Miłości chyba nie ma :(

napisał/a: madziara85 2009-10-21 21:30
albo to ja nie umiem kochać..moja historia jest podobna do tych wszystkich innych..kochający mąż, wspaniały kochanek i podwójne życie, wieczne kłamstwa, na przemian szczęście i męczarnia:( jestem 4 lata po ślubie...mój mąz nawet sie nie domyśla ze mogę kogoś mieć na boku albo przynajmniej tego po sobie nie daje poznać...każdy myśli ze jestesmy idealnym małzenstwem..wyszłam za niego bo wydawało mi sie ze go kocham i tylko wydawało bo juz po ślubie przestałam cokolwiek do niego czuć mimo ,że on rzuciłby u moich stóp cały swiat i zrobił dla mnie wszystko...mamy dziecko i chyba to mnie przy nim trzyma..litość, dziecko, pozory zeby ludzie o nas nie gadali....nic mnie w nim nie pociąga, nie kochamy sie juz nawet bo dla mnie to koszmar...nie to co z miom kochankiem...szaleje za nim, jestem szczęsliwa przy nim, wszystko mnie w nim pociąga..problem w tym ,że on twierdzi ze mnie kocha nad zycie, ze jest w stanie poswiecic dla mnie swoje dotychczasowe zycie...ma zone i dwoje dzieci...i podobno jej nie kocha...spotykamy sie od roku...spedzamy razem bardzo duzo czasu, poznalismy sie juz dosyc dobrze od tych złych i dobrych stron...on jest we mnie zapatrzony jak w obrazek, ale ja nie umiem nawet sobie wyobrazic zycia z nim...nie umiem rozbic czyjegos małzenstwa, i nie zostawie meza bo mi go żal...nie kocham ani jednego ani drugiego..wiem tylko przy kim jestem szczeliwa i nic nie chce zmieniac..czuje ze to brnie za daleko ale nie wiem co robic...nie zostawie meza i nie zabiore bogu ducha winnej kobiecie meza:/ nie mozna zbudowac własnego szczescia na nieszczesciu innych :/
napisał/a: Magdalena32 2009-10-21 22:04
to w takim razie kończ z kochankiem! skoro nie chcesz odbierać innej męża ani odchodzić od męża to wyjście jest oczywiste a i jeszcze dziecko czyli wiesz co masz zrobić, ale tego nie zrobisz bo jesteś zbyt wygodna. chcesz zniszczyć życie innym ale masz jeszcze czelność wynajdować jakieś powody swoich czynów u innych osób (tych nie winnych osób)? bezczelność totalna! nie kochasz męża odchodzisz od niego, wielbisz kochanka wiążesz się z nim, proste, no ale wygodnictwo wygrywa bo wtedy będą gadać i to wszystko, dziecko nic tu nie zmienia bo dla tego dziecka przecież ryzykujesz zabraniem mu ojca w sytuacji kiedy ten się dowie o romansie i możliwe że zażąda rozwodu.
napisał/a: nawiedzony 2009-10-21 23:08
No chybaze zrzeknie sie praw rodzicielskich...Taka matka nie zasluguje na wychowywanie dziecka,zwlaszcza samotnie tzn bez prawdziwego ojca...Na kogo moze wychowac potomstwo patologiczna matka?Tylko na cos podobnego sobie...
napisał/a: ~gość 2009-10-21 23:20
madziara85 napisal(a):kochający mąż, wspaniały kochanek i podwójne życie, wieczne kłamstwa, na przemian szczęście i męczarnia:( jestem 4 lata po ślubie...mój mąż nawet się nie domyśla ze mogę kogoś mieć na boku albo przynajmniej tego po sobie nie daje poznać...każdy myśli ze jesteśmy idealnym małżeństwem..wyszłam za niego bo wydawało mi się ze go kocham i tylko wydawało bo już po ślubie przestałam cokolwiek do niego czuć mimo ,że on rzuciłby u moich stóp cały świat i zrobił dla mnie wszystko...mamy dziecko i chyba to mnie przy nim trzyma..litość, dziecko, pozory żeby ludzie o nas nie gadali....nic mnie w nim nie pociąga, nie kochamy sie juz nawet bo dla mnie to koszmar...nie to co z moim kochankiem...szaleje za nim, jestem szczęśliwa przy nim, wszystko mnie w nim pociąga..


Ten post jest bardzo cenny, przedstawia bowiem uczucia zdradzającej żony do własnego męża.
wyobraźmy sobie, że zdradzony mąż odkrywa istnienie kochanka i prosi nas forumowiczów o radę.

