Sekret-zdradzilam milosc swojego zycia.

napisał/a: errr 2012-05-30 13:04
ciesze sie że ty sie cieszysz:)
też troszkę w swoim życiu przeżyłam ale nigdy nie zwalałam winy za własną głupotę na innych. A ty to robisz nałogowo. To twoje życie, twoje decyzje. Nikt cie nie nauczył zasad moralnych? to jedno z głupszych usprawiedliwień jakie mogłaś nam wcisnąć.
Po prostu nie wymyślaj mega durnych usprawiedliwień to przestanę się czepiać.
napisał/a: ~gość 2012-05-30 13:07
Wszystko to masz na własne życzenie. Nikt Cię nie zmusił do seksu z tym gościem, sama poszłaś.
Co do faktu aby nie mówić swojemu to ciekawe czy Ci wszyscy co to doradzają sami chcieliby żyć w błogiej nieświadomości, że osoba którą wielbią jak jakiegoś bożka daje jakiemuś Zenkowi za płotem. Powiem tak, ku.... ma się we krwi i nie da się zmienić. Mówiąc o tym partnerowi dajesz mu szansę na stworzenie normalnego związku z normalną kobietą .
napisał/a: panim1 2012-05-30 14:05
Witaj...
Moja sytuacja w dzieciństwie też nie była za wesoła. Myślę że wiele rzeczy z mojego życia mogłoby konkurować z Twoimi. Poznając mojego chłopaka kończyłam nieudany związek który się wypalił. Weszłam w nowy związek ponad 2 lata temu by stworzyć sobie azyl i wreszcie komuś zaufać. Postawiłam na jedną kartę, postanowiłam zmienić siebie i podejście do spraw związku.
Chcąc zbudować zdrową relację całkowicie wyparłam się zdrad. Zakodowałam ze zrobię wszystko żeby do żadnej nie dopuścić bo mam idealnego faceta którego szukałam całe życie. Jakbym go zawiodła znienawidziłabym siebie i zostawiła go bo po co ma się męczyć z kobietą która nie potrafi zachować zdrowego rozsądku i kieruje się impulsem, zasługuję na więcej.

Skoro nie potrafiłaś zahamować impulsu będziesz zdradzać, miałaś szanse od losu by sobie wszystko naprostować. Może on nie był tym dla którego byłaś w stanie to zrobić? W każdym razie powinnaś ponieść karę z podniesioną głową i wyciągnąć z tego nauczkę na przyszłość. Jakbyś potrafiła go kochać nie pozwoliłabyś na coś takiego, miłość to najsilniejsze uczucie na świecie...
napisał/a: Mariusz100 2012-05-30 15:07
Możesz mu od razu powiedzieć, wyrzuty sumienia tylko Ciebie zniszczą i ten związek prędzej czy później.
Jesteś w sytuacji ,,No easy way out''
Zje.bałaś sprawę i nie szukaj wytłumaczenia i usprawiedliwienia siebie, naprawdę nie dasz rady z tym żyć obok człowieka który Cię kocha i prędzej czy później się złamiesz.
Odpowiedz sobie tylko na pytanie jeśli go kochasz naprawdę czy chcesz aby cierpiał niewymierne katusze duszy ?
Kłamstwo zawsze wychodzi na jaw, nie uciekniesz przed nim nawet na krańcu świata.
Masz nauczkę na resztę życia, wyciągnij z niego wnioski i nie rań człowieka na którym Ci zależy.
Musisz stawić czoło swoim porażką.
Na pocieszenie dodam że każdy z nas popełnia błędy, mniejsze lub większe ale tylko osoba niesamowitej odwagi potrafi się do nich przyznać i rozliczyć, nie bądź tchórzem.
Powodzenia
napisał/a: lordmm 2012-05-30 16:40
Zdradziłaś go już zanim poszłaś do łóżka z tamtym. Zdradziłaś wtedy kiedy flirtowałaś, tańczyłaś i kręciłaś aferkę na tej imprezie. I za każdym razem wcześniej kiedy godziłaś się na kawy z kolegami pójść "pogadać" itd też go zdradzałaś. Zdrada to nie łóżko, wierność polega nie na nie bzykaniu się z innymi, ale nie przekraczaniu pewnych granic z innymi. Tą granicą nie jest kontakt cielesny, a kontakt po prostu.

