NIEPOKOJACE ZWOLNIENIE ROZWOJU ZWIAZKU

napisał/a: isa-cat 2016-01-15 17:13
Witam,
Mam 30 lat moja nowa partnerka ma 27. Poznalismy sie okolo 4 miesiecy temu od 3 jestesmy parą. Zwiazek ten powstal dosc niespodziewanie bo gdy sie poznalismy, ja bylem jeszcze w dlugoletnim zwiazku z ktorego mam córkę. Poprzedni zwiazek nie byl zbyt udany i od okolo 5 miesiecy podjalem decyzje ze musimy sie rozstac z byla partnerka. Rozmawialismy o tym choc do ex partnerka nie bardzo dopuszczala do siebie takie mysli o rozstaniu choc tak na prawde karzde z nas od jakis 3 lat mial wlasne zycie. Oczywiscie nie zdradzalismy sie tylko mielismu każde swoich znajomych nie chodzilismy na wspolne imorezy nie wykerzdzalismy na wspolne wakacji itp. Ja z mojej strony tez nie powiedzialem stanowczo ze to koniec tylko sygnalizowalem ze chce sie rostac itp.
I teraz do rzeczy. Kiedy poznalem moja nowa partnerke zakonczylem poprzedni zwiazek juz definitywnie. Przez pierwsze 2 miesiace bylo naprawde super. Mamy duzo wspolnych zainteresowan dobrze sie ze soba czujemy praktycznie widywalismy sie raz czy dwa razy w tygodniu po jeden czy dwa dni. Ale pewnego dnia tak nagle m po2.5 miesiaca moja nowa partnerka zaczela mnie splawiac tzn. Oczywiscie spotykalismy sie ale jeden dzien noc i rano chciala zebym szedl do siebie mimo ze mogli bysmy jeszcze spedzac czsa razem bo mamy wolne jeszcze tego dnia. Bylo to dziwne ale porozmawialem z nia o tym po kilku takich akcjach i wyjawila mi pewien sekret o ktorym wiem ja ona i jeszcze jedna osoba. Ten sekret do dosyc powazna sprawa i ona zamartwiala sie po tym czasie naszej znajomosci ze moge z nia ni byc jak sie dowie, wstydzi sie tego itp. Ja ze swoje strony wytlumaczylem jej ze ten problem nie spowoduje ze rozstane sie z nia a wrecz przeciwnie bede jej chcial pomoc w pokonaniu tego. Wszystko jakos po tej rozmowie sie poprawilo tego dnia wrocil ten jes usmiech i cala reszta. Ale po kilku dniach sytuacja sie powtorzyla znowu ze chce zostac sama, ma to zwiazek z jej problemem z tym ze dosc dlugo mieszka sama i trudno jest jej sie przyzwyczaic narazie do codzienej obecnosci drugiej osoby i woli narazie takie zadsze spotkania choc na poczatku widywalismy sie czesciej ( Choc caly ten zwiazek to dopiero poczatek tak na marginesie ) Troche mnie to niepokoi ale jest tak ze staram sie ja zrozumiec w tym i tancze jak ona zagra tzn nie chce sie spotkac to sie nie spotykamy ewentualnie czasem zapytam czy moze jednak wczesniej bysmy sie spotkali ale jak dalej jest przy swoim to daje spokój. Jesli chodzi o kontakt telefoniczny to tez roznie czasem mnie splawia szybka rozmowa choc nie jakos tam drastycznie.
