Totalna załamka

napisał/a: ~gość 2007-03-04 23:33
kilka razy rozmawialem z nia na ten temat, obiecywala ze sie zmieni a za chwiel znow to samo robi, zostawialem ja to zaraz przybiegala i jej wybaczalem a teraz to ona chce mnie zostawic
napisał/a: ~gość 2007-03-04 23:56
Witaj Marcinie, nie wiem co Ci doradzić ale może napiszę jak to było u mnie, bo wydaje mi się ,że niestety znam ten typ :( Tak pod rozwagę...Poznałem go na własnej skórze. Kobieta, którą kochałem nad życie ciągle mnie okłamywała, a że jak się z kimś jest nie trudno to wyczuć problemy były cały czas. Nawet jeśli miałem na coś twarde dowody szła w zaparte w myśl zasady "złapali cię za rękę - nie Twoja ręka" i nie było sensu dalej rozmawiać, po prostu ściana. Potrafiła mi patrzeć prosto w oczy i przysięgać fałszywie...Nie wiem z czym u Was wiążą się te kłamstwa, u mnie między innymi sporym problemem była, że tak powiem, jej duża otwartość na ludzi. Cecha ze wszech miar pozytywna ale tylko wówczas jak ktoś potrafi w odpowiednim momencie powiedzieć stop i dać do zrozumienia, że głębsze flirty go nie interesują. U mnie na samym początku związku, a trwał on ponad 3 lata, pojawił się "przyjaciel" z którym relacje były już w pewnym momencie zdecydowanie "pozaprzyjacielskie". Udało mi się(właśnie - mi, nie jej!) to zakończyć ale cała sytuacja, a także kilka następnych, położyły się cieniem na zaufaniu i na jakości związku. To ja musiałem to załatwić, to mi zależało, to ja się starałem, prosiłem, dawałem szansę. Później byli jeszcze inni "przyjaciele" ale udawało mi się trzymać rękę na pulsie. Oczywiście były piękne chwile, a ma ukochana wydawała się być "tą jedyną"...no właśnie, wydawała się. Bo ciągle liczyłem, że się zmieni, że pokona te kilka swoich nienajlepszych cech i życie będzie jak w bajce. W końcu na codzień była spełnieniem moich marzeń, a wspomniane sytuacje pojawiały się raz na jakiś czas. Obiecywała oczywiście, że nie będzie kłamać, że historia sporo ją już nauczyła i wie jak mnie wówczas raniła, że jest już całkiem inną kobietą. Tylko, że za słowami nie szły czyny...ale przynajmniej byłem tym jedynym...do czasu:( Nowa praca, nowe znajomości, nowi ludzie...fascynacja, zauroczenie, kłamstwa, flirt, w końcu wyznanie (po dziesiątkach rozmów, kłótni, dochodzeń), że nie potrafi sobie poradzić z uczuciem do "kolegi" i że powinniśmy "dać sobie czas". Czekałem, próbowałem walczyć ale na próżno. Ona nie chciała się od niego odciąć, o nas też nie chciała się starać. Związek z tamtym nie wchodził w grę, bo miał żonę i dzieci. Więc tak sobie tkwiliśmy we trójkę w zawieszeniu. Na początku mówiła, że mnie kocha, póżniej, że nie wie, w końcu już nic nie mówiła. Że kiedyś jej uczucie do mnie było naprawdę ogromnie silne jestem na 100% pewny. Po pewnym czasie, z pewnych powodów dałem sobie spokój, ochłonąłem, pogodziłem się z utratą tego na czym tak bardzo mi zależało. Było to cholernie trudne, wymagało czasu i wsparcia przyjaciół (tych prawdziwych) Dlaczego o tym piszę ? Bo cała ta sytuacja nauczyła mnie kilku rzeczy.
Po pierwsze uważam, że ludzie nie potrafią się diametralnie zmienić. Szczególnie jeśli ta zmiana dotyczyć by miała charakteru. Więc jeśli kobieta jest prawie idealna to to "prawie" robi wielką różnicę, nawet jeśli wydaje Ci się, że sobie z tym poradzisz (albo, że to w końcu nie tak często albo dowolne inne wytłumaczenie).
Po drugie, kto raz spróbował czegoś i mu się "upiekło" będzie dalej próbował. Kto nauczył się kłamać widząc w tym szansę na ucieczkę od bolesnej prawdy nie zmieni sposobu zachowania. Kłótnie, prośby, ultimatum, itd itp...wszystko to jest nieskuteczne.
Po trzecie zaufanie. Bez tego nie da się budować związku. Z czasem pojawiać się będą absurdalne sytuacje. Zaufanie to podstawa, nie ma rzeczy ważniejszej!!
Po czwarte jeśli się jest niekonsekwentnym to ta druga osoba z pewnością to wykorzysta. Ja powinienem dać mej pannie kopniaka już przy pierwszej sytuacji. I jeśliby wróciła, chciała się starać, wykazała inicjatywę, znaczyłoby że jest moja, jeśli nie - że nigdy moja nie była (co się ostatecznie okazało)
Po piate - z dobrocią nie należy przesadzać. Uważam, że ludzie to tacy trochę wieczni łowcy, jak są za pewni siebie i partnera zaczynają szukać czegoś innego. Ja byłem chyba za dobry.
Po szóste w końcu - w związku powinna być równowaga. Nie może być tak, że to Ty się tylko starasz. W końcu obiekt westchnień może się do tego przyzwyczaić i przerzucić na Ciebie odpowiedzialność za trwanie i jakość związku, a to już prosta droga do jego końca.