Kolejna sprawa to imprezy. Kobiety zazwyczaj nie widzą nic złego w chodzeniu na mieszane imprezy bez swoich partnerów, bo każda ma się za księżniczkę nieskalaną i wie (jeśli jeszcze ma kogoś, czyli nazwijmy to "kocha" kogoś), że ma już tarczę która ją ochroni od wszystkiego, do tego jeszcze przesadne przekonanie, że "ja przecież nie jestem taka, żeby zdradzić" i w efekcie czujność usypia.

To nie jest tak, że trzeba być "takim", żeby zdradzić, a jak się "takim" nie jest to się nie zdradza. Nie zdradza się kiedy się jest dojrzałym do związku z JEDNĄ osobą. Dojrzałość polega na świadomości tego, że w każdej relacji jest faza początkowa, motylkowa itd, a później dopiero zaczyna się cała zabawa, która niestety dla większości kobiet nazywa się "przyzwyczajeniem" w konfrontacji z mrzonkami o księciach z bajki i innych wytłumaczeń typu "szczęściu trzeba pomagać", czy "sama nie wiem dlaczego to zrobiłam" tudzież "bo byłam molestowana w przeszłości".

Każda kobieta, która ma się za dojrzałą powinna nie ukrywać przed samą sobą tego jak zachowują się kobiety po alkoholu, nie ukrywać przed sobą tego, że ten alkohol na nią też działa i że przecież jest kobietą, przysłowia w stylu "baba pijana d... sprzedana" przecież nie biorą się znikąd. Zresztą nie raz przecież bawiło Cię to jak naodwalałaś po pijaku, czemu więc przed pójściem na tę właśnie imprezę nie wzięłaś pod uwagę tego, że naodwalasz... Ano właśnie...

Każda kobieta powinna wiedzieć, że kobiety zazwyczaj zdradzają kiedy kochają, nie planują zdrady, nie wiedzą też jak do niej doszło, w życiu by nie pomyślały, że były by w stanie to zrobić, często też ta osoba z którą zdradziły jest kimś całkowicie nie w ich typie. To często pomaga zbudować atmosferę zaskoczenia i wyjątkowości, taki facet rośnie w atrakcyjność, na zasadzie "nie przypuszczała bym, że on taki jest, że ja mu się spodobam".

Ktoś tu zasugerował, że może Twoja miłość to nie ten facet, dla którego potrafiła byś być wierna. Wierność nie zależy od faceta, z którym kobieta jest, a od kobiety, to ona podejmuje decyzję czy to zrobi czy nie.

Dziwi a zarazem cieszy mnie, że nie pojawił się tu żaden komentarz w stylu "jakbyś kochała to byś nie zdradziła". Dobrze, że obecni tu ludzie już wiedzą o tym, że to nie od miłości zależy czy zdradzamy a od zasad jakimi się kierujemy w życiu. Wiek też nie gra roli. Wiek to też najczęstsza wymówka kobiet, usprawiedliwianie się, że młoda, że może nie wyszalała się itd. To wszystko bzdury. Taka już przypadłość ludzi, że nie umiemy się przyznać do błędów, wszystko i wszyscy są winni najpierw.

