POMÓŻCIE MI PROSZĘ.. WIEM, ŻE DŁUGIE ALE PROSZĘ O POMOC!

napisał/a: klaun89 2015-02-03 20:52
Witam. Po pierwsze jestem tutaj pierwszy raz. Szukałam pomocy wszędzie i nie umiem sobie poradzić.

Mam 26 lat. Byłam w pięcioletnim związku z dwa lata starszym Panem B od 2009-2014. Mija rok od rozstania. Związek pełen moich łez, ulotnych chwil, niepewności, miłości. Początkowo seks w miejscach przeróżnych - wiadomo motyle. Ostatni rok, to raz czy dwa razy na dwa tygodnie. Kłamstw z jego strony multum - mam bardzo trudny charakter - węszę, podejrzewam, choć jeśli dotrwacie do końca to uznacie, że miałam ku temu powody. Jestem wykształcona, pracowita, on średnia szkoła. Jestem odpowiedzialna, wszystko musi mieć swoje miejsce i czas. Zawsze chciałam być o wszystkim informowana. Kochałam i raczej kocham nadal. Kombinowałam, żeby tylko wszystko zawsze miał.
Nie mam rodzeństwa. Mamy z rodzicami duży dom. On gnieździ się w piątkę z rodzicami i rodzeństwem na dwóch pokojach. Pierwszy raz będąc u mnie myślał, że chwycił Pana Boga za nogi. Zaraz na początku związku kupił samochód i władował do niego gaz. Więc musiał na to wziąć kredyt. Wiadomo młody 22 letni chłopak, chciał coś swojego mieć. Nigdy nie mógł liczyć na wsparcie rodziców. Wszystko musiał kupować sobie sam. Choć nawet nie chodzi o wsparcie finansowe..ogólnie rzecz mówiąc każdy sobie rzepkę skrobie w tym domu. Tak więc wydawało mi się, że jest przy mnie szczęśliwy...że jest u nas inaczej, rodzinnie itd. Dzienne obiady u mnie i tak do końca związku.
Pracował i pracuje nadal. Mało nie zarabia choć 5 lat temu zaczynał pracę także zarobki też miał inne, mniejsze. Chciał mi zaimponować więc kolejny kredyt, kolejny i kolejny. Powtarzam-pracował, nie płacił rodzicom za rachunki, nie dokładał się do niczego, tak więc myślałam, że stać go na to wszystko. Kino przez 3 lata co tydzień w piątki i może przez dwa lata wypady co sobotę. Kasa szła, ja wiem ale tak jak mówię on pracował, brał nadgodziny więc rozumiecie..Wakacje co roku- każdy płacił za siebie. Uwierzcie mi, że ile ja miałam to też dawałam. Grał odkąd pamiętam w zakładach bukmacherskich, tłumacząc, że chce wyjść z długów, tak z długów.. ile ich było nie wiem. Ile razy pytałam, tyle razy się wkurzał, że to jego sprawa i mam już nie pytać.

2011 - odbył delegacje i miał tam pannę z dyskoteki na dwa, trzy spotkania. Podobna do mnie. Wywęszyłam to bo jakże by inaczej - nieszczęśnie dla niego - bo przez sms. Długo się z tym borykałam ale rozmawiałam z tą dziewczyną. Ona o mnie nie wiedziała, a ja o niej. Który facet przyzna się na delegacji jak każdy korzysta, że ma dziewczynę. Wiem, są na pewno wyjątki. Pytała ile z nim jestem - odpowiadając, że dwa i pół roku zasugerowała mi, że nie był nachalny i jak mi zależy mam mu dać szanse. To był tylko pocałunek i trzy spotkania. Tak też więc zrobiłam. Mimo późniejszych łez, cierpienia, nieufności, kochałam z dnia na dzień jeszcze bardziej. On dziennie u mnie był, spał, jadł..to było jak małżeństwo. Już po całej tej delegacji nastąpiła jeszcze jedna rzecz. Był widziany dwa razy przez tą samą osobę w miejscu które zupełnie mu było nie po drodze, bowiem tam gdzie stoją panny. Oczywiście się wyparł.. męczy mnie ten aspekt po dziś dzień.
.....kolejno..2013 r. podjęliśmy straszną decyzję, byłam w ciąży..
Bałam się, długów masa,choć nawet nie wiedziałam ile tego jest, tutaj ta delegacja, tutaj był widziany, gdzie nie powinno go być, ja ledwo co zaczęłam pracować, w październiku 2013 obrona..tragedia.

