prawie po wszystkim

napisał/a: ~gość 2008-06-19 15:53
Witam,
dawno mnie tu nie było. jakoś sobie to wszystko poukładałam na tyle, że mogę normalnie żyć. brakuje mi Go, tęsknie, ale potrafię cieszyć się tym co się dzieje wokół.
po tygodniu sam zaczął się kontaktować, na takiej hmmm... stopie 'przyjacielskiej' dzwonił, pisaliśmy smsy. po 2 tygodniach zaczął bardziej dobitnie wyrażać swoją tęsknotę. widzieliśmy się parę minut w poniedziałek, chwile porozmawialiśmy, dał mi książkę i nagle przytulił. ciągle mówi, że tęskni, że mu brakuje mnie. wczoraj pisał tyle, że krajało mi się serce. pisał coś o spróbowaniu... ale ja oczekiwałam rozmowy w 4 oczy, a na to chyba GO nie stać... od 1 czerwca nie zaproponował tego ani razu mimo, że jak wnioskuję już coś przemyślał.... teraz daje mi do zrozumienia, że to ja nie chcę już próbować. a ja zwyczajnie się boję i słowa mówione do słuchawki czy pisane w smsach nie potrafią mnie przekonać na tyle.
przyznam, że już się nie spodziewałam tego nagłego przypływu... starałam się nauczyć żyć sama i zrozumiałam, że szczęscia nie znajdę jeśli tylko ja będę miała cel. pewne rzeczy powinny wypływać z dwóch stron.
strasznie boli, bo pewnie Go ranię. on przeprasza, że mnie skrzywdził, ale to chyba nie tak miało być. postanowiłam, że do niczego nie będę już go zmuszać, ale jeśli ma coś dalej być, to muszę mieć pewność, że on zrozumiał błąd... a czynami jeszcze niczego nie zrobił, nawet nie nalega na spotkanie.
wczoraj wywołał straszliwy mętlik w mojej głowie.
napisał/a: Alucard 2008-06-19 16:21
Ja już pisałem, że wszystko skończone i 3mam się tego...
Dlaczego Cię tak adoruję, czyżby brakowało mu przyjemności? Czyżby uzależnił się od Ciebie?
Ja bym jednak na Twoim miejscu porozmawiał w cztery oczy nawet jeżeli tego nie chce i powiedział, żeby już Ci głowy nie zawracał...