Jedyna rada w tej sytuacji to rozwód. Bez względu bowiem jakby ten mąż by się starał, to i tak nie "odzyska" miłości żony, nie da się bowiem odzyskać tego, co nigdy nie istniało.
Kto chce, żeby żona była z nim z litości, a kontakty fizyczne były dla niej koszmarem ( czytaj budziły obrzydzenie ), niech się zgłosi.
napisał/a: ~gość 2009-10-22 02:09
Kobiety to są takie stworzenia, że jak im jest za dobrze, to szukają wrażeń, a jak im jest źle i mają faceta drania, to szukają ukojenia cierpienia. Oczywiście szukają tego poza związkiem i nigdy nie u koleżanek.

Tobie jest zdecydowanie za dobrze i nie wiesz jeszcze że życie nie jest snem ani bajką.

Kobiety są też jak małpki, najlepiej gdy trzymają się obiema łapkami dwóch gałązek.

A faceci to oczywiście świnie i dranie bez uczuć.

Madziaro85 jesteś osobą mniej więcej w moim wieku, nieco młodszą, myślę, że nadal jesteś bardzo niedojrzała emocjonalnie lub zdecydowanie za wcześnie wyszłaś za mąż.
Z Twoich wypowiedzi o tym, że przejmujesz się co będą gadać ludzie itd, wynika, że być może wyszłaś za mąż właśnie z takich powodów. Nie chcę tu nic wyrokować ani deprecjonować, ale w kręgach małomiasteczkowych lub chorobliwie religijnych presja społeczna wymaga na ludziach małżeństwa w całkowicie nierozsądnych okolicznościach... W szczególności gdy pojawiają się dzieci. Takie bywają efekty, jak opisujesz Ty, że od początku małżeństwa nie ma miłości u Ciebie.

Im dłużej będziesz siedzieć w tym małżeństwie, tym wyrządzasz większą krzywdę swojemu mężowi. Wykorzystaj to, że jeszcze liczysz się z tym co on czuje i odejdź, pozwól mu poznać kogoś, kto zasłuży na jego miłość i kto go pokocha. Sobie też daj szansę na spotkanie takiego kogoś. Masz 24 lata, wszystko przed Tobą.

Powiem Ci jak to się skończy. Niestety co by się nie stało, to nasze wspaniałe polskie prawo odbierze dziecko Twojemu mężowi, który haruje jak wół dla Ciebie i Dziecka. I to on będzie tu największym przegranym, a nic nie zawinił. W końcu facet to świnia.

Opcje masz 2, a w sumie 3
1) Mówisz mężowi o tym, że go nie kochasz i że odchodzisz - będzie go bolało, będzie też Ciebie bolało, bo jak mówisz będzie Ci go żal. Ale długofalowo zrobisz mu tym przysługę. Sobie też, jeśli nie przede wszystkim.
2) Poznasz kogoś, zakochasz się i odejdziesz od niego dla tego kogoś - będzie go bolało, ale Ciebie nie będzie bolało, bo będziesz zakochana i on się przestanie liczyć. Długofalowo zrobisz mu przysługę, ale jeśli on się dowie,że powodem odejścia jest ktoś inny, zniszczysz mu życie, zdrowie, psychikę i zafundujesz mu koszmar jakiego nie da się opisać żadnymi słowami.
3) Twój mąż kogoś pozna i Ty się o tym dowiesz. Wtedy najprawdopodobniej uzmysłowisz sobie, że go jednak kochasz, wtedy Ty będziesz przechodzić koszmar, bo okaże się, że jednak można wymienić Cię na lepszy model a świat nie kręci się wokół Ciebie. Dojdzie uczucie, że jakaś inna ma tego Twojego wspaniałego męża i wtedy zacznie się Beverly Hills 90210 czy inny scenariusz z jakiejś Mody na Sukces, ano... Ale takie jest życie.

Tak to wygląda.
Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2009-10-22 08:53
Onomatopejo - Ty często sięgasz po rozwód jako rozwiązanie? czy może źle odczytuję twoje posty?

