Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

never ending story... czyli karuzela cierpień

napisał/a: mała migotka 2009-10-31 22:44
Witajcie, kochani! Może to poufałość z mojej strony, ale Forum podglądam od dawna i już się do Was przyzwyczaiłam. Zawsze wystarczało mi podglądanie, ale teraz czuję, że sama już nie dam sobie rady... :(

Jakiś czas temu przeżyłam bolesne rozstanie, ów mężczyzna wykorzystał mnie i oszukał, a ja bardzo cierpiałam. Nagle, kiedy byłam w największej rozpaczy, jak grom z jasnego nieba pojawił się Łukasz. Nie wiem, jak to się stało, ale dzięki niemu w przeciągu kilku tygodni całkowicie zapomniałam o byłym. Z Łukaszem widywaliśmy się przez kilka miesięcy niezbyt często, ale jednak. Kontakt kwitł za pośrednictwem gg. Łukasz flirtował ze mną, całował, ale nie byiśmy w oficjalnym związku. Mimo to wszystko powoli do tego zmierzało, przełom lata i jesieni był cudowny, chodziłam cała w skowronkach, zupełnie zapominając o wcześniejszych nieszczęściach. Na nowo uwierzyłam , że może być super.

Niespodziewanie jakiś miesiąc temu Łukasz przestał się ze mną spotykać. Równocześnie nie przeszkadzało mu to wciąż zagadywać mnie na gg. Zupełnie tego nie rozumiem... Ale to nawet nie chodzi o niego. Rzecz w tym, że mój posklejany świat znów rozpadł się na milion kawałków, a ja tym razem nie mam już w sobie żadnej energii, żeby go sklejać. Wpadłam z deszczu pod rynnę i to któryś raz z rzędu. Chodzę i płaczę. Brakuje mi już łez. Same mi lecą, kiedy zasypiam się i budzę, kiedy oglądam telewizor i idę na spacer. Nie wierzę już w szczęście, miłość, dobre emocje, bo ilekroć komuś zaufam, potem obrywam i znów boli... (piszę lakonicznie, bo musiałabym opisać historię kilku facetów. Wszystkie kończyły się identycznie)

Dlaczego tak się dzieje, że kiedy pojawił się ktoś, kto jak dobry duszek przywrócił mnie do życia, a ja choć wcześniej przeklęłam to życie, obudziłam się na nowo, teraz nagle wycofuje się ze wszyswtkiego bez wyjaśnienia? Dlaczego znów pojawia się ten ból i przeklęte cierpienie? W przeciągu kliku miesięcy byłam: totalnie zmasakrowana przez innego, potem odrodziłam się jak feniks z popiołów po to, żeby znów oberwać od życia. Wiem, to brzmi jak użalanie się nad sobą. Powiem więcej: to jest użalanie się. Problem w tym, że zupełnie nie wiem, jak poradzić sobie z tym. Jak uwierzyć, że znów może się wydarzyć coś dobrego? Jak otrząsnąć się i po raz kolejny znaleźć siłę? Zawsze byłam duszą towarzystwa, radosną dziewczyną z uśmiechem na twarzy. Teraz czuję się jak zgorzkniała kobieta pełna goryczy, złości i wszystkich tych okrutnie wyniszczajacych uczuć. Tęsknię za ciepłem, radością, optymizmem i nie wiem, jak je odnaleźć. Strasznie brakuje mi ciepła, przytulenia, miłości. Jak uratować się, zanim nawet inni nie będą mogli uratować mnie?

Proszę, pomóżcie...
napisał/a: sorrow 2009-11-01 12:07
mała napisal(a):Strasznie brakuje mi ciepła, przytulenia, miłości. Jak uratować się, zanim nawet inni nie będą mogli uratować mnie?

