Pytanie do zdradzonych, którzy postanowili wybaczyć!

napisał/a: aneczka263 2009-01-14 16:53
Zdrade mozna wybaczyc, ale zapomniec nie da sie nigdy.Zaufanie odbudowuje sie bardzo dlugo, obojetnie z kim jestes - czy wciaz z osoba, ktora zdradzila, czy juz z kims innym. Ja nie czulam sie gorsza, mialam tylko wielki zal, dlaczego?Nie zrobilam nic zlego, nie zaniedbalam naszego zwiazku, wiec tym bardziej nie ptrafilam zrozumiec, czego on szukal w ramionach innej kobiety? Kiedy zwiazalam sie z moim mezem, dlugo nie potrafilam mu zaufac, choc nigdy nie dal mi powodu do takiego myslenia. W koncu zdalam sobie sprawe, ze taki brak zaufania niszczy nasz zwiazek i przestalam szukac zdrady, ktorej nigdy z jego strony nie bylo.
napisał/a: martamz88 2009-01-21 17:32
Witaj!! ja byłam dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty... Ja wybaczyłam, ale nie był to dobry pomysł...
Przez jakiś czas po tej zdradzie wszystko zaczęło się układać, było prawie tak jak na początku... Potem ja odziedziczyłam mieszkanie, zaczęliśmy je wspólnie urządzać i nagle czar prysł... Dodam, że wcześniej mieszkaliśmy razem, tyle że u rodziców jednego z nas...
We mnie ciągle odzywał się ból zadany przez niego, po prostu nie mogłam żyć ze świadomością że on mógł zrobić "to" z inną...
Zaczęło się bardzo psuć, do takiego momentu, że ja zostałam zastraszona, groził mi...
Po prostu było to dla mnie nie do zniesienia...
Odeszłam...
I nie żałuję tej decyzji...
Byliśmy ze sobą 4,5 roku...
Pozdrawiam i życzę podjęcia jak najlepszej decyzji dla siebie...
napisał/a: samotna251 2009-02-13 15:11
Witajcie! To ja zdradziłam, bardzo żałuję. co zrobić żeby chłopak wybaczyl... Jak postępować żeby choć po częsci wróciło do nas normalne życie. czy jest jeszcze dla mnie jakaś szansa... Pomóżcie.Błagam
napisał/a: sorrow 2009-02-13 15:54
samotna25, szansa istnieje zawsze. Co prawda nie na to, "żeby było jak kiedyś", ale na to jak sama napisałaś "żeby choć po częsci wróciło do nas normalne życie". Poza tym nic nie jestem w stanie ci powiedzieć. Nie napisałaś ani w jakich okolicznościach do tego doszło, ani o przyczynach, ani o reakcji chłopaka, ani o tym co on myśli na temat dalszego wspólnego życia.
napisał/a: przem2 2009-11-16 23:16
Fakt. nigdy nie bedzie tak jak kiedys.
Ja tez zostalem zdradzony...
po prawie 6 latach malzenstwa (mielismy wtedy prawie 5 letniego syna), zaraz po zakupie mieszkania.... wtedy kiedy wszystko mialo byc dobrze.
Mialem podejrzenia, zbywala mnie ze to moje urojenia, ze ona nic zlego nie robi.
Zlapalem ja na pisaniu na gg z innym. Odpowiedziala ze spotkala w pubie starego znajomego, i sie wymienili gg ...ble ble ble... stek klamstw.
Dla niej nie bylo konca. klucilismy sie, wiec wyprowadzila sie do rodzicow "na kilka dni"... jak sie puzniej okazalo wyprowadzila sie zeby moc sie dalej z nim spotykac.
Zdradzila i dopiero wrocila do domu ze slowami ze teraz juz wszystko bedzie ok.
Naciskalem ja az przyznala sie ale nie do jednej a do 3 zdrad w ciagu 6 lat.
(Choć jak twierdzi "palcowka to nie sex" dot. 2 wczesniejszych.). Najlepsze jest to ze wczesniej mialem podejrzenia ze klamie i slyszalem to samo "to twoje urojenia".
Dalej jestesmy ze soba niedawno urodzila nam sie corka, a ja nie wiem czy to wszystko sie nie powtorzy. ten caly koszmar. zdrada boli, boli tak bardzo ze odbiera nam checi do zycia.
Nie potrafie byc szczesliwy, patrze na nia i widze zlo, ta zla wredna suke ktora udaje ze nic sie nie stalo. ona nie widzi ze cierpie, jak wspomne obraza sie, bo wkoncu mamy nowe zycie.... kolejna szanse. tylko czemu patrzac w lustro widze tego pierdol... jelenia ktorym mnie zrobila??? Czasem wstydze sie jej, ale jeszcze bardziej siebie ze pozwolilem na to zeby ktos mnie tak zeszmacil... a jednoczesnie nie potrafie bez niej zyc...
napisał/a: ~gość 2009-11-17 02:03
przem napisal(a):
Dalej jestesmy ze soba niedawno urodzila nam sie corka, a ja nie wiem czy to wszystko sie nie powtorzy. ten caly koszmar. zdrada boli, boli tak bardzo ze odbiera nam checi do zycia.


