warto konczyc?

napisał/a: zaXamana80 2008-07-13 20:53
Witam..
prosze o porade . moja sytuacja jest dla mnie trudna...czasem wydaje mi sie ze przez to wszystko zwariuje.

jestesmy małżeństwem z małym stażem. poznaliśmy sie w sylwestra było uroczo i t d. co tu kryc ...zakochałam sie w o rok młodszym przystojnym facecie. on niby we mnie tez...po trzech miesiacach znajomosci zaszłam w ciąże.. postanowilismy ze bedziemy razem a wrecz cieszylismy sie z tego dziecka...lecz od tego momentu zaczeło sie psuc..zamieszkalismy razem a wiadomo ze wtedy wychodza na jaw wszystkie wady. wszystko co mnie w nim denerwowało kładłam na karb mojego stanu. jak byłam w 8 miesiacu wzielismy ślub cywilny i teraz podejrzewam ze to był mój najgorszy błąd...ale wtedy to było moje najgorętsze pragnienie!! byłam taka szczęśliwa.. jedynie humor psuli mi tesciowie ale nie warto o nich wspominac bo to material na osobny post. w tamten dzien mama stwierdziła że stary przesąd mówi iż przyszłośc małżeństwa mozna poznac po pogodzie w dniu zawarcia małżeństa...w tym dniu było strasznie zimno...nie wierzyłam w takie przesądy...teraz wierze......

przechodze do sedna..
najwiekszym problemem w moim małżeństwie jest brak jakiejkolwiek czułości czy nawet więźi emocjonalnej. kocham go owszem ale nie wiem czy on mnie kocha. juz nawet rzadko ze soba rozmawiamy. nie przytulamy sie nie całujemy..rzadko sie kochamy...
gdy wychodzimy gdzies razem siedzimy osobno nie bawimy sie razem mimo iż go wyciągam na parkiet zawsze jest stwierzenie że nie ma ochoty. nigdy nigdzie mnie nie zabrał nie kupił mi kwiatów czy nawet prezentu na urodziny. nigdy sam z siebie mnie nie przytulił czy choćby nie zapytał jak MI minął dzien zawsze tylko jak synkowi dzien minął..

moi znajomi nie chca do nas przychodzic bo nie lubia mojego męża wolą się ze mną spotykać na mieście. tak samo rodzice. nikt z mojej rodziny go nie lubi a ja jestem osobą bardzo rodzinną i zalezy mi na dobrych relacjach. on nawet nie pamietał o urodzinach swoich rodzicow to ja o to dbałam.
choc czasem mi mowi ze mnie kocha to jakos nie chce mi sie w to wierzyc. nie wiem juz jak to zmienic...rozmowy nie wiele daja przeważnie śmieje mi sie wtedy w twarz i stwierdza ze widocznie nie mam powazniejszych problemow ze musze sie go czepiac o brak zainteresowania czymkolwiek. wazniejszy jest komputer i gry dla 12-latkow niz rodzina. synka owszem kocha ale zajmuje sie nim rzadko a najwiecej uwagi poswieca mu jak ktos przyjdzie.
powiedziałam kiedys ze mam dosyc ze chce rozwodu wybuchnął śmiechem i stwierdził że sad nie uzna mojej prosby bo to nie sa powody na rozpad rodziny.

nie wiem juz jak mam docierac do tego czlowieka..ani rozmowa ani placz ani prosba ani kłutnia nic nie pomaga..
jednakze boje sie rozstania..bo mimo wszystko uczucie wciaz we mnie jest no i nie chce zeby synek na tym odcierpiał.

mąż powiedzial ze skoro mnie nie bije nie zdradza to nie powinnam wogole miec jakis pretensji a ja sie poprostu mecze. zostalam wychowana w wielkiej czułosci i taka sama chciałabym miec rodzine a widze ze z nim sie tak nie da. sama go przytulalam calowalam chcialam go tego nauczyc ale on sie wtedy odwracal i odchodził do komputera...