Nauczyć się żyć samodzielnie. Jesteś pełnoprawnym człowiekiem, który może czerpać energię do życia z wielu zupełnie niezwiązanych ze sobą dziedzin. Może to być praca, wszelakie zainteresowania, pomoc innym... można by mnożyć. "Ciepło, przytulanie i miłość" to bardzo przyjemne sprawy, ale nie stanowią one warunku koniecznego do bycia szczęśliwym. Skupiając się jedynie na tym sama pozbawiasz się szans, bo uzależniasz własną przyszłość od kogoś innego, a nie od siebie. Może cię czeka jeszcze kilka prób zanim znajdziesz kogoś na zawsze. Warto więc mieć te inne opcje w zanadrzu, żeby się nimi "poratować" w momentach zerwania z kimś. Łatwiej wtedy przetrwać trudny okres, a potem wyjść na prostą. Jeśli natomiast swoje dalsze życie uzależniasz jedynie od szczęśliwego związku, to takie zerwanie zawsze będzie jak koniec świata.
napisał/a: majka 83 2009-11-01 12:11
mała migotka, problem w tym,że wszystko bierzesz bardzo emocjonalnie i dosłownie.Dlaczego uważasz,żę Łukasz Cię zawiódł przecież dał Ci bardzo dużo..dzięki niemu doszłaś do siebie,spędziłaś miłe chwile. Po prostu zaczęłaś się za bardzo angażować i chłopak to wyczuł, nie chciał cię oszukiwać, dlatego woli trzymać dystans...minęliście się w oczekiwaniach..Ty chciałaś miłości on miłych spotkań z dziewczyną...całkiem prawdopodobne,żę pisze też z innymi dziewczynami..a pocałunki, uwierz,nic nie oznaczają.Za bardzo zaczęłaś się angażować..w tym problem, chłopak nie chce cię wykorzystać, lubi cię , ale o związku z Tobą nie myśli.Pomyśl o tej znajomości inaczej,pozytywnie, dzięki niemu przeżyłaś miłe chwile, ale nie byliście w związku, nie wyznawał ci miłości, nic nie obiecywał...to Ty za dużo sobie obiecałaś.Myśl dobrze o tej znajomości, o miłych chwilach, nie dołuj się bo nie warto.
To zupełnie naturalne,żę szukasz kogośna stałe, każdy potrzebuje miłości, może po prostu powinnaś zwrócić uwagę na chłopców o zupełnie innych cechach charakteru?Może dlatego Twoja historia tak się powtarza? Może jakiś nieśmiały, niezbyt przystojny chłopak marzy o tej wesołej dziewczynie, duszy towarzystwa, ale boi się zbliżyć by nie zostać zranionym.Taki chłopak może dać Ci to czego potrzebujesz: miłość, wierność, uwielbienie.Rozejżyj się dookoła..i poszukaj przciwieństwa tych , którzy Cię zranili a zobaczysz , że jeszcze trafisz na tego jedynego.
Trzymaj się i już nie płacz, nie warto...
napisał/a: kasiasze 2009-11-01 12:25
Ja dorzuce ... Ja zwykle zadaje pytania, to nam pozwala rozszerzyc historie .... mała migotko, co to znaczy zostawil bez wyjasnien i nie chce sie juz spotykac ale zagaduje na gg? Zagaduje nadal, macie kontakt? Dlaczego sie nie chce spotykac, pytalas go? Zaproponowalas spotkanie raz, drugi i on nie chce?

Uwazam jednak troche przeciwnie niz sorrow, - sa takie fazy w zyciu, zwlaszcza wrazliwych jednostek, ze "usychaja" bez milosci, czulosci i nic wtedy nie ma sensu, ani praca ani przyjaciele ani nauka - no nic. Dotyczy to zwlaszcza mlodych ludzi lub osob w kazdym wieku, ktore juz dlugo bardzo byly same. Zapewniam i rozumiem - wtedy nic nie cieszy, bo sie nie ma z kim podzielic.

