Pytanko o milosc.

napisał/a: ~Bartłomiej_'veyDer'_Rudzki 2005-05-30 07:12
Od: Pytajniczek
> A wlasciwie to po czym poznac, ze to milosc? Ja mam problem z diagnoza :(

To w takim razie nie jest to miłość ;)

--
Pozdrawiam,
Bartłomiej "veyDer" Rudzki
napisał/a: ~Adena" 2005-05-30 18:18
Użytkownik "magirda" napisał w wiadomości
>
>
> Możecie wytłumaczyć choć trochę dlaczego nie chcieliscie?
>
Ja ci odpowiem. U mnie to była milość od pierwszego wejrzenia, szalona i
porywająca. Ale jednocześnie wiedziałam, że facet za bardzo lubi alkohol, ma
kilkoro dzieci, każde z inna kobietą i zbyt często zachowuje się jak małe
dziecko.

Miłość ma dużo barw, warto je poznać, ale niekoniecznie pokować sie od razu
w toksyczne związki.

Adena

napisał/a: ~Pytajniczek" 2005-05-31 00:42
Bartłomiej 'veyDer' Rudzki napisał(a):

> Od: Pytajniczek
> > A wlasciwie to po czym poznac, ze to milosc? Ja mam problem z diagnoza :(
>
> To w takim razie nie jest to miłość ;)

Bardzo madrze powiedziane. Wiec skoro/jesli to nie milosc, to czy zwiazek
oparty na wspolnych zainteresowaniach, sympatii i nadawaniu na tych samych
falach ma sens? Czy milosc jest niezbedna do stworzenia udanego zwiazku?

--

napisał/a: ~A.L." 2005-05-31 07:07
On 31 May 2005 00:42:07 +0200, "Pytajniczek"
wrote:

>Bartłomiej 'veyDer' Rudzki napisał(a):
>
>> Od: Pytajniczek
>> > A wlasciwie to po czym poznac, ze to milosc? Ja mam problem z diagnoza :(
>>
>> To w takim razie nie jest to miłość ;)
>
>Bardzo madrze powiedziane. Wiec skoro/jesli to nie milosc, to czy zwiazek
>oparty na wspolnych zainteresowaniach, sympatii i nadawaniu na tych samych
>falach ma sens? Czy milosc jest niezbedna do stworzenia udanego zwiazku?

Ja pracuje z paroma Hindusami, to znaczy z facetami z Indii. Wszyscy
z jakiejs tam kasty blisko gory, czyli prawie arystokracja. Wszyscy
dostali zony wybrane przez rodzicow, i zobaczyli owe zony pierwszy
raz 3 dni przed slubem. Nie bylo zadnego tam gadania czy chca czy
nie chca.

Znam ich dobrze, na tyle dobrze zeby stwierdzic ze maja bardzo udane
zwiazki. Modele/zwyczaje cywilizacji zachodniej widac wcale nie sa
ani jedyne ani byc moze najlepsze

A.L.

P.S. W Ameryce sie rzecz dziala, jakby co...
napisał/a: ~Bartłomiej_'veyDer'_Rudzki 2005-05-31 07:08
Od: Pytajniczek

> Bardzo madrze powiedziane. Wiec skoro/jesli to nie milosc, to czy zwiazek
> oparty na wspolnych zainteresowaniach, sympatii i nadawaniu na tych samych
> falach ma sens?

Osobiście uważam, że TYLKO taki związek ma sens.
To znaczy, jeśli OPRÓCZ tego jest jeszcze miłość, to już w ogóle
rewelacja, natomiast na samej miłości ciężko zbudować stabilny związek.

> Czy milosc jest niezbedna do stworzenia udanego zwiazku?

Moim zdaniem, nie. Potrzeba właśnie tych rzeczy, które wymieniłeś,
oprócz tego potrzebne jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.

--
Pozdrawiam,
Bartłomiej "veyDer" Rudzki
napisał/a: ~the koza 2005-05-31 18:00
A.L. napisał(a):

> Ja pracuje z paroma Hindusami, to znaczy z facetami z Indii.
[ciach]

o ile dobrze sie orientuje, faceci z Indii to Indusi.


