Paląca partnerka! Ratunku!

napisał/a: goniacy_krolika 2016-02-19 17:51
Witajcie. Jestem z moją dziewczyną już prawie 2 lata. Kiedy się poznaliśmy, ona była nałogową palaczką (ok. paczki dziennie). Ja sam nie akceptuję palenia papierosów. Na wstępie zaznaczę, że wiem, że w pewnym sensie jestem sam sobie winny - nie powinienem zaczynać się spotykać z palącą dziewczyną, skoro mam z tym problem, tak też do tamtej pory działałem: taka dziewczyna była od razu u mnie skreślona. No, ale poznałem w końcu Ją i doszedłem do wniosku, że z drugiej strony nie mogę kogoś fantastycznego zostawić tylko ze względu na nałóg... Ile takich osób już przecież skreśliłem, i tak dalej. Miesiące leciały, ja wiedziałem, że z czasem albo będę to musiał zaakceptować w końcu, albo trzeba będzie się rozstać, albo ona rzuci. Po kilku miesiącach w rozmowie jakoś wyszło, że ona żałuje swojego nałogu i chciałaby rzucić, to było rok temu. Bardzo się wtedy ucieszyłem! Ustaliliśmy więc, że będę ją motywował, a ona spróbuje jeszcze raz rzucić. (Pali od ok. 10 lat, dwa razy próbowała rzucić, raz udało jej się rok nie palić).

Dziewczyna zaczęła systematycznie zmniejszać ilości wypalanych papierosów, a ja zacząłem tego pilnować. Jako osoba, która nie miała nigdy żadnego nałogu, nie rozumiałem, że trudno jest rzucić i może zbyt szybko oczekiwałem wyników. W każdym razie doszliśmy do momentu, że nie pali przy mnie i z rzadka, aż w końcu pojechaliśmy na miesięczne wakacje, gdzie byliśmy 24h ze sobą i wiem, że przez ten czas nie zapaliła ani jednego papierosa. Jakiś czas po tych wakacjach jeszcze starała się trzymać i nie paliła, chociaż wiadomo było jakoś, że ją skręca... No i niestety, po ok dwóch miesiącach abstynencji odkryłem przez przypadek, że ma w torebce papierosy (zauważyłem). Przyznała się, że wróciła do nałogu, a mnie to rozwścieczyło. Wynikło z tego kilka niekonstruktywnych awantur.

W tym momencie jest najgorzej, bo ona niby udaje, że nie pali, a ja udaję, że nie wiem, że pali. Palenie stało się tajemnicą poliszynela. Ona deklaruje, że chce rzucić, ja wiem, że jak idzie na piwko na miasto, to pali więcej niż zazwyczaj. Czyli jest tak, że codziennie pali 1-3 papierosów, myślę, że jak jest gdzieś na mieście to nawet 4-5. Czasem po okresie wymuszonej przeze mnie abstynencji potrafiła sobie sama pójść i na głodzie spalić pół paczki jednego wieczora, tak było jeszcze kilka miesięcy temu. Jakie to są dokładnie ilości, mogę się tylko domyślać, bo o tyle jesteśmy dogadani, że przy mnie nie pali i jak wychodzimy gdzieś wspólnie na imprezę, to ona już nie pali wtedy. Ale myślę, że to jest ok. paczki tygodniowo, może trochę mniej, per saldo. Nie potrafi tego wyrzucić w cholerę, ale wiem, że potrafi długo wytrzymać bez.

Ja sam nie potrafię tego zrozumieć, a papierosy od dziecka mnie obrzydzają. Nie wiem jaką strategię przyjąć. Z jednej strony naciskanie i wymuszanie wyników, to tylko niepotrzebna presja i napinka w związku i nie ma z tego nic dobrego, oprócz tego, że nałogowy palacz zaczyna się z tym chować. Oduczyłem się już o to się awanturować. Z drugiej strony motywowanie w sposób pozytywny też mało co daje. Np żeby ją pochwalić, że jakiegoś dnia nie paliła, to muszę się o to zapytać, a więc poruszyć ten drażliwy temat. A więc już trochę się zachowuję jak prokurator i policjant, na dodatek ona czuje się winna. Tak przynajmniej wynika z jej zachowania i z jej słów. Ja z kolei mam nieodparte wrażenie pretensji, że chcę ją pozbawić czegoś przyjemnego czy co. Doszło do tego, że aby zrozumieć ten fenomen, to osatnio sam próbuję się uzależnić od palenia, ale jakoś mi to nie wychodzi. Mnie w fajkach nic nie pociąga, nic nie smakuje i nie jestem w stanie zrozumieć jak można nie chcieć (nie móc) z tego zrezgnować?!

