Proszę o wsparcie. Porzucił mnie narzeczony :(

napisał/a: albatrosss(ona) 2009-07-11 17:52
Luiza napisal(a):W ciągu jednego dnia zmienil zdanie...

Myślę , że dłużej nad tym myślał , ale poprostu nie chciał Ci tego powiedzieć

Luiza napisal(a):jak ja mam żyć???

Zająć mysli , czymś innym , wtedy mniej będziesz cierpieć .
napisał/a: Luiza Assaf 2009-07-11 18:10
Staram się myśleć racjonalnie, ale nie idzie.

Tego dnia kiedy się to wydarzylo jeszcze wieczorem rozmawialiśmy przez telefon... mówil, ze chce przelożyć tą datę ślubu, że mnie kocha, że mu zalezy...

A dlaczego chcial przelożyć? Bo nie mieszkaliśmy jeszcze razem i obawial się (tak mówil), ze nie dogadamy się w tej zwyklej szarej codzienności.

Ja się rozlączylam bo nie moglam juz dklużej sluchać jego placzu przez telefon - TAK - plakal jak male dziecko mówiąc mi to wszystko!

Smsem blagal abym odebrala telefon.

Następnego dnia znów rozmawialiśmy - powiedzialam, ze przeprowadzę się do niego (mieszka 1ooo km ode mnie), że poszukam tam pracy...zostawię dom, rodzinę, i na prawdę dobrą pracę - a on mial tylko dotrzynmać slowa... i powiedzial NIE.

Dalej szlam na kompromisy - różne.

w końcu skończylo się na tym, że on nawet nie wie, czy chce o to dalej walczyć bo - wedlug niego - nie będzie mi w stanie dać tego co bylo kiedyś!

Dzisiaj pisal do mnie, ze myśli, że teskni...

Pomóżcie bo nie wiem, co myśleć i czy z jego psychą jest wszystko ok.
napisał/a: alicja221 2009-07-11 18:49
Luiza Assaf, to jest bardzo przykre, kiedy dwoje nie chce naraz... A inaczej sie nie da, aby malzenstwo powstalo, sie utrzymalo i bylo szczesliwe. Twoj narzeczony jest wyraznie niezdecydowany- z jednej strony jest do Ciebie przywiazany, a z drugiej mozliwe, ze nie czuje, ze jestes "ta jedyna, na zawsze".

Wydaje mi sie, ze on juz przesadza, a Ty poszlas juz zbyt mocno na kompromis... Wiesz, w moim otoczeniu, a raczej moich rodzicow, byla identyczna sytuacja, jak Twoja. Naszej bardzo bliskiej znajomej pewien mezczyzna tez sie oswiadczyl, wydawalo sie, ze jest w niej bardzo zakochany, a miesiec przed slubem stwierdzil, ze jednak nie moze sie z nia ozenic... Ona sie totalnie zalamala. Potem on dalej zawracal jej glowe ( gdy mu nie wychodzilo z kolejnymi kobietami), obiecywal, zwodzil...trwalo to 10 lat, az poznal swoja obecna zone... Nasza znajoma nigdy nie wyszla za maz, nie ma dzieci... Tak naprawde ten koles zmarnowal jej zycie, a ona dala sie nabrac na jego obietnice. Nie popelnij tego bledu! Sama musisz podjac decyzje, ale to, jak sie zachowuje Twoj narzeczony nie wrozy dobrze na przyszlosc...
napisał/a: majka 83 2009-07-11 19:46
Luiza naprawdę masz przykrą sytuację.Myślę,że twój narzeczony się po prostu przestraszył, nie dojrzał do tak poważnej decyzji,szkoda tylko, że tak póżno cię o tym poinformował.Nie oznacza to,że cię nie kocha,po prostu naciski z twojej strony na dotrzymanie terminu spowodowały, że zaczął się gubić w uczuciach i sam nie wie czego chce.Myślę,że jeszcze nic straconego, odpuść sobie ten ślub, chłopak się uspokoi, powoli dojdziecie do porozumienia.Jeżeli się kochacie, wszystko powinno się ułożyć.Piszę ci tak, bo sama przełożyłam swój ślub.Powód? No cóż znaliśmy się dopiero rok, miałam 20 lat i złapałam klasycznego cykora.Na szczęście mój narzeczony podszedł do tego ze zrozumieniem i poczekał aż dorosnę całe 2 lata! Nie wiem jak długo się znacie i ile jest młodszy, ale może właśnie to ma znaczenie, on po prostu jeszcze nie dorósł.Jeśli go bardzo kochasz poczekaj i nie przekreślaj tego ostatecznie, nie naciskaj, nie panikuj bo pogorszysz sprawę.Myślę, że to "niemieszkanie ze sobą" było w jego wypadku tylko pretekstem ( tak naprawdę tego też się boi), prawdziwy powód chyba taki jak u mnie: klasyczny cykor przedślubny i brak dojrzałości.
napisał/a: Monicysko 2009-07-11 19:52
zlosnica, no przykre to wszystko, tym bardziej, że Ty nadal go kochasz... Ale nie jestes w tym wszystkim sama, Twoje dzieci tez cierpią, może nawet bardziej, bo one wcale nie rozumieją, jak można tak "z dnia na dzień" zniknąć i przestać kochać.. Ty jesteś zraniona ale musisz byc silna i pomóc im, żeby ta sytuacja jeszcze bardziej ich nie skrzywdziła.. Czas leczy rany i pewnie kiedyś sie z tym pogodzisz.. Pomyśl, że tak będzie dla Was wszystkich lepiej... Chciałabys byc w związku, wiedząc, że ktoś Cię nie kocha?
Myślę, że we wcześniejszych postach było dużo dobrych rad. Przebywaj dużo z dziećmi, spędzajcie razem czas, staraj się im wynagrodzic ta stratę, którą poniosły.. Pisałaś, że wpadły w histerię.. Wyjaśniłaś im jakoś ta całą sytuację? Starałaś się im jakos wytłumaczyć dlaczego? Ile mają lat?
napisał/a: majka 83 2009-07-11 20:04
Monicysko złośnica pisała do nas dwa lata temu, myślę,że u niej jest już inna sytuacja,może do nas napisze, dalej jest post Luizy..jej coś trzeba doradzić.