Madziaro85
Po pierwsze- już odebrałaś "bogu ducha winnej" kobiecie męża. Od roku wielbi Cię, kocha, chce poświęcić swoje życie. co zostaje dla zony?
Po drugie - krzywdzisz swojego męża nie tylko zdradzając go, ale też nie kochając się z nim i mówiąc i myśląc o nim w taki sposób
Po trzecie - zgadzam się z LORDMM - jak twój mąż się dowie i odejdzie to okaze się że go kochałaś.
Po czwarte - okaże się że kochanek poza słówkami o wielkiej miłości i litrami spermy nie ma Ci nic więcej do zaoferowania - bo jednak zrozumiał, że kocha swoją żonę
Jak się będziesz czuła wtedy
Plus tej sytuacji będzie taki, że uwierzysz w istnienie prawdziwej miłości
napisał/a: madziara85 2009-10-22 08:54
Myślałam, że forum to jest po to, żeby wyżalić sie ze swoich problemów i uzyskać jakiejś pomocy...w tym przypadku jak zwykle krytyka...nawiedzony i dominik25 wielkie dzięki za słowa otuchy...tylko ze w tym wszystkim ja patrzę na dobro dziecka...bo mimo , że nie kocham męza to jestem z nim bo wiem ze mój syn potrzebuje ojca, widze jak oni sie bardzo kochaja i nie chce tego spieprzyć...wiem,że jak on by sie dowiedział to odszedł by ode mnie chociaz nie jestem tego do konca pewna...z drugiej strony czy ja mam do konca zycia meczyc sie i byc nieszczęsliwą z powodu dziecka?? chyba dziecko bedzie szczesliwe jesli nie bedzie patrzało na rodziców traktujących sie jak obcy ludzie...i wydaje mi sie ze jestem za młoda na to zeby pogrązyc sie w zyciu bez miości, bez perspektyw na to ze sie cos zmieni..bo nawet jak odejde od kochanka to i tak nie pokocham juz meza :/ nie potrafie od niego odejsc i nie potrafie zrezygnowac rózwniez ze szczescia jakie daje mi "ten drugi"...w tym tkwi problem , w moich uczuciach,a nie w moim wygodnictwie...bo najwygodniej było by mi samej...
napisał/a: ~gość 2009-10-22 10:16
madziara85 napisal(a):Myślałam, że forum to jest po to, żeby wyżalić sie ze swoich problemów i uzyskać jakiejś pomocy...w tym przypadku jak zwykle krytyka...


To forum jest po to żeby się wyżalić i uzyskać pomoc, wyżaliłaś się i dostajesz pomoc, problem polega na tym, że to co jest najrozsądniejszym wyjściem, Tobie nie pasuje.

Sama wiesz, że znajdujesz się w trudnej sytuacji.

A właśnie, jestem przekonany, że Twój Kochanek pieprzy farmazony, że jest gotów poświęcić dla Ciebie swoje życie. Zwykłe słodkie pierdzenie, w które wierzysz i które powoduje, że ciągnie Cię do niego. Jemu jest dobrze, bo ma ''dupeczkę'' na boku, a dobrze jest właśnie dlatego, że jest ''na boku''. Nie zostawiłby dla Ciebie swojej żony, w to nie wierz.

Madziu, musisz odejść od obu facetów bo się wykończysz, w obecnej sytuacji najbardziej poszkodowany będzie Twój mąż bo odejdziesz od niego i bezwzględnie zabierzesz mu dziecko. To będzie szok dla niego. Z mężem i tak Ci nic nie wyjdzie.

A spróbuj powiedzieć Kochankowi że odeszłaś od męża, jestem pewien, że się wystraszy i odejdzie od Ciebie w czorty wracając do żony...

A Ty szukaj miłości...
napisał/a: nawiedzony 2009-10-22 15:00
Jesli piszesz o dobru dziecka,to na serio zrzeknij sie praw do niego.Skoro piszesz tez,ze maz ma takie wspaniale relacje z synem i ze nie chcesz ich psuc,to nalezy to zrobic,zwlaszcza ze nic nie piszesz o swojej milosci do syna(oprocz tego ze jestes z mezem dla jego dobra).Wyglada na to,ze syn jest najwieksza i jedyna przeszkoda w odejsciu od meza i probie ulozenia sobie zycia od podstaw.Jesli tak jest,to nalezy wykazac resztki czlowieczenstwa wobec syna,meza,a nawet i kochanka...bo jesli odejdziesz wraz z synem to kazdy z tych 3 facetow bedzie pokrzywdzony i kazdy Cie w swoj sposob znienawidzi...Maz za zdrady,odejscie i zabranie kochanego syna.Syn za zabranie mu PRAWDZIWEGO OJCA,czyli biologicznego,kochajacego syna ponad zycie.Kochanek za zmuszenie do porzucenia dotychczasowego milego zycia i dodatkowe obciazenie finansowe jakim bedzie Twoj syn,zwlaszcza ze sam bedzie jeszcze placil alimenty na swoje dzieci.
Jak wiekszosc tutaj ja tez mam/mialem problemy z zona i teoretycznie jestem z nia tylko dla dziecka...Gdyby tylko oddala mi corke,od reki bym sie rozwiodl...Ostatnio nasze relacje sie wydatnie poprawily,ale miala 3 dniowy wyjazd na szkolenie.Pojechala wbrew mojej i nie tylko woli(nieistotne).Natomiast ja spedzilem z corka najwspanialsze 3 dni odkad jest ona na tym swiecie...Zona wrocila i od razu atmosfera sie pogorzyla,pomimo ze sie nie klocimy,niczego nie wypominamy itd itp.Czasami lepiej dla dziecka,zeby zostalo ono z samym ojcem,niz jakiekolwiek inne rozwiazania,czyli tkwienie na sile w zwiazku,badz rozwod i zabranie dziecka przez matke.Skoro dziecko jest kula u matczynej nogi w budowaniu sobie szczesliwego zycia,to taka matka powinna umiec/chciec chociaz wykazac sie odrobina rozsadku i zrzec sie praw i obowiazkow w wychowywaniu takiego dziecka...Wtedy wszyscy byliby szczesliwsi...
Podalem Ci najprostsze i najlepsze rozwiazanie dla wszystkich jak na tacy,to mnie zjechalas,ze Cie krytykuje.Ja skrytykowalem wszystkie takie upadle kobiety,a nie Ciebie osobiscie.Ty nie potrzebujesz otuchy...a skoro chcesz zyc wygodnie,to posluchaj mojej rady.
Maz bedzie szczesliwy,bo zostanie z kochanym synem i pozbedzie sie lafiryndy z domu.Syn bedzie szczesliwy,bo bedzie mial szanse na ojcowska milosc,a moze i nawet matczyna od innej kobiety(zreszta moze nawet i od Ciebie,ale to TY powinnas byc weekendowa matka,a nie maz weekendowym ojcem)...Kochanek rowniez,bo bedzie mogl pukac ciebie do woli,a Ty bedziesz wrecz wniebowzieta,bo nie bedzie juz niekochanego meza z balastem w postaci syna,bedzie kochanek,a takze wzrosna mozliwosci na spotkania z wieloma innymi panami i ponowne szczesliwe ulozenie sobie przyszlosci....Mimo wszystko PZDR
napisał/a: ~gość 2009-10-22 15:21
nawiedzony napisal(a):
Jak wiekszosc tutaj ja tez mam/mialem problemy z zona


