Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Trudny charakter i brak szacunku ze strony partnera.

napisał/a: mel1 2009-09-12 18:11
Nikita8 napisal(a):Tylko weź się w garść, podejmij decyzję i odejdź. Zerwij kontakt i nie daj się namówić na powrót. Widziałaś na pewno nie raz kobiety maltretowane, które wracają bo "powiedzial że się zmieni, że mnie kocha" i to trwa latami. Odejdź póki nie macie ślubu, dzieci, nie skazuj się na lata więzienia psychicznego!


Ale te kobiety maltretowane łączy jedno - są słabe, nie szukają pomocy (ew. udają, że szukają, a potem że nie potrzebują :/). Dlatego co ona powinna zrobić? Poszukać gdzieś konkretnego wsparcia (czy u rodziny - mówisz że byś się wstydziła, ale jeżeli masz porządnych rodziców na pewno Ci pomogą! albo u specjalisty - zwłaszcza, że należysz chyba do typowej "przyszłej maltretowanej żony"). Jeżeli nie poszukasz POMOCY to z każdym dniem będziesz w to brnęła jeszcze bardziej. No nic - musisz się przemóc i tyle. Zbierz siły do dzieła! :D


A jeżeli jesteś aż takim tchórzem to tak na prawdę Twoja sprawa, tylko dzieci nie płódźcie, bo szkoda by ich było w tym chorym związku :/
napisał/a: ~gość 2009-09-12 18:17
mel napisal(a):A jeżeli jesteś aż takim tchórzem to tak na prawdę Twoja sprawa, tylko dzieci nie płódźcie, bo szkoda by ich było w tym chorym związku


popieram... 100% poparcia...

moze nie myslalas ze cie to spotka, ale niestety- jestes kobieta maltretowana... a zachowujesz sie jak iza z barw szczescia....
napisał/a: gnysiu 2009-09-12 22:37
Trochę boję się pisać widząc nastawienie wszystkich do Twojego chłopaka... słuszne jednak nastawienie.
Nie chcę zbytnio filozofować więc napiszę krótko.
Czytając Twój post przypomniał mi się mój poprzedni (4 letni) związek. Byłem taki sam jak Twój chłopak. Wtedy nie widziałem tego pomimo różnych starań ze strony mojej ówczesnej dziewczyny. Związek się zakończył i dopiero wtedy coś mnie stuknęło w głowę. W nowym (obecnym) związku już nie mam takich "dziwnych" zwyczajów, tylko że dla Ciebie to żadna pociecha, bo co Cię interesuje ewentualny przyszły związek Twojego faceta... Jednym słowem nie widzę tego różowo. Oceniam jednak przez pryzmat mojego myślenia i nie wiem na ile Twój facet - poza zachowaniem - ma wspólnego z moim myśleniem.
PS. Jedyna różnica, że mnie rodzice nie traktowali nadopiekuńczo - ja zawsze byłem "ananas"... To też ma znaczenie.
napisał/a: XŁukaszX 2009-09-13 01:13
Jestem w szoku po tym jak przeczytałem pierwszy post. Nie ma sensu tu się nawet rozpisywać - odejdź od niego i tyle. Tak się facet nie zachowuje jak kocha dziewczynę.

