Spoliczkowalem zone za zdrade

napisał/a: Nadiya1 2015-01-10 15:30
KokosowaNutka napisal(a):enhunter, wszystko jest do odbudowania jesli obie strony tego chca.

I skad wiesz na co sie zanosi? Moze sie im uda.. a jak nie no to trudno, chociaz probowal. Do tego bedzie miec sporo wnioskow do wyciagania i bedzie o nie madrzejszy ;)

Podpisuję się pod tym obiema łapkami

KokosowaNutka napisal(a):Niekoniecznie. Ja zaufalam mojemu mezowi po wielokrotnych zdradach i nie zyje w stresie.

Aczkolwiek również to podziwiam ;)
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-10 17:04
enhunter, a myslisz, ze ja nie chce wiernosci? Ze jak sie o tym dowiedzialam to skakalam ze szczescia pod sufit? Ze nie licza sie dla mnie zadne wartosci? Nie jest tak. Ja po prostu uwazam, ze jestesmy wszyscy tylko ludzmi i popelniamy bledy. Jesli jednak ktos widzi co narobil i chce to naprawic no to super. Jesli Ty uwazasz inaczej to ok ale nie pisz, ze to czy tamto na bank sie nie uda tylko dlatego bo Ty bys tak nie chcial/nie potrafil.
napisał/a: dr preszer 2015-01-11 13:28
Kokosanka to już nie pukasz się z innymi kolesiami ?
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-11 18:51
Ale to nie ma nic do rzeczy. Wiernosc dla mnie to nie brak 'pukania sie' z innymi ale trzymanie sie wspolnie ustalonych zasad i wzajemna szczerosc. Kazda para moze zbudowac swoja wlasna definicje wiernosci.
napisał/a: Rooda666 2015-01-11 19:00
KokosowaNutka napisal(a):Kazda para moze zbudowac swoja wlasna definicje wiernosci.
dokładnie
napisał/a: enhunter 2015-01-11 20:55
Rooda666 napisal(a):
KokosowaNutka napisal(a):Kazda para moze zbudowac swoja wlasna definicje wiernosci.
dokładnie


Sci-fi.

Albo się jest wiernym, albo nie, a nie, że buduje się nowe definicje wierności.
Puknę się z inną, ale gdy partnerce o tym rzetelnie opowiem, to znaczy, że jestem wierny, ale w "nowej" definicji?
Związek otwarty, jest synonimem do wierność? Kocham Ciebie, ale dam innemu, bo jest fajnie?

Nie wiem o co dokładnie chodzi z własną definicją wierności, (proszę o wytłumaczenie) ale są pewne rzeczy, które określają się najprostszą zasadą. Tak albo nie. Albo coś jest białe, albo czarne.

https://www.youtube.com/watch?v=50A9wjJ40Dk
wożę się peugeotem 206? (jestem wierny?)
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-11 21:30
enhunter, powiedz kim Ty jestes, ze wsadzasz nos w czyjes zwiazki i wyrokujesz co jest zabronione a co nie jest? Masz monopol na prawde? Chyba nie. Kazdy zwiazek jest inny, kazdy ma swoje zasady. Sa pary, ktore prowadza otwarte zwiazki za OBOPOLNA zgoda i dla ktorych skok w bok jest dozwolony. Ba, sa ludzie, ktorych podnieca to, ze ich zona/maz spotyka sie z innym czlowiekiem. Ale sa takze takie pary, gdzie nawet wyjscie z kolega na kawe podchodzi pod zdrade. Sa tez takie, ktore potrafia sie rozstac o to, ze partner ogladnal pornosa i dziewczyna poczula sie oszukana i dotknieta. Kto dal Ci prawo wyrokowania co jest zdrada a co nia nie jest?
napisał/a: Valkiria_ 2015-01-11 21:30
enhunter, jeśli dwoje ludzi tak się ze sobą dogada, to nie ma problemu. Kochają się, ale do bycia szczęśliwymi obydwoje (czy też jedna ze stron za zgodą -a bywa że i nawet potrzebą - drugiej) potrzebują dodatkowej ekscytacji, adrenaliny jaką daje ta inność i odmienność kogoś trzeciego.
Zdradzić można na wielu płaszczyznach. Dla kogoś zdrada cielesna jest czymś najgorszym, dla kogoś innego świadomość że nasz partner mógł poczuć coś więcej do kogoś innego, a seks to nic takiego. Jeszcze dla kogoś innego zdradą będzie kłamstwo w jakiejś istotnej sprawie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Partnerzy w związku sami ustalają między sobą zasady co jest według nich dopuszczalne a co nie. Czasem największą fantazją mężczyzny jest to aby na jego oczach ktoś uprawiał seks z jego kobieta. Czasem marzeniem kobiety jest widzieć jak jej mężczyzna robi to z prostytutka (dziwne? Może. Ale psychologia zna masę takich przypadków i jeśli wszystko odbywa się za obopolna zgoda partnerów nie jest to klasyfikowane jako żadna dewiacja).