co o tym myslicie?jakbyscie postąpiły/li wmojej sytuacji?
czy mozliwe sa jeszcze normalne relacje? jak go zachecic do okazywania uczuc? a moze lepiej przestac sie meczyc i odejsc?
napisał/a: ~judita85 2008-07-14 09:31
znałam podobny przypadek...prawie nawet rzec mozna identyczny...kobitka starała sie zmienic męza mimo iz kazdy jej mowil uciekaj zostala...i malzenstwo sie rozpadlo a ona cierpiala bardziej niz jakby sama odeszla
napisał/a: zaXamana80 2008-07-14 12:16
Ale ja nie chce go zmieniac. Chce tylko, aby odnosił sie do mnie z szacunkiem, żebym czuła że mnie kocha..czy to za wiele? czy jeszcze ktos napisze co o tym sądzi?
napisał/a: kratka4 2008-07-19 13:41
A może nie warto się tak starać???Sory,ale z tego co piszesz to facet ma gdzieś to ,jak się czujesz,czego ci brakuje,w ogóle go nie interesuje Twoja osoba.Przykre to jest z całą pewnością,ale jakaś przyczyna musi być.Nic nie dzieje sie bez powodu.
Myslę,że na razie powinnaś zaprzestać "walczyć"o niego,a skupić sie na sobie i dziecku.Wiem,że bedzie Ci cięzko,bo z tego co piszesz jestes osoba bardzo rodzinną,ale musisz cos z tym zrobić .Postaraj się zadbać o siebie,zmień fryzurę,umaluj się,wybierz się gdzieś ze znajomymi,niech on zobaczy,że potrafisz sobie bez niego poradzić.Mam wrażenie,że on zna Cię bardzo dobrze i wie że jesli z tobą nie wyjdzie to ty tego sama nie zrobisz.Czas to zmienić,jesteś młoda i nie możesz pozwolic na to aby mąż cie traktował jak powietrze.Poza tym fakt,ze wiele osób go nie lubi tez o czymś świadczy.Zastanów sie dobrze nad wszystkim,przemysl raz jeszcze i wykorzystaj odpowiednio,abyś potem nie żałowała że nic nie zrobiłaś a mogłaś
trzymam kciuki i pozdrawiam
napisał/a: jaga_baga 2008-07-24 09:05
Napisałeś o Sobie, a czytając miałam wrażenie, że czytam o własnym życiu!!! U mnie jest dokładnie, dokładnie tak samo!!! Mój mąż ma 43lata a rozum 12latka - bez urazy komputer, gry komputerowe, gry na telefon komórkowy, ganianie psiesków po ekranie - to jego świat!!! Nie ma mowy aby mnie przytulił sam z siebie, aby sam z siebie mnie pocałował, żadnych uczuć , żadnego ciepła z jego strony. To ja w tym domu muszę "nosić spodnie" to ja muszę o wszystko zadbać - powiecie - tak sobie pozwoliłaś tak masz.... zapewne jest w tym i moja wina. Wiadmomo na początku każdego małżeństwa kobieta chce stworzyć dom pełen ciepła, uczucia, dom do którego będziemy wracać z przyjemnością, dom - który jest dla każdego człowieka przystanią gdzie czujemy się dobrze, bezpiecznie, wspaniale, gdzie odpoczywamy, to powinno być nasze SCHRONIENIE.
Może odbiegłam trochę od tematu - "Mój dom" - to temat rzeka na zupełnie inny post.
Załamana80, Kratka nie wierzcie w to, że cokolwiek się zmieni, jestem w tym związku - w tej TRAGEDII od 18lat!!! Sama nie wiem po co!!! Typy takie jak Twój mąż i moj mąż już tak mają, są bez uczuć!!!
Twój mąż chociaż zainteresuje się Waszym dzieckiem - mój ciągle się kłóci ze swoją córką, ciągle muszę stawać pomiędzy nimi - ale to również temat na inny post!!!
Jesteś podobnie jak ja odtrącana przez męża, on się Tobą nie interesuje, ma "inne zabawki". Moja rada, uciekaj póki możesz - zabierz dziecko i w nogi. Z perspektywy czasu, wiem, że powinnam to zrobić kiedy moje dziecko miało 2 lata. Nie zrobiłam tego nawet nie wiecie jak żałuję!!!!
Nie nawidzę facetów, wszystkich zaszuflatkowałam, dla mnie wszyscy są tacy sami, sieroty niepotrafiące zadbać o żony, dom i dzieci. - Panowie brońcie się - choć w moich oczach wszyscy jesteście tacy sami - wybaczcie - za bardzo mnie to boli.
Nie pomoże fryzura, nie pomoże nowa sukienka, nowa sexi bielizna i kobieta paradująca nago po domu, nic go nie ruszy - sprawdziłam to wszystko!!!
Jak zaczniesz wychodzić, on zacznie oskarżać Cię o zdradę, o to,że nie opiekujesz się właściwie dzieckiem. Napisałaś, że żaden sąd nie da wam rozwodu, bo to nie powód, bo Cię nie uderzył, bo nie pije, bo... oni obaj nie odrośli emocjonalnie aby mieć rodziny! Dlaczego nie odeszłam????? Bo nie chciałam marnować życia mojemu dziecku, bo chciałam aby miało "pełną" rodzinę, bo nie chciałam aby przeżywało koszmaru rozwodu, tak jak przeżywałam to ja - moi rodzice rozeszli się gdy miałam 12-13lat, zostawili mnie na pastwę wtedy gdy najbardziej ich potrzebowałam.........
Uciekaj, uciekaj póki możesz.... Nie rób niczego dla dobra dziecka , aby miało "pełną rodzinę" zrób coś dla Siebie. Życie, młodość masz jedno nie zmarnuj go przy tym draniu!!!
napisał/a: gwiazda82 2008-07-24 11:56
jaga_baga napisal(a): Dlaczego nie odeszłam????? Bo nie chciałam marnować życia mojemu dziecku, bo chciałam aby miało "pełną" rodzinę, bo nie chciałam aby przeżywało koszmaru rozwodu


a myślisz, że lepsza "pełna" rodzina, w której rodzice ze sobą wcale nie rozmawiają, albo obrzucają się wyzwiskami czy jedno bije drugiego nie jest dla dziecka koszmarem i nie odbija się na jego dorosłym życiu????