Zdumiewa za to fakt, że nie napisałaś, że zdradziłaś go, bo go nie było, bo nie czułaś bliskości, że to jego wina itd. W sumie napisałaś po części, że Ci brakowało bliskości i napisałaś, że potrzebowałaś, żeby Cię ktoś przytulił. Skoro wiesz o tym, że potrzebowałaś, żeby ktoś Cię przytulił, to znakiem tego wiesz dlaczego zdradziłaś. Nie wiem zatem o co całe te wypociny nasze i Twoje tutaj. Jeśli wiesz, że potrzebowałaś, żeby ktoś Cię przytulił, a nie potrzebowałaś żeby to właśnie ON Cię przytulił, to znaczy, że nie jest dla Ciebie aż tak wyjątkowy za jakiego go masz.

Kobiety to istoty emocjonalne. Pod wpływem emocji zazwyczaj uruchamiają się u nich jakieś bardziej logiczne przemyślenia (oczywiście logiczne na swój sposób, nigdy nie wiadomo w którą stronę ta logika pojdzie pod wpływem emocji).

Przy pozytywnych emocjach, związanych z zakochaniem zazwyczaj połączonych z wmówionym sobie samej "niespodziewaniu" tego zakochania, ta logika jest jakimś tam systemem myślenia, ale zazwyczaj dalekim od logiki w jako takim znaczeniu tego słowa. Np porzucenie rodziny dla kogoś, kogo nie zna, w pogoni za miłością, zazwyczaj wywołaną tym, że słoneczko w nadmorskim kurorcie trochę za bardzo przyprażyło główkę, piwko osiągnęło moc kilku piwek itd.

W przypływie negatywnych emocji, jakiegoś negatywnego szoku, myślenie zaczyna faktycznie być bardziej racjonalne, pojawiają się jakieś tam oczyszczenia, sensowne w miarę wnioski itd, ale co z tego, skoro emocje niedługo opadną i stan rzeczy powróci do poprzedniego. Koleżanki pomogą, koledzy pocieszacze też pomogą, kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że nie zasłużyła na cierpienie, często pojawia się jednak zmiana nastawienia, połączona z nagłym zwrotem akcji w postaci "zaraz zaraz, przecież to on wyjechał i mnie zostawił, przecież on mnie nie kocha skoro nie chce ze mną być na codzień, odwleka ten przyjazd, pewnie dlatego, że kogoś ma, no tak" itd itd itp itp.

Jesteś dojrzałą kobietą, przestań chrzanić o wyrozumiałości, pogubieniu się itd. Każdy człowiek wie co to zdrada, bardzo łatwo się od niej uchronić, ale trzeba samemu przed sobą się przyznać, że też jesteś w stanie to zrobić. Nie, nie trzeba tego zrobić, żeby się o tym przekonać. Wystarczy spojrzeć w lustro i do skrzynki w telefonie lub facebooku. Jeśli jesteś atrakcyjną osobą (przestań chrzanić o niedowartościowaniu itd, bo to śmieszne), masz przecież adoratorów, podobasz się facetom, także wiesz, że jesteś w stanie to zrobić. Jesteś tylko człowiekiem.

Tak samo z morderstwem. Uważasz, że nie jesteś w stanie zabić? Uważam, że każdy jest, każdy może zadać śmierć. To czy to zrobi, zależy od tej osoby, ona podejmuje tę decyzję, nie jest to zakorzenione w tym, czy jest się "taką osobą, żeby to zrobić" lub "taką żeby tego nie zrobić". Nie masz chyba 20 lat, nie trzeba Ci tego tłumaczyć. Wystarczy żebyś zrzuciła hipokryzję i zauważyła, że matka natura obdarzyła Cię sprzętem, który może się przydać do zdrady, czyli ładna buźka, umiejętność flirtowania, otwartość na ludzi, przyjaźnie z facetami, buziaczki dziubaski i wszystko po kolei.

Jeśli z nim zostaniesz, zdradzisz go kiedyś. Zdradzisz go dlatego, że jesteś tak bardzo pewna, że tego nie zrobisz. Wyrzuty sumienia znikną niedługo, nie martw się, wystarczy żebyś znów była dowartościowana przez kogoś i zapomnisz o tym.