PYTANIE DO KOBIET CZY JESLI ONA SIE TAK ZACHOWUJE TO MOZE PROBOWAC MNIE ZNIECHECIC ZEBY ZAKONCZYC TEN ZWIAZEK CZY MOZE TAK TO WASZE MYSLENIE JEST CZASEM SKONSTRUOWANE ZE NAPRAWDE CHCECIE Z KIMS BYC ALE MUSICIE CZASEM DZIALAC W ZWIAZKU W JAKIS TAKI NIEKONWENCJOMALNY SPOSOB Z JAKIS SWOICH POBUDEK (NIEWIEM POZNAC SIE JESZCZE LEPIEJ CZY COS ). Bo z jednej strony nie chce mi sie wierzyc ze ona chce zakonczyc ten zwiazek bo raczej nie wyjawiala by mi takiej tajemnicy o ktorej wiem ja ona i osoba z ktora juz od lat nie utrzymuje kontaktu, planukemy jakies mniejsze sprawy w ptzyszlosci, z drugiej zas strony dla faceta ktory wreszcie trafil kobiete o podobnych zainteresowaniach, poczuciu chumoru itp gdzie przez dlugie lata sie meczylem w poprzednim zwiazku (trzymalo nas tylko dziecko) chcialbym normalnosci mimo ze to poczatek nzszego zwiazku to jest to przygnębiające ale wiem ze dla szczescia jestem wiele zniesc. NO I JEJ TEZ JUZ PRZEZ TEN OKRES KIEDY JESTESMY RAZEM UDOWODNILEM ZE JAK COS MOWIE TO SLOWA DOTRZYMUJE.
Podpowiedzcie co o tym myslicie jesli tego za bardzo nie skomplikowalem
napisał/a: dkmp5 2016-01-16 00:06
Zacznij pracować nad swoją cierpliwością , zastosuj tak zwany chłodnik czy lustro . Okaż jej mniej zainteresowania , mogłeś też jej nie przypasować . Ale jeżeli zastosujesz się do tego o czym pisałem to będziesz wiedział , bo jeżeli jej zależy to ona będzie tańczyć jak jej zagrasz i będzie się zastanawiać o co chodzi , a jeśli nie to ma Cię w dupie na 99 % . A i jeśli chłodnik zadziała to nie rób od razu tak że znowu będziesz za nią latał jak piesek tylko wszystko z umiarem . I ogarnij ortografię bo razi w oczy .
napisał/a: isa-cat 2016-01-18 19:06
Witam,
Dzieki za odpowiedz.
Mam jeszcze pewne pytania.
Spotkalem sie z moja partnerka i porozmawialismy tak w cztery oczy o co chodzi.
Jak juz wczesniej wspominalem moja partnerka wyjawila mi pewien sekret (dotyczy to powiecmy jej zdrowia ale nie chce wchodzic tu w szczegoly) czyli zaufala mi dosyc mocno po tak krotkim czasie trwania naszego zwiazku. Przez to swoje powiedzmy schorzenie ona twierdzi ze nie akceptuje siebie i nie wie czy na dłuższy czas moze zaakceptowac kogos w swoim zyciu. Jak sama powiedziala zawsze jej zwiazki byly krotkie. Powiedziala mi ze ja nie naciskam na przyspieszenie zwiazku jak inni i dziekuje mi za to. Twierdzi ze zalezy jej na mnie, ze ceni sobie te chwile ktore przezylismy przez ten czas naszego zwiazku. Kiedy pytalem sie czy moze chodzi o innego faceta zaprzeczyla i ja tez wiem ze nie chodzi tu o kogos innegi.
Kiedy sie spotkalismy widac bylo w niej ta tęsknotę taka prawdziwa.
Po naszej rozmowie moja partnerka stwierdzila jednak ze potrzebuje czasu aby sprawdzic czy ona faktycznie czuje to co mysli. I czy jest w stanie zaakceptowac mnie w swoim zyciu. Zaproponowala zebysmy przez 2 tygodnie sie nie spotykali nie dzwonili poprostu zero kontaktu ona pojedzie do rodzicow bo ma wolne w pracy i tam bedzie jej dobrze bo ona tam sie najlepiej relaksuje jak ma problemy i pouklada to sobie w glowie. Ja sie zgodzilem bo uwazam ze warto bo jesli przejdziemy te trudnosci to mimo ze bedzie trzeba pomoc zwalczac to jej schorzenie ten zwiazek bedzie mial jakies filary ze nie przyszedl latwo tylko przetrwal trudnosci. Oczywiscie dalej jesyesmy para tylko od dzis kiedy zakonczylismy nasze spotkanie nie bedziemy sie kontaktowac przez te 2 tygodnie. Kiedy sie rozchodzilismy to tez widac bylo ten smutek u niej i u mnie nawet ciezko bylo nam sie rozstac dopiero ja wstalem i powiedzialemze juz ide. Milo sie pozegnalismy i teraz czekamy.