Po tym wszystkim dałam ultimatum - połowa roku 2014 - dałam mu czas.. żeby był czysty. Powiedziałam że po to to wszystko było, po to tyle łez, że poczekam..Myślałam już o ślubie ale chciałam jak wyżej napisałam, żeby wszystko miało swoje miejsce i czas. Jednak.. koniec 2013 r raz czy dwa, a może trzy, wiem tylko o dwóch razach.. był znów na dyskotece jednak już nie na delegacji jak uprzednio, żeby nikt go nie znał, bo delegacja daleko, tylko tutaj na miejscu. Znów oczywiście to wywęszyłam.
No i później już tylko styczeń i luty 2014, bowiem marzec to już tylko kontakt telefoniczny - choć i tak wymuszony na nim. Uwierzcie, jeździłam miesiąc pod jego dom po pracy, żeby stać w tym mrozie, głodna, po niekiedy 3, 4 godziny a on nie wychodził. Wyganiał mnie spod tego domu, kazał odejść, żeby znalazła sobie innego. I tak przez cały marzec. Treść smsów była jednakowa.. No i pod koniec marca na kolejnej oszukanej dyskotece, kiedy to niby wracał z pracy zmęczony i szedł spać, dowiedziałam się od znajomego, że kazał mu nic nie mówić, że tu jest i że próbuje od miesiąca się ze mną rozstać ale ja nie daje mu żyć..to mnie tak zabolało, że odeszłam. Po prostu 1 kwietnia 2014 przestałam się z sekundy na sekundę odzywać..dodam Wam jeszcze, że pracowałam - bo do końca 2014 - w placówce windykacyjnej. Także mogłam się szybko dowiedzieć o jego długach ale na jego szczęście czy nieszczęście nie dotarło to do nas. Nie mówię tego bez powodu - wytłumaczę poniżej


Kwiecień 2014 pierwszy odzew z jego strony - chciał rzeczy. Zero odzewu z mojej strony przez kolejne tygodnie. Kolejno poznałam pewnego faceta, z którym też mam teraz problem ogromny:( Maj zadzwonił w rannych godzinach z zupełnie innego telefonu, (jak się okazało później, że to jego nowy numer bo zalegał z rachunkiem za poprzedni) że chce te rzeczy... i pieniądze, bo kilka stówek które mi ma oddać, odda następnego tygodnia jednak chciałby te rzeczy bo są mu potrzebne. Zostawiłam to bez echa to przyjechał tego samego dnia pod prace. Rzucił pieniądzmi i pojechał. Za tydzień znów sms, że chce rzeczy. I tak na przemian raz się odzywał raz mnie widział z tym facetem, znów się odzywał i znów za jakiś czas mnie widział z tym facetem. Pojechałam na wakacje z tym drugim to płakał. Pisał..i w ogóle tragedia.. Co tydzien teraz wychodzę. W ogóle bardzo spadł z wagi, niektórzy mówią, że coś bierze. Widuje go co jakiś czas na imprezach i teraz mamy luty a on jeszcze w styczniu jak mnie spotkał na dyskotece z tym facetem podszedł do nas pod byle jakim pretekstem, żeby tylko namącić. Później dzwonił, że to nie takie proste, pisał itd. i ja głupia, niepoważna, oczywiście pod wpływem, z nim poszłam. Stało się co miało stać. Niestety:( żałuje, bo teraz dopiero myślę..Kolejnego dnia znów się odezwał i od tego momentu cisza..powiedział, że nie umie mnie wyrzucić z pamięci, że musiał odejść, bo bał się że dowiem się, że z tych długów wcale tak szybko jeszcze nie wyjdzie a co mi miał powiedzieć, żebym jeszcze rok, półtorej na niego czekała? Jak już dosyć poświęciłam - tak uważał, dlatego wolał mi wmawiać, że mam odejść i znaleźć innego.. A teraz mam takie problemy. Pracy brak, faceta brak,z tym facetem z którym się teraz spotykam tez mam problemy, choć innej natury, ale to może nie na ten wątek i ogólnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Sami widzicie, że mam tyle 'namiętnych' niepewności.. Nie wiem komu wierzyć, komu nie. Czuje się źle, tragicznie..szukałam już pomocy wszędzie..ja naprawdę wołam o pomoc.
napisał/a: e-Lena 2015-02-03 21:28
Byłaś w ciąży i co się stało z dzieckiem, bo nie napisałaś?