Miałaś pecha, bo się nie zakochałaś, to się zdarza rzadko, zazwyczaj kobiety zdradzając zakochują się na zabój, w Twoim przypadku tak się nie stało, szkoda, bo już byś nie cierpiała, zrzuciła byś wszystko na szybko w stronę swojego faceta łącznie z tym jaki jest beznadziejny a ten nowy super i powiedziała byś, że należy gonić za szczęściem i nigdy nie mówić nigdy czy temu podobne bzdety.

Nie rozumiesz mechanizmów działania kobiecego organizmu, nie chcesz ich poznać, cały czas szukasz przyczyn poza sobą. Dopóki nie zrozumiesz tego, że zdrada jest jak najbardziej normalną rzeczą, praktycznie każda kobieta to zrobi prędzej czy później, dopóty nie będziesz gotowa na szczerą deklarację "nie zdradzę".

Powodem tego, że temu nowemu nie wysyłałaś sygnałów że nie jesteś zainteresowana jest to, że tego nie zrobiłaś, a nie to, że byłaś pod wpływem alkoholu.

Ja byłem pod wpływem alkoholu nie raz, nie raz tak, że aż strach pomyśleć. Nigdy nie zdradziłem. Przecież wiem, że idę na imprezę bez mojej dziewczyny, podstawa to nie podchodzić do żadnych dziewczyn, nie zagadywać, a się nie zdradzi. Kobiety zazwyczaj same nie podchodzą do facetów, przez co dość długo utrzymują przekonanie, że nie robią nic złego, przecież to koleś podszedł, a ona z grzeczności z nim rozmawia, chce być miła. Nie widzi tego, że to równoważne z tym jakby jej facet tak podszedł na imprezie pogadać z jakąś kobietą. Ano właśnie. Do tego koleżanki "przecież to tylko taniec" "chyba wolno Ci mieć kolegów, niech on Cię tak nie ogranicza" itd.

Smród zawsze wychodzi w najmniej spodziewanym momencie, on się prędzej czy później dowie, jeśli nie zaprzestaniesz pisana z innymi, flirtowania itd, facebook trzyma wszystkie wiadomości, kiedyś będziesz rozmawiać z którymś "kolegą" i akurat Twój facet zrobi coś, za co go znienawidzisz, czyli przypadkiem zobaczy co pisałaś z kolegą i wyjdzie szydło z worka.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz o kobiecej podświadomości. Kobiety podświadomie dzielą facetów na "facetów" i "frajerów". Większość kobiet twierdzi, że tak nie robi, ale przypominam, że dzieje się to w podświadomości. Przyznaję przez to również rację, że kiedy jedna czy druga z was powie, że ona tak nie robi - nie wątpię, że akurat teraz tego nie robisz, ale kiedy przyjdą emocje podświadomość weźmie górę. Zaufajcie.

Do rzeczy. Facet to w takiej opinni ktoś męski, zdecydowany, taki, który nie daje sobą pomiatać, taki którego nie jest do końća pewna, ma jakąś podejrzaną (czyli podniecająco tajemniczą dla kobiety w stanie fascynacji) przeszłość, ma wiele wielbicielek itd. Facet, którego łatwo stracić i kobieta boi sie go stracić.

Frajer to taki, który jest zakochany, oddany, szczery, spędza więskzość czasu z kobietą, nie ma pasji, zrobił by dla kobiety wszystko. Frajer to gość, który boi się, że go kobieta zostawi, bo jest ona dla niego sensem życia i temu podobne kwestie.

