milosc przez neta ma sens!

napisał/a: Rose 2008-06-20 13:28
chcialam sie z wami podzielic moim szczesciem i pokazac tym ktorzy kochaja na odległość, ze nie warto sie poddawac, oraz ze milosc przez neta tez ma sens!

Poznalismy sie prawie pół roku temu na necie. Jestem zalogowana na zagranicznym portalu hot or not i wlasnie tam znalazłam moj skarb. Pomyslalam sobie ze szukanie faceta w Polsce to juz nie dla mnie, bo mialam ich wielu i bylam ciekawa jacy sa inni faceci. Poznalam tam naprawde wielu przystojnaków. Pewnego nudnego dnia przegladałam fotki i trafilam na niego. Był przystojny ( choc znalam lepszych), poprostu cos mnie do niego ciagneło. Zaczelismy pisac ze soba. Od pierwszego dnia gadalismy non stop. Nawet roznica czasu nam nie przeszkadzała ( on mieszka w USA to roznica 6 godzin). Od tamtego czasu mielismy przerwe w rozmowie jaies 5-6dni. Prawie całymi dniami siedze przed komputerem ( dobrze ze sa wakacje haha a i ucze sie zaocznie wiec jakos mi to nie przeszkadza). On niestety ma szkołe non stop ale wszedzie gdzie idzie to zabiera ze soba komputer :D haha wiem to troche głupie ale my poprostu nie portafimy bez siebie zyc. Nawet słowo kocham jakie mi powiedzial pare miesiecy temu brzmi niby naciaganie, bo jak mozna kochac kogos kogo sie nigdy nie dotkneło, jednak ja poczułam to samo i nie potrafie powiedziec dlaczego... Moj angielski nie jest zbyt dobry, ale on mi pomaga i z kazdym dniem jest lepiej. nawet jak jestesmy na kamerkach to daje rade z nawet biegła rozmowa. 3 miesiace temu padła propozycja spotkania. Odrazu sie zgodzilam tylko dopiero pozniej uswiadomilam sobie ze on mieszka na tam a ja tu i ze to nie bedzie łatwe...jadnak pozniej przypomnialo mi sie ze w te wakacje mialam jechac na kurs jezykowy do Australii, zapytalam rodzicow co mysla o tym zeby zamiast do Australii wyslac mnie do USA. Byli lekko zdziwieni bo przeciez nikogo tam nie znam a w Australii mam rodzine.Wtedy powiedzialam im o moim kochanym i zaczeli pisac do siebie maila. Mama bardzo go polubila, jak zreszta cala rodzina i wyrazila zgode na moj wyjazd. Przez 2 miesiace biegalam po miescie i zalatwialam dokumanty do wizy i zapisalam sie tam do szkoly jezykowej. Niedawno dostalam moja wymarzona wize i za tydzien jade do mojego skarba! dalej w to nie wierze, bo wydaje mi sie to takie nieosiagalne i dziwne. Jednak tu teraz zaczynaja sie schody bo dał mi miesiac na podjecie decyzji, czy wracam do Polski czy zostaje z nim...niby sie mowi ze milosc jest najwazniejsza, wiec jesli bedzie to prawdziwa milosc to pewnie z nim zostane.

Dlatego warto probowac rzeczy z pozoru niemozliwych i pomagac spełniac swoje marzenia :D pozdrawiam wszystkich :*:*
napisał/a: wierna 2008-06-20 14:09
nie bardzo rozumiem... postawił Ci ultimatum...
wierzę w taka miłość bo tak poznałam swojego partnera i wierzę że trzeba wierzyć w szczęscie ale też pomagać mu trochę...
Powodzenia życzę ;)
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-06-20 14:19
Ja poznałam chłopaka przez eski, może to nie to samo, ale podobnie. Życzę wam szczęścia, ale zastanawia mnie jedno? Dlaczego postawił Ci ultimatum?
napisał/a: ~judita85 2008-06-20 14:46
hmm znałam podobny przyapdek dziewczyna była bardzo zaangażowana z tym że facet mieszkał w Hiszpani. poleciała do niego i okazało się że przepadła. rodzina szukała jej dwa lata. znalazła się w Berlinskim domu publicznym do którego ja jej "ukochany" sprzedał...historia jak w kiepskim filmie ale niestety prawdziwa. nie chce Cie odtraszyc radze bys jednak była uważna..juz samo te ultimatum moze wiele powiedziec...jednak zycze najlepszego i miejmy nadzieje ze Ci sie uda
napisał/a: wierna 2008-06-20 14:48
Cikitusia przez eski?
napisał/a: agi813 2008-06-20 15:45
szczerze mówiąc, mnie też dziwi ultimatum. moim zdaniem, miłość jest ważna, ale nie wolno tracić zdrowego rozsądku. zostaw rodzicom jakieś namiary, adres, telefon. Powinnaś także zorientować się, gdzie znajduje się najbliższa ambasada. nie musisz mówić nic swojemu chłopakowi ,ale pamiętaj ostrożność nigdy nie zaszkodzi. choćby tylko do czasu.;)
powodzonka, trzymam kciuki za Waszą miłość
napisał/a: Rose 2008-06-20 19:29
wszystko jest ok bo mam jego dane, adres pesel i wszystko co potrzeba. maja to takze moi rodzice, ambasada oraz szkoła jezykowa do której jade. Zdeklarował sie na pismie, ze zapewni mi mieszkanie i bedzie mi pomagał. Wiec wszystko jest bezpieczne. Z tym ulitmatum to jest tak ze jesli serio małoby cos byc wiecej z tego ( bo w sumie juz planujemy jako tako nasza przyszłosc) to ja go rozumiem bo to bez sensu jesli przyjezdzam tylko na 2 miesiace do szkoly a pozniej wracam do Polski. On nie chce czekac pozniej nie wiadomo jak długo zanim znowu zdobede kase na bilet i cala reszte.Jesli mamy byc razem to nie na odległosc. Poza tym tu w Polsce oprócz rodziny nic mnie nie trzyma wiec mysle ze nie ma zadnych wiekszych przeciwwskazan do tego zebysmy stworzyli rodzine. To sa w sumie narazie plany na nasza przyszłosc, ale zobaczymy jak to bedzie kiedy tam pojade...
napisał/a: Rose 2008-06-20 19:30
poza tym w tym samym miescie mieszka przyjaciel mojej znajomej który w kazdej chwili moze mi pomoc...
napisał/a: agi813 2008-06-21 06:52
Wiesz, super, że tak rozsądnie do tego wszystkiego podchodzisz.
Wszystkiego dobrego
napisał/a: wierna 2008-06-21 12:08
dobrze że się zabezpieczyłaś masz wszystkie dane itp. brawo za zdrowy rozsądek ;)
napisał/a: Rose 2008-06-21 20:43
:D w takich przypadkach zawsze sie trzeba zabezpieczac! pozdrawiam :*
napisał/a: Canada4 2008-12-18 23:36
No właśnie, net to net, bo wiesz kto tam siedzi po drugiej stronie. Ja po paru czatach bym się nie odwazyła chyba, chociaż to od wszystkiego zależy. Life is crazy and we too.