Praca mojego faceta, pieniadze itd.

napisał/a: postmortem69 2011-10-26 19:06
errr napisal(a):podziwiam Twoje demotywujące do wszelkiego działania podejście...

Przyznaję, że mój sceptycyzm jest duży, pewnie to dlatego, że przeszło 10 lat obsługuje małe firmy i wiele razy widziałem takie uruchamianie działalności "bo mam swietny pomysł", zdziwiłabyś się ile takich firm "przeżyłem".
errr napisal(a):przy bardzo powolnym tempie działania są to w stanie zrobić w miesiąc. Chyba, że trzymałyby ich terminy szkoleń. Ale to jedne szkolenia na rok się organizuje?

Jak napisałem: jeżeli jest kasa, czas nie gra roli; bierze się firmę, która profesjonalnie zajmuje się zakładaniem działalnośi i doradztwem, i nie ma problemu. Gorzej jak się wszystko robi samemu, zwłaszcza, że "administracją" ma zajać się autorka, która dodatkowo pracuje na etacie.
errr napisal(a):Podsumowując już moje wywody, jestem w lekkim szoku widząc podejście wypowiadających się. Ostrożność ostrożnością ale żeby od razu wszystko widzieć tylko w czarnych kolorach?

Nie bądź w szoku, to są realia. Ja przychodzą do mnie młodzi ludzie, którzy chcą zakładać firmę, to zaczynam właśnie od czarnych stron, żeby ich otrzeźwić i przekonać się jakie mają pojęcie o tym co chcą robić. Wielu znam takich, którym wydawało się, że to wszystko jest takie proste, a po weryfikacji jeszcze wiele lat będą spłacać długi swoich pomysłów.
errr napisal(a):Wręcz przeciwnie. Nie wymaga za dużego wkładu własnego, jeśli byliby jedyni w mieście to wystarczy że przejdą się po urzędach, szpitalach, szkołach i innych publicznych instytucjach i klienci się znajdą.

I tu się właśnie mylisz, w segmencie publicznym są już spóźnieni, ostatnie przetargi odbyły się juz w połowie października. Dodatkowo w takich przetargach wymagają referencji, sprzętu, kwalifikacji, ubezpieczeń itp.
errr napisal(a):Ale można to rozszerzyć o dodatkowe usługi typu całoroczne oczyszczanie miasta.

Pod warunkiem, ze maja wujka w magistracie, albo mówimy o małym, bardzo małym miasteczku.
errr napisal(a):Wystarczy chcieć. I nie bać się. Nie wyjdzie to nie wyjdzie.

Czuję się jak zły policjant, w duecie z dobrym.
napisał/a: errr 2011-10-27 09:39
postmortem69 napisal(a):Gorzej jak się wszystko robi samemu, zwłaszcza, że "administracją"
miałeś ostatnio styczność z kimś kto zakładał małą firmę? teoretycznie firmę zakłada się w jeden dzień. Praktycznie w tydzień - zależy ile każą czekać na regon. Papier o założeniu firmy dostaje się w godzinę - przynajmniej na podkarpaciu.
Wydaje mi się, że i Ty i Mariusz robicie idiotę z faceta dziewczyny. Ona nam to tak pokazała bo sama za bardzo nie ma pojęcia co i jak, może nawet nie wie co jej facet już załatwił - może prawy szkoleń nieszkoleń ma już za sobą.
postmortem69 napisal(a):a po weryfikacji jeszcze wiele lat będą spłacać długi swoich pomysłów.
tak to jest kiedy w biznes ładuje się swoje albo pożyczone duże nakłady finansowe.
Jak mój mąż mówi - najlepiej zero swojej kasy a jak już to tylko ta którą na tym biznesie zarobiliśmy. I to się sprawdza.
Dużo młodych ludzi myśli, że by założyć swój biznes trzeba mieć najlepiej dwa miliony na koncie które trzeba w ten biznes wpakować. Strzał w kolano.
Odśnieżanie wydaje się być pomysłem niewymagającym dużych środków własnych. Poza odśnieżarką za parę tysięcy myślę, że najdroższe byłoby OC. Jeśli cały koszt mieściłby się w 20 - 30 tysiach to wg mnie maleńka kwota którą zresztą można dostać z UPu.
postmortem69 napisal(a):Pod warunkiem, ze maja wujka w magistracie, albo mówimy o małym, bardzo małym miasteczku.
w moim 40tysięcznym miasteczku nie ma nikogo kto chciałby się tym zająć. Syf kiła i mogiła na ulicach i po parkach. Mój chłop mówi, że jakby miał czas to by się tym biznesem zajął.
postmortem69 napisal(a):Czuję się jak zły policjant, w duecie z dobrym.
staram się nie bać życia i namawiam do tego innych.
Wiadomo, że trzeba mieć plan i przede wszytkim trzeba być kumatym.
Kiedy widzę podejście do pracy, kariery zwłaszcza młodych ludzi to mi słabo. Nic się nie da, nic nie wyjdzie, taki .ujowy kraj, za duża administracja, trzeba za dużo pieniędzy.. nie mogę ludzi z takim podejściem.
Znalazłam kiedyś taki fajny cytat i się go trzymam:
"Tylko jedno może unicestwić marzenie – strach przed porażką."
napisał/a: postmortem69 2011-10-27 12:23
errr napisal(a):miałeś ostatnio styczność z kimś kto zakładał małą firmę? teoretycznie firmę zakłada się w jeden dzień. Praktycznie w tydzień - zależy ile każą czekać na regon. Papier o założeniu firmy dostaje się w godzinę - przynajmniej na podkarpaciu.
Wydaje mi się, że i Ty i Mariusz robicie idiotę z faceta dziewczyny. Ona nam to tak pokazała bo sama za bardzo nie ma pojęcia co i jak, może nawet nie wie co jej facet już załatwił - może prawy szkoleń nieszkoleń ma już za sobą.