I teraz. Jeśli mu powiesz i wybaczy, albo nie powiesz i się nie dowie, na zawsze będzie takim właśnie frajerem. Wiem, że nie, ale zauważ, że teraz mówisz pod wpływem silnych emocji, a to oznacza, że to co piszesz to nie są tak naprawdę Twoje poglądy. Kiedy pojawi się nowy potencjalny gość, taki którego Ty będziesz bać się stracić, a przy którym nie będziesz mieć tych wyrzutow sumienia i wreszcie odetchniesz, będziesz chcieć znów poczuć się jak po resecie, na czysto, czuć się jak "kobieta a nie szmata" czy jak wy to tam mówicie kobitki - odejdziesz od swojego faceta. Wyrzuty sumienia Cię zjedzą, choć tak naprawdę w przypadku kobiet wyrzuty sumienia są dość częste, ale mało trwałe, zazwyczaj trwają tyle ile emocje je wyzwalające. A emocje to krótkotrwałe zjawiska.

Także tak się porobiło. Odejdź od niego, na świecie jest bardzo mało dobrych facetów, jeszcze mniej dobrych kobiet. Daj mu szansę na związek z dobrą kobietą. Ja taką szansę dostałem kilka razy w życiu i cieszę się, że ją dostałem, chętnie wykorzystałem i jeszcze nie raz chętnie wykorzystam.

Wasz związek się już skończył. Pytanie do Ciebie czy chcesz być kobietą wyjątkową, czy taką jak większość. Jeśli chcesz być wyjątkowa, odejdź, zacznij nową rzecz bogata w doświadczenia, jeśli chcesz być taką jak większość zostań z nim. Przy nim już na zawsze będziesz zdrajcą, kiedyś jeszcze to powtórzysz jak Ci się jeszcze bardziej znudzi.
napisał/a: kwiatlotosu2 2012-05-30 17:10
lordmm napisal(a):I za każdym razem wcześniej kiedy godziłaś się na kawy z kolegami pójść "pogadać

lordmm napisal(a):Tą granicą nie jest kontakt cielesny, a kontakt po prostu.

Nie zapędzasz się troszkę? Po przeczytaniu wstępu odechciało mi się czytać resztę wypowiedzi Twej
Jak możesz pisać, że rozmowa z kolegą jest zdradą? Wszystko mi opadło

A autorka popełniła poważny błąd i ona o tym wie. To co przeżywa jest karą samą w sobie, bo zdradziła fajnego, wiernego i zakochanego w niej mężczyznę, który kiedyś wyciągnął do niej rękę i pomógł, kiedy była na dnie.
Wiesz, że jeśli powiesz mu prawdę to zapewne Wasz związek się rozpadnie...Nie wiem co doradzić...Chyba wybrałabym pierwszą opcję i wyciągnęła wnioski na przyszłość.
napisał/a: lordmm 2012-05-30 17:17
Czyli rozumiem kwiatlotosu że nie miała byś nic przeciwko, żeby Twój facet zaproponował jakiejś kobiecie wyjście na kawę "tylko pogadać"?
napisał/a: kwiatlotosu2 2012-05-30 17:36
lordmm napisal(a):Czyli rozumiem kwiatlotosu że nie miała byś nic przeciwko, żeby Twój facet zaproponował jakiejś kobiecie wyjście na kawę "tylko pogadać"?

Kiedyś bym miała, teraz nie. Chociaż to jeszcze zależy jakiej.
Znam większość jego koleżanek, z którymi zna się nawet dłużej niż ze mną i zdarza mu się czasami jakąś odwiedzić i wypić z nią kawę. Dlaczego trzeba rezygnować ze znajomości kiedy jest się w związku?
Nie zgadzam się absolutnie, że rozmowa czy kawa/piwo z osobą płci przeciwnej jest zdradą.
napisał/a: voice02 2012-05-30 18:25
lordmm Jestem pod wielkim wrażeniem, że nigdy nie zdradziłeś, ale - jak mówi Pismo - juz odebrałeś swoją nagrodę. Piękno i dobro nie potrzebują promocji i reklamy.

allaboutyou4 odradzam ci spisywanie tej historii. To do niczego nie prowadzi. Po prostu nie ma co tego rozkminiać skoro się stało. Nie wiem czy jesteś wierząca, ale konfesjonał wydaje mi się dałby ci więcej niż taka analiza. Zresztą to nawet nieważne czy jesteś wierząca czy nie.

