Problem z pewną piękną panną

napisał/a: ~gość 2008-06-05 16:53
satariel napisal(a):Jestem w Niej szalenie zakochany i wiem ,że drugiej tak przepięknej i cudownej dziewczyny nie ma tym świecie. Ona jest prawdziwym aniołem ,jest po prostu idealna.


Wygląda na to, że zwyczajnie nie zdajesz sobie sprawy jaka ona jest naprawdę. Jakby na to spojrzeć obiektywnie, to okazałoby się, że ma jednak sporo wad i że wcale nie jest taka idealna i wspaniała jak Ci się wydaje.

Jest przecież wiele dziewczyn na tym świecie i na pewno są też piękniejsze i cudowniejsze. Mi się wydaje, że jakaś mała szansa mogłaby istnieć i że mógłbyś ją zdobyć, ale zbyt wiele warunków musiałoby być spełnionych i radzę Ci, nie zabieraj się do tego ;)

Życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego obiektu uczuć i pozdrawiam :D
napisał/a: satariel 2008-06-05 18:22
Przyznam ,że po części możesz mieć rację . Być może przy bliższym poznaniu okazałoby się ,że Ona ma jakieś wady ,ale sądzę ,że jakiekolwiek one by nie były na pewno mógłbym je zaakceptować. I zapewne nadal byłaby dla mnie najwspanialszą dziewczyną na świecie.
Ech mówisz ,że na pewno są piękniejsze i cudowniejsze dziewczyny od Niej ,ale ja w to naprawdę wątpię. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem żadnej panny ,która mogłaby się z Nią równać i szczerze mówiąc raczej niemożliwe jest żebym na taką trafił. Ona jest jedyna i wyjątkowa.
Gdyby tylko w sprzyjających okolicznościach zaistniałaby choćby najmniejsza szansa to na pewno bym spróbował , mimo że mógłby to być nie najlepszy pomysł.
No cóż ,a znalezienie innego obiektu zainteresowań jest chyba w takiej sytuacji trochę bez sensu.
Nie dość ,że tak naprawdę nie chcę żadnej innej dziewczyny ,to jeszcze wydaje mi się ,że nawet nie miałbym żadnej motywacji do tego żeby starać się o jakąś inną. Poza tym to byłoby chyba trochę nie fair w stosunku do tej osoby ,skoro tak naprawdę nigdy nie stałaby się dla mnie tak ważna jak Ona.
Ech wygląda na to ,że beznadziejny ze mnie przypadek.
Pozdrawiam.
napisał/a: Alucard 2008-06-05 20:13
Oh satariel, masz rację Twój przypadek jest beznadziejny, co Ci mogę napisać... Przeżywasz teraz ,,romantyczną miłość'', ja też taką przeżyłem i dużo się dzięki temu nauczyłem, wiem że do uczucia nigdy nikogo nie zmusisz nawet jak są sygnały, które mówią, że jest inaczej... Moja sytuacja była jeszcze gorsza, nawet największemu wrogowi takiego obiegu spraw nie życzę :(.
Szkoda, że nie znałem tego forum kiedyś, bo jakbym znał to byście bardzo ciekawą a zaraz smutną historyjkę usłyszeli, i wiem teraz żebym inaczej postąpił w tamtej sytuacji niż przedtem...
napisał/a: sorrow 2008-06-05 20:30
No to nie krępuj się Alucard :). Forum jest pojemne i każda historia na przestrogę dla innych jest tu bardzo przydatna.
napisał/a: Alucard 2008-06-05 20:54
sorrow, namówiłeś mnie :)...
To zdarzyło sie nie dawno z 2 lata temu, zakochałem się bez wzajemności ,,romantyczna miłość'', miałem dobre kontakty z Nią no i zdecydowałem się zapytać bo co to szkodzi (pod namową kolegi). Po tym wydarzeniu zachowywała się bardzo dziwnie wobec mnie, można powiedzieć znaczy się tak było bo się przyznała, że mnie ,,olewała'' (ważne jest to, że ja i kolega mieszkaliśmy w jednym pokoju w akademiku i ona była naszą sąsiadką). Ale to nie koniec tragedii, no kiedy się okazało, że jest w związku z moim kolegą z pokoju coś we mnie pękło, zachowywałem się bardzo nie dojrzale. Strasznie się czułem ciężko to opisać słowami. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem było wyprowadzenie się z pokoju, ale tego nie zrobiłem głównie pod Jej namową... Mijał czas a ich ,,uczucie'' było burzliwa tzn raz są ze sobą, raz nie... Ja po wakacjach się zmieniłem bardziej ,,dojrzałem'', nie zamieszkałem z kolegą z czego bardzo się cieszę. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że ze sobą zerwali, a ja zaprzyjaźniłem się z Tą dziewczyną, bo miała ciężki okres jak z kolegą zerwała i chciałem jej jakoś pomóc a że pierwsza wyciągnęła rękę do pomocy to byłem szczęśliwy, że mogę jakoś odpokutować za tamten rok (no bo ją źle traktowałem jak była we związku z moim kolegą, nasze kontakty były chłodne głównie dlatego że ja tego chciałem). Teraz jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi dużo rozmawiamy i się uczymy od siebie życia :).