Sorki errr ale chyba nie czytasz dokładnie tego co piszę. Miałem i mam do czynienia z ludźmi, którzy zakładają firmy na okrągło, sam też zakładałem firmę, a sytuację miałem idealnie taką jak autorka: ja firmuję, kto inny robi (no ja czasami też robię) i to w dziedzinie sprzątania, oczyszczania i odśnieżania.
To wszystko o czym piszę jest mi znane z doświadczenia własnego i innych. Masz rację, że firmę założysz w jeden dzień - sławetne "jedno okienko", które w rzeczywistości jest teorią, ale tak, jeden dzień Ci wystarczy, żeby pobiegać po urzędach. Szkolenie to pikuś, bo właściciel go nie potrzebuje, potrzebują go pracownicy, a tych trzeba zatrudnić, zgłosić, wysłać na specjalistyczne badania. Jak się "posmaruje" to też w jeden dzień załatwisz. W końcu czym się przejmować, to tylko praca na dachu ot taki "spacerek po parku dla chcącego nic trudnego" Sprzęt kupisz przez internet też w jeden dzień. Co prawda trzeba mieć na niego kasę, a co do kasy to:
errr napisal(a):Odśnieżanie wydaje się być pomysłem niewymagającym dużych środków własnych. Poza odśnieżarką za parę tysięcy myślę, że najdroższe byłoby OC. Jeśli cały koszt mieściłby się w 20 - 30 tysiach to wg mnie maleńka kwota którą zresztą można dostać z UPu.

Odśnieżarka na dach nie bedzie potrzebna. Sprzęt zabezpieczający dobrej klasy i atestowany kosztuje tyle co dobra odśnieżarka, oczywiscie można kupić tani, albo używany, w końcu to tylko praca na dachu itd. OC zaskoczę Cie wcale nie jest takie drogie, parę stówek i sprawa załatwiona. Co do "dotacji" z UP-u, to dość często jest tak, jak z limitami u lekarza, po pierwszym kwartale się kończą. Do tego niestety nie da się ich załatwić w jeden dzień. Ale zawsze mozna pożyczyć od kogoś kasę, a w tym czasie załatwiać dotację. Co do kwoty, o której wspomniałaś, to jest realna, czy jest jednak "maleńka" no to juz indywidualna sprawa.
Tak więc zgadzam się, wszystko da się zrobić nawet ekspresowo i efekty moga być zaskakująco pozytywne, ale moga być też zaskakująco negatywne. Ja nie napisałem, że to jest niemożliwe, tylko cholernie ryzykowne i to nie ryzykowne, że nie wypali, że nie zwróci się kasa za sprzęt i pozostałe wydatki, ale z tego wzgledu, że odśnieżanie dachów to praca w szczególnie niebezpiecznych warunkach, a to autorka miałaby wziąć na siebie gros odpowiedzialności. Postaw się na jej miejscu: Ty masz wziąć odpowiedzialność za ludzi, którzy będą poruszać się po oblodzonych dachach, którzy będą "stwarzać" zagrożenie dla siebie i innych, w dodatku nie mają o tym bladego pojęcia, a śnieg może spaść w każdej chwili. Szkolenia, o których piszę nie uczą jak pracować na wysokościach, nie zrobią z pracownika alpinisty, to tylko formalność. To pracodawca musi zadbać, żeby pracownik wiedział co i jak i żeby wszystko było bezpieczne. Jeżeli bez żadnych wcześniejszych przygotowań potrafisz w "jeden dzień" rozkręcić taką działalność i mieć pewność za jej wykonanie, to jestem pełen podziwu.
errr napisal(a):w moim 40tysięcznym miasteczku nie ma nikogo kto chciałby się tym zająć. Syf kiła i mogiła na ulicach i po parkach. Mój chłop mówi, że jakby miał czas to by się tym biznesem zajął.