Wszystkim świętym forumowiczom powiem tylko tyle, że zapisywałem sie na to forum jako zdradzony, bardzo to przeżywałem i tez wielokrotnie mojej mówiłem, że nigdy nie zdradziłem. Minęło trochę czasu i to zrobiłem. Może na zasadzie "zrobiłaś to ty, zrobię i ja". Dlatego jestem daleki od sądów, które z czasem mogą dotyczyć i mnie. Facet wydaje się być ideałem - tak go w każdym razie rysuje allaboutyou4. Uważam, że wcale nie musi to być prawda. Ba, też ma z pewnością wiele okazji by zdradzić i z całą pewnością, gdyby hipotetycznie do tego doszło, też by to raczej ukrywał. Takich histporii są na tym forum dziesiątki. Więc dlatego uważam, że allaboutyou4 powinna milczeć
napisał/a: sorrow 2012-05-30 18:43
allaboutyou4 napisal(a):Z drugiej strony, jak mysle sobie ile nas laczy, jak bardzo sie kochamy, to tli sie we mnie promyk nadziei, ze moze On by zrozumial i mi wybaczyl. Ze gdybym dala Mu wystarczajaco czasu i porozmawiala z Nim szczerze, o calej tej psychoterapii i o tym ze chce zmienic wiele aspektow siebie, to moze by mi kiedys dal druga szanse.

Nie neguję, że ci wybaczy... może nawet zrozumie dlaczego tak się stało. Problem widzisz jest w tym, że nie da się tego zapomnieć (prawie). Mówisz i masz... rzecz nieodwracalna. Wasza miłość, którą tak chwalisz nigdy już nie będzie taka sama. Zmieni się na pewno. Może się ochłodzi, a może po dłuższym czasie zmieni się w inny jej rodzaj. Zdaję sobie sprawę, że "prawda mu się należy", "musi mieć wybór", itd. brzmi pięknie, ale... w praktyce co bardzo cienko wychodzi. Zamiast dumy z prawdomówności odczujesz tylko lekką ulgę, a na niego zwalisz góry nieszczęścia.

Czytając dalsze fragmenty tego co piszesz widzę jednak, że w zasadzie się zdecydowałaś mu powiedzieć. Może nie tyle się zdecydowałaś, co wiesz, że nie po prostu wytrzymasz. W takim razie nie ma się nad czym zastanawiać. To, czy przez telefon, internet, osobiście... to już wtórna sprawa... liczy się jedynie informacja, którą mu przekażesz. Wygląda na to, że czeka cię trudna rozmowa. Oby potoczyła się jak najlepiej dla was... a jemu... no cóż... współczuję zrąbanego życia :(.
napisał/a: lordmm 2012-05-30 19:11
kwiatlotosu napisal(a):
lordmm napisal(a):Czyli rozumiem kwiatlotosu że nie miała byś nic przeciwko, żeby Twój facet zaproponował jakiejś kobiecie wyjście na kawę "tylko pogadać"?

Kiedyś bym miała, teraz nie. Chociaż to jeszcze zależy jakiej.
Znam większość jego koleżanek, z którymi zna się nawet dłużej niż ze mną i zdarza mu się czasami jakąś odwiedzić i wypić z nią kawę. Dlaczego trzeba rezygnować ze znajomości kiedy jest się w związku?


Ja nie mówię o rezygnowaniu ze znajomości lub kończeniu istniejących, ja mówię o przypadku takim jaki opisuje nasza bohaterka, czyli przenosząc to na świat Twojego faceta:

Twój facet poznaje nową dziewczynę na imprezie, na której jest bez Ciebie, bierze od niej numer telefonu i następnego dnia udają się na kawę żeby porozmawiać. - rozumiem, że nie masz nic przeciwko temu, bo przecież nie można rezygnować ze znajomości jak się jest w związku.

