Tabletka gwałtu

napisał/a: candela1 2011-03-19 08:52
vanilla napisal(a):za to mój kuzyn był jednym takim co to chciał podwieźć (miał czyste intencje) i tak oto poznał swoją małżonkę od kilku już lat


No to farcoara z małżonki. Ja to zawsze trafiam na jakichś popaprańców. Wszystko przez to, że wierzę w dobre intencje drugiej osoby.
napisał/a: Nadiya1 2011-03-19 11:39
napisal(a):to ja chyba muszę być jednak brzydka bo jakoś nigdy takich sytuacji nie miałam

No przestań. po prostu miałaś szczęście :D
napisał/a: candela1 2011-03-19 12:55
vanilla napisal(a):to ja chyba muszę być jednak brzydka bo jakoś nigdy takich sytuacji nie miałam


żałujesz ?
napisał/a: ~gość 2011-03-19 13:13
candela napisal(a):żałujesz
nie no co Ty :P ale jakoś tak myślałam zawsze, że to pojedyncze, mocno skrajne przypadki, a tu widzę same forumki miały kilkakrotnie takie przygody...
napisał/a: Nadiya1 2011-03-19 13:26
vanilla napisal(a):ale jakoś tak myślałam zawsze, że to pojedyncze, mocno skrajne przypadki, a tu widzę same forumki miały kilkakrotnie takie przygody...

Wiesz. Miały ale na szczęście tragicznie się te przygody nie skończyły. U mnie np. ten chłopak był z 6 lat starszy ode mnie i z drugiej strony sama nie wiem czy można go nazwać potencjalnym gwałcicielem skoro na moje stanowcze ZOSTAW MNIE zareagował, a mógł wykorzystać sytuację bo:
1. jako facet był silniejszy
2. w parku i okolicach nie było nikogo bo był wieczór i było ciemno.

Drugi natomiast, o którym zapomniałam wspomnieć, miał 30 lat, ja 21 skończone. Ale na 30 nie wyglądał. Zakochał się we mnie :P . Na którymś spotkaniu zaprosił mnie na randkę do domu (znowu moja głupota się ukazuje ) i co? Chciał mnie upić. Ale ja głupia nie byłam i jak on wypił kieliszek to ja może malutki łyczek wódki zrobiłam. On wypił kilka kieliszków, a ja dopiero jeden no i... to on się upił . Chyba na odwagę bo zaczął mnie smyrać po plecach jak już był wstawiony więc ja wstałam i powiedziałam, ze chcę wracać. Nie chciał mnie odprowadzić, że niby potem. A ja "JUŻ!" no i jak potulny piesek wstał i mnie odprowadził
A co było "najlepsze". Chciał mnie jakiś czas po tym zaprosić na sylwestra, na domówkę. Mieli być jego znajomi/znajome (?). Nie zgodziłam się, udawałam, ze jestem chora :P . Dlaczego się nie zgodziłam? Bo jak już parę razy spotkaliśmy się to kiedyś weszliśmy na temat dzieci ( ) no i ja powiedziałam, ze mam problemy ze sprawami kobiecymi i muszę brać "takie tabletki" (anty) . I wtedy przez telefon gdy zapraszał mnie na Sylwestra wyrwało mu się "Dobrze, że bierzesz te tabletki" i już mi się lampka zaświeciła bo:
1. będą znajomi, a nie wiadomo czy nie sami koledzy
2. może nikogo by nie było, tylko my.
3. bardzo nalegał na tego sylwestra
I to przyczyny, dla których się nie zgodziłam bo coś mi tu nie grało. Wydzwaniał do mnie, ze mnie kocha, ze nie wie co się dzieje, czemu nie chcę z nim za bardzo gadać, ble ble ble. Czyli wyczuł, że kręcę :P . Ale co mnie to jego opinia obchodzi. Dziwny po jakimś czasie zaczął być :) . A że byłam jeszcze cnotliwa to nie chciałam ryzykować :D
napisał/a: errr 2011-03-19 16:09
Journeyman(ka) napisal(a):
Przy mnie jakby tylko koszulkę zdjął to już bym wybiegła z pokoju
wtedy może za Tobą plecieć i brzydko pisząc zdzielić Cię czymś w głowę. Nagi tego raczej nie zrobi. To było bardzo mądre posunięcie, choć nieświadome.

1. Idę sobie jak codzień do szkoły z buta, zatrzymuje się gość proponuje podwózkę. Jeździłam tak już set razy to czemu nie. W samochodzie gość zaczął mi opowiadać gdzie sobie pojedziemy, wpadnie po wino na stację, wie gdzie jest taki fajny lasek itp. Wysiadłam mu ze samochodu na skrzyżowaniu.
Gdyby nie było skrzyżowania to mogłoby się to bardzo źle skończyć.