Podzielam zdanie Majki - jesli sie z Lukaszem "nic nie wyjasni", to zawsze warto spojrzec na to : zdarzylo sie cos fajnego, kolejne doswiadczenie, widocznie to nie byl TEN ksiaze

mała migotko, wiecej wiary w siebie i wziecia sprawa next time w swoje rece! Moze teraz jeszcze nalezy - z Lukaszem?
napisał/a: ~gość 2009-11-01 12:49
No cóż, trudno już dodać coś więcej do tego co zostało tu napisane. Na krótką metę rozwiązaniem jest po prostu znalezienie sobie zajęcia, które pochłonie cię bez reszty, które przynajmniej pozwoli choć trochę zapomnieć o tym co się stało. Bo takie siedzenie i użalanie się nad sobą na pewno nie pomoże i nie sprawi, że kiedyś uda się odnaleźć to szczęście. Jeśli masz jakąś pasję, zainteresowania to warto im się poświęcić. Co prawda nie dadzą ci one ciepła, przytulenia i miłości, ale na pewno przyniosą radość i optymizm.

A dlaczego tak się dzieje? Myślę, że tak jak pisze majka 83, bierzesz to wszystko zbyt emocjonalnie i dosłownie, zbyt się angażujesz w to wszystko. Najwyraźniej też niestety trafiały ci się takie przypadki, że wasze oczekiwania były odmienne. Ty chciałaś związku, czegoś trwałego, na stałe, a oni najwyraźniej oczekiwali jedynie miłego spędzenia wolnego czasu. Dla jednych takie flirtowanie, pocałunki nic nie znaczą, a dla innych to już może być pewna deklaracja. Stąd często biorą się nieporozumienia i wynikają takie sytuacje jak ta. Musisz uzbroić się w cierpliwość, bo tak jak pisze sorrow, jeszcze może się tak zdarzyć kilka razy...

Co prawda pocieszanie jest w takiej sytuacji wyjątkowo nie na miejscu, ale ja zawsze sobie w złych chwilach powtarzam, że po prawdziwej rozpaczy przychodzi zwykle prawdziwa radość i wtedy zapomina się o tym jak wyglądał świat, gdy tej radości nie było ;)

Pozdrawiam :)
napisał/a: no name 2009-11-01 16:02
mała migotka, fajny avatar. Zacząłem czytać Twój post, serce mi podeszło pod gardło, ale potem się jorgłem, ze ja mam gg ale tylko używam do celów ogame.... więc mogę odetchnąć z ulgą... uffff...

ja tez nie wierze (wieże) - któraś wersja musi być poprawna w miłość etc. dobre emocje, wartości itd. itd. Zacznij więc robić tak jak ja... ja raz tylko, i tylko raz zaliczyłem złoma (tzn. zostałem zrobiony w bambuko). Opracowałem super zemstę. Teraz to ja złomuje i sprawia mi to super przyjemność. Stań się agresorem... to pomaga. Moim planem jest złamanie serc 178 dziewczynom...za każdy dzień bycia "frajerem" z One Last Breath.... jak na razie idzie jak po maśle... wybieram sobie takie laski, które latają po dyskotekach i nie szanują swoich chłopaków, takie co zdradzają... bawią się innymi.... rozkochuje je w sobie...zastawiam pułapke, a potem wysyłam po nie recki jak mają jeszcze co pozbierać.... Nie toleruje takiego czegoś... od ponad roku jestem w Iscariot Organization. Ty natomiast zamiast się tym wkurzyć, ze już po raz drugi zaliczasz złoma to bierzesz to do sebie. Fakt, to Twoja wina, bo nie umialas go w soie rozkochac... Twoja wina, ze nie umiesz byc "samotna". Twoja wina, ze kazda porazka, zamist Cie wzmocnic to dobija. Wyciagnij wnioski, zastosuj je do dalszego zycia i wszystko bedzie ok. to tylko epizod. takich Lukaszy jest miliony... jak sie nauczysz tego, to wtedy jak trafisz na mnie, to nie Ty, a ja zalicze zloma. Proste.

Ale tak naprawde to nigdy nie byla Twoja wina... i nigdy nie bedzie... to jest normalne... Moze jeszcze sie sparzysz kilka razy, ale w koncu sie uda... nie poddawaj sie. Pozatym "zgorzkniale" dziewczyny maja swoj urok... Mi sie podobaja dziewczny pelne zlosci, goryczy, nienawisci zmieszanymi z cierpieniem i checia zemsty... macie to cos. Mozna rzec, ze swoj do swego ciagnie.... Bo takich lasek, ktore maja banana na twarzy i ciesza miske 24/7 jest od cholery... A zycie to nie tylko 4-fun, trzeba tez umiec nienawidziec... inaczej nie mozna umiec kochac. Dlaczego masz od razu byc "czyms gorszym" bo jestes smutna? Dlaczego nienawisc ma Ci przeszkadzac? Dlaczego potrzebujesz milosci?

dlatego...ze...