Bo ja akurat uważam, że szczęśliwi rodzice (nawet po rozwodzie) = szczęśliwe dzieci
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-07-24 11:59
Z tego co napisałaś to wydaje mi się ze nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Może facet zdobył Ciebie i teraz myśl że nigdy Cię nie straci wiec nie musi się starać a może taki jest. Nie wiem, ale myślę że skoro tak jest to nie ma sensu sie męczyć.
napisał/a: esemena 2008-07-25 16:17
Załamana80 uciekaj i to jak najszybciej!!!!!!!!!! U mnie też sie tak zaczeło po slubie: najpierw zero czułości, póxniej wyzywanie i pomiatanie mną, a teraz chyba mnie zdradza... (chyba , bo nie mam dowodów, ale dotarło do mnie pare rzeczy). Ja jestem 7,5 roku po ślubie, mamy 7-letnie dziecko i życia rozpada mi się na kawałki.... Uciekaj, bo im dłużej to trwa tym trudniej zrobić porządek z własnym zyciem. Ja tyle wytrzymałam, bo miałam głupią nadzieję, ze to się zmieni, że będzie lepiej, a na to wychodzi że jest gorzej... Uciekaj.
napisał/a: malenstwo23 2008-07-25 17:35
Załamana czym jest 9miesięcy małżeństwa czy też nawet 3-4letniej znajomości wobec całego życia?Piszesz że się męczysz....Czy chcesz męczyć się całe życie?Czy chcesz aby Twój syn dorastał w takiej atmosferze?Musisz odpowiedzieć sobie na te pytania i zdecydować.Może przeczytaj też swój post.I co byś zrobiła na miejscu osoby która to napisała?W zasadzie dla mnie odpowiedź jest jasna.Daj znać co postanowiłaś.Pozdrawia i trzymam kciuki,pa.
napisał/a: l0thse 2008-07-28 21:00
Myślałam, że to tylko ja mogłam sobie właśnie w podobny sposób skomplikować życie ale widzę że jednak nie jestem sama. Z tą różnicą że między nami było uczucie wielkie a może tylko zauroczenie ale byłam naprawdę szcześliwa. Minęło parę lat i wszystko się zmieniło.Może nie jest tragicznie ale uważam że jesteśmy bardziej z obowiązku. Małżeństwem jesteśmy od 3 lat i mamy córkę 2,5. Pracuję, wychowuję dziecko, załatwiam wszelkie sprawy dotyczące nas obojga ale zawsze słyszę od męża że nic nie robię a on jest tak bardzo zapracowany i zmęczony fizycznie i psychicznie ( z uwagi na zawód jaki wykonuje) Nie pozostaje mi nic innego jak powoli przyzwyczajać się do myśli że moje życie z nim nie będzie łatwe choć przed 3 laty uważałam że będzie inaczej. Już nie raz miałam ochotę spakować torbę ale ze względu na córkę i wiarę że będzie lepiej odpuściłam sobie. Wspomę że jestem żoną policjanta i nic gorszego w życiu nie mogło mnie spotkać. Jego praca niszczy związek, jego i mnie. Nie mam już siły ale chyba nie mam wyjścia gdyż straszy mnie że jeśli odejdę to zrobi wszystko aby odebrać mi córkę i doskonale wie jak to zrobić gdyż na co dzień prowadzi takie sprawy. Resztę pozostawiam bez komentarza ........ Pozdarwiam wszystkie żony policjantów i nie tylko :)
napisał/a: joan 2008-07-31 19:45
Dziewczyno szkoda życia na taki marazm. Jeśli zyjesz w niespełnieniu i żalu to nie czujesz się szczęśliwa...mówisz że nie ma więzi, nie rozmawiacie. Może jeszcze warto spróbować, ale jeśli obie strony nie chcą jednocześnie... to chyba nie ma co się oszukiwać. Przepraszam że Cie nie pocieszyłam... :(
napisał/a: MagdaP 2008-08-17 22:48
Dziewczyno twoja historia jest prawie identyczna jak moja tylko za ja jestem 8mies.po slubie i mam corka 1,5roczna!!!ja sie tez meczylam ale skrywalam to dla dobra dziecka zeby mialo NORMALNA rodzine!!!a teraz mam za swoje!!!to on wlasnie zostawil mnie i to tak znienacka!!!zostalam sama z corcia !taz tak milczal ale jak powiedzial "milczalem do czasu"teraz odchodze!!!zostala tylko rozpacz i bol!!!wiec lepiej zakoncz teraz -mniej boli bo zobaczysz jezeli to on zakonczy bedzie bolalo strasznie a wtedy nic nie poradzisz!!!to moje zdanie ale wiem po sobie zrobisz tak jak serce ci podpowie!!!powodzenia