rozdroża życia

napisał/a: Mru 2007-07-15 11:01
Mari ma racje!
Ja jeszcze dodam tylko, zebys sie zastanowila, zanim sie spakujesz i opuscisz swoje malzenstwo, co wiesz o swoim mezu, a co o tamtym starszym facecie. Najlepiej zapisz na papierze wszystkie znane Ci zalety i wady obu tych panow.
Zastanow sie jakie wartosci sa dla Ciebie wazne i jak oni obaj wpisuja sie w nie.
Powodzenia
M.
napisał/a: Mari 2007-07-19 20:24
Nie rozumiem,dlaczego "ciekawe" wątki się kończą ,zanim się rozkręcą?
Ja chciałabym,poznać przemyślenia,wnioski itp osoby rozpoczynającej wątek po Naszych
zadanych pytaniach,naszych mądrych ,czy czasami nietrafnych radach...,bo to jest wiedza warta złota!, którą moglibyśmy przełożyć na Nasze związki...
Dlaczego? ,gdy zadamy pytanie np niewygodne? zainteresowanej,dotyczące Jej Osoby!
jest THE END?


pozdrawiam :confused:
napisał/a: Isolde 2007-08-14 13:58
Zycie jest krotkie, dlatego trzeba robic to co daje szczescie
napisał/a: uXmiech 2007-08-29 07:25
Co u mnie słychać - opisalam troszkę w "Zdrada i co dalej"..
Smutno...
napisał/a: kasiulek2 2007-09-05 14:26
z tego co wywnioskowałam to jesteś kobitą raczej niezależną finansową czyli nie musisz trzymać się kurczowo męża tylko dlatego że jesteś bez pieniędzy i bez dachu nad głową-dla mnie sytuacja jest prosta-wybieram miłość,bo to ona jest najważniejsza, bo zostając z mężem unieszczęśliwiasz nie4 tylko je4go i siebie- bo co z tego że przy nim bedziesz? skoro go nie kochasz....on też chyba nie byłby szczęśliwy-wiedząc że jesteś przy nim ale to nie miłość tylko co? rodzice.... pewnie że po zdradzie można normalnie żyć...-tylko tutaj potrzebna jest miłość.......tak czy owak życzę podjęcia takiej decyzji która pozwoli Ci odzyskać spokój i równowagę
napisał/a: kasiulek2 2007-09-05 14:27
z tego co wywnioskowałam to jesteś kobietą raczej niezależną finansową czyli nie musisz trzymać się kurczowo męża tylko dlatego że jesteś bez pieniędzy i bez dachu nad głową-dla mnie sytuacja jest prosta-wybieram miłość,bo to ona jest najważniejsza, bo zostając z mężem unieszczęśliwiasz nie tylko je go ale i siebie- bo co z tego że przy nim będziesz? skoro go nie kochasz....on też chyba nie byłby szczęśliwy-wiedząc że jesteś przy nim ale to nie miłość tylko co? rodzice.... pewnie że po zdradzie można normalnie żyć...-tylko tutaj potrzebna jest miłość.......tak czy owak życzę podjęcia takiej decyzji która pozwoli Ci odzyskać spokój i równowagę
napisał/a: monique_no 2007-09-08 16:11
hej, dziewczyno nie mecz się w tym zwiazku, uciekaj jak najpprędzej. nie marnuj sobie życia, wiem, ze to nie jest proste, ale daj sobie szanse. mąż i tak ci to wypomni prędzej czy później. tacy są faceci. ciesz sie zyciem...
napisał/a: goska2323 2007-09-15 18:45
witam was serdecznie,
nie bede bardzo orginalna,ale z mojego doswiadczenia wiem,ze po zdradzie nigdy juz nie bedzie tak samo i z kazdym miesiacem gorzej...az wkoncu i tak sie roztaniecie.ja nie chcialabym nikomu doradzac,bo wtych sprawach nie jest tak latwo doradzic i kazdy jest inny i ma inne potrzeby.ja wiem,ze lepiej odejsc po zdradzi,przecierpiec jakisc czas ale przynajmiec miec dobre wspomnienia z mezem,bo pozniej moze byc..gorzej klutnie i niepotrzebne wypominanie...tak to mniej wiecej wyglada z mojego punktu widzenia,a jesli odejdziesz mozesz sie przekonasz ze zrobilas dobrze a wrocic zawsze mozna jesli naprawde sie kochacie...czasami trzeba odejsc zeby spojrzec na swoj zwiazek z dystansu...odpowiedz nadejszie jak nie bedziesz tylko sie uspokoisz i zadasz sobie pytanie czego tak naprawde chcesz i z kim jestes bardziej szczesliwa i sie czujesz pewnie.szczescie i poczucie bezpieczenstwa sa bardzo wazne.