Tu też się z Tobą zgodzę, choć nie do końca: jest syf kiła i mogiła, ale nie dlatego, że nie ma się tym kto zająć, a dlatego, że nie ma na to pieniędzy, a nikt za darmo robił nie będzie, obstawiam, że nawet "Twój chłop". Ulice są w gestii gmin, powiatów, i dyrekcji dróg, w zależności pod kogo należą. Dla przykładu: w tym roku startowałem w przetargu na "akcję zima". Na rejon z którego startowałem przyznano limit akcji czynnej, czyli odśnieżanie, likwidowanie oblodzeń, maksymalnie 240 godzin, za tyle gmina zapłaci. W zeszłym roku śnieg był przez 1,5 miesiąca (listopad-grudzień), w tym czasie wykorzystaliśmy 80% limitu. Jakby sypało jeszcze w styczniu i w lutym, to by se kierowcy musieli pługi do samochodów przymontować.
errr napisal(a):Znalazłam kiedyś taki fajny cytat i się go trzymam:
"Tylko jedno może unicestwić marzenie – strach przed porażką."

Widzisz w moim przypadku to nie jest strach przed porażką, to strach przed jej konsekwencjami. Jak widać Tobie nie zdarzyło sie jeszcze nigdy przejechać na biznesie (ani Twoim, ani nikogo Ci bliskiego), mnie osobiscie też, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie ogladam, działam i obsługuję biznes na co dzień.
Trochę jednak zbytnio zagłębiliśmy się w ten temat. Z mojej strony EOT
napisał/a: Rollergirl 2011-10-28 11:09
Ileż wpisów!:)

Sprawa jest bardzo ryzykowna i nie łatwa. Widziałąm umowe jaka mielismy mozliwosc podpisania.. Oto niektore wpisy:
- stawienie sie na dachu do 3 godzin
- czas okdsniezania okreslony
- w przypadku niestawienia sie kara 20 tys, za cos jeszcze byla jara 5 tys.
- na wiosne ogledziny dachu czy oby na pewno nie ma uszkodzen

Firma jest zalozona, regon jest. Dzialalnosc od grudnia. Wczoraj mielismy mega klotnie o to znowu. On chodzi po firmach i szuka klientow. Juz by podpisywal umowy, kilka dachow i parkingow - bo on chce zarobic. Ale nie ma doswiadczenia, nie wie ile jeden czlowiek moze tego sniego przerzucic. Nie wie jak to jest z ludzmi w takiej pracy - czy przychodza, czy pracuja. Jak dach bedzie nieodpowiednio odsniezony, to kara. NIe daj boze uszkodzenie jakies. Umowa nie polega na tym, ze dzwonia i jedziemy. Polega na monitorowaniu dachu. Jak przyjedziemy za pozno i dach sie zawali to ja ide do pierdla. Niestety ja mysle nawet o najgorszych mozliwosciach, trzeba miec to niestety rowniez na uwadze. Moj facet o tym nie mysli i uwaza mnie za wariatke ktora panikuje i jest na wszystko na nie. Juz by wynajmowal jakas koparke, przeciez to czysty zysk! Umowa z facetem od koparki wpodpisywal. Ale nie wie, ze jak facet nawali to ja odpowiadam, ze parnikg nie odsniezony. Za stluczki ja odpowiadam, bo zle odsniezony parnikg. Na poczatku wygladalo wszystko pieknie. Doslownie 100 zl wkladyu - na lopaty. A sie okazalo, ze dla kazdego uprzęże, liny, buty, kaski.