2. To już moja własna głupota. Od poprzedniego wydarzenia wolałam już chodzić te 5 km do szkoły, bez podwózek.
Zatrzymał się raz gościu który rozwozi prasę do kiosków w okolicy. Myślę sobie, gość jest tu dwa razy dziennie, wszyscy go znają no przecież mi nic nie zrobi. Za pierwszym razem elegancko podwiózł, za drugim, piątym też. A którymś zatrzymał się w szczerym polu i bierze sie za całowanie. Dobre 10 minut tłumaczyłam mu że nie mam na to najmniejszej ochoty.
Kurcze, myślę, że gdyby koleś nie był z zawodu tym kim jest to miałby głęboko w poszanowaniu mój sprzeciw.
Od tego czasu czuje wstręt do wąsatych facetów - z wyjątkiem Adasia z Wisły.

3. Jadę wieczorem późną jesienią autobusem do domu, jakieś 30 km. Zaraz na początku trasy dosiada się facet. Siedział sobie grzecznie, ja byłam zmęczona jak nie wiem prawie przysypiałam aż w pewnym momencie czuje coś ciepłego na udzie - uściślając, na bardzo wysokiej części uda. Patrzę a ten .uj zaczął mnie głaskać po nodze. Co za tupet, pół autobusu ludzi a ten się za molestowanie bierze. Takiej mu obory narobiłam że hej (przy okazji pewnie i sobie).

4. Niegroźne. Siedzę sobie w Kraku na terenie ogrodzonym murem przykościelnym, tak że mnie z drogi nie widać. Podchodzi facet i coś pitoli tak cicho że nie rozumiem. Myślę sobie może się dziadziowi coś dzieje proszę żeby powtórzył. Sytuacja się powtarza, nie słyszę co on gada. Proszę jeszcze raz a ten: moge sobie przy tobie zwalić konia?
napisał/a: Nadiya1 2011-03-19 16:19
Marmuzia napisal(a):Sytuacja się powtarza, nie słyszę co on gada. Proszę jeszcze raz a ten: moge sobie przy tobie zwalić konia?

Bezczelny

napisal(a):3. Jadę wieczorem późną jesienią autobusem do domu, jakieś 30 km. Zaraz na początku trasy dosiada się facet. Siedział sobie grzecznie, ja byłam zmęczona jak nie wiem prawie przysypiałam aż w pewnym momencie czuje coś ciepłego na udzie - uściślając, na bardzo wysokiej części uda. Patrzę a ten .uj zaczął mnie głaskać po nodze. Co za tupet, pół autobusu ludzi a ten się za molestowanie bierze. Takiej mu obory narobiłam że hej (przy okazji pewnie i sobie).

Tak czytam i mi się jeszcze jedna sytuacja przypomniała. Wracam od koleżanki autobusem. Wsiadam do autobusu już niedaleko mnie gdzie miałam przesiadkę bezpośrednio do mojej miejscowości. Był upał, miałam na sobie mini. W tym autobusie nie było nikogo. Wsiadam, prosze o bilet, a kierowca normalnie bezczelnie zaczął dobierać mi się do okolic ud no i do mojego uda oczywiście . Strzeliłam mu w pysk i powiedziałam, ze jeszcze raz coś takiego, a pójdę na policję (obok dworca był komisariat). Ale byłam już tak zmęczona, że nie miałam na nic siły. Usiadłam jak najdalej wiedząc, że później ludzie jacyś wsiądą i tak też było. Szczęśliwie dojechałam do domu. Nawet w autobusie bezczele się zdarzają .
Jeden kiedyś zaproponował mi wprost przy pasażerach, ze "może po kursie pójdziemy do mnie" , ja mówię, ze chyba zwariował. A on "Co taka niedostępna?" . No szok po prostu. A potem tak się zgadaliśmy podczas jazdy i okazało się, że ten facet ma takie samo nazwisko jak ja i wywodzi się z tej samej miejscowości co mój tata :P . Następnym razem u niego kurs mam gratis

Tak się zastanawiam czy tymi opowieściami nie robimy w tym temacie choć ciekawie się rozkręca :P
napisał/a: ~gość 2011-03-19 16:24
Marmuzia napisal(a):. Proszę jeszcze raz a ten: moge sobie przy tobie zwalić konia?


to i ja Wam cos opowiem, bo widze ze temat ewoluował w opowiesci dziwnej tresci o wysokim ryzyku niebezpieczenstwa..

jechałam kiedyś autostopem (lubię)
siedze sobie wygodnie, gadamy, pan po 40stce.. od slowa do słowa -zaczyna mi opowiadac o jakichs gejowskich historyjkach.. bardzo szczególowo.. (wewnętrznie walczyłam z )
no nic, jedziemy, a on sie zaczyna jedną rękę coraz bardziej głaskać po brzuchu, ignoruję ale jego ręka schodzi coraz nizej.. a on widzac moje spojrzenie zaczyna tłumaczyc ze brzuch go boli (tia)
jedziemy dalej, on rozpina guzik koszuli, jeden drugi..
mysle sobie - zaraz cos wydobędzie..

przejezdzalismy przez jakas miejscowosc, powiedziałam mu zeby się zatrzymał bo mi słabo czy cos.. no i na szczęscie to zrobił, a jak juz wysiadłam to mu podziekowałam za dalszą jazdę.. (x km od celu ehh)
napisał/a: alicja221 2011-03-19 16:34
Journeyman(ka) napisal(a):ashley86 napisał/a:
Kiedys slyszalam, ze jak kobieta pojdzie sama do mieszkania faceta i ten ja zgwalci to ona nie wygra sprawy w sadzie, bo "powinna byla sie z tym liczyc" idac do niego. Ale nie wiem czy faktycznie tak jest...