CO MYSLICIE O TYM. ONA MA NAPRAWDE PROBLEM Z KTORYM SIE BORYKA Z DRUGIEJ STRONY PRZEZ TEN PROBLEM MIALA NIEUDANE ZWIAZKI BO JE SAMA KONCZYLA CO SPOWODOWALO ZE PRZE DLUZSZY CZAS ZYJE SAMA. JA SIE ZADEKLAROWALEM ZE BEDZIEMY Z TYM WALCZYC, A JAK SAMA JUZ WIE ZE SLOW NA WIATR NIE RZUCAM BO JEJ TO JUZ KILKA RAZY W TRUDNYCH SYTUACJACH UDOWODNILEM. BEDA TO DLA NAS (A NAPEWNO DLA MNIE) CIEZKIE CHWILE NIEPEWNOSCI, SMUTKU, TESKNOTY. CZY WY MIELISCIE PODOBNE SYTUACJE? JAK CZYTAJAC TO Z BOKU OCENIACIE CZY DAJAC SOBIE TEN CZAS ROBIMY DOBRZE?
napisał/a: dkmp5 2016-01-18 20:00
Tak robisz bardzo dobrze , ale przygotuj się że musisz dać jej dużo czasu , i musisz się uzbroić w dużo cierpliwości . Powodzenia :)
napisał/a: pablo3z 2016-01-18 20:28
Nie musisz walić z CapsLocka. To trochę razi. Ma dziewczyna problem to go ma, musi sobie z nim poradzić. Zakończy związek jak zwykle czy też nie, nie masz na to wpływu - a nawet jakbyś miał to raczej krótkotrwały. Związek to decyzja dwóch osób, z czego motywacja każdej osoby do związku musi być silna. Jesli jej "problem" jej tak przeszkadza, że szczerze wierzy, że przez to nie może być w związku, to nigdy jej nie wyjdzie. Jeśli okazałeś jej zrozumienie, zgodziłeś się poczekać i ogólnie rzecz biorąc byłeś wparciem, to świetnie! Ale to wszystko co możesz zrobić. Poczekaj te 2 tygodnie i na jej decyzję czy przemyślenia. Jeżeli się zgodzi pozostać z Tobą to pamiętaj, żeby oczekiwać od niej wszystkiego tego, czego oczekujesz od swojej partnerki. Żebyś przypadkiem ze szczęścia nie zaczął obchodzić się z nią jak z jajkiem.
Tak czy inaczej wg. mnie zrobiłeś wszystko co mogłeś, i zrobiłeś to dobrze. Teraz poczekaj, zobacz i się do tego ustosunkuj. Jesli nie będzie chciała...to cóż. Ma prawo. Będzie Ci ciężko ale przeżyjesz. Nic na siłę.

