Ten trzeci

napisał/a: piasecznik 2008-01-23 21:41
Witam wszystkich szczęśliwych i nieszczęśliwych. Bo jak sądzę trafiliśmy tu by pomóc sobie lub innym.
Właśnie się dowiedziałem, że moja żona (od 20 lat), spotyka się z kimś, znanym mi z widzenia z mojej miejscowości. W ramach wspólnych planów ja od kilku lat pracuję za granicą. Właśnie w maju miałem wrócić do kraju by już tylko cieszyć się wspólnym życiem, gdy dwa dni temu w wyniku splotu zdarzeń spojrzałem w komórkę żony. Tam odczytałem wspólne wyznania, które nie pozostawiły mi złudzeń. W zasadzie to potwierdziło moje wcześniesze przypuszczenia oraz informacje z różnych źródeł. Dzisiaj zorganizowałem kolacje przy świecach, aby przegadac sprawę.
Dowiedziałem się, że moja żona kilka miesięcy temu usłyszała od mężczyzny słowa, które cofnęły ją do czasu kiedy miała 16 lat, ja poznałem ją jak miała 19. Jak sama to określa zwariowała. Gdy próbuję znaleźć jakieś rozwiązanie np. wspólny wyjazd wynajęcie domu w innej miejscowości słyszę - Nie wiem czy tego chcę.
Niestety nie mam doświadczenia w kontaktach damsko męskich wykraczających poza moje małżeństwo ale bardzo chciałbym uratować nasz związek. Czy ktoś wie jak???
napisał/a: gigus 2008-01-24 10:51
oooooooo witamy w klubie - to dopiero początek ... przed tobą jest i walka i oczekiwanie i pewnie separacja - teraz mam wrażenie że żadko to sie dobrze kończy - chyba że przedtem byliście naprawdę szczęśliwi ( i ona to wie ) to wraca do ciebie - jeśli nie jest pewna to trzymaj się - bo to i twoja wina
napisał/a: piasecznik 2008-01-24 12:15
W pełni zdaję sobie sprawę z tego, że jest w tym wiele mojej winy, ale ufałem jej, przyjeżdżała do mnie, ja bywałem w domu. Niemal codziennie rozmawialiśmy przez Skypa. Czułem jednak, że coś jest nie tak. Gdy ją pytałem, mówiła, że nie problemu.
A teraz problem jest i to ogromny. Jeszcze w maju tamtego roku zwierzała się swojej siostrze, że wszystko jest OK i idzie ku jeszcze lepszemu. A tu kilka miesięcy i świat staje na głowie. Żona w chwili obecnej jest jak sądzę podkręcana przez nowego przyjaciela przeciwko mnie. Słyszę od niej słowa, których nigdy wcześniej wobec mnie nie używała, choćby" to nie możliwe żebyś tyle czasu wytrzymał bez kobiety; wszyscy sobie kogoś tam znajdują". A ja jestem chyba jako jeden z nielicznych, którzy tego nie zrobili i tylko liczyłem dni kiedy wreszcie wrócę do mojej rodziny.Być może gdyby było inaczej łatwiej było by mi dzisiaj. Faktem jest, że nie jestem wylewny w słowach, ale zawsze jak tylko potrafiłem najlepiej okazywałem jej moje uczucia.
napisał/a: konstantyXz 2008-01-24 12:19
Ja tez wspolczuje....Wiesz, moje ostatnie trudne doswiadczenia zmuszaja mnie bym myslal ze jezeli kobieta mowi ze "nie wie czy chce" to ma na mysli ze "nie chce".
Twoj wyjazd za granice jest prawodpopodobnie winowajcą tej sytuacji. Tlumaczysz to sobie "jak to? zrobilem to dla nas, zeby NAM bylo lepiej".
Jak widac zycie jednak sprawilo ze stalo sie cos przeciwnego.
Wspolczuje, kryzys w zwiazku, zwlaszcza gdy nie do konca rozumiesz jego podstawy to cos bardzo frustrujacego. Zwlaszcza gdy ja wciaz kochasz a sluchszysz "nie wiem", "nie jestem pewna", "chyba sie pogubiłam".