Za bardzo chcesz byc kochana.... dlatego masz masakre, złomy, porazki. Oczekujesz, ze driga osoba bedzie Cie kochac.... ba, nie tyle co oczekujesz, Ty w to slepo wierzysz... bo ak bardzo chcesz czus sie kochana, czuc wtedy ten przyplyw energii, taka wewnetrzna sile.... Rozumiem to. Sa tacy ludzie, ktorzy nie moga sobie poradzic bez milosci... ehhh... wtedy nic nie pomaga...

wiec nic Ci nie pomoze. Ja mam tak samo, milosc=narkotyk, potrzebuje duzo w duzych dawkach. Jak nie moge dostac ide po inna ofiare niczym wampir...wysysajacy uczucia tylko po to aby moc zyc... inaczej nie potrafie. Widze, ze masz tak samo... wiec, jak bede mial jakies rezerwy milosci, to sie z Toba podziele. Nie jestem skąpy. Przykro mi. Nie poddawaj się i poluj za tym ciepłem, miłościa itd. dalej. Jak mi się coś trafi to Ci podeśle. Poradzimy sobie z tym. Nie takie problemy się przytrafiaja.

pozdr.

Lukas (AW)

napisał/a: maleństw_o 2009-11-01 18:29
Już sporo zostało powiedziane - dorzuce od siebie, tak z własnego doświadczenia - nie należy zbyt długo roztrząsać takich porażek. Taki mądry pan Mark Twain ;) powiedział kiedyś, że rozczarowania należy palić, a nie balsamować . I rozumiem, że boli, że jest trudno się pozbierać, uwierzyć na nowo. Bo jak, kiedy każdy nowy dzień niesie to samo - wspomnienie sielanki, potem nagły zwrot i totalna katastrofa...
Ale nie warto długo się nad tym zatrzymywać. Pomyśl, jak wiele się nauczyłaś, o ile dojrzalsza jesteś i jak dużo wyniosłaś z takich sytuacji. Potraktuj to, jak kolejne doświadczenie - niemiłe, owszem, ale z perspektywy czasu okaże się bardzo budujące. Bo minie odpowiedni czas i spojrzysz na wszystko z dystansem - jako silna, dojrzała i pełna wiary kobieta, która wie czego chce.
Zajmij się sobą, zainwestuj w siebie, a to tylko zaowocuje w przyszłości. Nie rozpamiętuj, nie użalaj się zanadto (bo każdemu wylanie łeż jest potrzebne), nie obwiniaj siebie, tylko zbieraj siły, żeby - póki co samej -ruszyć z miejsca. I nawet się nie obejrzysz, kiedy znów ktoś zapuka do Twojego serduszka, będzie chciał Cię obdarzyć ciepłem i miłością :)

Tylko nie trać wiary :) I pamiętaj, bo to cenne dla wszystkich wrażliwych jednostek - kto ma miekkie serduszko, powinien mieć twardą pupę ;)
napisał/a: mała migotka 2009-11-01 22:42
Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi, jesteście kochani

Sorrow, zupełnie się z Tobą zgadzam, jednak w moim życiu nastąpił taki mały paradoks. Nie jestem nastolatką, swoje w życiu przeszłam. Nie wiem dokładnie jak to wyjaśnić, ale przez wiele lat w moim życiu liczyli się przyjaciele, zainteresowania, praca. Mężczyźni byli, ale nigdy nie stanowili priorytetu. Zawsze miałam masę pomysłów, zainteresowania i inne sprawy, które skutecznie mnie zajmowały. A kiedy postanowiłam lekko przewartościować swój świat, zawalczyć o uczucie (zaznaczam – nie rezygnując z pracy i hobby), nagle wszystko zaczęło się sypać. Kiedyś przyjaciele, praca, zainteresowania dawali mi ogrom radości, a teraz po tych rozczarowaniach i bólu, nagle nic mnie nie cieszy, nic nie jest ważne. To jest chyba to, o czym pisze Kasiasze - „wszystko straciło sens”.