Może i tak ale to nie oznacza, że jak potencjalny gwałciciel na pierwszej randce zaprosi dziewczynę do siebie do domu, a ona zgodzi się bez problemu to od razu musi ujść mu to na sucho...


No wlasnie. Nie powinno tak byc. Chodzi o to, ze zapewne trudniej kogos oskarzyc, jezeli samej sie do niego poszlo, niz gdy ta osoba przyszla do nas. Ale, jak napisala Necia, kazda sytuacja jest zlozona i w praktyce wszystko zalezy od danego zdarzenia i okolicznosci.

Ja od zawsze bylam bardzo wyczulona na takie sytuacje. Jak bylam sama, to zdarzalo mi sie chodzic z kolezankami na imprezy, a tam wiadomo, ze nie trudno o rozne propozycje. Ogolnie uwazam, ze bezpieczniej, jesli dziewczyna nie daje sie podwiezc facetowi, ktorego slabo zna i jesli ma sie z kims nowo poznanym spotkac, to niech robi to w miejscu publicznym- kawiarnia, pub, itp. Na wizyty w mieszkaniu przyjdzie czas.

[ Dodano: 2011-03-19, 16:35 ]
Journeyman(ka) napisal(a):ashley86 napisał/a:
Kiedys slyszalam, ze jak kobieta pojdzie sama do mieszkania faceta i ten ja zgwalci to ona nie wygra sprawy w sadzie, bo "powinna byla sie z tym liczyc" idac do niego. Ale nie wiem czy faktycznie tak jest...

Może i tak ale to nie oznacza, że jak potencjalny gwałciciel na pierwszej randce zaprosi dziewczynę do siebie do domu, a ona zgodzi się bez problemu to od razu musi ujść mu to na sucho...


No wlasnie. Nie powinno tak byc. Chodzi o to, ze zapewne trudniej kogos oskarzyc, jezeli samej sie do niego poszlo, niz gdy ta osoba przyszla do nas. Ale, jak napisala Necia, kazda sytuacja jest zlozona i w praktyce wszystko zalezy od danego zdarzenia i okolicznosci.

Ja od zawsze bylam bardzo wyczulona na takie sytuacje. Jak bylam sama, to zdarzalo mi sie chodzic z kolezankami na imprezy, a tam wiadomo, ze nie trudno o rozne propozycje. Ogolnie uwazam, ze bezpieczniej, jesli dziewczyna nie daje sie podwiezc facetowi, ktorego slabo zna i jesli ma sie z kims nowo poznanym spotkac, to niech robi to w miejscu publicznym- kawiarnia, pub, itp. Na wizyty w mieszkaniu przyjdzie czas.
napisał/a: candela1 2011-03-19 16:51
a mi się jeszcze coś przypomniało odnośnie oblesniaków w autobusach.
Jak raz jechałam autobusem (pełen ludzi!) taki 40 latek usiadł w tym samym rzędzie siedzeń ale po drugiej stronie autobusu. Ale w trasie zaczął się przysuwać połozył rękę na siedzeniu obik mnie i z takim obleśnym uśmieszkiem na jego wąsatej twarzy zaczął się masować po jajach
Wstałam i poszłam na koniec autobusu, choć nie byłam pewna czy w ogóle znajdę tam wolne miejsce...
napisał/a: ~gość 2011-03-20 20:27
Dziewczyny o tyle się cieszcie że to było w miejscach publicznych np w autobusie.
A odnośnie pytania dotyczącego jak długo tego gościa znałam to czy ja wiem.. pisałam z nim co jakiś czas przez okres około pół roku. Kilka razy miałam się z nim spotkać, ale jakoś nie czułam tego "magnezu" i odmawiałam bądź też go wystawiałam...
Może to przyczyniło się do tego że chciał mnie naćpać.
Ale nigdy jakoś zły o to nie był, bynajmniej sprawiał takie wrażenie że się nie gniewa itp.
Moja głupota, że zgodziłąm się na tą analizę ale ja nie wiedziałem, że to biuro jest w przestrzeni zamkniętej.
Dziewczyny na prawdę trzeba uważać. Nawet będąc wczoraj na imprezie nikomu obcemu nie pozwoliłam sobie piwo np postawić. Kolega okey, ale "nowy amant" odpada. Hmm w autobusie to nigdy nie miałam takiej przygody, no może dlatego że jechałam nim chyba z 3 lata temu.
Zboczeńców jest pełno i kobitki moje drogie trzeba się przed nimi wystrzegać!
A odnośnie policji i testów na wykrycie tego w organiźmie. To oczywiście, że tak chciałam zrobić no ale niestety ten specyfik utrzymuje sie we krwi tylko do 12 h po zażyciu! Szok!! Więc 0 dowodów