P.S Ja miałem sytuację w której czekałem na decyzję kobiety (jesli o to Ci chodzi z podobieństwem). Niestety nie do końca poszło tak, jak miało. Mój wątek zakopany jest gdzieś na tym forum. Rozumiem, ze będzie Ci ciężko. Ale czasami trzeba dać sobie nawzajem czas do przemyśleń, nie wszystko rozwiązuje sama rozmowa. Nie martw się, miej nadzieję, ale bądź gotowy na wszystko.
napisał/a: isa-cat 2016-01-19 21:53
Nie beda to latwe 2 tygodnie ale trzeba je przetrwac i pogodzic sie z przemysleniami mojej partnerki. Choc mysl.ze mozemy sie rozstac jest straszna i powoduje jakies dziwne uczucie w brzuchu i klatce piersiowej. Czuje sie taki nabuzowany. I mimo to ze jestem.30 latkiem ktory przezyl w poprzednim zwiazko okolo 10 lat a wczesniej jeszcze kilka krotkich zwiazkow takich mlodzienczych to w zyciu bym nie przypuszczal ze tak na mnie zadziala jakas kobieta w tak krotkim czasie a do tego mam świadomość ze jak to nawet wypali to nie bedzie to latwy zwiazek ale ja w dalszym ciogu tego chce.
Przez tyle lat i te wszystkie zwiazki nic mnie nie ruszalo, myslalem ze jestem twardy a tu cos takiego powalilo mnie na dechy i ciezko sie podniesc z tego.
A do tego musze wrócić do tego zeby znowu stac sie jak kiedys twardszy bo jesli ten zwiazek w dalszym ciagu bedzie trwal to nie moge pokazywac ze mi tak bardzo zalezy bo moja partnerka sama mi podczas ostatniej rozmowy powiedziala ze zauwazyla, jak ktos sie o nia bardziej stara to ona bardziej odpycha ta osobe. Czyli bede musial jak wszystko sie uda poprostu zaczac traktowac ten zwiazek jak taki kilkuletni ze nie siedzi sie jak te dwa golabki i ciagle by sie patrzylo na siebiea, kizialo, myzialo wybranke czeste smski , czy telefony zeby sobie tak pogadac itp. tylko bede musiał ja troche "poglodzic" swoim zainteresowaniem (oczywiscie nie do przesady) ale wtedy chyba bedzie jakas równowaga i ona zateskni za tym. A jesli sie nie uda to chyba bedzie trzeba wziąć duzo pracy zeby zabic mysli, przelac sporo 40% , wyzalic sie kumplom i moze sie polepszy.
Czy wy tez tak te swoje relacje damsko meskie przezywacie? Bo dla mnie to jakies nowe doswiadczenie i nie bardzo wiem jak sie tego dziwnego uczucia pozbyc mimo ze jestem 30 latkiem z niezlym bagażem doswiadczen.
I w ogole.dzieki za zainteresowanie i podpowiedzi
napisał/a: bro1 2016-01-22 17:16
A może byś tak wyjawił o co chodzi z tym problemem zdrowotnym? Bo są osoby, które mają pewnego rodzaju zaburzenia psychiczne, które w pewnym stopniu uniemożliwiają tzw. zwykły, codzienny związek. I jeśli trafi się na partnera, który rozumie i akceptuje potrzebę chwilowej samotności, to oki.

Poza tym skojarzyło mi to się z zupełnie czymś innym. A może ona raz na kilka dni przemienia się w wilkołaka i unika wtedy ludzi? :D
napisał/a: isa-cat 2016-01-22 22:24
Nawet na forum gdzie tu jest anonimowo nie moge tego napisac bo dalem slowo. Jak juz wczesniej napisalem wiem o tym ja ona i jeszcze jedna osoba choc dobrze by bylo gdyby dowiedzialo sie o tym jeszcze kilka jej najblizszych osob. Ale to ona musi o tym zadecydowac. Ale wtedy by miala wsparcie i to duze.
Fakt faktem ze ten problem lezy w jej glowie ale taki dziwny czas w tym naszym zwiazku zaczal sie ok pol miesiaca temu a wczesniej bylo ok. Przynajmniej tak to wygladalo bo byla bardzo szczesliwa choc ukrywala to przedemna nawet jak bylismy razem. Ona boi sie tego swojego problemu i to zmusza ja do bycia samotnym a po drugie przez ten problem w doroslym zyciu jest tez samotna, zawsze sama mieszkala itp a to ja jeszcze bardziej wpedzalo w to cos.