To tak to wygląda w wielkim skrócie...
Co byście zrobili na moim miejscu zostalibyście w pokoju i przez to bylibyście narażeni na patrzenie na kolegę i na Nią w różnych sytuacjach?
Ja z perspektywy czasu piszę, że nie nie dam się kierować emocjami, a wtedy dosyć długo się nimi kierowałem.
Najśmieszniejsze jest to, że nadal ją darze uczuciem i ona o tym wie :), ale jestem racjonalistą i nie wymagam od niej odwzajemnienia :).
napisał/a: satariel 2008-06-05 21:43
Ja bym na Twoim miejscu chyba jak najszybciej wyprowadził się z tego pokoju ,w ogóle z akademika. Nie mógłbym znieść ich widoku kiedy są razem, przysparzałoby mi to zbyt wiele cierpienia. Poza tym zerwałbym zarówno z nim jak i z Nią wszelkie kontakty.
Chociaż w sumie znając mnie i to jaki jestem uparty możliwe by było ,że postąpiłbym inaczej i mimo wszelkich przeciwności próbował odbić Ją temu koledze. Oczywiście jeśli starczyłoby mi na to sił i nie załamałbym się już całkowicie.
napisał/a: Alucard 2008-06-05 22:08
hehe wiesz chodziło mi to pogłowie, ale czemu miałbym zrywać z nimi kontakt. Wiesz ja chciałem nawet uczelnię zmienić to był jakby znak jedna osoba zaproponowała mi zmianę uczelni a co za tym idzie i miasta :), ale podziękowałem.

Czy żałuje, że się nie wyprowadziłem z pokoju?

TAK TAK I JESZCZE RAZ TAK, te ich wychodzenie na korytarz albo inne sygnały były strzałami w moje serce, ale mówię co się wtedy wydarzyło jest przeszłością, powiedzmy to doświadczeniem.
Teraz kontakty z kolegą są napiszmy tą dobre (ale zawsze mam mu za złe, że namawiam mnie tak żeby ,,przebadać teren''), a z koleżanką są po prostu PRZYJACIELSKI, o wiele lepsze niż z kolegą, a dlaczego zawiodłem się na Nim, na tym co o mnie mówił i pisał...
Słowa które mnie sprowadziły na ziemie i sobie uświadomiłem czemu się ze mną zadawał:
,,Jak ze chce zerwę z Nim wszelkie kontakty mało mnie obchodzi co czuje"
Coś w tym stylu...

Ale na szczęście teraz wszystko jest ok i nie popadnę jak w tamtym czasie w skrajną ,,depresję'' z której wyszedłem sam i wiem, że dzięki temu doświadczeniu jestem 100x silniejszy niż wcześniej. Oczywiście jak oni sobie wypiją i ja wypiję to zazwyczaj nie chce z nimi przebywać bo jak to nazwać : ,,cały czas się do siebie kleją'' - choć żadna ze stron nie wie co czuje do drugiej :).