Trzymaj sie.
napisał/a: piasecznik 2008-01-24 12:36
Dzięki za podtrzymanie na duchu. Ja w głosie mojej żony słyszę prawdziwą rozterkę( albo chcę ją słyszeć) i dlatego szukam rady jak przechylić szalę na moją stronę, jakich argumentów użyć. Niestety mój mózg działa jak u zwierzaka zamkniętego nagle w klatce, nie jestem w stanie wymyślić coś racjonalnego. Myślę nad rozmową z tym nowym facetem. Ale o czym z nim rozmawiać, a może poprostu mu ........ , ale czy to zmieni myśli w głowie mojej żony. Jak mówi doświadczenie innych w takich sprawach ?
napisał/a: gigus 2008-01-24 14:27
no cóz twoja rozmowa z nia nic nie da - to musi byc osoba obca którą ona czuje że nie rani i obojetna - idź do psychiatry/psychologa tam mu powiedz co jest i może jeśli zona sie zgodzi to na terapie z nia - ja usłyszałem że albo psycholog na terapii pomoże w budowaniu związku albo pomoże sie wam rozstać bez niepotrzebnych złości - wierz mi kochasz dla siebie , ona nie kocha , trudno problem kiedyś sie rozwiąże tak czy inaczej - jednak przyspieszy to terapia - a i ty bedziesz sie lepiej czuł. Mi lekarz przypisał tabletki - wierz mi po miesiącu mam rezerwę do związku tak dużą że aż sam sie dziwię ... juz nie ma wróć bez wzgledu na wszystko , już nie ma usmiechnij sie do mnie , już nie ma że to mój problem - wychodzi ze mnie zimny mężczyzna czuły dla tej która odwzajemni uczucie - jesli nie wie czego niechwraca na ziemię albo do innego - pozostaną twoje uczucia - i wtedy penie bedziesz ja jakiś czas kochał dopuki jej nie zastapi ta inna jedyna ale juz na pewno inna niż była żona
napisał/a: kool 2008-01-24 14:54
Przeczytałam wszystko i uśmiecham się smutno. Jak dużo ludzi rozwala sobie życie myśląc o miłości. Ja biorę całą sytuacje na trzeźwo - bez proszeczków, bez alkoholu... Choć wyć się chce i nie ma w środku nic, tylko smutek...
napisał/a: gigus 2008-01-24 15:18
w porządeczku na trzeźwo też był czas że brałem i to tylko moja propozycja - bo ja sie pogrążałem
napisał/a: konstantyXz 2008-01-24 15:41
ha
ja narazoe jestem na takim etapie, ze bylbym ja skolonny blagac zeby wrocila bez wzgledu na wszystko.
jestem gotow czolgac sie u jej stop.
czuje sie jak zyciowy przegrany.
napisał/a: konstantyXz 2008-01-24 15:43
nie pojechalem dzis do pracy.
nikomu o tym nie powiedzialem. ludzie dzwonili do mnie, pewnie zdenerwowani. mialam umowionych pare spotkan, ale to przestalo byc wazne, a moze nigdy nie bylo...bez niej nic nigdy nie bylo wazne i nie bedzie.
napisał/a: piasecznik 2008-01-24 18:58
Spróbuj jechać do kumpla, rodziny. Wiem, że trudno w takiej chwili znależć drugą osobę, z którą można by o tym pogadać, ale to jest lekarstwo przed zrobieniem jakiejś głupiej rzeczy. Gdybyś miał takiego kogoś to pewnie by nie doszło do dzisiejszej sytuacji.
Mam wokół siebie życzliwe osoby lecz strasznie trudno tak o tym mówić. Spróbuj pomyśleć co będzie gdy się doczołgasz do jej stóp, a tam .........
napisał/a: konstantyXz 2008-01-24 19:36
Wiem, ze nie.
Dletgo tego nie robię. Dobrze ja znam. Nigdy nie lubila slabych charakterow.
Pozatym wbrew pozorom kobiety i mezczyzni sa do siebie bardzo podobne. One tez lubia walczyc, lubia mezczyzne zdobywac tylko ze w inny, subtelniejszy sposob.
Nikt nie lubi kiedy mu sie cos podtyka pod nos na sile.
Nie martw sie Mari.
Nie bede podtykal jej siebie.

Tylko wobec tego...cholera pojecia zielonego nie mam co robic.