Czasem ludzie po prostu do siebie nie pasują mimo, że na początku mogłoby się wydawać całkiem odwrotnie. I jesli tak jest to chociażbyś nie wiem jak sie starał i jak Ci zależało tego nie zmienisz...będzie tylko gorzej, gdy "chemia" zacznie wygasać.

Nastukałem tego posta także dlatego, że mi ogromnie pomagało czytanie historii innych. Odnajdywałem w nich podobieństwa, rozwiewałem dzięki nim złudzenia co do pewnych spraw, które czułem ale nie byłem pewien. Pamiętam, że byłem całkowicie zaślepiony, uczucia brały górę nad zdrowym rozsądkiem. W końcu umysł mówił mi jedno a serce drugie...ostatecznie serce musiało ustąpić. Oczywiście jak jest u Ciebie wiesz tylko Ty.

Życzę Ci wszystkiego najlepszego, rozsądnych decyzji i pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: ~gość 2007-03-05 11:43
dziekuje Tobie za to co napisales, jest mi lepiej widzac ze nie tylko ja mam takie problemy i ze sa ludzie ktorzy maja podobne i z tego sie wybronili, ogromne dzieki
napisał/a: Marcin2000 2007-03-05 17:36
sorki ze tak sie wyrazam ale ona jest jakas przyjeXXXXX ja inaczej nie potrafie nazwac tego.
Miala dzisiaj przyjechac o 12 do mnie,pogadac. Ale do godziny 16 nawet sie nie odezwala.O godzinie 13 byla widoczna na swoim Gadu Gadu i znikla
Gadalismy ze soba przed chwila na gg i ona twierdzi ze nie wchodzila na gg. Ze nie przyjechala bo babcia chora. Pisalismy tylko na GG.Ona pisala ze nie chce ze mna juz byc bo nie chce zebym na nia wiecej krzyczal, nie dociera do niej ze jesli ona robi mnie w bambuko to ja nie dam sobie na glowe wejsc, inny chlopak to by dawno z nerwow jeszcze cos jej zrobil a nie tylko krzyczal, ona mnie frajerowala, klamala , obiecywala ze sie zmieni a teraz mi warunki stawia ze MOGLABY SIE SPOTYKAC ZE MNA ALE TYLKO CO JAKIS CZAS JAK BYLO NA POCZATKU jesli bym przysiegl ze nie bede sie z nia wiecej klocil, ja juz nie wyrabiam naprawde. Ja sie pytalem jej czy ona wie co mi zrobila, jaka krzywde a ona mowi ze nie wie.
To jaks pusta laska, gdzie ja mialem oczy przez ten czas, zachowywala sie jakby wogole nie byla ze mna w zwiazku, jedynie to chyba tylko fizycznie.Oszukiwala, klamala i teraz mi jeszcze warunki chce dyktowac.
Mowila ze nie wie czemu klamala , ze jest dziwna ale ze mnie kocha i ze woli zebym ja bil, uderzyl niz sie klocic, w co ona do cholery gra.Ona niby nie wie dlaczego klamie.Nawet nie chce z nia juz gadac bo nie wyrobie tego.
napisał/a: ~gość 2007-03-05 21:38
rzeczywiście coś z nią jest nie tak-może lepiej zac=kończyć ten toksyczny dla Ciebie zwiazek????????
napisał/a: ~gość 2007-03-06 00:13
i napisala mi niedawno ze ona mnie zostawia bo nie chce zebysmy sie klocili

