zdrada i co dalej
napisał/a:
1121
2013-10-20 21:17
errr, to, co teraz stosujesz to jest szantaż emocjonalny
No chyba się nie obraziłaś
No chyba się nie obraziłaś
napisał/a:
Valkiria_
2013-10-21 08:29
A czy mamy robić przyzwolenie na załóżmy powrót niewolnictwa, bo obecnie wielu ludzi w swoim sumieniu-o ile je posiada- nie miałoby z tym problemu? Bo wydaje mi się, że nie bardzo. A z ku*estwem się powinno walczyć, bo za chwilę w tym społeczeństwie padną na łeb, na szyję wszelkie moralne zasady. Wyczuwam wewnętrznym okiem, że zbliżamy się jako ogół ludzkości do bardzo niebezpiecznej granicy i Bóg jeden wie, co nas spotka jak ją przekroczymy.
i jeszcze jedno- ta cywilizacja wyginie jak dinozaury, bo to ludzie są wirusem trawiącym tą planetę- z całym swoim hedonizmem, upadkiem moralności, własnym wygodnictwem. Dla pewnych zachowań nie powinno być społecznego przyzwolenia. Bo ludzie zaczynają zachowywać sie gorzej, niż zwierzęta -nie myśląc zupełnie, tylko kierując sie popędami najpodlejszego sortu.
i jeszcze jedno- ta cywilizacja wyginie jak dinozaury, bo to ludzie są wirusem trawiącym tą planetę- z całym swoim hedonizmem, upadkiem moralności, własnym wygodnictwem. Dla pewnych zachowań nie powinno być społecznego przyzwolenia. Bo ludzie zaczynają zachowywać sie gorzej, niż zwierzęta -nie myśląc zupełnie, tylko kierując sie popędami najpodlejszego sortu.
napisał/a:
KokosowaNutka
2013-10-21 08:39
Valkiria_, a wez Ty sie juz tak nie wymadrzaj i pozwol ludziom robic to na co maja ochote. Tobie pasuje jakis tam styl zycia to sobie zyj wedlug niego ale nie zmuszaj innych do myslenia w Taki sposob w jaki Ty myslisz. Oczywisice fajnie by bylo jakby ludzie wiecej mysleli o konsekwencjach swoich czynow ale swiata nie zmienisz. Skup sie na sobie a nie na moralizowaniu innych.
napisał/a:
Valkiria_
2013-10-21 09:09
To niech ktoś sie skupia na sobie i swoim postępowaniu a nie chwali w sieci, że uprawia seks ze starszym, żonatym facetem, jakby to była jakaś habilitacja społeczna. A jeszcze biedna sie martwi, że on może chcieć czegoś wiecej. Litości. Kokosowa a ty sobie pomyśl, że za jakieś parę lat mąż cię zostawia jak zużytą skarpetkę bo się zakochał w mlodszej, która zrobila mu lepiej kolo frędzla niż ty. I dodajmy do tego, że owemu mężowi zdążyłaś już urodzić dwójkę dzieci (czytalam, ze nie planujesz, ale życie pisze różne scenariusze). I dalej będzie cię drażnić moje moralizowanie. Super. Tyle tylko, ze ja nikomu tym krzywdy nie wyrządzam. A sypianie z cudzym mężem mozliwe, ze jednak tak. Choć mogę sie mylic, bo moze zony pragnieniem jest by do nich dołączyć-tacy jesteśmy super liberalni w obecnych czasach...
Aha i jeszcze jedno. Co do tego "chcenia". Zastanawiam się, jakby ten świat wyglądał, jakby tak każdy robił sobie tylko co co chce, a nie to co powinien, czy też- nie to, co nakazuje prawo, czy jakiekolwiek zasady- etyczne, moralne.
Zapanowałby ogólny chaos i anarchia.
Jeśli człowiek decyduje się na założenie z kimś rodziny, to swoje "chcenie" musi dzielić z "chceniem" tej drugiej osoby. I sam się pod tym podpisał.
Kiedyś karą za zdradę było obcięcie przyrodzenia.
Karą za kradzież było obcięcie rąk.
Wniosek? Mężczyzna, który zdradza małżonkę, której przysięgał- zasługuje na obcięcie przyrodzenia wraz z klejnotami.
Kobieta, która kradnie innej mężczyznę- zasługuje na obcięcie rąk.