[ Dodano: 2009-07-11, 20:15 ]
Luiza albo mi się zara pomieszały albo to prawda, piszesz,że dzieli was 1000 km?Naprawdę nic nie napisałaś o samym swoim związku, skąd go znasz? czy to nie jest przypadkiem znajomość internetowa? Postaraj się napisać coś więcej.
napisał/a: Monicysko 2009-07-11 20:32
majka 83, racja Ale ja mam taki zwyczaj, że zawsze zaczynam od początku :)

Ja myślę, że faktycznie może być tak jak mówiła majka 83, wystraszył się. Za dużo odpowiedzialności na raz... Poza tym, myślę, że źle postąpiłaś odkładając słuchawkę, bo "nie moglaś dłużej słuchać jego płaczu"... Pomyśl, jaki wtedy sygnał do niego wysłałaś? Że nie może na Ciebie liczyć - Ty byłaś urażona i wściekła na tą całą sytuację (co jest jak najbardziej zrozumiałe) ale pozwoliłaś, żeby ta złość stanęła na drodze porozumienia między Wami.. Nie reagowałaś na błagania o odebranie telefonu.. Nie wiem jak Twój, ale mój facet rzadko płacze.. Więc jakby zaczął płakać przez telefon potraktowałabym to bardzo serio i chyba byłby to dla mnie sygnał, że coś złego się z nim dzieje i warto odłożyć na chwile na bok moją złość i go wysłuchać... Może on faktycznie jest zagubiony w tej sytuacji.. Ja bym chciała jeszcze zapytać, jak długo byliście razem zanim podjęliście decyzję o ślubie?
napisał/a: ~gość 2009-07-11 21:58
ja jeszcze dorzucę od siebie pytanie- jak to było z oświadczynami? Całkowicie i w pełni jego pomysł, czy może coś sugerowałaś, jakoś nalegałaś? Bo jeśli to drugie, to mógł się zgodzić na zaręczyny, bo Cię kocha i chce z Tobą być (mimo, że na ślub gotowy nie był), ale za szybko minął mu okres do ślubu i spanikował tak jak dziewczyny wyżej piszą. Porozmawiajcie na spokojnie, może to faktycznie obawy go zeżarły, skoro chce walczyć, tęskni, to znaczy, że to wszystko nie ejst z braku uczucia, a ze zbyt szybkiego tempa :)
napisał/a: rygryska 2009-07-11 22:12
złośnico nie będę oryginalna, tak jak większość mogę Ci dodać otuchy, powiedzieć że wszystko będzie dobrze i się ułoży. Ale powiem Ci też, że skoro nie boisz się samotności to wszystko będzie ok. Jak czytałam Twój pierwszy post myślałam że właśnie tego się boisz, ale skoro mówisz, że nie to dobrze, bardzo dobrze.
Kochana złośnico ten facet... po prostu nie wiem jak mogło być Ci z nim dobrze, przecież on Cię w ogóle nie szanował! Teraz jest Ci źle, bo zostałaś odrzucona, ale zobaczysz wszystko się ułoży. Za parę dni spojrzysz na to z dystansem.
Trzymaj się
napisał/a: ~gość 2009-07-11 22:14
Rygryska,
majka napisal(a):złośnica pisała do nas dwa lata temu, myślę,że u niej jest już inna sytuacja,może do nas napisze, dalej jest post Luizy..jej coś trzeba doradzić.
:)
napisał/a: rygryska 2009-07-11 22:28
tak nie wciągnęło, że nawet nie spojrzałam na datę
napisał/a: Monicysko 2009-07-11 22:33
Rygryska, nie martw się, ja też. Ale to dobrze o Nas świadczy - że czytamy temat zanim coś napiszemy.. Czytamy opinie innych zanim same się udzielimy ;)