--
pozdrawiam,
the koza alias olorin
http://krakufel.org & http://krakufel.org/thekoza
napisał/a: ~Pytajniczek" 2005-05-31 18:01
No to zabiliscie mi cwieka. Bo wlasnie jestem na rozstaju i nie wiem, czy
pozostac gdzie jestem, czy jednak pojsc dalej, ale juz z inna osoba.
Strasznie sie mecze, bo jesli zostawie osobe, z ktora jestem teraz, to chyba
do konca zycia beda mnie dreczyc wyrzuty sumienia :( Ona nie zasluguje na to,
jest zbyt dobra dla mnie.

No ale nowosc kusi. Jesli nie sprobuje, to byc moze do konca bede myslal, ze
odrzucilem milosc zycia. I co ja mam zrobic? :(

--

napisał/a: ~A.L." 2005-05-31 21:12
On 31 May 2005 18:00:21 +0200, the koza wrote:

>A.L. napisał(a):
>
>> Ja pracuje z paroma Hindusami, to znaczy z facetami z Indii.
>[ciach]
>
>o ile dobrze sie orientuje, faceci z Indii to Indusi.

Ja sie orientuje inaczej.

A.L.
napisał/a: ~marchand" 2005-05-31 23:45




Użytkownik "magirda" napisał w wiadomości


>

> Możecie wytłumaczyć choć trochę dlaczego nie chcieliscie?

>

Bo czasem podanie sie milosci prowadzi do nieszczescia. Milosc jest slepa.

My nie koniecznie musimy byc tacy sami. Czasem lepiej sobie potesknic i

powdzychac ( pocierpiec - bo tym takze milosc sie karmi) niz wejsc w

zwiazek. Czasem tez lepiej jest z milosci ze zwiazku wyjsc. Bo pozostanie w

nim oznaczaloby destrukcje, a szans na happy end po prostu nie ma. To dosc

indywidualne i osobiste, dlatego trudno wytlumaczyc.





Pozdrawiam



Krzysztof K.





napisał/a: ~magirda" 2005-06-01 07:21
> > Bardzo madrze powiedziane. Wiec skoro/jesli to nie milosc, to czy
zwiazek
> > oparty na wspolnych zainteresowaniach, sympatii i nadawaniu na tych
samych
> > falach ma sens?
>
> Osobiście uważam, że TYLKO taki związek ma sens.
> To znaczy, jeśli OPRÓCZ tego jest jeszcze miłość, to już w ogóle
> rewelacja, natomiast na samej miłości ciężko zbudować stabilny związek.

Ja mam przyjaciela z którym to wszystko powyżej się zadza i co mam sie za
niego wyjść???

m.

napisał/a: ~Piotr Wojcicki 2005-06-01 08:46
magirda napisał(a):
> Ja mam przyjaciela z którym to wszystko powyżej się zadza i co mam sie za
> niego wyjść???
>

To warunek konieczny, a nie wystarczajacy
napisał/a: ~topjes" 2005-06-01 21:24
"Pytajniczek" wrote in message
> No ale nowosc kusi. Jesli nie sprobuje, to byc moze do konca bede myslal,
ze
> odrzucilem milosc zycia. I co ja mam zrobic? :(

Nowość kusi??? Dobre :) To może zrezygnuj z obydwu ;)
Mnie już życie przeszargało porządnie (choć pewnie się jeszcze nie raz
zdziwię) w sprawach sercowych i z dystanu po latach stwierdzam, że z tą
miłością życia to spore przegięcie. Ja się ostatecznie uwolniłem od "miłości
życia" i jestem teraz szczęśliwy z po prostu bardzo dobrą i ciepłą kobietą.
Tu nie było miłości od początku, miłość się rodziła i rodzi. I to jest
fajniejsze :)

O wszystkim się zapomina, z wszystkiego się wychodzi. Mi to zajęło dwa
lata - więc nastaw się na depresje, dramaty itd - ale to się skończy. I -
jeśli tego chcesz - to nie będziesz potem żałował.

pzdr
topjes