No i tu dochodzimy do sedna sprawy: jesteśmy ze sobą już prawie 2 lata i ja wiem, że ona chciałaby, żebym się jej oświadczył. Ja zresztą też chciałbym, bo uważam, że jest super dziewczyną i człowiekiem. Ale postawiłem sobie w głowie warunek, że nigdy się nie oświadczę palaczce. Nie wyobrażam sobie spędzenia z kimś takim życia. Tym bardziej, nie wyobrażam sobie zamieszkania z nałogowcem (jakieś fajki w szufladzie, na balkonie, parapecie, itp klimaty), ani posiadania dzieci (jak laski rzucają w ciąży, to po porodzie na ogół i tak wracają do palenia).

Co robić, co robić? Jak motywować? Jak rozmawiać? Jak dać zrozumienia, że dla mnie to naprawdę ważne? (Ona niby wie, że to dla mnie ważne, po rozmowie czy awanturze nie pali przez jakiś czas, ale potem i tak wraca do tego, jakby już rozmowa była nieaktualna)
napisał/a: dkmp5 2016-02-19 18:06
Mam tak samo jak twoja kobieta , tyle że mnie dziewczyna darła się nawet o e -papierosa(może to rozwiązanie ) nie wiem jak dla niej ale dla mnie to było mega męczące , zresztą już z nią nie jestem . Może niech spróbuje z e-p tylko niech sobie kupi jak coś jakiś lepszy sprzęt bo za 50 zł czy za 100 na pewno wróci do palenia .
napisał/a: bro1 2016-02-23 01:43
"Na wstępie zaznaczę, że wiem, że w pewnym sensie jestem sam sobie winny - nie powinienem zaczynać się spotykać z palącą dziewczyną, skoro mam z tym problem"

Po co się rozpisywać? Chciałeś to masz. Nie odpowiada - nie spotykaj się. Proste.

"No i tu dochodzimy do sedna sprawy: jesteśmy ze sobą już prawie 2 lata i ja wiem, że ona chciałaby, żebym się jej oświadczył. Ja zresztą też chciałbym, bo uważam, że jest super dziewczyną i człowiekiem. Ale postawiłem sobie w głowie warunek, że nigdy się nie oświadczę palaczce. Nie wyobrażam sobie spędzenia z kimś takim życia. Tym bardziej, nie wyobrażam sobie zamieszkania z nałogowcem (jakieś fajki w szufladzie, na balkonie, parapecie, itp klimaty), ani posiadania dzieci (jak laski rzucają w ciąży, to po porodzie na ogół i tak wracają do palenia). "

Zmarnowałeś dziewczynie 2 lata. Nie wyobrażasz sobie z nią dalszego życia, zamieszkania, ale pasowało ci spotykanie się z nią do tej pory?

Co robić? Jak motywować? Albo zaakceptuj to, że pali, albo daj jej spokój. Będzie chciała, to rzuci. Nie będzie chciała, to nie rzuci.
napisał/a: errr 2016-02-23 13:19
Pogadajcie o e-papierosie zamiast tego zwykłego 1-3 dziennie. Kup jej jakiegoś fajnego, ślicznego;)
Płyn można kupować coraz słabszy to moglibyscie zmniejszać dawki.

Ale przede wszystkim musisz z nią pogadać. Jak jej idzie niepalenie, czy naprawdę chce rzucić ale jej ciężko czy chce to zrobić tylko dla Ciebie. Jeśli robi to tylko dla Ciebie to się przyzwyczaj albo ją zostaw bo nigdy nie rzuci.
Jeśli chce rzucić ale nie może to też nie może być tak, że ona się Ciebie boi bo doprowadzicie do dziwnej sytuacji. Zresztą, już to wygląda trochę dziwnie.
napisał/a: tośka. 2016-02-26 17:39
Moim zdaniem wszystko zależy od człowieka. Czasami gdy ktoś kogoś kocha potrafi zrobić dla niego wszystko. Poświęcić się w każdej sprawie. Ale są różne typy ludzi, czasem ktoś chce mieć własne zdanie. Pali to pali. Jeżeli chciała rzucić to tylko i wyłącznie dla Ciebie, ale nie wyszło jej to bo tak naprawdę ona chciała palić. Zostało Ci tylko i wyłącznie zaakceptowanie tego. Przecież kocha się kogoś bez względu na wszystko. Zacząłeś z nią być gdy paliła, zaakceptowałeś jej wady u zalety. Dlaczego chcesz coś zmienić? Kochaj ją taka jaka jest, jeśli będzie chciała skończyć z paleniem, zrobi to kiedy uzna za stosowne, nic na siłę :)

Pozdrawiam ;)
Tośka
napisał/a: errr 2016-02-26 19:21
tośka. napisal(a):Przecież kocha się kogoś bez względu na wszystko.

taaa,
oczywiście.
"Bez względu na wszystko"
napisał/a: goniacy_krolika 2016-02-26 21:04
Deklaruje, że chce rzucić. Sama mówi, że nie będzie robić tego tylko dla mnie, ale musi to zrobić dla siebie. Już kiedyś próbowała rzucić, głownie dla kogoś, i nie wyszło, chociaż przez rok się trzymała.