Ja to rozumiem (mimo że często gadam jak ciotka klotka) i akceptuje ten stan rzeczy - ludzie tak żyją jak chcą. Jak nie robią krzywdy nikomu i są szczęśliwi to super.
Ja akurat mam tak (z resztą ślubny identycznie), że mamy takie same poglądy i zasady. Troje w związku juz by było tlokiem. Wystarczymy sobie i zdrada byłaby czymś najgorszym co moglibyśmy drugiej osobie zrobić. Ale... Szczerze mówiąc nie wykluczam że za 5-10-15 lat nie "zmieni" nam się to na tyle, że otworzymy sobie związek na inne możliwości.
5 lat temu nienawidziłam ryb, a dziś bez łososia i tuńczyka nie wyobrażam sobie życia. Powiadają, że tylko krowa nie zmienia zdania
napisał/a: enhunter 2015-01-11 21:54
KokosowaNutka napisal(a):enhunter, powiedz kim Ty jestes, ze wsadzasz nos w czyjes zwiazki i wyrokujesz co jest zabronione a co nie jest? Masz monopol na prawde? Chyba nie. Kazdy zwiazek jest inny, kazdy ma swoje zasady. Sa pary, ktore prowadza otwarte zwiazki za OBOPOLNA zgoda i dla ktorych skok w bok jest dozwolony. Ba, sa ludzie, ktorych podnieca to, ze ich zona/maz spotyka sie z innym czlowiekiem. Ale sa takze takie pary, gdzie nawet wyjscie z kolega na kawe podchodzi pod zdrade. Sa tez takie, ktore potrafia sie rozstac o to, ze partner ogladnal pornosa i dziewczyna poczula sie oszukana i dotknieta. Kto dal Ci prawo wyrokowania co jest zdrada a co nia nie jest?


Czy Ty w ogóle wiesz co oznacza "forum"?
Nikomu, niczego nie zabraniam. Wyrażam swoje zdanie, to czy się z tym zgadzasz czy nie, to już Twoja sprawa.
Przecież nie będę nikomu mówił co ma, a czego nie ma zrobić. Po to jest FORUM, żeby wyrażać swoje opinie. Chyba, że nauczono nas inaczej.

napisal(a): Masz monopol na prawde?


Wyjaśnij co ma to oznaczać?

napisal(a): Kazdy zwiazek jest inny, kazdy ma swoje zasady.

Zgadzam się.

napisal(a):Sa pary, ktore prowadza otwarte zwiazki za OBOPOLNA zgoda i dla ktorych skok w bok jest dozwolony


Nie jest to przypadkiem sytuacja, w której człowiek zgadza się na to, tylko po to by ich partner ich nie zostawił? Coś na wzór "Kocham Cię, ale nie umiem bez Ciebie żyć, więc rób co chcesz, ale bądź ze mną?"

napisal(a):Ba, sa ludzie, ktorych podnieca to, ze ich zona/maz spotyka sie z innym czlowiekiem.

Ja to nazywam patologią, albo co najmniej odejściem od norm.
Szczerze? Nie chciałbym żyć w rodzinie, w której rodzice oprócz tego, że mają siebie na wzajem to latają po partnerach rozrywkowych.

napisal(a):Ale sa takze takie pary, gdzie nawet wyjscie z kolega na kawe podchodzi pod zdrade.

To też przesada w drugą stronę.
Są pewne normy.
Jesteś inny(a) od wszystkich, to wg. Twojej opinii Ty jesteś normalny(a) a wszyscy w koło są inni.
Tak jak napisała Val. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

napisal(a):Kto dal Ci prawo wyrokowania co jest zdrada a co nia nie jest?

Sama powiedziałaś, ze Twój partner niejednokrotnie Ciebie zdradził.
Kto powiedział, że Ciebie zdradził? Skąd wiesz, że to była zdrada? Może to było po prostu przespanie się z kimś, albo kawa na mieście. Nie wiem! Ty kierujesz się swoją zasadą zdrady, a ja swoją.
Ty uważasz tak, a ja inaczej. Dla mnie to jest Sci-fi, dla Ciebie nie. Po to jest forum, żeby pisać o swoich odczuciach, ale widzę w Tobie typ "moje zdanie, albo żadne"

Ja Ciebie nie atakuje, masz swoje zdanie. Miej. Ale szanuj też inne, bo pierdzielisz od rzeczy, tak jakby każdy prawił herezje, a Ty inkwizycyjną prawdę.