Jak przeanalizowalem sobie to wszystko to po części dziwnie zaczelo sie robic kiedy juz na dobre wyprowadzilem sie od bylej, podzielilismy sie tzw majatkiem, dzieckiem itp ja zorganizowalem sobie swoje mieszkanie czyli calkowicie uwolnilem sie od tamtego zwiazku. To tez moglo ja przestraszyc ze zaraz bede chcial z nia mieszkac a ona uswiadomila sobie ze ja nie wiem o tym problemie i jak sie dowiem to ja rzuce nie zaakceptuje.
No ale kiedys jak byla taka smutna wypytalem ja o co chodzi a ona powiedziala ze ma problem ale nie chciala zdradzic jaki bo to wstydliwe. Udalo mi sie ja przekonac a potem dalem jej do zrozumienia ze mi na niej zalezy i ten problem wspolnie bedziemy zwalczac jak tylko bedzie chciala a ją ja akceptuje taka jaka jest bo naprawde jest tego warta.
No ale jeśli bedzie po tych dwoch tygodniach dobrze to juz wiem jak to wszystko zrobiz zeby bylo lepiej bo czytam o tym i wiem ze cos sie z tym da zrobic i spowodowac zeby nie potrzebowala samotnosci i akceptowala siebie i innych w swoim zyciu.
napisał/a: bro1 2016-01-23 03:13
Bez urazy, ale wstydliwym problemem to jest np. złapanie choroby wenerycznej, jak zdradziło się partnera. To jest wstydliwy problem.
A z tego co piszesz, to laska ma po prostu jedno z zaburzeń psychicznych. Może spróbujesz ją namówić na rozmowę z psychologiem?
Poza tym nie do końca jest tak jak napisałeś: "czytam o tym i wiem ze cos sie z tym da zrobic i spowodowac zeby nie potrzebowala samotnosci i akceptowala siebie i innych w swoim zyciu." - Są ludzie, którzy potrzebują swojej samotności i nie akceptują innych w życiu.
Ja jestem swoistym przykładem. Jestem introwertykiem i przebywanie pośród ludzi najzwyczajniej mnie męczy fizycznie i psychicznie. Mam dni, kiedy zamykam się w swojej samotni i wtedy nie chcę nikogo w pobliżu. Najlepiej, jakby cały świat na ten czas zniknął :) A są dni, kiedy sama lgnę do przyjaciół.
Co najlepsze nie uważam tego za problem. Ani nikt z ludzi mi bliskich. Po prostu taka jestem. Jedyna i niepowtarzalna, nie zamierzam tego zmieniać, bo to będzie wbrew mojej naturze i cieszę się, że bliscy to akceptują i szanują. A jak komuś nie pasuje - to droga wolna. Wypad z baru :D
Zauważyłam, że napisałeś o tym, że twoja dziewczyna źle się czuje kiedy ktoś za bardzo się stara. Mam podobnie. Kiedy widzę i czuję, że facetowi zaczyna zależeć, to odsuwam się. Tak samo reaguję w przypadku przyjaciół. Jest mi po prostu tego za dużo, tej troski, czułości, zainteresowania i muszę iść sobie do swojej samotni, pobyć sama. Z tego też powodu nie wyobrażam sobie mieszkania z facetem pod jednym dachem. Drażniłaby mnie jego stała obecność, mimo tego, że byłoby uczucie. Fakt, że facetowi trudniej to wyjaśnić, że się go chwilowo nie chce widzieć, chociaż nadal czuje się do niego to co wcześniej czuło. Faceci dziwnie reagują. Przyjaciołom, którzy mnie już znają wystarczy powiedzieć: dobra, za dużo już było przebywania pośród ludzi, spadam, wrócę jak odpocznę.