Dla wszystkich umowy zlecenie. Mamy ksiegowego, wszystko by bylo, zus itd. Tu nie ma problemu. Ale jesli chodzi o OC. Firmy nie chca ubezpieczac od szkod zrobionych przez ekipe. Zapytalam chlopaka czy nie Zastanawia go to.. Powiedzialam, ze pewnie za duzo szkod mieli i nie chca sie pakowac. A on na to" my myslimy, mamy glowy na karku, nic sie nie stanie". Tak.. Ale tylu chlopowo coma tam pracowac- na pewno sie trafi jakis nieudacznik, czy nawet przypadkowo cos sie uszkodzi.

Ja jestem na skraju jakiegos zalamania nerwowego. Klocimy sie. Bo on wszystko na raz dwa by chcial, a ja jestem ta zla bo wciaz na nie. Dzis mu proponuje uklad - firma na niego, a ja do pomocy. Nie chce miec tego wszystkiego na swoich barkach, odpowiedzialnosci.

Odnosnie szkolen. Dzis mielismy umowione szkolenia. Dla nich obu szkolenia BHP i dla mnie jako pracodawcy. Przed wejsciem na dach instruowalabym kazdorazowo pracownikow co i jak. Bylismy w PIPie dowieidziec sie co i jak. Powiedzieli ze oni sprawdzaja tylko pracownikow, pracodawca moze nawet nago latac po dachu, ale pracownikom ma zapewnic wszystko - nawet cieple posilki i pomieszczenie do ogrzania.

To nie na moje nerwy.. Wczoraj mi powiedzial ze skoro tak panikuje, to on zalozy na siebie i bedzie sie dzielil z wspolnikiem na pol. O mnie nie bylo mowy.. Tu nie chodzi tylko o kwestie tej firmy tylko calego naszego zwiazku w tej perspektywie.. Jak firma na mnie to dzielimy sie na 3, ale jak na niego to juz nie ma o mnie mowy. Wiec ja mu dzis zaproponuje ze firma na niego, ja do pomocy, skladam sie tez na sprzet itd. Zobaczymy.. Za bardzo mnie tu wlasnie denerwuje, ze nawet za pieczatke 44 zl dzielimy sie na 3. I powiedzial mi : jestes mi winna 15 zl". Wiecie co mam mu nieco za zle to wszystko chyba. Pytalam go dlaczego i po co w sumie bierze mnie do tego. Stwierdzil, ze chce bym zobaczyla jak to miec swoja firma, jak to zarabiac nie na etacie, wieksze pieniadze i bym miala cos dla siebie. Odpowiedzialam, ze skoro chce bym miala cod dla siebie wiecej, nie obrazilabym sie jakby mi dal 2000 na przyjemnosci. Nic nie odpowiedzial.. Niestety dla mnie tak powinno byc - facet w koncu bierze sie do jakiejs roboty, ja mam swiety spokoj ( bo przeciez juz pracuje). A nie on mnie miesza w to dla mojego dobra zreszta..

On wiecznie mowi, ze chce pracowac tylko latem no i teraz jeszcze zima. Zazartowalam, ze jak firma zimowa bedzie dochodowa to ja tez rzucam prace, bo tez mnie stresuje i nie chce pracowac u kogos. Ale sie oburzyl, ze ja mam przeciez swietna prace, ze potrzebujemy jej, bo jak wezmiemy kredyt kiedys na dom, czy mieszkanie.

Nie wiem nie wiem..
napisał/a: kania3 2011-10-28 12:03
Aha. Twoja praca (czyt. Ty) się przyda, bo w razie czego kredyt na Ciebie, firma na Ciebie, odpowiedzialność na Ciebie. Z firmy, kasy z kredytu i mieszkania jeżeli byłoby dzięki Tobie, korzystalibyście oboje, ale jak firma dzięki niemu (formalnie, bo Ty przecież byś nadal była do pomocy) to już tylko dla niego. Wygodne. Czego jak czego, ale głowy do tego jak się urządzić, to rzeczywiście mu nie brakuje. Nie zginie w życiu chłopak. :P
napisał/a: ~gość 2011-10-28 12:40
Ja bym się nie dała tak wykorzystywać przez takiego dzieciaka - daj bo jak nie to spadaj z piaskownicy i do tego mega foch. ehh mężczyzna...

A w życiu! jeszcze taką odpowiedzialność zrzucił na Ciebie, mój mąż w życiu by mi tego nie zrobił, bo by się bał o mnie i brałby tylko na siebie żeby mi było wygodnie i dobrze.