Teraz może Ci jest ciężko to zrobić bo go kochasz (wiem jak to jest), ale zobaczysz, że znajdziesz sobie jeszcze kogoś innego z kim będzie Ci lepiej i będziesz szczęśliwsza! Będziesz się cieszyła, że z nim już nie jesteś.
napisał/a: prinsesa 2009-10-15 15:11
Witaj, weszlam na te foum przypadkowo, gdyz sama mam problemy w zwiazku i chcialam zobaczyc czy ''inni tez tak maja'', po przeczytaniu tego poczulam sie raznie. Denerwuja mnie te wszystkie rady typu, zostaw go, nie badz taka cienka, nie badz ofiara, kopnij go w ... Latwo jest dawac takie rady, kiedy sie jest obserwatorem! Ja, zanim weszlam w ten trudny zwiazek bylam taka sama. Kiedy kolezanki zalily mi sie ze swoich problemow w zwiazkach, mowilam im '''olej go, tego kwiatu to pol swiatu'', sama tez nie wyobrazalam sobie jak mozna dawac sie tak traktowac i myslalam, ze ja nigdy bym sobie na cos takiego nie pozwolila, a gdyby facet mnie wulgarnie wyzwal od razu bym od niego odeszla... Jednak mylilam sie. Punk widzenia zalezy od punktu siedzenia, jak sie okazuje. Ze swoim chlopakiem jestem bardzo krotko, pol roku, jadnakze dochodzilo miedzy nami juz do takich sytuacji jakbysmy byli ze soba conajmniej z poltorej roku.On bardzo czesto mnie wyzywa, od pojebow, kretynek, raz nawet uslyszalam ze jestem dziwka i scierka... Mowi m, ze jestem nienormalna, pojebana, pusta, tepa... Kiedy sie zdenerwuje, nie przebiera w slowach. Ja klocac sie z nim uzywam argumentow, staram sie byc obiektywna i dojsc z nim do jakiegos konsensusu,on natomiast mnie wyzywa i wypomina wszystko co kiedykolwiek zrobilam zle lub nie po jego mysli. Te slowa tak rania, ze albo wybucham i tez zaczynam sie drzec jak opetana albo zamykam sie w sobie i czekam w ciszy az sie uspokoi i mu przejdzie. A jak mu przechodzi to przychodzi i przeprasza, twierdzi ze kocha mnie nad zycie i ze wcale tak nie mysli, ze jak sie klocimy to on specjalnie tak mowi zeby mnie zranic. A to tez nie jest ok, bo co innego zranic kogos nieumyslnie a co innego z premedytacja! Do starc fizycznych rowniez miedzy nami dochodzilo, nieraz od niego dostalam, mialam nawt posiniaczone nogi i ramiona,szrpal mnie za wlosy, uderzyl w glowe, jednak w twarz nigdy.Wiem ze to nie usprawiedliwienie. Raz, po ostrej awanturze mocno poszarpal mnie pod moim blokiem, szlismy a on mnie trzymal za ramie i popychal tak mocno, ze wkoncu upadlam. Jechal moj sasiad z dziewczyna samochodem, jak to zobaczyl zatrzymal sie i stanal w mojej obronie, wtedy sie uspokoil. Jestesmy ze soba tak krotko, ale zrywalismy ze sba chyba z 15 razy.Blad! On zrywal, a ja przychodzilam z placzem, ze go kocham i nie mige bez niego zyc. Wtedy wracal i przez jakis czas bylo super, az znowu zaczynalo mu odbijac. Jestem bardziej '''zalosna'' niz Ty. Mimo ze tak mnie traktowal to ja prosilam prawie ze na kolanach zeby nie odchodzil. Gdybym wiedziala, ze nic do mnie nie czuje odpuscilabym, musialabym, ale sadze ze on naprawde mnie kocha, bo potrafi byc naprawde cudowny. W dodatku dowiedzialam sie od zony jego najlepszego kumpla, ze on juz ma taki ciezki harakter, ze kazda swoja byla tak traktowal....Moi znajomi radza mi bym go zostawila, mama tez za nim nie przepada, twierdzi ze nie bede miala z nim przyszlosci. Ale jestem od nigo uzalezniona psychicznie i nie boja sie do tego przyznac. Kiedy sie klocimy zazwyczaj to ja pierwsza sie odzywam bo nie wytrzymuje z tesknoty. Sama siebie nie poznaje w tym zwiazku, nigdy nie bylam taka ukladna, ale chyba pierwszy raz w zyciu tak mocno sie zakochalam... i zaangazowalam na maxa. Jestem jeszcze w o tyle gorszej sytuacji, ze moj facet jest narkomanem. Tak, wlasnie tak! Pali trawe od 10lat nalogowo. On nie widzi problemu, twierdzi ze nie jest uzalezniony. To do cholery skoro nie jest uzalezniony, dlaczego nie potrafi z tym skonczyc??? Zona jego kumpla powiedziala mi, ze wiekszosc jgo zwiazkow rozpadla sie wlasnie przez trawe, dziewczyny mowily dosc. Z jedna byl dwa lata, mial sie hajtac, rozpadlo sie bo dragi byly wazniejsze. Ciagle obiecywal ze z tym skonczy ciagle. A ja glupia sie cieszylam. Kiedys palil codziennie, teraz zadziej, ale wiem, ze to tylko dlatego, ze ma obecnie klopoty finansowe. Najgorsze jest to ze to jego towarzystwo, go naklania, wszyscy jego kumple non stop pala a od nich za nic nie moge go odciagnac. Ostatnio nawet nie moge spedzic z nim zadnego wieczoru po pracy, bo prawie nigdy nie jestesmy sami, zawsze jest jakis jego kumpel. I zeby chociaz pogadali to