Widać, że jeszcze dużo u Ciebie młodzieńczej fantazji i wiary, że miłość przenosi góry i miłość spowoduje, że nikt nowy się nie wkradnie do związku. Fajnie :)

Sorrow

Uważaj z tym współczuciem zrąbanego życia bo zaraz się szanowne Panie odezwią i powiedzą, że to będzie test jego miłości, jeśli nie wybaczy znakiem tego nie kocha, bo prawdziwa miłość wszystko wybaczy i temu podobne kwestie...[/b]
napisał/a: Mavs 2012-05-30 19:19
allaboutyou4 napisal(a):
Wiem, ze nigdy wiecej tego nie zrobie. Nie wyobrazalam sobie ze ranienie ukochanej osoby, niewazne czy o tym wie czy tez nie, jest tak bolesne dla nas samych. To jak sie teraz czuje, jak zzera mnie to w kazdym momencie dnia, jak nie moge jesc, ani spac jest dla mnie udreka. Czuje sie jak smiec, i pewnie wielu powie, ze na to zasluzylam. Ok. Akceptuje Wasza opinie.

Ale ja szczerze zaluje. I chce to naprawic. Pisze tu po to, zeby poznac lepiej siebie, ze strony osob mnie nie znajacych, i niezaleznych. Nie potrzebuje zeby ktos pisal mi, ze jestem ***, smieciem, nic nie warta itd. To juz wiem. Akceptuje to, co zrobilam. Chce sie zmienic. I prosze o rady w tej kwestii.


Sorry, ale strasznie od Ciebie pachnie egoizmem, bardziej skupiasz się na ja i ja. Co Ty czujesz, jak walczyć itp itd. Miałaś jedną szansę i ją zawaliłaś, więc teraz powinnaś myśleć jak to powiedzieć swojemu facetowi i dać mu prawo wyboru jak to sama gdzieś ujęłaś, niech od zdecyduje czy chce Ci dać drugą szansę czy nie, nie buduj związku na kłamstwie, może Ty byś chciała w takim być, ale ja nie.

A co do naprawienia to masz racje napraw to zrób to dla siebie, zmień się dowartościuj i jak poznasz innego faceta to wtedy będziesz już umiała dochować mu wierności.

[ Dodano: 2012-05-30, 19:21 ]
voice02 napisal(a):Poza tym często jest tak, że sami wolimy o czymś nie wiedzieć. Myślę, że lepiej dla ciebie i dla twojego faceta i rodziny, którą ewentualnie stworzycie, jest to zostawić dla siebie. Co oznacza również i to, że ze swoją kumpelą lepiej nie zadzieraj.
Nie powiedzenie prawdy to jeszcze nie kłamstwo.


Jak nie chcesz znać prawdy to Twoja sprawa ja wolę ja znać by wiedzieć czy nie tkwię w jakiejś wyidealizowanej bujdzie.

A nie mówienie prawdy to właśnie kłamstwo tylko ładnie ujęte.

[ Dodano: 2012-05-30, 19:25 ]
lordmm napisal(a):
Kolejna sprawa to imprezy. Kobiety zazwyczaj nie widzą nic złego w chodzeniu na mieszane imprezy bez swoich partnerów, bo każda ma się za księżniczkę nieskalaną i wie (jeśli jeszcze ma kogoś, czyli nazwijmy to "kocha" kogoś), że ma już tarczę która ją ochroni od wszystkiego, do tego jeszcze przesadne przekonanie, że "ja przecież nie jestem taka, żeby zdradzić" i w efekcie czujność usypia.

Niestety ale muszę przyznać rację, ale jeśli mając kogoś flirtujesz z innym to już balansujesz na krawędzi, którą bardzo łatwo przekroczyć w ułamku sekundy.