Ja bym tak nie ufała osobie, którą znam rok i tak mnie traktuje.

kania napisal(a):Czego jak czego, ale głowy do tego jak się urządzić, to rzeczywiście mu nie brakuje. Nie zginie w życiu chłopak.
ojj nie.
napisał/a: ~gość 2011-10-28 16:05
Rollergirl, nie wiem czy się śmiać czy płakać, dałaś się wplątać w sidła niezłego cwaniaczka, powiedz mi jak Ty potrafisz być z takim manipulatorem? Nie rozumiem w najmniejszym stopniu.
Rollergirl napisal(a):Niestety ja mysle nawet o najgorszych mozliwosciach, trzeba miec to niestety rowniez na uwadze.
moim zdaniem, gdybyś rzeczywiście była taka przezorna, to nie zgodziłabyś się na tą firmę. Calusienka odpowiedzialność za obcych ludzi i przede wszystkim za ich działania na Tobie, jak mogłaś sobie na takie coś pozwolić...
Rollergirl napisal(a):Wczoraj mi powiedzial ze skoro tak panikuje, to on zalozy na siebie i bedzie sie dzielil z wspolnikiem na pol. O mnie nie bylo mowy..
hahah aż ciekawa jestem jak będzie wasze wspólne życie i finanse w przyszłości wyglądać... Kredyt na Ciebie to se spłacaj ale oczywiście za wszystko co on kupi to mu połowę oddawaj, tego możesz się spodziewać...
napisał/a: postmortem69 2011-10-29 20:42
Rollergirl napisal(a):Ileż wpisów!:)- na wiosne ogledziny dachu czy oby na pewno nie ma uszkodzen

Dobrze by było sprawdzić dach przed zimą, zeby znac jego stan i na wiosnę porównać.
Rollergirl napisal(a):Umowa nie polega na tym, ze dzwonia i jedziemy. Polega na monitorowaniu dachu. Jak przyjedziemy za pozno i dach sie zawali to ja ide do pierdla. Niestety ja mysle nawet o najgorszych mozliwosciach, trzeba miec to niestety rowniez na uwadze.

Co do monitorowania dachu, to normalne. Tak samo jest z drogowcami. A z tym zawaleniem dachu to troche przesadzasz. Tyle lat nikt dachów nie odśnieżał i jakoś nie było "lawiny" zawalonych dachów.
Rollergirl napisal(a): Ale nie wie, ze jak facet nawali to ja odpowiadam, ze parnikg nie odsniezony. Za stluczki ja odpowiadam, bo zle odsniezony parnikg.

Kwestia odpowiedniego sporządzenia umowy, gdzie ustalasz warunki i granice odpowiedzialności. Jasne, że jak cos pójdzie nie tak to bedziesz musiała iść do sądu, ale niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe w zakresie OC mają odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez podwykonawców. Oczywiście nie zawsze jest to w podstawowym ubezpieczeniu, czesto są to klauzule dodatkowe, o które trzeba polise poszerzyć. A właśnie:
Rollergirl napisal(a):Ale jesli chodzi o OC. Firmy nie chca ubezpieczac od szkod zrobionych przez ekipe.

Nie wiem gdzie byłaś, ani kogo pytałaś, ale większość znanych mi ubezpieczycieli (o ile nie wszyscy) ma w swojej ofercie OC z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej, które, pozwolę sobie zacytować ze strony jednego z TU, "proponuje ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej ubezpieczonego za szkody osobowe i rzeczowe z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej i posiadanego mienia". Jest to produkt, na dzień dzisiejszy podstawowy, zwłaszca, że w wielu przetargach publicznych wymagane jest posiadanie takiego ubezpieczenia. Radzę Ci tylko rozeznać się wśród ubezpieczycieli, bo widełki cenowe są dość spore.
Rollergirl napisal(a):Dla wszystkich umowy zlecenie.

No i to w zasadzie mogłoby rozwiazać Twoje rozterkowe problemy: bo w każdej umowie zawierasz warunek, że za szkody odpowiadają zleceniobiorcy i nic Cię wiecej nie interesuje, oczywiście w takim wypadku najlepiej brać do pracy ludzi, którzy posiadają jakiś majątek, żeby było z czego ściągać.
Rollergirl napisal(a):Wczoraj mi powiedzial ze skoro tak panikuje, to on zalozy na siebie i bedzie sie dzielil z wspolnikiem na pol. O mnie nie bylo mowy..