rozumiemy Cię, ale nie daj się zwieść na złą drogę zamyślania się o tym, bo to stanie się Twoim głównym tematem dla psychiki.

napisal(a):Nie potrafie byc szczesliwy, patrze na nia i widze zlo, ta zla wredna suke ktora udaje ze nic sie nie stalo. ona nie widzi ze cierpie, jak wspomne obraza sie, bo wkoncu mamy nowe zycie.... kolejna szanse. tylko czemu patrzac w lustro widze tego pierdol... jelenia ktorym mnie zrobila??? Czasem wstydze sie jej, ale jeszcze bardziej siebie ze pozwolilem na to zeby ktos mnie tak zeszmacil... a jednoczesnie nie potrafie bez niej zyc...


Znów nie tędy droga, rozumiem, że wybaczyłeś. To znaczy w tym kierunku poszedłeś, czyli innymi słowy chcesz zobaczyć, czy jednak da się wybaczyć, dostałeś cios zdradą w twarz, to koszmar, fakt. Póki co jesteś wciąż na etapie, z którego jedynym wyjściem jest odsunięcie tego na boku.
Ona nie jest suką, która udaje, że nic się nie stało, ale uwierz mi, że musisz wyzwolić w sobie choć trochę z tego podejścia, że udajesz, że nic się nie stało. A może na początek spróbować udawać, że udajesz, że nic się nie stało. Inaczej coraz trudniej będzie zostawić to za sobą, bo myśli plączą się jeszcze bardziej.
Ona wie, co się stało, jej jest też źle, fakt, nie boli jej to tak, jak bycie zdradzonym, ale to na pewno nie jest tak, że ona przechodzi obok tego i nic wielkiego się nie stało.
Ty też nie jesteś jeleniem, a to, że poczucie własnej wartości spada do minus milion to jak najbardziej normalna reakcja organizmu w obliczu zdrady. To jak szybko w to uwierzysz, pokaże tak naprawdę czy owym jeleniem faktycznie jesteś, czy nie.
To czy potrafisz czy nie żyć bez niej, to osobny temat. Jeśli chcesz z nią być, to bądź z nią, jeśli nie, to nie. Nie ma tu sytuacji pośrodku. Zdrada uczy zdradzonego wiele. I to zdradzeni, pomimo, że z raną, wychodzą z takiej sytuacji na lepsze w ogólnym rozrachunku. Dlatego również odrzuć od razu myśli o zemście, wiesz jak to jest być zdradzonym, sam byś siebie sytuacji bycia zdradzonym nie wsadził, więc nie wsadzaj się w rolę zdrajcy, bo zdrada to zło z każdej strony. Uciekaj od tego, zapomnij, wybacz, wróć, ale nauczony wiele, do normalnego życia. Z nią lub bez niej, Ty decydujesz. Obie drogi wyboiste, ale żadna z nich nie jest drogą do nikąd, bo w każdej będzie tyle samo zła co dobra, bo i zło i dobro atakuje nas zewsząd, zawsze, zazwyczaj niespodziewanie.
Pozdrawiam