Edit:

Autor spoliczkował żonę za "ZDRADĘ".
Skoro uznał przespanie się żony z innym facetem za zdradę = raczej nie akceptuje poligamii i ma inną "definicję wierności". Ja pomimo tego, ze życzę mu powodzenia - twierdzę, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdradzi go drugi raz, skoro pierwszy nie miał aż tak dalekich konsekwencji jak np. rozstanie. Jeżeli traktuje sytuację jako zdradę ( z czym się zgadzam) - myślę, że jest w takim wieku, że spokojnie udałoby mu się znaleźć kogoś, kto ma podobną "definicję wierności" i ten problem miałby szansę się NIE pojawić, przez co zaznałby spokoju ducha.
napisał/a: Valkiria_ 2015-01-11 22:05
Ja trzymam kciuki za autora i jego małżeństwo bo widać że na jego utrzymaniu i naprawie cholernie mu zależy... Niech mu będzie dane. I oby nigdy nie pożałowal ze dał tę szansę...
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-11 22:09
napisal(a):Czy Ty w ogóle wiesz co oznacza "forum"?
Nikomu, niczego nie zabraniam. Wyrażam swoje zdanie, to czy się z tym zgadzasz czy nie, to już Twoja sprawa.
Przecież nie będę nikomu mówił co ma, a czego nie ma zrobić. Po to jest FORUM, żeby wyrażać swoje opinie. Chyba, że nauczono nas inaczej.

Oczywiscie, ze wiem na czym polega idea forum. I nie mialabym nic przeciwko temu co piszesz gdybys napomnial, ze na niektore rzeczy TY patrzysz tak czy siak, ze DLA CIEBIE to jest normalne a tamto nie, itp. A Ty ciagle mowisz tylko o uniwersalnych wartosciach, o konkretnych zasadach, o tym, ze te rzeczy sa biale a inne czarne, itp. Narzucasz nam taki sposob myslenia, ktory TY uznajesz za prawidlowy. Dopiero w ostatnim poscie dodales laskawie, kazdy ma prawo miec swoje zdanie. Alleluja!

napisal(a):Nie jest to przypadkiem sytuacja, w której człowiek zgadza się na to, tylko po to by ich partner ich nie zostawił? Coś na wzór "Kocham Cię, ale nie umiem bez Ciebie żyć, więc rób co chcesz, ale bądź ze mną?"

Nie.

napisal(a):Sama powiedziałaś, ze Twój partner niejednokrotnie Ciebie zdradził.
Kto powiedział, że Ciebie zdradził? Skąd wiesz, że to była zdrada?

Stad wiem, bo rozmawialismy o tym co uwazamy za ok a co nie.

napisal(a):Ale szanuj też inne, bo pierdzielisz od rzeczy, tak jakby każdy prawił herezje, a Ty inkwizycyjną prawdę.

Jakbys nie zauwazyl to ciagle mowie o tym, ze kazdy ma swoje poglady i swoje zasady i nie nam wsadzac nosy w czyjes zycie. To Ty ciagle nam wmawiasz, ze powinno byc tak czy siak i juz.
napisał/a: enhunter 2015-01-11 22:10
Valkiria_ napisal(a):Ja trzymam kciuki za autora i jego małżeństwo bo widać że na jego utrzymaniu i naprawie cholernie mu zależy... Niech mu będzie dane. I oby nigdy nie pożałowal ze dał tę szansę...


Ja również życzę mu powodzenia, bo rzadko zdarza się tyle determinacji w człowieku, żeby po takich przejściach umieć tak walczyć o to.
Bardziej kieruje mnie niechęć do kobiet czy mężczyzn, którzy tak traktują swoich partnerów, zwłaszcza tego typu co autor, nie potrafiąc docenić oddania.
Może to jakaś chora misja naprawiania świata, bo po to istnieje coś takiego jak kara, żeby człowiek drugi raz błędu nie popełnił. Jaką karę dostanie partnerka autora? Jakie poniesie tego konsekwencje? Praktycznie żadne. Człowiek uczy się na swoich błędach, ale samo zagrożenie utratą czegoś nie jest równoznaczne z utratą.
Nie poczuje goryczy ani poczucia winy jako tako.
Przynajmniej ja tak uważam.