A odbicie jej NIE, ja nie mam takiego charakteru nie potrafię krzywdzić innych, a przecież wiem, że oprócz przyjaźni Ona do mnie nic więcej nie czuję.
Chociaż wiem, że jeżeli byśmy się pokochali to znając ją i siebie chyba nigdy nie bylibyśmy w związku...
Dlaczego??
Bo bym wiedział co czuje mój kolega i jak pisałem ,,najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył'' :), no ale z drugiej strony jak w grę wchodzą uczucia to człowiek nie wie jak się zachowa :))
napisał/a: satariel 2008-06-05 22:41
Co tego ,że nie mógłbyś Jej odbić...Moim zdaniem kiedy w grę wchodzą uczucia nic innego się nie liczy , poza tym po tym wszystkim ten kolega chyba nie zasługuje na to żebyś miał jakiekolwiek skrupuły. Myślę ,że gdyby jakimś cudem udało Ci się Ją w sobie rozkochać moglibyście być razem bardzo szczęśliwy. Zważywszy na to ,że utrzymujecie ze sobą dobre kontakty. Jesteście przyjaciółmi ,a w końcu przyjazń to jedna z podstaw dobrego związku.Przyznam ,że jestem pod wrażeniem tego jak to wszystko teraz znosisz mimo ,że wciąż coś do Niej czujesz. Ech ja niestety taki twardy nie jestem i z pewnymi rzeczami nie potrafię się pogodzić. Wygląda na to ,że nigdy nie będę w stanie przetrawić tej porażki.Te wszystkie doświadczenia prędzej mnie zniszczą niż uczynią silniejszym i nauczą czegoś nowego. Prawdę mówiąc jestem na granicy totalnego załamania ,a właściwie to chyba już dawno ją przekroczyłem. W sumie na to wszystko złożyło się wiele różnych czynników. Niepowodzenie z Nią tylko przepełniło czarę goryczy ,ale to już zupełnie inna historia.
napisał/a: Alucard 2008-06-05 22:49
satariel, nie martw się ja też byłem 2 lata temu w takim stanie, nie wiedziałem jak to na mnie wpłynie najpierw opuściłem się w nauce hehehe, nie mogłem skoncentrować się na niczym kłóciłem się z każdym i o byle co. Też tak myślałem, że nie dam rady.
A czy jestem silny?
Szczerze NIE, bo jak ich widzę razem nawet jak rozmawiają to wolę przytomnie ,,uciec'', zawsze z wymyślonym pretekstem.

No ale cieszę się z tego, że już nauczyłem się jakoś z tym żyć... Bo szczerze ból i cierpienie nigdy nie mijają z czasem po prostu przyzwyczajamy się do tego...
A czy próbowałem ,,nowej miłości'' NIE , bo niestety miłość nie potrafi mnie znaleźć drugi raz :).
napisał/a: satariel 2008-06-05 23:19
Mimo wszystko sądzę ,że jednak jesteś silny. Potrafisz przyzwyczaić się do cierpienia i jakoś z tym żyć. Ja niestety nie. Dużo mogę znieść ,ale jak każdy mam swoje granice. A tego wszystkiego nagromadziło się już zbyt wiele. Nie chcę żeby to zle zabrzmiało ,ale nie wyobrażam sobie życia bez Niej , tak bardzo Ją kocham i uwielbiam. Ech wierz mi gdybym tylko był z Nią starałbym się robić wszystko byleby tylko moja Pani była szczęśliwa. Chciałbym przynosić Jej kwiaty ,prezenty ,kochać Ją i się o Nią troszczyć ,ale niestety tak nigdy nie będzie. Najprawdopodobniej dam sobie już teraz spokój i przestanę w ogóle próbować ,bo to chyba naprawdę nie ma sensu ,ale i tak wciąż będę marzył tylko o Niej.
Teraz właściwie pozostaje mi tylko zadać sobie pytanie czy życie bez celu i w wiecznym smutku ma w ogóle sens?
napisał/a: Alucard 2008-06-05 23:34
satariel napisal(a):
Teraz właściwie pozostaje mi tylko zadać sobie pytanie czy życie bez celu i w wiecznym smutku ma w ogóle sens?