Może średniowieczne poglądy, ale już całkiem serio- stojąc na stanowisku, aby zdrada była usankcjonowana prawnie i była zagrożona taką karą jak krzywoprzysięstwo (bo de facto jest to krzywoprzysięstwem- złamanie tego, co się przysięgało, bez znaczenia, przed księdzem czy przed urzędnikiem), to może ludzie by się 500 razy zastanowili...
Aha i jeszcze jedno. Co do tego "chcenia". Zastanawiam się, jakby ten świat wyglądał, jakby tak każdy robił sobie tylko co co chce, a nie to co powinien, czy też- nie to, co nakazuje prawo, czy jakiekolwiek zasady- etyczne, moralne.
Zapanowałby ogólny chaos i anarchia.
Jeśli człowiek decyduje się na założenie z kimś rodziny, to swoje "chcenie" musi dzielić z "chceniem" tej drugiej osoby. I sam się pod tym podpisał.
Kiedyś karą za zdradę było obcięcie przyrodzenia.
Karą za kradzież było obcięcie rąk.
Wniosek? Mężczyzna, który zdradza małżonkę, której przysięgał- zasługuje na obcięcie przyrodzenia wraz z klejnotami.
Kobieta, która kradnie innej mężczyznę- zasługuje na obcięcie rąk.
Może średniowieczne poglądy, ale już całkiem serio- stojąc na stanowisku, aby zdrada była usankcjonowana prawnie i była zagrożona taką karą jak krzywoprzysięstwo (bo de facto jest to krzywoprzysięstwem- złamanie tego, co się przysięgało, bez znaczenia, przed księdzem czy przed urzędnikiem), to może ludzie by się 500 razy zastanowili...
napisał/a:
KokosowaNutka
2013-10-21 09:29
Ona sie nie chwali a pyta co sadzimy o tej sytuacji bo ma Problem.Ok, tez nie pojmuje jak mozna sie tu jeszcze o cokolwiek dopytywac, sprawa jest zupelnie jasna, ale ok niech jej bedzie. To, ze cos tu nie gra panna sie dowie jak jej zonka oczy bedzie chciala wydrapac.
To samo moze spotkac zarowno Ciebie jak i mnie. Myslisz, ze Twoj liberalny maz jest i zawsze bedzie odporny na uroki goracych nastolatek? Co ma byc to bedzie.
No ale co Cie to obchodzi?
Oczywiscie masz prawo do lasnego zdania i nie wszystko musi Ci sie podobac ale pomysl, ze jakichs tam zachowan nalezy zabraniac czy je pietnowac to juz przesada. Pozwol, ze sama zadecyduje gdy bede miala ochote sie z kims bzyknac. Poza tym ten zonaty facet sam ma rozum, nikt go do niczego nie zmusza.
..a za klamstwo obciecie jezyka, za ogladniecie pornosa wylupanie oczu, za pierdniecie w miejscu publicznym wpakowanie korka w tylek az czlowieka g**wno rozerwie. Jak dobrze, ze nie Ty o takich sprawach decydujesz...
napisał/a:
Valkiria_
2013-10-21 09:40
Gdyby mój mąż był liberałem w tej kwestii, prawdopodobnie nie zostałby moim mężem.
W materii wzajemnej wierności, jest- przypuszczam- jeszcze większą konserwą niż ja. Poza tym, osoba która została zdradzona przez kogoś kogo kochała, RACZEJ nie ma ciągot w tym kierunku. Choć już kiedyś przysięgłam sobie, że za nikogo głową ręczyć nie będę- i tutaj mam tak samo. Nie dam głowy za męża, że mnie nigdy nie zdradzi. Tak jak powiedziałaś- co ma być, to będzie. Tyle tylko, że ja nie wiem co zrobię wtedy. Prawdopodobnie będę cholernie cierpieć, używając metafory- skończy się dla mnie życie, ale odejdę. Bo tego, że nie wybaczę, to wiem. Próbowałam kiedyś to wybaczyć. Nie udało się.
Jak za mnie, to się bzykajcie nawet z przedstawicielami osiedlowego żulostwa. Nie moja sprawa. Ale rozpieprzanie rodziny, to już nie jest "jakieś tam zachowanie". A nadstawianie tyłka żonatemu, starszemu gościowi- no wybacz, ale z której strony by nie patrzeć, jest to świadoma ingerencja w rozwalanie rodziny.
no tak. Oczywiście. Tyle tylko, że okazja czyni złodzieja, a dziewczyna była nad wyraz chętna spotkaniom, kawkom, pogaduchom, mailom, zbliżeniu. Wydaje mi się, że nie jest ciężko zbałamucić starszego faceta, znudzonego małżeństwem i żoną niańczącą jego dzieci. Ale to oddzielny temat.
napisał/a:
KokosowaNutka
2013-10-21 09:45
Cholera, chudzilo mi o konserwatywnego meza a nie o liberalnego. Sorry za pomylke
Dziewczyna byla chetna na spotkania, dziewczyna nadstawiala tylka, dziewczyna dziewczyna dziewczyna... a biedny, znudzony malzenstwem pan nie mial innego wyboru i zmuszony poczynaniami tejze dziewczyny dal sie wbrew sobie wciagnac w romans.. biedak.