nie, zawsze to samo, zjaraja sie a potem graja w meczyki caly wieczor a ja i dziewczyna jego kumla siedzimy i sie gapimy. Nawet niemamy gdzie wyjsc bo to kawalerka. Nie jestem odosobniona w takim traktowaniu. Widze zachowanie jego kumpli wzgledem swoich dziewczyn, jest bardzo podobne a momentami nawet gorsze. Mam wrazenie ze oni tak ucza sie od siebie nawzajem jak traktowac kobiety. Wkurzaja mnie tez jego szuwinistyczne dowcipy, typu kto Ci pozwolil tu siedziec, do kuchni itd, on twierdzi ze niema problemu z narkotykami, tylko ze jak nie palil pare dni to awanturowal sie doslownie o wszystko tak go nosilo, a w nocy pocil sie jakby bylo conajmniej 50 stopni Celcjusza. Wczoraj bylo to samo. Nie widzielismy sie dwa dni a on od przywitania mi zrobil awanture ze musial 10 czekac na mnie w samochodzie pod blokiem, ale hello, nie siedze w domu w butach i plaszczu przy swieczce, wiec skoro zadzw do mnie znienacko ze zaraz bedzie to chyba normalne ze potrzebuje troche czasu?? Potem zas zawanturowal sie ze wlczylam film ktory pare dni temu obiecal ze ze mna obejzy ale juz tego oczywiscie nie pamietal. Dopiero jak przyszedl jego kolega i zapalil nagle stal sie dla mnie taki mily i wspanialomyslny! W tamta niedziele obiecal ze pujdzie ze mna do kosciola (obiecuje od 5miesiecy) ale zadzw jego kumpel. Pojechali na grzyby, powiedzial ze bedzie za dwie godziny. Posprzatalam caly dom, ugotowalam obiad a jego wciaz nie bylo... Po 4 godzinach juz zaczynalam sie marwtwic a nie mialam jak sie z nim skontaktowac. Ciagle wychodzilam przed klatke sprawdzic czy nie nadjechal,potem juz na serio bylam przestraszona, serce mi bardzo szybko bilo, balam sie ze moze mial jakis wypadek a on wkoncu przyjechal jakby nigdy nic o 19 i byl wielce zdziwiony czemu jestem zdenerwowana! Oczywiscie do kosciola juz tez pojsc ze mna nie mogl, bo tym razem niemial czystych spodni. Obiecal ze za tydzien napewno pojdziemy i spedzimy niedziele ''po mojemu'' ale ja juz nie wieze w jego obietnice. jestem tylko ciekawa kolejnej wymowki. Juz nawet chyba zaczynam akceptowac to zachowanie bo sie przyzwyczajam ze tak wusi byc, skoro tyle dziewczyn przede mna probowalo go zmienic i zadnej nie wyszlo (a wiem ze tez je kochal) to dlaczego ma sie zmienic akurat dla mnie?? On twierdzi ze wydoroslal, nie jes juz taki jak kiedys, ze mysli powarznie... Miedzy nami jest tez spora roznica wieku, ja mam lat 20 on 29. Moze dlatego sobie tak pozwala, chce mnie zdominowac i ''wychowac'', a na poczatku to byl taki romantyczny, mily i wrazliwy... Zakochalam sie w nim do niemozliwosci choc wiem ze stac mnie na lepszego faceta. Jestem atrakcyjna i mam spore powodzenie u chlopakow jednak co z tego? Z sercem niestety trudno wygrac. Wiem ze w ramionach innego i tak myslalabym wciaz o nim wiec niema sensu sie oszukiwac. Niestety obcy faceci sa dla mnie lepsi niz moj wlasny. Jesli chodzi o kwestie prezentow, to raz dostalam roze i to jak jeszcze nie bylismy para. Troche zwlekalam z naszym pierwszym razem, on bardzo nalegal. Powiedzialam mu ze nie chce tak zwyczajnie, chce zebysmy zapamietali te chwile na zawsze. Poprosilam go zeby przyszykowal romantyczna kolacje przy swiecach (zawsze o takiej marzylam) i elegancko sie ubral. Oczywiscie czekalam tygodniami a on coraz bardziej nalegal az wkoncu uleglam. Bez kolacji. Obiecal ze jak ''to zrobimy'' to na nastepny raz juz przyszykuje ta kolacje, aha... Byl 2,3,4,5,6,7,8,9,..... itd a kolacje moglam sobie ogladac na filmach. Smutne bo stracilam do niego zaufanie pod tym wzgledem. Nie wieze juz w jego slowa, bo rzuca je na wiatr, to bolesne jak kolejny raz zawodzi. A ja staram sie byc osoba slowna. To samo jest z kolegami, jest malo lojalny, ledwo go jakims czyms tam wkurzy to juz musze wysluchiwac jaki to on taki i owaki, a nazajutrz? Nazajutrz sa juz najlepszymi przyjaciolmi. Ogolnie ten zwiazek wyglada tak, ze on moze wszystko a ja nic. Ja nie moge chodzic na imprezy, spotykac sie ze znajomymi , a on moze nawlic sie do tego stopnia ze urywa mu sie film. Kiedy ja wypilam dwa piwa i mnie wyczul to mialam karczemna awanture, wyzwiska od zaklamanych suk itd i oczywiscie jak zwykle ja plakalam, jab przepraszalam i obiecywalam ze to sie wiecej nie powtorzy. I sie nie powtorzylo, natomiast jego ekscesy sie powparzaja mimo obietnic. Niewiem co robic, mysle ze najlatwiej i najmniej bolesnie bedzie powoli wycofywac sie z tego zwiazku. To znaczy ja nie dam rady z nim zerwac ale jesli on to