Wiesz co każdy kogo znam zastanawia się nad sensem życia. Zapytał kilku moich znajomych: ,,Jaki jest Twój sens życia?''
Większość mówiła, że nie wiem albo nie potrafiła odpowiedzieć na te pytanie.
Tylko jeden kolega odpowiedział tak : ,,Jeszcze jestem młody i nie mam jakiegoś celu w życiu, moim sensem jest hmm godnie żyć''.
To może i My musimy godnie żyć.

A co do opisów Twojego uczucia, to wiem co czujesz, ja dla swojej miłości pisałem ,,wierszyki miłosne'' - choć mam umysł ścisły. Dawałem jej prezenty nie materialne bardziej jakieś projekty w programach graficznych, starałem się ze wszystkich sił. Ostatnio napisałem jej, że nigdy jej nie opuszczę, i tak zrobię...



p.s. a czemu jestem twardy bo całe życie pokazywałem w szkole i nie tylko, że jestem z kamienia dopiero jak mnie trafiła ,,poważna miłość'', to strasznie byłem słaby... Miałem przekonania, że nieodwzajemniona miłość osłabia człowieka, w moim przypadku to się sprawdziło... Cieszę się, że w tamtym czasie nie widzieli mnie znajomi, których znam od dziecka, którzy uważają mnie za człowieka pogodnego i umiejącego sobie radzić z każdym problemem, bo by byli naprawdę zaskoczeni.
napisał/a: ~gość 2008-06-06 00:34
No cóż jak tak czytam wasze posty to dochodzę do wniosku, że wam bardzo zależało (i nadal zależy) i że tak naprawdę wszystko robiliście na odwrót ;)

satariel napisal(a):starałbym się robić wszystko byleby tylko moja Pani była szczęśliwa. Chciałbym przynosić Jej kwiaty ,prezenty ,kochać Ją i się o Nią troszczyć


Wyobraź sobie, że to byłoby najgorsze co mógłbyś zrobić! Takim postępowaniem tylko ją jeszcze bardziej zniechęcisz (jeśli to w ogóle jeszcze możliwe ;) ) Nie chciałbym się tu wymądrzać, ale to taka moja rada na przyszłość, jako że sam znam to z autopsji :) Może istnieją takie egzemplarze, które dałoby się zdobyć w ten sposób, ale ja jeszcze takiej nie spotkałem. Bo takie włażenie w d*** bez wazeliny nikomu na dobre nie wychodzi :D

Alucard napisal(a):A odbicie jej NIE, ja nie mam takiego charakteru nie potrafię krzywdzić innych, a przecież wiem, że oprócz przyjaźni Ona do mnie nic więcej nie czuję.
Chociaż wiem, że jeżeli byśmy się pokochali to znając ją i siebie chyba nigdy nie bylibyśmy w związku...
Dlaczego??
Bo bym wiedział co czuje mój kolega i jak pisałem ,,najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył'' :), no ale z drugiej strony jak w grę wchodzą uczucia to człowiek nie wie jak się zachowa :))


Ja bym postąpił inaczej. Nie chodzi tu już nawet o pewną formę zemsty, ale gdyby się jednak okazało, że ona coś do Ciebie czuje, to wzbraniając się przed tym unieszczęśliwyłbyś trzy osoby, a tak najwyżej jedną (choć może też nie) - jeśli podejść do tego w ten sposób :)

satariel napisal(a):Teraz właściwie pozostaje mi tylko zadać sobie pytanie czy życie bez celu i w wiecznym smutku ma w ogóle sens?


A teraz weź się w garść i idź do przodu nie oglądając się za siebie, bo z takim podejściem to już żadnej nie zdobędziesz. Życzę powodzenia i pozdrawiam ;)