p.s. Ostatnio tak powiedziałem koleżance bo ona przeżywa jedną sprawę bardzo bardzo nie znam dokładnej przyczyny ale znam osobę która ją zraniła i jej powiedziałem, żeby odpowiedziała mi na takie pytanie ,,czemu dziewczyny latają za facetami, którzy ich nie szanują, a naprawdę mili goście zazwyczaj pozostają sami'', nie mogła odpowiedzieć na to pytanie....
OTWÓRZ SIĘ NA ŚWIAT...
napisał/a: lapaloma 2008-06-22 20:40
Hej
Jestem w poodobnej sytuacji co ona. Jestem z facetem ponad 3 lata, z tym że od prawie roku jest na kontrakcie zagranicznym. Mamy kontakt przez neta no i jeszcze są smsy i telefony. Przed ok 3-ma tygodniami nic nie zapowiadało tego co miałam usłyszeć (a w zasadzie przeczytać). Wyjechał aby zarobić na budowę domu, naszego domu. Chiał żebym z nim pojechała, ale ja nie chciałam - trochę ze strachu a trochę dlatego że liczyłam na to iż wtedy tam długo nie posiedzi.
Zaczęło sie od tego że powiedziałam że mam spotkanie z doradcą inwestycyjnym, z którym chcę pogadać m.in. o kredycie na dom, a on na to że nie myśli o kredycie a przynajmniej nie w tym roku. Odp. to chcesz siedzieć tam tak długo az będzie na cały dom? Myślisz coś o nas?? on: tak ostatnio bardzo intensywnie. Czuje że moje uczucia osłabły wobec ciebie i nie mogę zagwarantować ci że jak wrócę to bedziemy razem - jak by mnie ktoś obuchem w łeb strzelił. Nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Pisał że wysyłał aluzję abym uczyła się języka - to mogłabym do niego przyjechać. Ale jak zaproponmowałam że chce go odwiedzić na co jeszcze miesiąc temu nalegał zaczął się wykręcać wymówkami, że nie ma jak że nie ma gdzie i w ogóle....
Napisałam, że coś czułam przez skórę że coś nie tak, że chce ze mną zerwać ale myślałam że mi poprostu odwala. On na to że przecież nie napisał że mnie nie kocha i że nie chce mnie znać, ale że jego uczucia osłabły. Nawet zaproponował że jak przyjedzie w lipcu to pogadamy i jak będę chciała z nim jeszcze rozmawiać to gdzies pojedziemy.
Potem było jeszcze kilka wymian zdań, moich płaczliwyxh telefonów, gdzie zadawałam pytanie dlaczego? skąd to się wzieło?? Wiem byłam natarczywa i postawiłam go pod murem w efekcie jest jeszcze gorzej - chce być z tobą szczery nie chcę abyś w środku lata dostała taki cios! A ten przez neta to się niby nie liczy. Chyba lepiej tylko dla niego bo nie musi oglądać mojej rozpaczy.
Po tym wszystkim czułam że to już koniec i że trzeba będzie coś z tym swoim życiem zrobić. Następnego dnia z rana dostałam smsa : ":* na poprawę humoru"
Nie odpisałam - nie byłam w stanie. Najpierw wychodzi na to że mnie rzuca i to przez neta a potem śle buziaki? o co tu chodzi? Po południu na gg zagadnął mnie. Napisałam że zaskoczył mnie tym smsem, a on na to dlaczego??
Potem zaczął przepraszać że mnie tak skrzywidził i nawet miał opis przepraszam. Ale czy on przeprasza za to że mnie zranił? czy za to że zbyt pochopnie napisał o swych słabych uczuciach?
Pisał że to on wszystko spie...ył, i że to co napisał to nie jakaś wydumka nagła, ale że długo o tym myślał. Tylko dlaczego wcześniej nic nie zarzucił??
Hmm... jak myślicie czy ten związek ma rację bytu?? Co mam robić??
Jestem zdruzgotana... zwłaszcza że napisałam że go kocham, a teraz nie odpowiada ani smsem ani na gg. Masakra
napisał/a: sorrow 2008-06-22 22:08
zombi, wydaje mi się, że dość uczciwie postawiła sprawę. Ludzie na prawdę potrafią kończyć związki w o wiele gorszy sposób. Szkoda, że wtedy zabrakło ci trochę odwagi i braku chęci do nauki języka. Mimo wszystko będąc razem związek mniej jest narażony na takie "osłabianie uczucia". Będąc na miejscu mogłabyś jakoś zareagować, a na odległość to nie za bardzo. Nie dziw mu się, że raz ci mówi o zmianach w uczuciu do ciebie, a na drugi dzień wysyła buziaki. On wie, że to dla ciebie cios i na pewno jest to ostatnia rzecz jaką chciałby robić. Zależy mu więc, żebyś cierpiała jak najmniej. Z drugiej strony niestety tak mu się życie potoczyło, że wie, że nie mógłby z pełną świadomością mówić, że cię kocha, a jednocześnie czuć co innego. Nie wnikam skąd u niego te zmiany, ale wydaje się że na prawdę chce, żebyś w miarę "gładko" przez to przeszła.
napisał/a: lapaloma 2008-06-23 07:40
problem w tym że ja nie chcę tego gładko przechodzić- jeśli ma być to koniec to niech już będzie i niech się nie odzywa. A tymi buziakami ti tylko nadzieje mi daję. Z tą nauką języka - no cóż o tym że to była zachęta do przyjazdu dowiedziałam się właśnie podczas tego osłabienia uczuć. Wcześniej odebrałam to jako sposób na zajęcie sobie czasu, bo sam zaczął uczyć się norweskiego.
Faceci cały czas mówią aby mówić do nich wprost o co chodzi - bez aluzji itd., a sami tego nie robią.
Dlaczego po prostu nie powiedział, ze jeśli z nim mnie tam nie będzie to nie wie czy ten związek przetrwa.
A teraz to mi się zdaje raz że dobrze że tak się stało, że coś wcześniej było nie tak, a za chwilę że jeśli to tak zostawię to będzie największy błąd mego życia.
napisał/a: cynik 2008-06-23 09:05
Alucard napisal(a):,,czemu dziewczyny latają za facetami, którzy ich nie szanują, a naprawdę mili goście zazwyczaj pozostają sami'', nie mogła odpowiedzieć na to pytanie....