Jeśli coś z tego przypomina ci zachowania twojej dziewczyny, to mogę ci doradzić, żebyś był nieco chłodniejszy w okazywaniu uczuć. Żebyś nie odbierał tych jej zachowań jako czegoś, co robi tobie na złość. Fajnie byłoby, gdyby mogła przyjść i powiedzieć: słuchaj, daj mi kilka dni spokoju - a ty nie czułbyś się niepewnie, nie bałbyś się jej stracić. Bo wiedziałbyś, że nic się nie zmieniło w uczuciach, tylko po prostu ona potrzebuje tego wyciszenia.
napisał/a: isa-cat 2016-01-23 05:28
Jesli chodzi o ten problem jej to ona twierdzi ze jest on wstydliwy i czytajac o nim inne kobiety tez tak twierdza dlatego nikomu o nim nie mowia i zyja z nim same. I lezy on w psychice kobiety ale ma tez fizyczne objawy.
Ale co do tej samotnosci mojej partnerki to powiedziala mi tez cos takiego podczas ostatniego spotkania ze moze to przez to mieszkanie w ktorym teraz przebywa tzn ze jest male ( 2 pokoje) jak dla niej we dwojke ma za malo tej przestrzeni nie tak jak u siebie w domu w ktorym sie wychowywala gdzie ma duzy dom. Z reszta bardzo lubi tam jezdzic i praktycznie kazde 2 czy 3 dni wolne od pracy tam jeździ bo tam odpoczywa dobrze sie wysypia i w ogole jest jakas szczealiwsza. Kiedys powiedziala mi cos takiego ze jak siedzielismy w domu przez kilka spotkan to meczylo ja to ze wszedzie jestesmy razem przy kuchni itd itd. I ze zaglaskac mozna nawet kota.
Z drugiej zas strony pracujemy w miejscu gdzie mamy doczynienia z drugim czlowiekiem przez jakies 12 godzin i wtedy nie mozna powiedziec ze teraz z nikim sie nie chce przebywac.
Faktycznie ja duzo uczucia jej okazuje, czesto pierwszy pisze, dzwonie mowie jak mi zalezy na niej itp. chociaz na poczatku to ona pierwsza pisala potem jakos te role sie odmienily, czesto sama kladac sie chciala zebym kladl sie obok niej i ja przytulal wiec wywnioskowalem ze ona tego potrzebuja a z tego co piszesz to moze nie za każdym razem tak jest.
Tylko ciekawi mnie to dlaczego przez pierwszy okres zwiazku jej to nie przeszkadzalo albo gdy sie poznawalismy tak na samiusienkim starcie (chociaz tez co jakis czas jezdzila do rodzinnego domu.)
Tak wiec zauwazam duzo podobienstw do tego co mi pisałaś i moze ta potrzeba samotnosci u niej tez jest tak jak u Ciebie. Ja jestem w stanie to zaakceptowac u niej bo tak to jest ze jesli ludzie potrafia akceptowac siebie przechodzic przez pewne trudnosci to czesto ten zwiazek bywa mocniejszy albo jak nie potrafia to sie rozpada.
Mam nadzieje ze te 2 tygodnie rozłaki w jakis sposob pomoga w tym aby ten zwiazek przetrwal. Jestem raczej optymista i jak mi powiedziala moja partnerka ze cieszy sie ze tak nie naciskam na nia. A Ty jak myslisz czy przystajac na ta 2 tygodniowa rozłąke zrobilem dobrze dla utrzymania tego zwiazku czy nie? Bo nie ukrywam ze zalezy mi na niej Choc wiem ze jak bedzie sie chciala rozstac to bede musial to przyjac do wiadomosci i juz nie bede stsral sie utrzymac tego zwiazku, ale na pewno nie spowoduje to jakiejs zlosci na nia a tylko zal i bol ktory pewnie z czasem zmniejszy sie i bedziemy mogli normalnie gadac czy byc po prostu znajomymi bo ja tak tez potrafie bo juz to jakies 14 lat temu przerabialem choc nie jest to łatwe.
