niepewność obawy (prosze o odpowiedzi to wazne dla mnie)

napisał/a: meldori 2009-08-03 16:00
Też tak myślę że to on ma się starać teraz a nie ja. Jestem już oziębła dla niego żeby sobie nie myślał. Mówił że będzie o mnie walczył ale jakoś tego nie widze jak mu powiedziałam że to on ma sie starać o mnie to sie rozlaczył i wogóle zaczął wywlekać starą historię którą później wam opiszę bo on sie tym broni że to ja też nie byłam fer ale myślę że tamto sobie wyjaśniłyśmy a tu się okazuję że nie i on mi powiedział że jakby te pisanie maili to miałabyć niby taka zemsta. Chyba jesteśmy siebie warci. Poza tym maile były już jakoś 4 miesiące temu pozniej z tego co z tych dat zapisanych zauważyłam to rozmowy z judyta były jakoś na początku lipca no i oglądanie profili i komentarze zdjęć były od lipca tak do połowy a ja to znalazłam w tamtym tygodniu tzn sie zaczelo w tamtym tygodniu jakos 25 czy cos tak w tych okolicach to najpierw znalazlam te maile jakoś mi mówił ze to koledzy korzystali pozniej sie przyznal ze to jego znajome ze to taka proba zemsty jakoś to wybaczylam w niedziele natrafiłam na rozmowy z judyta w poniedzialek prawie zerwalismy ale prawie tylko i powiedziałam ze jak cos bedzie zrobi nie tak to koniec no i w piatek znalazłam te komentarze i był dla mnie koniec ale podciecie zył i sie zlamalam wiec tak naprawde do czego tu zmierzam chodzi o to ze ktos z was napisał ze on wiedział a dalej robił to samo to nieprawda jednak bo obiecal 28 ze nie bedzie juz nic z tych rzeczy a ja w piatek znalazłam te komentarze ale one były z poczatku lipca wiec chyba chodzi mi o to ze nie robił dalej tego samego
napisał/a: kasiasze 2009-08-03 16:48
To opisz tę historię - za co on niby ma się "mścić"?
napisał/a: meldori 2009-08-03 16:48
A teraz chyba powinnam napisać coś co się tyczy mnie i może napiszecie, że mam za swoje albo ogólnie powiecie coś niemiłego, ale ja inaczej patrze na to co on zrobił a inaczej co mi się przydarzyło. I chyba muszę to napisać, bo może bez tego ta cała historia jest niekompletna. I mój powtarza, że ja mu robie wyrzuty za niewinne pisanie a ja robiłam gorsze rzeczy. Moze uznacie, że się usprawiedliwiam ale dla mnie naprawdę to co innego. Chodzi o to, że pozanliśmy się było świetnie i postanowiliśmy być ze soba "chodzić'' ze sobą, ale po pewnym czasie moje kumpele go poznały i powiedziały, że nie powinnam z nim chodzić że znają z nim takie historie(co później okazało się w połowie prawdą lub wogóle klamstwem takie pomylone fakty i wogole) no ale ja się przeraziłam one nagabywały więc napisałam mu że koniec itd. Po kilku dniach jego siostra napisała że on zniknął że nie odbiera kom od rodziny żebym ja spróbiwała więc zadzwoniłam odebrał okazało się że jest na cmentarzu na grobie kolegi że nie chce mu się żyć bo dopiero co mnie znalazł a już odchodzę możliwe że chciał wtedy skonczyć ze soba ale nie wiem.zadzwoniłam do jego siostry powiedziałąm gdzie jest i go zabrali. Co jakiś czas rozmawialiśmy a gdy pytał czy wrócę do niego powtarzałam że nie. jeszcze do tego wyjechałam na do niemiec i wspierał mnie gdy czułam się samotnie tam. Gadalismy dużo ze soba ale wciąż mówiłam że nie wrócę pożniej się spotkaliśmy a pożniej był 18stka koleżanki poszłyśmy do baru po balowaniu w domu i zapoznałam chłopaka gadaliśmy 2 godziny chciał mój nr dałam trochę się przytulaliśmy ale nic więcej i przez tydzień pisalismy ze sobą i koniec i mój uważa że to była niby zdrada że go skrzywdziłam ale jeszcze wtedy byliśmy po rozstaniu. W końcu powiedziałam mu że wracam do niego bo nic z tych rzeczy co o nim slyszalam od znajomych się nie sprawdziło.Później była moja 18stka i chłopak koleżanki przyprowadził kolegę którego wcześniej nie znałam ale wogóle nie byłam nim zainteresowana nie wpadł mi w oko ani nic myślałąm tylko o swoim ale go nie było na 18stce. Pod koniec imprezy byłam tak upita że żal i jakoś tak się złożyło że siedziałam zamulona i obok usiadł ten koleś i doszło do pocałunku ale krótkiego nic nie znaczącego wogole podczas tej 18stki nic nie gadałam z tym kolesiem nawet nie mieliśmy kontaktu zadnego ze soba bo on krecił z innymi ale jakoś tak wyszlo ze pocałował mnie.Od razu zadzwoniłam do mojego i zaczełam przepraszac ze stało sie cos strasznego ze pocałował mnie ktos ale to bez znaczenia.On wybaczył powiedział ze to nie wazne i tak myslałam że dla niego bez znaczenia to ale jak widac skoro jego pierwsza laska go zdradzała spała z innymi to ja tym pocałunkiem tez go skrzywdziłam.Tylko że ja myślę ze to trwało 5 sekund co ja zrobiłam niedosłownie 5 ale chodzi mi o to że to bez znaczenia nawet nie myślałam o tym facecie nawet mi sie nie podobal i wogole to tak jakby pocałować dziewczynę koleżanke tez bez znaczenia. A mój ciągle mi przypomnia że ja robiłam gorsze rzeczy a to co on to niewinne tylko ze ja widzę to inaczej właśnie dla mnie to bardziej winne co on robił. No teraz sytuacja jest pełna możecie ocenić sami pewnie powiecie że jesteśmy siebie warci.
napisał/a: _lenka_ 2009-08-03 17:22
Różnica polega na tym, że Ty od razu się przyznałaś do czegoś, co w sumie nie wyszło od Ciebie, natmoast on nie dosyć, że robił coś w tajemnicy, to jeszcze trochę to trwało zanim się przyznał. Na poczatku przecież kłamał coś o kolegach.. Poza tym on w sposób straszny gra na Twoich emocjach. Porażka podowuje, że idzie na cmentarz lub tni sobie żyły - tak nie można.
Zastanów się nad tymi reakcjami. To jest nieobliczalne.
Godny zaufania facet powinien zacząć od starania się o Ciebie z kwiatami w dłoni a nie z żyletką.. - rozumiesz o co mi chodzi.
Pozdrawiam.
napisał/a: meldori 2009-08-03 20:44
Bardzo dobrze rozumiem i jest mi przykro że on tego nie zrobił...jego miłość jest chyba tylko na ustach:( On chyba jest słaby psychicznie i łapie się beznadziejnych chwytów. Im więcej czytam o tych zdradach i wogóle myśle o swoim związku to czuję ogromną beznadzieje. Trace zapał...Wszystko jest taki niby oczywiste te wasze słowa chodziły mi gdzieś po głowie ale chyba sama sobie nie wierzyłam i musiałam usłyszeć takie słowa od osób postronnych. Dziękuję za wsparcie i te słowa.