Ogólnie zerwałaś z facetem i dobrze zrobiłaś, więc nie wiem w czym tkwi problem i na czym polegają Twoje wątpliwości. Chcesz do niego wrócić czy o co chodzi? W jaki sposób mamy Ci pomóc?
napisał/a: klaun89 2015-02-03 21:33
Byłam..nie dokończyłam, bo co tu komentować jak wiadomo.. wytłumaczeniem chyba jedynym tego, jest cały jego obraz w mojej głowie..

Co do treści, sama nie wiem czego oczekuje. Może w jakiś sposób liczę na jakieś wasze podpowiedzi...ja już sama nie wiem..trochę się pogubiłam.
napisał/a: Nessa1 2015-02-03 21:37
klaun89 napisal(a):Byłam..nie dokończyłam, bo co tu komentować jak wiadomo.. wytłumaczeniem chyba jedynym tego, jest cały jego obraz w mojej głowie..

nie wiem jak to rozumieć...

klaun89, Uważam, że rozstanie było słuszną decyzją i nie rozumiem Twoich wątpliwości. Nie ma sensu tracić czasu na kogoś kto Cię nie szanuje oszukując i zdradzając.
napisał/a: e-Lena 2015-02-03 21:39
Powiedz mi czy naprawdę chcesz być z człowiekiem, który nie jest w stanie zapewnić Ci nawet podstaw bezpieczeństwa emocjonalnego i materialnego? Z człowiekiem, który Cię zdradzał, okłamywał i nie chciał być ojcem Waszego dziecka? Który Cię olewał i powiedział koledze, że próbuje Cię spławić, ale nie wie jak? I jakiego rodzaju problemy masz z obecnym facetem? Miał być klinem i elementem, który wzbudzi zazdrość w poprzednim?

Ja wiem, że dla niektórych kobiet usunięcie ciąży jest traktowane na równi z wyciskaniem pryszcza, ale na wielu z nich ciężar wyrzutów sumienia ciąży do końca życia. Decyzję o aborcji podjęłaś spontanicznie czy Twój miś skutecznie Cię do niej zachęcał?
napisal(a):Szukałam pomocy wszędzie i nie umiem sobie poradzić.

Gdzie szukałaś pomocy i dlaczego jej nie otrzymałaś? Piszesz półsłówkami, które trudno zrozumieć.
napisał/a: klaun89 2015-02-03 21:40
"kolejno..2013 r. podjęliśmy straszną decyzję, byłam w ciąży.. "

serce mnie boli..naprawdę..

[ Dodano: 2015-02-03, 21:50 ]
Szukałam pomocy, początkowo powiem szczerze, że w ogóle. Później psychoterapeuta, rodzina, w konsekwencji dyskoteki po to, by zapomnieć - poważnie. A nóż spotkam jakiegoś znajomego który coś mi znów powie.. Łudziłam się nie raz, że może go spotkam, pomimo, że nawet chodziłam gdzieś z tym nowym mężczyzną..Poznałam tego człowieka, bo chciałam szybko zapomnieć..Nie, nie był on podstawą by wzbudzić w nim zazdrość. Ja chciałam zapomnieć..ale za przeproszeniem bym teraz przeklnęła.. KUR*A nie potrafię.. uwierzcie mi..