Zawsze byłam i jestem nadwrażliwcem, ale takim w żelaznym pancerzu. Oprócz najbliższych osób, które mnie znają, w towarzystwie uchodzę za „żelazną kanclerz” – niezłomną kobietę sukcesu, silną i wytrwałą, do kwadratu samodzielną. Mało kto wie, że to tylko powłoka…

Kiedyś pomagała mi muzyka, kolekcjonowałam płyty, których mam setki. Ostatnio odkryłam, że dźwięki, nawet te, które kiedyś przynosiły ukojenie, drażnią mnie albo zupełnie mi zobojętniały…

Kasiasze – Łukasz nie powiedział mi, że nie chce się spotykać, ale robi wszystko, żeby faktycznie uniknąć spotkania. Jak na ironię całymi wieczorami klikamy na gg. Sam zaczyna te rozmowy. Dlatego tego powodu mam w głowie całkowity zamęt. Chyba jest niezdecydowany. Resztki instynktu samozachowawczego mówią mi, że powinnam zdecydować za niego…
Nawiązując jeszcze do Twojej wypowiedzi – faktycznie jestem sama od dłuższego czasu albo może raczej nie sama, tylko w nieudacznych układach z facetami - niedopowiedzianych, niewyjaśnionych. Mam powodzenie, spotykam się z facetami, ale nie zależy mi na tym, żeby związać się z pierwszą lepszą osobą po dwóch spotkaniach. Więc opisane przeze mnie sytuacje, to nie są incydenty flirtu na imprezie po tygodniu znajomości. Stąd ten ból, że znów pojawia się rana.

BaltazarGąbka – dzięki za ciepłe słowa. Oby znów przyszła radość… Mam nadzieję, że z Wami uda mi się przetrwać najczarniejsze momenty.

Lukas – Twój post zrobił mi przyspieszony rollercoaster z emocji. Dzięki

Maleństw_o
napisał/a: jeanemagne 2009-11-02 09:51
a dlaczego jak juz klikacie na tym gg to nie poruszysz tego tematu ? Jesli sie spotykaliscie, calowaliscie itp. to zobowiazuje do wyjasnien w takim wypadku. Nie jestes przeciez zabawka. A moze okazac sie ze chodzi o cos zupelnie innego i niepotrzebnie sie dołujesz
napisał/a: mała migotka 2009-11-02 18:55
Niektórzy faceci potrafią migać się od deklaracji czy zobowiązujących słów. Wolą załatwiać takie rzeczy na zasadzie półsłówek i niedomówień. Zresztą w tym wypadku już podjęłam decyzję. Skoro facet powiedział A, a nie potrafi bądź też nie chce powiedzieć B to już ja na to nic nie poradzę. Nie ten to inny, taka droga jest najlepsza...

Niemniej jednak jakoś "jesień tę muszę przetrwać"... Tu pojawia się problem, bo nie wiem co ze sobą zrobić.
napisał/a: kasiasze 2009-11-02 19:25
mała migotko, naprawdę interesuje mnie w jaki on sposob się miga od spotkań. Rozumiem, że Ty proponujesz a on nie chce - tak?
Wprost coś proponujesz a on nie chce? Możesz rozjaśnić?
Jesli tak ewidentnie nie chce - czy pytasz go "dlaczego"?
napisał/a: mała migotka 2009-11-02 19:33
Nie jest tak, że nie chce. Np. proponuję spotkanie, on się zgadza. Umawiamy się wstępnie, że odwiedzi mnie w tygodniu, bo on nie chce ustalać że np. w poniedziałek wieczorem, żadnych konkretów, po czym nie wraca do tego i oczywiście nie przyjeżdża. Ale nie przeszkadza mu to zagadywać mnie na gg. Takie rozdwojenie jaźni. To niejednokrotna sytuacja, więc trudno mówić o przypadku. A ja nie chcę mu się więcej narzucać.