@Tośka - nie, od początku tego nie akceptowałem. Tolerowałem, przymykałem oko, ale zawsze było dla mnie jasne, że sprawa wypłynie prędzej czy później.

I nie, nie zostało mi tylko "się z tym pogodzić", bo palenie papierosów to nie jest przewlekła choroba, brak ręki czy nogi. To jest głupia sprawa, której każda racjonalna osoba powinna prędzej czy później się pozbyć, szczególnie jeśli taka osoba chce się związać z kimś, kto się w to gówno nie wplątał. I nie piszcie mi tu o wolności, przyjemności i tego typu bzdetach, bo moja dziewczyna zgadza się ze wszystkimi argumentami przeciwko paleniu.

Za odpowiedzi w stylu: "jak Ci nie odpowiada, to zostaw ją", dziękuję. O wypowiedziach w stylu "zmarnowałeś 2 lata życia" już nie wspomnę.
napisał/a: tośka. 2016-02-26 21:14
No to jeśli się zgadza to wspólnymi krokami do przodu.
Może na początek coś z zamienników dostępnych na rynku, e-papierosy ? Może to jakiś sposób.
Są też różne tabletki które zmiejszają chęć zapalenia.
Ale najważniejsza jest chęć rzucenia.
Niech Twoja dziewczyna powie sobie że da rade, i że nie chce już palić.
Pozytywne myślenie podstawą wszystkiego.
I mam nadzieję że wszystko Wam się uda ;) trzymam kciuki.
napisał/a: bro1 2016-02-28 19:43
Teraz dopiero doczytałam ile Twoja dziewczyna wypala. 1-3 papierosy dziennie...
Wielki mi nałóg... Jeśliby faktycznie paliła tylko 1-3 dziennie, poza tym miała przerwy w paleniu, to wątpię, żeby miała problem z rzuceniem tego. Nie jest to aż tak wielka ilość uzależniającej nikotyny.
Natomiast jeśli potrafi wypalić na szybko pół paczki - jestem pod wrażeniem. Tyle to nawet ja naraz nie potrafię, a kopcę jak smok.
Wciąż powtarzasz, że to niby dla jej dobra, bo ona też tego niby chce. Skoro chce, to dlaczego piszesz, że są okresy abstynencji wymuszonej przez ciebie? To albo ona chce i nie zmuszasz jej do tego, albo po prostu podporządkowujesz dziewczynę pod siebie. Ma być tak, jak ty powiedziałeś. I koniec.
Skoro Twoja dziewczyna zgadza się ze wszystkimi argumentami dotyczącymi palenia i nie jest to tylko przytakiwanie bezmyślne głową: dobra, przytaknę mu, niech już skończy gadać - to dlaczego nie zrobi tego sama dla siebie? Może podświadomie nie chce rzucić? Ale z drugiej strony boi się ciebie stracić, jeśli powie, że lubi palić?
Z tego co piszesz wyłania mi się obraz człowieka, który już sobie z góry założył, że musi być tak jak on chce. I druga osoba może robić tylko to, na co on jej pozwoli. np. nie palę, ona nie może. Nie jem mięsa, ona nie może itp.
Wiedząc o tym, że nie lubisz palących dziewczyn, wszedłeś w związek z taką.
Zupełnie jak dziewczyna, która nie lubi pijaków, a mimo to spotyka się z takim, a potem użala na forach jak to jej źle i niedobrze, bo on pije. No przecież wiedziała, że pije. Sama zdecydowała się na związek. To po co teraz się użalać? To przecież był jej wybór. Takiego wybrała, takiego ma.
Zupełnie jak ty. Taką wybrałeś, taką masz.

Te zdanie mnie rozbawiło: "To jest głupia sprawa, której każda racjonalna osoba powinna prędzej czy później się pozbyć" - czyli ten, kto nie rzuci palenia, nie jest racjonalną osobą? Bo ty nie lubisz fajek, to ktoś też nie może lubić? :D

Tu już chyba nawet nie chodzi o samo palenie. Z tego co piszesz przebija ogromna niechęć do osób palących - oczywiście masz do tego prawo. Z jednej strony chwalisz, że dziewczyna jest super, ale z drugiej oznajmiasz, że nie wyobrażasz sobie oświadczyn palaczce i zamieszkania z palaczką. A oświadczyn twoja dziewczyna rzekomo oczekuje. Może ty po prostu boisz się sformalizowania związku? A papierosy są tylko pretekstem? Bo serio, te 1-3 fajki dziennie, to się nie odczuje w stopniu, o którym ty piszesz.