Tak czy tak podobienstwa do tej Twojej potrzeby samotnosci widze i bardzo fajnie ze mi o tym napisalas bo to pozwala mi zrozumiec to co sie dzieje. A jako facetowi ktoremu zalezy na zwiazku to pomoze. Dzieki bardzo
napisał/a: dkmp5 2016-01-23 11:28
Koleżanka Ci dobrze pojaśniła , sam testowałem tak zwane "chłodniki" to na prawdę super działa , kobiety lubią się strać i zdobywać mężczyznę , jak jej dajesz za wiele to traci zainteresowanie Tobą . Kobiecie trzeba dać odpowiednią mieszanke uczuć i emocji .Bo zauważ że jak cały czas będzie super , to z czasem to będzie nuda . Także umiejętnie trzeba dawać te dobre emocje i te złe .
napisał/a: bro1 2016-01-23 12:11
Isa-cat - dwa pokoje i dwie osoby - stanowczo za mało. Udusiłabym się po jednym dniu bycia z drugą osobą. I nie dziwię się, że męczyło ją to, kiedy byliście razem non stop.
Są ludzie, którzy muszą czuć przy sobie wciąż tą drugą osobę, a są tacy, którzy nie mają tej potrzeby. Wystarczy im świadomość, że ta druga osoba jest, można jej ufać, kochać ją z wzajemnością i w każdej chwili można do niej się zwrócić.
Jeśli do tego pracujecie w miejscu, gdzie przez tyle godzin jest styczność z drugim człowiekiem i nie ma możliwości odpoczynku - masakra. Jak to przeczytałam, aż mi się zimno zrobiło.
Przez pierwszy okres związku dlatego jej to nie przeszkadzało - twoja ciągła obecność, sms, telefony, przytulanie - bo była to nowość, odmiana i widać brakowało jej tego, potrzebowała twojej bliskości i obecności. Jednak po pewnym czasie to mija - nie myl tego z zanikiem uczuć - i po prostu osoby (o naturze introwertyków) chcą wrócić na trochę do swojej samotni. Taka osoba wie już, że ten drugi człowiek żywi do niej ciepłe uczucia, po prostu jest i to jest dla niej bezpieczne, fajne. Z jednej strony chce tego, ale z drugiej zaczyna to być męczące.
Może to durne porównanie, ale np. ktoś kto lubi żurek. Jak będzie go jadł codziennie, to zacznie nim po jakimś czasie rzygać. Musi zjeść coś innego, żeby znowu miał ochotę na żurek.
W przypadku intro - musi odpocząć sam, w spokoju i ciszy, żeby znowu miał ochotę na powrót do bliskich.
Jeśli się nie mylę i naprawdę wygląda to tak, że twoja dziewczyna ma naturę intro i potrzebuje tego odpoczynku - to uszanuj to, zaakceptuj - to dla niej naprawdę ważne. Daj jej poczucie bezpieczeństwa, że może pobyć sama ze sobą i nic to nie zmieni pomiędzy wami. Z czasem przyzwyczai się do twojej obecności i nie będzie potrzebowała dłuższych okresów "odpoczynku".
Powiem ci jak to wygląda z mojego punktu widzenia - mam ulubionego kumpla, z którym uwielbiam śmigać na moto. Jeździliśmy razem 6 dni. 6 dni, codziennie, kilka godzin razem, wspólne spędzanie czasu. Inna laska by się cieszyła, że może śmigać z kimś kogo lubi i kto lubi ją. Ja nie. Siódmego dnia, miałam dosyć. Mimo, że za kumplem przepadam. Jak tylko sobie pomyślałam, że mamy gdzieś jechać kolejnego dnia - to prawie się popłakałam, bo dla mnie to już było za dużo. A jeździć na moto mogę codziennie, całymi dniami. Ale nie z kimś. Sama. Tego siódmego dnia miałam serdecznie dosyć i kumpla i motocykla. Patrzeć nie umiałam na żadnego z nich. Potrzebowałam kilku dni, z daleka od moto i kumpla, żeby odpocząć i znowu móc jeździć.