No i święty spokój, powiedz mu, ze łóżko też może dzielić tylko ze wspólnikiem... na pół.
Rollergirl napisal(a): Jak firma na mnie to dzielimy sie na 3, ale jak na niego to juz nie ma o mnie mowy. Wiec ja mu dzis zaproponuje ze firma na niego, ja do pomocy, skladam sie tez na sprzet itd. Zobaczymy.. Za bardzo mnie tu wlasnie denerwuje, ze nawet za pieczatke 44 zl dzielimy sie na 3. I powiedzial mi : jestes mi winna 15 zl". Wiecie co mam mu nieco za zle to wszystko chyba. Pytalam go dlaczego i po co w sumie bierze mnie do tego. Stwierdzil, ze chce bym zobaczyla jak to miec swoja firma, jak to zarabiac nie na etacie, wieksze pieniadze i bym miala cos dla siebie.

Ja na Twoim miejscu wziąłbym go dosłownie: otwórz firmowy rachunek w banku, obsługiwany tylko przez Ciebie. W umowach z kontrahentami warunkujesz rozliczenia bezgotówkowe, czyli na rachunek i na koniec miesiąca wypłacasz swojego partnera i jego wspólnika zgodnie z umową zlecenie. A jak się bedzie "burzył" to mu powiesz, że Ty właśnie uczysz się jak to jest mieć własną firmę, i zarabiać dużą kasę i nigdzie nie słyszałaś, żeby właściciel dzielił się po równo z pracownikami.
Rollergirl napisal(a):Ale sie oburzyl, ze ja mam przeciez swietna prace, ze potrzebujemy jej, bo jak wezmiemy kredyt kiedys na dom, czy mieszkanie.

Tu się z nim zgodzę; instytucje kredytujące o wiele przychylniejszym okiem patrzą (i owiele mniej formalności jest) jeżeli kredytobiorca ma stałe, etatowe dochody. A jak, kredyt weźmiecie wspólnie ( bo przypuszczam, że przed ślubem go brać nie będziecie) to, niezależnie od stanu waszego związku, będziecie go spłacać wspónie, Ty masz i firmę, i pracę, a on tylko zlecenie, zapewne na "symboliczną" kwotę.
napisał/a: Rollergirl 2011-12-05 14:14
Dawno mnbie tu nie bylo. Od tamtego czasu sporo sie zmienilo. Firma juz nie jest na mnie. Wzial ja na siebie i przepraszal zew ogole wymyslil by byla na mnie. Nie wiedzial ze tak mnie to bedzie stresowac. I zniemily sie warunki.. Ja dostaje 25%, kolega 33 (jakbysmy mieli po rowno wszyscy. A moj lubu 42%. Stwierdzil ze ja bylam mu potrzebna by nie dzielic sie z kolesiem po 50 %. A przy okazji wiecej zostanie u "nas". Jako ze dostane 25%, to i bede sie skladac po 25 % a nie na 3. Ale on jeszcze nie wie, ze ja w to w ogole nie wejde.

A sniegu ani widu ani slychu:)

Co byscie zrobili na moim miejscu? POwaznie sie nam nim zastanawiam. Pracuje tylko latem.. Reszta siedzi, niby zima sie wezmie za robote ale kto wie jak mu to pojdzie i ile wytrzyma.. Co z tego ze moze i niezle latem zarabia.. Skoro i tak ja wiecej place.. A jeszcze do garow gania itd. Sam tez pomaga, ale to ja jestem bardziej przemeczona na co dzien. Do tego stopnia, ze dzis bym spalila chate - bo rano malutki piesek, swieze buleczki, wyszykowac sie do pracy. A kolo spi.. :/

Masakra jakas.
napisał/a: anka0611 2011-12-07 12:19
Rollergirl, jak masz siłę odpuść sobie tego chłopaka dla mnie to legat znalazł se kobitkę co nie dość że mu ugotuje posprząta to jeszcze i jak trzeba kaska sypnie a co będzie jak będziesz w ciąży i będzie małe dziecko zastanów się co cie czeka z tym człowiekiem za 5 czy 10 lat
napisał/a: ~gość 2011-12-07 21:23
Ja bym jasno powiedział że oczekuję równego podziału obowiązków domowych, finansowania 50:50 i się tego trzymał.
napisał/a: slonko_twoje11 2018-04-22 06:26
każdy ma jakieś swoje zamiłowania:) .Ja nie wyobrażam sobie pracy na etacie.