a co to do cholery moja wina??? ja klamie i oszukuje, jakby jej zalezalo to logiczne to jest zeby robila wszysstko zebysmy sie nie klocili, ale mam dola japiernicze.Tak ja kochalem a ona mi takie cos robi
napisał/a: Marcin2000 2007-03-06 09:40
wlasnie mi napisala ze dzis znow nie moze przyjechac, znow jakies powody wymysla
napisał/a: ~gość 2007-03-07 20:05
przyszla dzis, spakowala rzeczy, plakala ze mnie kocha ale czuje ze jej milosc do mnie sie powoli wypala i ze lepiej teraz sie rozstac, ze mnie przeprasza ze nie chciala mi tego zrobic, ze mozemy byc przyjaciolmi, jeszcze sie calowalismy i na pozegnanie buziak na przystanku,
napisał/a: Patka2 2007-03-08 09:52
przykro mi. nie załamuj sie . wiem że bedzie Ci teraz cięzko, ale pamiętaj że po burzy przychodzi słońce :)
napisał/a: ~gość 2007-03-08 10:07
najdziwniejsze jest to ze ona napisala mi ze moge do niej przyjezdzac ale jako kumpel ize mozemy ..... bzyku bzyku ze ona nie ma nic przeciw, dla mnie to jest jakies chore

co o tym uwazacie , ja bym byl za tym zeby tam nie jechac bo po co mi takie cos, lepiej sobie znalesc normalna dziewczyne i na miejscu
napisał/a: Patka2 2007-03-08 11:07
jak do niej pojedziesz to bedzie Cie jeszcze bardziej bolało.
Co z tego ze bzyku bzyku chce, tylko na tym jej zależy??

Lepiej zrób sobie przerwę , odpocznij od związku, zrelaksuj sie z kumplami. A potem moze poznasz kogoś, pamietaj że miłość przychodzi niespodziewanie, wtedy kiedy na nia nie czekamy :)
napisał/a: MonikaLuc 2007-03-08 11:34
Marcin2000 napisal(a):lepiej sobie znalesc normalna dziewczyne i na miejscu
i tutaj dobrze myślisz.
Patka napisal(a):Lepiej zrób sobie przerwę , odpocznij od związku, zrelaksuj sie z kumplami. A potem moze poznasz kogoś, pamietaj że miłość przychodzi niespodziewanie, wtedy kiedy na nia nie czekamy :)
Patka ma zupełną rację. Daj sobie spokój z tą, i poczekaj. Miłość niebawem zawita - taka, na którą warto czekać... a nie bzyku bzyku.. beznadzieja...