zrobi to zebym sobie z tym poradzila. Musze zaczac olewac jego nastroje i nie przejmowac sie jak bedzie probowal wyrzywac sie na mnie bo cos mu nie wyszlo. Musze stac sie zimna, bo to przez uczucia czlowiek cierpi. Musze zajac sie soba, swoimi pasjami, nie moge pozwolic zeby on przeslanial mi caly swiat. Bo jesli to on bedzie calym moim swiatem, to coz mi pozostanie gdy zostane sama? Wiec musze stworzyc sobie drugi swiat, odrebny, do ktorego on nie bedzie mail dostepu... Pozdrawiam wszystkich czytajacych te moje wypociny i Ciebie Afronis, jestesmy silniejsze niz myslimy... Mam nadzieje ze damy sobie rade ale czas pokaze jak dalej rozwina sie te zwiazki... Prosze o rady i komentarze od Was [shadow=orange:d9de3e2942][/shadow:d9de3e2942][glow=red:d9de3e2942][/glow:d9de3e2942]
napisał/a: Psychol logiczn 2009-10-15 15:44
Krótko i na temat dałaś sobie wejść na głowę byłaś za dobra;]
Musisz teraz działać w odwrotną stronę stawiać na swoim ;] jak on ma cię w dupie ty też go mniej ;] np. jak przyjechał o tej 19 zamiast po 2 godzinach to go olać ;] i zacząć się szanować ;] nie pozwalać sobie na szarpanie! ;/ Chodziarz on na drugi dzień nie pamięta że cię uderzył pewnie haha xD ;p jak tyle jara ;]
napisał/a: ~gość 2009-10-15 15:45
prinsesa napisal(a):Denerwuja mnie te wszystkie rady typu, zostaw go, nie badz taka cienka, nie badz ofiara, kopnij go w ... Latwo jest dawac takie rady, kiedy sie jest obserwatorem!
jasne, że łatwo, sama kończyłam toksyczny związek (pod innymi względami niż u Was) pół roku. Ale w końcu to zrobiłam. Oczywiście klasycznie zaczęło się od "przerwy" ;) Wiesz prinsesa, odniosłam wrażenie, że niby chcesz to skończyć, ale z drugiej strony dobrze Ci w tym szczególnie jak widzisz, że inne dziewczyny też są tak traktowane, to taka "normalka" dla Ciebie. I wydaje mi się też, że sama się przed wszystkimi i samą sobą jakoś usprawiedliwiasz mówiąc że zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś uzależniona od faceta. No spoko, ale to w zasadzie niczego nie zmienia, nie sprawia że jesteś lepsza, silniejsza, czy cokolwiek. To pokazuje, że mimo swojej świadomości nie dajesz rady iść dalej zmieniając coś. Ja byłam uzależniona od byłego, ale w końcu jego cyrki (no, sama lepsza nie byłam) o rozmowę z innym gościem itp przybrały takich rozmiarów, że po prostu miałam dość. I w końcu tak zrobiłam, że on zechciał przerwy. Więc sama przyznaję, że kozak ze mnie nie jest, odwagi by zerwać i zostać samą nie miałam, ale jakoś wybrnęłam z tej sytuacji. Was chyba też męczy jak jesteście traktowane, nie wyobrażam sobie, żeby facet mnie bił :/ jasne, po pierwszym razie to chyba 99% kobiet da szansę, ale po drugim? trzeciego by nie było, to mogę zaręczyć w moim przypadku.
prinsesa napisal(a):To samo jest z kolegami, jest malo lojalny, ledwo go jakims czyms tam wkurzy to juz musze wysluchiwac jaki to on taki i owaki, a nazajutrz? Nazajutrz sa juz najlepszymi przyjaciolmi.
tym akurat się nie przejmuj, puszczaj mimo uszu, bo faceci mają to do siebie, że jak coś im nie leży to se ryja obiją a potem idą na piwo, pod tym względem uwazam, że są lepsi od panien, które boczą się na siebie przez miesiąc zapominając w ogóle o co poszło :/
prinsesa napisal(a):jestesmy silniejsze niz myslimy...
przyznam Ci rację jeśli zrobisz coś ze swoją sytuacją. Możesz to zrobić w najmniej wymagający odwagi sposób (mój mi się do tej pory wydaje wręcz prostacki), ale coś zrób :) pozdrawiam i powodzenia
napisał/a: ewulkana 2009-10-15 19:26
Kiedys przeczytala bardzo ciekawy artykul chyba pt " Chore na milosc" ( nie wiem czy dobrze pamietam tytul)
Bylo w nim o kobietach, ktore ze wzgledu na jakies przykre sytuacje w dziecinstwie zachorowaly wlasnie na milosc.
Polega to na tym, ze w doroslym zyciu szukalaly tylko takich partnerow o milosc ktorych musialy zabiegac.
Im wiecej musialy cierpiec, by poczuc sie kochana tym stawaly sie bardziej spelnione.
Interesowaly ich tylko trudni faceci, ktorm mogly matkowac, przebaczac,gdzie musialy cieko pracowac na odrobine uczucia z ich strony
Najczesciej byly to kobiety, ktore w dziecinstwie doznaly odrzucenia najczesciej ze str ojca.
One uwazaja, ze sa po to, by ciezko pracowac na swoja milosc,ze im ciężej ja zdobyc to bardziej beda kochane.
Paradoksalnie, gdyby stal sie cud i facet bylby wzorem cnot, odeszlyby...
Mialy nawet swoja str internetowa
napisał/a: Kuki85 2009-10-15 19:46
prinsesa, przeczytałam Twojego posta z prawdziwym przerażeniem !!