..ile razy pomyślę o tym wszystkim, serce mi normalnie krwawi. Nie on mnie nie zmusił. To było pierwsze co powiedziałam jak ujrzałam wynik testu. Co ja teraz zrobię, co my zrobimy! Nawet powiem szczerze się ucieszył, bo co miał zrobić jak ja ryczałam jak wół bo się do cholery tak bałam:( To były pierwsze słowa i później poszło szybko.. Wiem, wiem teraz będą komentarze dlaczego, przecież nie jedne sobie radzą itd itd. Ja miałam 24 lata, na prawdę byłam emocjonalnie dojrzała. Można byłoby stwierdzić, jak byłaś emocjonalnie dojrzała jak to nastąpiło.. uwierzcie mi bałam się, głównym powodem była świadomość, ja dziecko, on i długi. wychodne, a ja z dzieckiem 24 na godzinę. Ojciec by mnie chyba razem z nim wygonił z domu. Bo ile też razy za nim stawałam..Ja jestem od nich jedna, wiem, że by pomogli ale ja się po prostu zagubiłam. Tak jak i po delegacji, tak po tej sytuacji jak i teraz..
napisał/a: e-Lena 2015-02-03 21:59
klaun89 napisal(a):Szukałam pomocy, początkowo powiem szczerze, że w ogóle.

No to jej szukałaś, czy nie? Domyślam się, że z pomocy psychoterapeuty skorzystałaś jednorazowo? Jak dla mnie skrzywdziłaś się tak bardzo, że nie pomoże Ci już żadne forum i żadne dyskoteki. Wróć na terapię, ale nie na pół gwizdka, tylko PORZĄDNIE i skup się na posprzątaniu bałaganu wokół siebie. Wychodzenie z takiego emocjonalnego bagna czasami zajmuje kilka lat, ale zawsze warto podjąć walkę o samą siebie. Jeżeli tego nie zrobisz, będziesz się w nim taplać do końca życia. A bagno, jak to bagno, potrafi wciągnąć i zrzucić na samo dno.

Nie daj się przekonać do powrotu, bo związku zbudowanego na takich kłamstwach i takich dramatycznych decyzjach nie da się już uratować, daj spokój temu drugiemu, którego bezczelnie wykorzystujesz i do którego niczego nie czujesz, zrób porządny rachunek sumienia i zajmij się SOBĄ.
klaun89 napisal(a): Ja miałam 24 lata, na prawdę byłam emocjonalnie dojrzała

Osoba emocjonalnie dojrzała nie podejmuje takich decyzji, tylko bierze na klatę problemy, które sama sobie stworzyła.

Twoja rodzina wie, że usunęłaś ciążę?
napisał/a: klaun89 2015-02-03 22:09
Wiedział tylko on. Trzy tygodnie temu przyznałam się z bezsilności mamie..W niej mam największe oparcie. Poza tym to na prawdę nie był temat do chwalenia się ani do obgadywania go z rodziną i tak cud, że przyznałam się mamie.

Niekiedy żałuje, wiem, złudne to jest, ale czasem myślę, że może byłoby inaczej, może dziecko nauczyłoby go odpowiedzialności. Miałam nawet myśli wynająć detektywa i to przed rozstaniem, po rozstaniu.. Chciałam się dowiedzieć, czy bierze prochy, bo z jakiegoś powodu schudł i to w szybkim czasie, czy to prawda z tymi dziewczynkami z ulicy..Wiem, że to bagno. Dużo mam oparcia w mamie.