zycze powodzenia i duzo usmiechu ))
napisał/a: pieknaXczyXbestia 2007-09-20 23:52
witam. ja tez walcze. bylam pewna swojego faceta a okazalo sie ze zawiodlam sie na samej sobie..
zdradzilam z samotnosci. zaniedbana, samotna, wystawiana... poslusznie gotowalam obiadki po to zeby dzien pozniej plakac przed kumpelami z powodu odwolanego spotkania. bylam na kazde zawolanie po to, zeby sama spedzic rocznice. i najgorsze ze tlumaczylam - nic. prosilam - nic. wyjachalam z kraju, wakacyjna praca. zostawilam swoje zycie, wrocilam i nie zostalo z niego nic.
powiedzialam mu o wszystkim. "prawda poplaca" niee.. w kazdym badz razie powiedzialam. i gdybym znowu miala zdecydowac - tez bym powiedziala. przez tydzien walczylismy. on walczyl. nie dal rady..
juz miesiac nie jestesmy razem. dlugi miesiac pelen lez, wypomnien, rozmow na gg... jestesmy na etapie planowania spotkania i sprobowania jeszcze raz, inaczej...
wiem.. mowi sie ze jak mozna mowic o milosci kiedy sie zdradzilo? to jest takie samo uczucie jak sie traci cos waznego i znaczenie tego czegos odkrywa sie gdy sie juz stracilo.. bo ja go kocham. po co mialabym inaczej walczyc? w koncu nie jestesmy malzenstwem. mielismy byc, za jakies 2 lata.. kocham go wiem ze on mnie tez. ale boje sie. boje sie ze nam sie nie uda...
w ogole uwazam za wielka niesprawiedliwosc ze innym sie udaje a nam nie. po co w takim razie w ogole mielismy byc razem? zeby teraz rozstac sie bo ja zdradzilam? i wiem ze nie bedzie juz niegdy tak samo. ale walcze. pozostanie wielki niedosyt jesli nie sprobujemy..

najgorsza jest swadomosc ze to ja spiepszylam nasz zwiazek. wcale nie on, ktory nie dawal mi zadnych znakow milosci od ladnych kilku miesiecy. tylko ja.

przepraszam. w ogole nie powinnam tu pisac. ten moj monolog to bardziej wpis do pamietnika ale nie mam takowego, blogu tez nie. poza tym nie pisalabym czesto. mam teraz ciezkie chwile i musze sie wyzalic.

pewnie mnie tu potepicie za to co zrobilam i napiszecie ze wszystkie proby nie maja szans. prosze! pierwsze piszcie, ale drugiego nie... dosyc ludzi mowi mi ze nie ma szans na dalszy ciag milosci a ja wciaz wierze.. nie dobijajcie mnie :|

trzymam kciuki za wszystkie walczace o stracona ze swojego powodu milosc.. nie wierze ze sie nie udaje.
napisał/a: Ciarka 2007-09-23 13:50
"najgorsza jest swadomosc ze to ja spiepszylam nasz zwiazek. wcale nie on, ktory nie dawal mi zadnych znakow milosci od ladnych kilku miesiecy. tylko ja."
W tym zdaniu zaprzeczasz sama sobie, bo skoro nie dawał żadnych znaków miłości od kilku miesięcy ,to ja tez rozglądnęłabym sie za nowym obiektem...
napisał/a: uXmiech 2007-09-28 15:39
Znalazłam spokój. Owszem zastanawiam sie jeszcze, czy można nas jeszcze uratować, ale już się nie szarpie. Jeśli nie udało nam sie stworzyć bilskości, otwartości, poczucia ciepła kiedy byliśmy jeszcze małżeństwem, przed zdradą -to nie wierzę, aby to co sie wydarzyło mogło nam w tym pomóc. Każdego dnia mur rośnie coraz wiekszy. Stajemy się sobie obcy, aż w końcu przestanie boleć rozstanie. I wiem, że oboje zawianiliśmy. Ja strałam sie storzyć dom, on traktował go jak hotel, aż poszukałam ciepła gdzieś indziej. I to chyba tyle. Nie ma co do tego wracać. Dzieciaczki nie cierpią, bo nie były nam dane. W tej sytuacji może to i lepiej. Kiedyś ułożymy sobie jeszcze szczęsliwe życia, jesteśmy już przecież mądrzejsi, o doświadczenia popełnionych błędów.