I taka mi się myśl nasuwa - czy wiesz kim jest kobieta kochająca za bardzo ?? Dla mnie Ty jesteś właśnie taką kobietą, podręcznikowy wręcz przykład Znalazłaś sobie taki (wybacz) wybrakowany, skrzywiony model i przelałaś nań wszystkie swoje uczucia w nadziei, że miłość Twoja do niego zdziała cuda i on się dla Ciebie z Bestii w Księcia przemieni. A tu zonk..

Wiesz dobrze, jaka jest moja rada dla Ciebie. Ty sama z resztą masz świadomość, co powinnaś zrobić. UCIEKAJ OD NIEGO JAK NAJDALEJ, bo on Cię niszczy !! Jego zachowanie wobec Ciebie jest niedopuszczalne, to jest patologia !! Przepraszam, ale ja bym takiemu facetowi chomąto założyła i pole nim przeorała ! No po prostu

I masz rację - jest narkomanem. Nie dziwię się w sumie, że on tak notorycznie zapomina obietnice Tobie złożone - klasyczny przykład długotrwałego używania marihuany. I te okresy przerw w popalaniu - objawy zespołu odstawiennego. Czy jesteś pewna, że on tylko trawę pali ?? Czy może jeszcze inne narkotyki wchodzą w grę ?? Tak czy inaczej, on powinien się leczyć. Jednak skoro jak sama mówisz nie widzi problemu, to marne szanse żeby się na to zdecydował. A Ty raczej go do tego nie zmusisz, bo on nie ma do Ciebie szacunku.