Mam wspaniałą paczkę przyjaciół, uwielbiam ich, ale wytrzymuję z nimi raptem 2-3 godziny. (Chociaż ostatnio ten czas się wydłuża powoli). Potem już muszę uciekać do swojej ciszy i samotności. Bo jak już mi jest ich za dużo, to czuję się źle. Przesyt, obrzydzenie do wszystkiego. Czasami to fizycznie naprawdę robi się niedobrze. Mimo tego, że skoczyłabym za nimi w ogień.
Dobrze, że dałeś swojej dziewczynie te 2 tygodnie - wydaje mi się, że odezwie się sama, i to przed upływem tych dwóch tygodni - jeśli oczywiście z jej strony jest uczucie.
Może spróbuj jej powiedzieć otwarcie - jak już wam się skończy ta chwilowa rozłąka - wszystko jest w porządku, zależy mi na tobie, jeśli chcesz, to ja tu jestem i jeśli będziesz chciała, to przyjdź.
Nie dzwoń pierwszy, nie smsuj, nie szukaj kontaktu z nią. Przyjdzie sama. A kiedy już przyjdzie, to spróbuj być nieco chłodniejszy w okazywaniu uczuć - to znaczy nie smsuj, nie wydzwaniaj, nie naciskaj na rozmowy czy spotkania codziennie.
No i zacznij się przyzwyczajać, że to przez jakiś czas tak będzie. Związki z osobami z zaburzeniami (problemami, czy introwertykami) są trudne, ale nie niemożliwe, jeśli z obu stron jest uczucie. Dlatego fajnie byłoby gdybyś miał jakieś swoje hobby, którym byś się mógł zająć, kiedy ona będzie w swojej samotni. Żebyś nie czekał desperacko na nią, aż wyjdzie z niej i potem rzucał się na nią desperacko, że wylazła, to teraz zalejesz ją falą czułości, miłości itp.
Bez naciskania na nią, że związek, że na już, że musi przyjść, że musi być z toba itp.
U swoich przyjaciół bardzo cenię to, że oni po prostu są. I będą - niezależnie od tego czy chwilowo się odsunę od nich, czy przyjdę do nich, bo będę potrzebowała ich obecności. Nikt z nich mi nie wypomni: tia, nie odzywałaś się kilka dni, a teraz przyłazisz? Nikt mi nie powie - nie jechałaś tydzień temu, a teraz chcesz jechać?
Prędzej usłyszę radosne: No, Bro, wylazłaś do ludzi, odpalaj maszynę, śmigamy.
I za to, że akceptują te moje dziwactwo uciekania czasami do samotni, ich cenię i staram się dbać o nich.
Nasunęła mi się jeszcze taka myśl - bo nie chcesz (nie możesz)napisać o tym z czym zmaga się twoja partnerka. Są osoby, które zmagają się z zaburzeniami nerwicowymi, lękowymi, depresyjnymi itp i u nich bywa tak, że czasami nagle wątpią, wahają się czy kogoś kochają czy nie. Wtedy bywają chłodne, nie chcą skrzywdzić tej drugiej osoby. Jednak - o ile zdają sobie sprawę ze swojego zaburzenia, to potraktują to jako chwilowy wpływ zaburzenia na życie prywatne i nie robią z tego problemu. Na zasadzie - wiem, że kocham, to tylko chwilowe zwątpienie, przejdzie niedługo.
Jeśli nie zdają sobie sprawy i co gorsza nie akceptują zaburzenia - to zaczyna się jazda, wyrzuty sumienia, pogorszenie nastroju, odsuwanie się od innych, od partnera itp.i psychicznie wysiadają, bo wydaje im się, że są gorsze, inne. I to tylko sprawia, że zamiast być lepiej - jest gorzej.