mimo,ze tam jest gorsza sytuacja materialna to lepiej zyć skromniej ale razem.

otóz to-lepiej życ w domu skromnym ale pełnym akceptacji, zrozumienia i wzajemnej pomocy
napisał/a: evilgirl89 2008-02-12 19:37
przepraszam a ile chłopak ma lat??
a tak do tematu to bym się przeprowadziła do chłopaka zresztą ja kończe w marcu 19 lat a u chłopaka mieszkam choć nie "wpadłam" z nim............
taka zła atmosfera będzie szkodzić tobie i dzidziusiowi
napisał/a: spord 2008-02-13 11:42
Jest ode mnie o rok starszy.. I w tym roku zdaje mature... Własnie od trzech dni chodzi do pracy.. Na razie tylko kiedy nie ma szkoly bo mature musi zdac.. A pozniej juz normalnie.. Tez jestem za wyprowadzeniem sie ale musze czekac do 18 a to jeszcze 42 dni.. Ponad miesiac.. A mama teraz jest sama... Bo tato pojechal do Irlandii.. I troche mnie serce boli jak pomysle sobie że mam ją zostawic samą.. Dlatego nie wiem co mam robic..
napisał/a: Butterfly1 2008-02-15 13:37
spord, to moze jeszcze raz szczerze z nia porozmawiaj, ja widze tylko taki sposób, powiedz co ty o tym wszystkim myslisz, że chcesz dobrze dla siebie dziecka dla niej. Spróbuj chociaz, trzymam kciuki!