Nie możemy zmienić drugiego człowieka - możemy zmienić wyłącznie siebie.
napisał/a: goniacy_krolika 2016-03-02 23:56
@Bro:

Nie wiem jak to jest z nałogami. Zdroworozsądkowo, to nie wydaje się, żeby paląc 1-3 fajki dziennie nie można było tego już w ogole zostawić. A jednak jakoś tak się dzieje, że ta fajka być musi. I to nie jest tak, że ona pojawia się tylko w sytuacjach relaksu, piwka, imprezy, ale też chodzi o jakieś takie wyjścia na balkon wieczorem, gdzie normalna osoba bez nałogu po prostu idzie spać, a nie myśli o paleniu.

Nie twierdzę, że chcę tego tylko dla jej dobra. Oczywiście, w pierwszym rzędzie myślałem głównie o sobie. Tylko, że tu nie ma sprzeczności interesów, czy czegoś w tym rodzaju.

Nie wiem co to znaczy podświdomie nie chce rzucić. Lubi palić? Nie wiem, jak ją zapytałem co w tym jest przyjemnego, to odpowiedziała, że nic. Tak, to jest dziewczyna z tych, które potrafiłyby powiedzieć wprost: "Chcę palić i nie możesz mnie ograniczać, to twój problem". No, jakoś tak tego nie ujmuje. Raczej mówi o tym jak o swojej słabości i wadzie.

Nie wiem też co Cię takiego rozbawiło w moim zdaniu o racjonalnych ludziach. Może tego nie rozumiesz, bo sama jesteś palaczką. Powiem Ci tylko tyle, że gdy moja dziewczyna była jeszcze małą dziewczynką, jej ojciec zmarł na raka płuc, na 90% przez fajki. I to skutecznie powinno ją odstraszyć od tykania tego gówna. I tak, brzydzę się papierochami.

Nie, nie boję się sformalizowania związku. Gdybym tylko wiedział, ze to koniec palenia, to nazajutrz maszerowałbym do jubilera.
napisał/a: kasiasze 2016-03-03 08:41
goniacy_krolika, no ale nie możesz uzależniać swojej miłości i budowania przyszłości z nią od tego czy ona rzuci palenie czy nie. Taką ją poznałeś, zdaje się? Nie chciałeś jej skreślić z tego powodu więc bądź konsekwentny.
Wiesz, dziś ona może rzucić a po otrzymaniu pierścionka znowu zacznie. Lub nawet po ślubie - i co: porzucenie, rozwód?
Raczej zostaw ją, jak Ci to aż tak przeszkadza lub zaakceptuj traktując ten nałóg jako wyzwanie dla was obojga. Jeśli i ona tego nie lubi, to już nie jest źle. Jest spora szansa, że kiedyś rzuci bezpowrotnie!
napisał/a: pablo3z 2016-03-19 15:04
Ziomuś jesteś zabawny.
Zagłębiasz się w jakieś hokus pokus - jej ojciec zmarł na raka blablablabla....
To jest tak proste, że prostsze być nie może: Albo akceptujesz jej jaranie, przyjmujesz do wiadomości że tak ma i być może będzie miała do końca swojego życia, albo po prostu się od niej odczep. Może ona będzie też smutna i niepocieszona, ale jak sobie wyobrażasz związek, w którym przeszkadza Ci coś co ona robi? Być może przestanie, a może przestanie i znowu zacznie, może będzie paliła mniej albo więcej...
To jest nałóg. Pewnego rodzaju przywiązanie fizyczne (nikotyna i inne związki) i psychiczne (dużo trudniejsze do opanowania). Z rzucaniem fajek jest problem i tylko i wyłącznie 100% chęć skończenia tego + silna wola jest w stanie sprawić, że taki ktoś palić przestanie. Ale jej wola a nie Twoja.
Być może poprosi Cię o doping. Ale jak jej się nie powiedzie to nie do Ciebie należy ocena i denerwowanie się. Bo być może tak na prawdę chce palić.
Więc to proste: akceptujesz, albo sobie idziesz - tup tup tup - do jakiejś innej, niepalącej.

To tak jakbyś związał się z narkomanką, pobzykał, zajął jej 2 lata życia, a później stwierdził: "no hajtnąłbym się z Tobą ale ćpasz. przestań ćpać to weźmiemy ślub". Trochę śmieszne ;)