Nie da rady zaufac babie, no nie da rady
napisał/a: mnpszmer 2009-10-22 17:06
madziara85 napisal(a):nie umiem rozbic czyjegos małzenstwa,

ale wlasnie to robisz.Pomysl jak sie czuje jego zona?nie wspomne juz o twoim facecie
madziara85 napisal(a):nie kocham ani jednego ani drugiego.

to poco zdradzasz meza????Skoro nie czujesz nic do kochanka to go zostaw.jesli chodzi ci o seks tylko to przeciez to masz faceta u boku ktory cie kocha i cierpi bo jego zona unika kontaktow z nim.Myslisz ze jemu jest latwo?A moze ty czekasz az on cie zdradzi i bedziesz miala pretekst zeby go zostwic jako biedna poszkodowana zona?
madziara85 napisal(a):nie mozna zbudowac własnego szczescia na nieszczesciu innych :/

No nie mozna
madziara85 napisal(a):nie kochamy sie juz nawet bo dla mnie to koszmar.

moze wlasnie powinnas sie z nim zaczac kochac, raz, drugi, trzeci i uczucia powroca ????Brak kontaktow intymnych z mezem nie wplynie dobrze na wasz zwiazek.Pomysl jak on sie czuje, az mi go zal.jak mozna tak perfidnie walic kogos w rogi?
madziara85 napisal(a):nie zostawie meza bo mi go żal.

Masz jaja zdadzac swojego meza, a nie masz jaj powiedziec mu prawdy i go zostawic?Nie rozumiesz ze w ten sposob to go jeszcze bardziej krzywdzisz?Jak mozna byc tak dwulicowym.ja nie wiem, sorki jestem kobieta i nie rozumiem cie w ogole.

Brak slow!


napisał/a: Magulka 2009-10-22 17:06
Wow w co żeś Ty dziewczyno się wpakowała. To z mężem zrozumiała, ale z kochankiem nie do końca. Jest Ci z nim dobrze i w ogóle jesteś przy nim happy, ale go nie kochasz? Hmm... nic nie rozumiem. Przyjmijmy jednak wersję, że nie kochasz żadnego z nich. Zastanów się jednak, czy na pewno tak jest? Jeśli tak jest rzeczywiście jest, to moim zdaniem powinnaś zastanowić się co dalej. Pomyśleć jak wyjść z tej całej sytuacji w miarę z jakąś "twarzą". Na Twoim miejscu pomyślałabym nad znalezieniem dobrej pracy, jeśli takiej nie masz i wyprowadzeniu się z domu na jakiś czas. Porozmawiaj z mężem, wytłumacz mu, że musisz przemyśleć kilka spraw - może gdzieś wyjedź, bo wyprowadzki może nie zrozumieć... Spędź trochę czasu sama, pomyśl czego szukasz w swoim życiu, czego Ci brakuje, a co masz. Wróć do domu i rozmów się szczerze z mężem. Zdecyduj coś i nie okłamuj nikogo więcej, bo prędzej czy później oszalejesz i taki będzie tego finał. Pozdrawiam