[ Dodano: 2012-05-30, 19:28 ]
voice02 napisal(a):lordmm Jestem pod wielkim wrażeniem, że nigdy nie zdradziłeś


Hmm to już trzeba być pod wrażeniem, gdy ktoś przestrzega podstawowych zasad panujących w związku?

[ Dodano: 2012-05-30, 19:31 ]
voice02 napisal(a):
Wszystkim świętym forumowiczom powiem tylko tyle, że zapisywałem sie na to forum jako zdradzony, bardzo to przeżywałem i tez wielokrotnie mojej mówiłem, że nigdy nie zdradziłem. Minęło trochę czasu i to zrobiłem. Może na zasadzie "zrobiłaś to ty, zrobię i ja". Dlatego jestem daleki od sądów, które z czasem mogą dotyczyć i mnie. Facet wydaje się być ideałem - tak go w każdym razie rysuje allaboutyou4. Uważam, że wcale nie musi to być prawda. Ba, też ma z pewnością wiele okazji by zdradzić i z całą pewnością, gdyby hipotetycznie do tego doszło, też by to raczej ukrywał. Takich histporii są na tym forum dziesiątki. Więc dlatego uważam, że allaboutyou4 powinna milczeć


No to czyli na własne alibi mamy zakładać, że inni też by tak zrobili? Wg mnie osoba, która zdradziła i żałuję to by przyszła i się kajała i błagała o wybaczenie, gdy się wkrada wyrachowanie to już jakoś wątpię w szczerość intencji. A i, że Twoja Ciebie i Ty ją zdradziliście to nie oceniaj tak wszystkich, bo przy takim podejściu jak widzę na forum to aż można zwątpić w sens miłości.

Ja jeśli ktoś by postąpił tak jak autorka chciałbym mieć prawo podjęcia decyzji za siebie czy po czymś takim chce być w tym związku, a nie być ciągle oszukiwanym i być w związku tylko dlatego, że nie znam prawdy.

[ Dodano: 2012-05-30, 19:35 ]
sorrow napisal(a):
Nie neguję, że ci wybaczy... może nawet zrozumie dlaczego tak się stało. Problem widzisz jest w tym, że nie da się tego zapomnieć (prawie). Mówisz i masz... rzecz nieodwracalna. Wasza miłość, którą tak chwalisz nigdy już nie będzie taka sama. Zmieni się na pewno. Może się ochłodzi, a może po dłuższym czasie zmieni się w inny jej rodzaj. Zdaję sobie sprawę, że "prawda mu się należy", "musi mieć wybór", itd. brzmi pięknie, ale... w praktyce co bardzo cienko wychodzi. Zamiast dumy z prawdomówności odczujesz tylko lekką ulgę, a na niego zwalisz góry nieszczęścia.

sorrow z tego co czytałem to wiem, że Ty wybaczyłeś w takiej sytuacji, ale może chłopak autorki wolałby znać prawdę i się rozstać i by jej nie wybaczył, więc wtedy jej milczenie jest mega nie fair wobec niego, bo nie wie w czym tkwi. A szczerość tym bardziej mu się należy bo autorka egoistycznie chce ze względu na to by ratować ten związek tak postąpić, a w tym przypadku nie ma jakichś dodatkowych okoliczności ze względu na które trzeba by o niego bardziej walczyć.

[ Dodano: 2012-05-30, 19:38 ]
dr preszer napisal(a):
allaboutyou4 napisal(a):Czy to, ze kogos kto jest dla nas wszystkim, i z kim chcemy spedzic reszte zycia,i kogo chcemy uszczesliwic, jest naprawde takie egoistyczne?


Takich osób się nie zdradza.

Masz nauczkę na przyszłość. Następnym razem będziesz wiedziała z jakimi konsekwencjami wiąże się zdrada.

Prawda.