Dziewczyna byla chetna na spotkania, dziewczyna nadstawiala tylka, dziewczyna dziewczyna dziewczyna... a biedny, znudzony malzenstwem pan nie mial innego wyboru i zmuszony poczynaniami tejze dziewczyny dal sie wbrew sobie wciagnac w romans.. biedak.
napisał/a:
Valkiria_
2013-10-21 10:04
Kokosowa, jakby ten facet się tutaj zalogował i napisał, to uwierz, żeby usłyszał.
Może nie tak, jak kolega rrodak w innym temacie (poniosło mnie zbytnio), ale bym postrzępiła klawiatury.
Ale napisała dziewczyna- i niestety również kryształowa nie jest i miała tutaj mocny wkład. Wina rozkłada się po połowie- mężczyzna/kobieta. 50:50.
W dodatku nadal się z nim spotyka, nie doszła do wniosku, że to był jednorazowy błąd- i nadal szuka przyjaciela w kochanku. Licząc, że facet nie poczuje więcej, bo jak poczuje to ojeju.
I jedyna biedna osoba w tej historii, to rzeczona żona i te dzieciaki...
Autorce tematu jedyne za co "chwała" to za to, że nie jest w związku, tylko singlem- więc TEORETYCZNIE nikogo nie rani, sumienie spokojne, rączki czyste.
Może nie tak, jak kolega rrodak w innym temacie (poniosło mnie zbytnio), ale bym postrzępiła klawiatury.
Ale napisała dziewczyna- i niestety również kryształowa nie jest i miała tutaj mocny wkład. Wina rozkłada się po połowie- mężczyzna/kobieta. 50:50.
W dodatku nadal się z nim spotyka, nie doszła do wniosku, że to był jednorazowy błąd- i nadal szuka przyjaciela w kochanku. Licząc, że facet nie poczuje więcej, bo jak poczuje to ojeju.
I jedyna biedna osoba w tej historii, to rzeczona żona i te dzieciaki...
Autorce tematu jedyne za co "chwała" to za to, że nie jest w związku, tylko singlem- więc TEORETYCZNIE nikogo nie rani, sumienie spokojne, rączki czyste.
napisał/a:
KokosowaNutka
2013-10-21 10:14
Dobra dobra bo odchodzimy od tego do czego sie doczepilam i teraz wychodzi, ze niby popieram rozwalanie malzenstw. Mi chodzilo o Twoje moralizatorstwo i gadanie o pietnowaniu, zabranianiu, itp. Nawet jakby za to kara smierci byla to by znalezli sie tacy, ktorych by to nie odstraszylo. Niech kazdy zajmie sie soba i swoim sumieniem. Jak moilam swiata nie zmienisz.
napisał/a:
postmortem69
2013-10-21 12:34
Jak to wygląda z boku? Przy tak małej dozie informacji wygląda, że poszukujesz niezobowiązującego bzykanka, masz co prawda jakieś szczątkowe wyrzuty sumienia (a może tylko czkawkę, ale do końca nie wiesz) dlatego wpadasz na forum i liczysz, że ktoś cię z tego wyleczy (z jednego albo drugiego). Jako zagorzały obrońca teorii przyjaźni poza związkiem stwierdzam z cała stanowczością, że Twoja "przygoda" nie ma nic wspólnego z przyjaźnią. Doradzać Ci nic nie będę bo nie o to prosiłaś, poza tym zbyt mało informacji.
To nie konserwatyzm to jawny fanatyzm.
A na podstawie czego tak twierdzisz? Z tego co doczytałem, dla tej "biednej" żony to już drugie małżeństwo; jak i z czyjej winy zakończyło się pierwsze nie wiadomo, więc ja bym nie był taki szybki w ocenianiu, kto tu jest biedny, a kogo powinno się wykastrować.