Bo żadna Ci na to nie odpowie... Bo nie wie... Chyba hormony nakazują "atakować" piękne i chamskie osobniki.
Dopiero po przejściach uświadamiają sobie, że są także i inni chłopacy...
napisał/a: lapaloma 2008-06-23 14:04
Sorrow pewnie masz rację, ale on nie wyjechał bo nie miał tu pracy czy też nie wiele, ale dlatego żeby mieć więcej. Czyli zamiast 5 tys. 12 tys. Na dom – chwalebnie, ale można było tu spokojnie popracować, moi rodzice proponowali nam mieszkanie w którym moglibysmy mieszkac do zakończenia budowy. To stwierdził że to za duże koszty (400zł plus prąd) i zaproponował mieszkanie w domku holenderskim (czyli coś podobnego do budy kempingowej). Na to ja nie przystałam. Na pewno nie byłoby taniej skoro trzeba by podciągnąc wodę, prąd i wstawić zbiornik na gaz, który kosztuje nie mało – 30 tys. zł.
Napisałam że sądziłam, że spędzę z nim swoją przyszłość (małżeństwo), że chciałam mieć z nim dzieci (czego też chciał) itd. A on mi na to że, myślał o małżeństwie i to wiele razy i że jakby chciał to mielibyśmy już dzieci – jakby moje zdanie w tej kwestii w ogóle się nie liczyło. Dodał jeszcze że to co go najbardziej powstrzymuje przed dziećmi to fakt że na pewno utyję, a te słowa dobiły mnie najbardziej. Czy dla facetów liczy sie tylko wygląd??
Dla mnie to i on może mieć z 30 kg nadwagi, a ja to zapewne powinnam się odchudzić...
Mam 173 cm wzrostu i 70 kg – czy naprawdę muszę się jeszcze odchudzać???

No dobra troche po użalałam się nad sobą, ale przynajmniej jest mi teraz lżej :)
napisał/a: eska1 2008-06-23 15:52
zombi napisal(a):Dodał jeszcze że to co go najbardziej powstrzymuje przed dziećmi to fakt że na pewno utyję

:O "Super" podejście.. Bardzo podbudowujące.. Od razu wszystkiego się chce i wcale człowiek nie wpędza się w kompleksy. :/
zombi napisal(a):a te słowa dobiły mnie najbardziej

I wcale się nie dziwię..

Dziwne jest to wszystko.. Nie wiem jak on to wszystko odbiera, ale wydaje mi się, że to typ Piotrusia Pana..
napisał/a: lapaloma 2008-06-23 18:35
Piotruś Pan heh :)
a co dokładnie masz na myśli?
napisał/a: aurinko3 2012-08-18 10:24
Minęło sporo czasu tamtych wydarzeń. Zdążyłam nawet odejść i wrócić na forum. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za tamte słowa otuchy i wsparcia. Słowa mądre i szczere.

Po jakimś miesiącu od rozstania zeszliśmy się, chociaż jakoś niespecjalnie byłam przekonana do jego przemiany. Zaręczał, przysięgał, że mnie kocha, ze postara się wszystko zmienić tylko, zebym na nic nie naciskała.

We wrześniu wyjechałam na miesiąc do Hiszpanii. Podróżowałam, podróżowałam... i nie tęskniłam. On dzwonił, rozmawialiśmy i niby było okej, ale bez przekonania z mojej strony. Zresztą z jego chyba też, bo niewiele robił by cos poprawić. Zbliżał się koniec roku i zrobiłam rachunek "zysków i strach". Od powrotu nic nie przeszło z minusów na plusy. Gryzłam się strasznie, szkoda było mi szasu który włozyłam w ten związek i wysiłku. Nie wiedziałam co robić. Nieświadomie on mi pomógł. Widziałam coraz mniejsze szanse. W noc sylwestrową życzył mi odnalezienia szczęścia którego pragne. Rozstaliśmy się kilka dni później. Powiedzialam "dość".

Nie bylo łatwo, ale nie rozpaczałam i odczułam ulgę. Myślę, że przygotowywałam się do tego kroku przez tamto pół roku. Zaczęłam wychodzić do ludzi, poznawać nowe osoby. On pisał, dzwonił, a ja byłam nieugięta.
Poznałam mężczyznę, wyjątkowego. Byłam w siódmym niebie, a były robił się coraz bardziej nachalny. Prosił o powrót, przekonywał jak kocha. Im bardziej ja byłam szczęśliwa, tym on coraz bardziej mnie irytował. W końcu powiedziałam, że mam kogoś i niech da mi spokój.
Teraz wiem, że szkoda było mojego czasu i tamtych łez, ale też wiem, że było mi to potrzebne, by teraz być szczęśliwą.
napisał/a: natalcia24051 2012-08-19 15:38
bylam w podobnej sytuacji, zakochana z planami na przyszlosc, on na początku tez. Pozniej zaczął mówic ze nie wie czego chce a na slub itp ma czas do 30... miesiac sie tak meczylam...rozstalismy sie a on po 2 tyg znalazl sobie inna...
napisał/a: norkaa 2012-08-19 16:18
To prawda, że do rozstania czasem trzeba dojrzeć, przemyśleć, zrobić ten krok w pełni świadomie, przekonanym, że jest właściwym.
Też byłam w takim związku, chłopak mnie okłamywał, rozstawaliśmy się parę razy, ja zawsze wracałam, ale w głębi duszy nastawiałam się psychicznie na odejście.