Moim zdaniem, nie pomożesz mu trwając przy nim. Jedynie Twoja zdecydowana postawa może cokolwiek tutaj poradzić. Stawiasz ultimatum : leczenie, inne traktowanie Ciebie (moim zdaniem pobożne życzenia) albo odchodzisz. I MUSISZ TO ZROBIĆ. Jedynie taka Twoja postawa może go w jakiś sposób otrzeźwić, dać do myślenia. Bo jeżeli naprawdę mu na Tobie zależy, to powinien wtedy zrobić wszystko by Ciebie odzyskać. Ale wierz mi, że palcem nie kiwnie wiedząc, że cokolwiek by nie zrobił, Ty i tak będziesz w niedzielę czekać z obiadkiem na powrót jaśnie pana..

No błagam Cię dziewczyno, miej odrobinę szacunku dla siebie !! Bo dla Ciebie to Ty jesteś najważniejsza. Ratuj siebie póki czas. Bo wiesz, są kobiety, które z takimi facetami śluby biorą i dzieci mają, I też w końcu idą po rozum do głowy i rzucają ich w cho...

Nie rozumiem, dlaczego w wieku 20 lat chcesz przekreślić swoje życie dla faceta, który Tobą pomiata i ma za nic. Któremu jest z Tobą po prostu wygodnie, bo Ty jesteś zawsze, niezależnie od tego, co on zrobi. Całe to jego zachowanie to mi trochę sadyzmem zalatuje, brrrr... Nie marnuj najlepszych lat dla niego, nie warto. Facet ma 29 lat i tylko kumple i trawa. Tak widzisz swoją przyszłość ?? O tym zawsze marzyłaś ?? O pomiataniu Tobą, poniżaniu, przemocy ?? To ma być Twój partner życiowy, mąż, ojciec Twoich dzieci ?? Takiego życia chcesz ??

Kobieto, wierz mi, że stać Cię na kogoś lepszego. On nie jest Ciebie wart. NIE ZMIENISZ GO !! Jeżeli on sam tego nie zechce, to nikt tego nie dokona. A ON NIE CHCE !!

Jest taka fajna stronka (wpisz w Googlach kobieceserca to wyskoczy) na temat kobiet, które kochają za bardzo. Jest tam mnóstwo ciekawych artykułów i historii podobnych do Twojej. Myślę, że lektura ta mogłaby Ciebie zainteresować.

Zostaw go, zrób to dla siebie. Pozdrawiam.