Ja uważam, że każdy przypadek należy rozważać indywidualnie i z empatycznym podejściem do sprawy, bo życie oprócz czerni i bieli, ma też wiele odcieni szarości.
napisał/a:
Valkiria_
2013-10-21 12:47
Prosiłabym o przeczytanie ze zrozumieniem.
Może facet też ją zdradzał? Może odszedł do innej? Może bił? Może pił? Może. No ale w takim wypadku to przecież jej wina, nieprawdaż? Sama się zapewne prosiła.
Przerażająco wiele mężczyzn ma tendencję do wybielania siebie jak firanek w ultramarynie. Pędzicie na ślepo, byleby ściągnąć z siebie jakiekolwiek poczucie winy, jak koń z klapkami na oczach.
Jak facetowi nie pasuje taka żona, to po cholerę się z nią żenił i robił jej dzieci?
A jak chce iść na lewiznę, to niech najpierw powie żonie adieu, złoży o rozwód i na razie.
Czy to naprawdę takie normalne w tych czasach mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko- bo się ma dwa ciasteczka?
Zawsze było JEDNO ciasteczko i basta.
Czy to serio takie trudne, powiedzieć komuś z kim ciężko się żyje "do widzenia"? Jak się nie ma ochoty tego naprawiać, tylko się pobzykać z młódką?
Dla mnie to totalny brak jaj, sumienia i wszystkiego innego. Ale mężczyźni oczywiście będą twierdzić inaczej.
napisał/a:
postmortem69
2013-10-21 13:25
Z góry przepraszam za OT
Drugi cytat wcale nie podważa mojego twierdzenia. Zwłaszcza, że w moim rozumieniu przysięgamy nie tylko wierność, ale i wiele innych rzeczy, i dość często się zdarza, że "krzywoprzysięstwo" jednej strony jest wynikiem podobnego działania strony drugiej.
Może to ona zdradzała męża, może "syn z pierwszego małżeństwa" nie jest wcale synem pierwszego małżonka, może to ona piła, może to ona biła, może ona odeszła do innego, a może jej pierwszy mąż był "uczciwy" i powiedział jej "Adieu!" zanim poszedł na "lewiznę"?
W każdym związku są dwie strony, wybielanie jednej tylko w oparciu o niegodny czyny drugiej jest mało obiektywne.
Może kiedyś pasowała, może z czasem się zmieniła, może nie dostrzega jego potrzeb, nawet po werbalnym uzmysłowieniu? Ale czy w takim wypadku rozwód jest takim idealnym wyjściem? A jeżeli żona wie, że mąż ją zdradza i jej to pasuje, bo ma "problem" z głowy, ale ich związek poza tym jest całkiem sprawny i funkcjonalny? To też powinni się rozwieść, w imię ogólnie przyjętej uczciwości lub żeby nie drażnić niektórych "konserwatystów"? Nic nie jest czarne i białe, i nikt, nigdy nie jest bez winy.
Wszak tylko mężczyźni zdradzają, a jeżeli się to zdarzy kobiecie to pewnie też wina mężczyzn
Drugi cytat wcale nie podważa mojego twierdzenia. Zwłaszcza, że w moim rozumieniu przysięgamy nie tylko wierność, ale i wiele innych rzeczy, i dość często się zdarza, że "krzywoprzysięstwo" jednej strony jest wynikiem podobnego działania strony drugiej.
Może to ona zdradzała męża, może "syn z pierwszego małżeństwa" nie jest wcale synem pierwszego małżonka, może to ona piła, może to ona biła, może ona odeszła do innego, a może jej pierwszy mąż był "uczciwy" i powiedział jej "Adieu!" zanim poszedł na "lewiznę"?
W każdym związku są dwie strony, wybielanie jednej tylko w oparciu o niegodny czyny drugiej jest mało obiektywne.
Może kiedyś pasowała, może z czasem się zmieniła, może nie dostrzega jego potrzeb, nawet po werbalnym uzmysłowieniu? Ale czy w takim wypadku rozwód jest takim idealnym wyjściem? A jeżeli żona wie, że mąż ją zdradza i jej to pasuje, bo ma "problem" z głowy, ale ich związek poza tym jest całkiem sprawny i funkcjonalny? To też powinni się rozwieść, w imię ogólnie przyjętej uczciwości lub żeby nie drażnić niektórych "konserwatystów"? Nic nie jest czarne i białe, i nikt, nigdy nie jest bez winy.
Wszak tylko mężczyźni zdradzają, a jeżeli się to zdarzy kobiecie to pewnie też wina mężczyzn