Są dni, że nie chce o nim słyszeć i chciałabym być z tym obecnym, a są chwile, kiedy wiem, że to nie tamten i zadaje mu ból którego nie chce zadawać..

posypałam się totalnie..
napisał/a: e-Lena 2015-02-03 22:17
klaun89 napisal(a):czasem myślę, że może byłoby inaczej, może dziecko nauczyłoby go odpowiedzialności.

Dziecko nie jest narzędziem do uczenia kogokolwiek czegokolwiek, ani środkiem do osiągania swoich osobistych celów.

Nie cofniesz czasu, ale pogadanie z kimś zaufanym, kto nie potępi, tylko wesprze zawsze pomoże, więc dobrze, że matka wie. Pieniądze, które wydałabyś na detektywa wydaj na TERAPIĘ. I nie wskrzeszaj trupa, bo nie ma tu nic do zbierania. Jak uważasz się za osobę odpowiedzialną, to podejmuj odpowiedzialne decyzje. A decyzja o powrocie będzie się miała nijak do odpowiedzialności.

Zastanów się na spokojnie czego właściwie chcesz, bo mam wrażenie, że nie do końca jesteś tego świadoma. Jeżeli liczysz na to, że ludzie będą Cię tu zachęcać do tego, żebyś wybaczyła facetowi (czego on w sumie nawet nie chce) i stworzyła z nim cudowną, cukierkową, rodzinę, to raczej się przeliczysz, bo byłoby to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Szczególnie po tym, co napisałaś w pierwszym poście.
napisał/a: klaun89 2015-02-03 22:24
Właśnie, nie jestem pewna czego chce. Mam teraz u swojego boku człowieka, który co prawda nigdy nie miał kontaktów z dziewczynami, jest powiem szczerze trochę niedoświadczony w każdej ze spraw związanych ze związkiem, ale jest miły, uczynny, nie boje się go jak tamtego, wierze mu.. Ale niekiedy mam dosyć tego stanu, błogości i uwielbiania mnie na każdym kroku i poważnie zaczynam tęsknić za tym energetycznie psychicznym wampirem, który mnie wykańczał..

Tak musiałam się starać, a tutaj tak na prawdę nie muszę nic robić, bo on i tak twierdzi, że jest zakochany..Jest również inny problem natury fizycznej. Nie umie mnie zadowolić. Powiem szczerze, nic nie czuje. Nie czuje go w środku..i znów te cholerne porównanie. Tam tak tutaj tak:(
napisał/a: e-Lena 2015-02-03 22:36
klaun89 napisal(a):Właśnie, nie jestem pewna czego chce.

No to się zastanów, bo masz 26 la, jesteś już duża i każda Twoja decyzja będzie rzutowała na Twoją przyszłość.
napisal(a):Tak musiałam się starać, a tutaj tak na prawdę nie muszę nic robić, bo on i tak twierdzi, że jest zakochany.

Rozumiem, że czujesz się pokrzywdzona przez los, ale nie masz prawa bawić się kosztem Bogu ducha winnego człowieka. Trudno, żeby Cię zadowalał, skoro go nie kochasz i wykorzystujesz do nie wiadomo czego.
- "hej, dlaczego z nim jesteś?"
-"a bo jest miły"
Trochę to słabe.

Terapia, terapia i jeszcze raz terapia. Chyba, że naprawdę jara Cię życie w destrukcji i lubisz adrenalinę połączoną z huśtawką nastrojów.
napisał/a: klaun89 2015-02-03 22:43
Na psychoterapii powiedziano mi, że byłego faceta określa tylko jedno stwierdzenie:
narcystyczny psychopata.

Po co ja jeszcze poszłam z nim wtedy..alkohol tez zrobił swoje. Jednak przez chwile nawet poczułam się szczęśliwa. Przytłacza mnie myśl, że może mieć z inną dziecko i, że w ogóle będzie kogoś miał..

Ja wiem, że nie poznam już nigdy takiego dobrego, bezinteresownego mężczyzny. Nie jest mi obojętny ale niekiedy myślę, że jest dla mnie za słaby..psychicznie, że za bardzo się stara. Za przeproszeniem co "pierdne" to mam.