Zdradziłam, żaluję.

napisał/a: ona121 2011-07-03 19:18
Zdradzilam, po 6 latach bycia razem zdradzilam mojego kochanego. Strasznie zaluje tego. Minelo juz pare miesiecy od tego a ja nie potrafie sobie z tym poradzic... wciaz mysle i rozpaczam bo wiem ze nigdy nie zaufa mi tak jak kiedys i zawsze bede ta zla osoba w zwiazku. Przyznalam mu sie do tego pomimo ze moglam zataic gdyz bylo to za granica, ale wracajac do polski wiedzialam ze msuze mu powiedziec bo nie potrafilabym patrzec mu w oczy mowiac "jestes jedyny" i wiedzac ze klamie swoja milosc. Dodam ze byl on moj jedynym facetem przed zdrada i dla niego tez to stal sie problem ze nie ejstem juz jego dziewica. Nie da sie opisac mojego rozczarowania wzgledem mojej osoby i tego co zrobilam. Bywalo roznie w naszym zwiazku, czesto mnie wyzywal i obrazal czasem uderzyl ale zawsze mu wybaczalam. Z tego co wiem nigdy mnie nie zdradzil.. tak przynajmniej twierdzi. Nie potrafie patrzec na siebie w lustrze.. pomozcie! Prosze bez zlosliwych komentarzy.. wiem co zrobilam i nie usprawiedliwiam sie tym ze nie raz mnie uderzyl. Prosze o rady jak zyc po zdradzie, jak odbudowac zaufanie. Czy jest wogole sens?
napisał/a: errr 2011-07-03 19:48
usprawiedliwiasz się, oj usprawiedliwiasz.
Jak żyć?
Starać się, być może iść na terapię, rozmawiać o jego uczuciach.
napisał/a: mężatka 2011-07-03 20:06
Za co Cię bił? Dziwne,że zdrada tak oburza wszystkich,a przemoc fizyczna już nie.
Skoro ludzie kreują się na takich wrażliwców,to czemu nie są uwrażliwieni na przemoc fizyczną?
napisał/a: errr 2011-07-03 20:15
co za różnica za co ją bił?
ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

czy ktoś z moderatorów przywróci pani powyżej te dwa ostrzeżenia?
napisał/a: Itzal 2011-07-03 20:17
ona12 napisal(a):Bywalo roznie w naszym zwiazku, czesto mnie wyzywal i obrazal czasem uderzyl ale zawsze mu wybaczalam.

i ty z nim byłaś?Wybaczałas????
napisał/a: ona121 2011-07-03 20:25
Bil bo uwazal ze go prowokuje. Klocilimy sie... ja chcialam wyjsc zostawic go.. on zamykal dzwi i szarpal mnie.. uderzyl w twarz.. nigdy nie myslalm o tym jak o przemocy fizycznej.. on zawsze mowil ze ja go prowokuje.. ze stawiam sie i chce wyjsc.. a jak ja moglabym nie chciec wyjsc jak obrazal i uzywal ostrych slow.. Chodze na terpaie.. staram sie walczyc ze swoimi slabosciami i wadami.. a on nic nie robie.. jak pytam sie go czy widzi w sobie jakies bledy to mowi ze nie.. jak pytam sie czy jakbysmy sie roztali myslalbym co zrobil zle mowi ze napewno to by byla moja wina bo on nie ma winy nigdy jest idealny.. Dodam ze jak rozstalismy sie na 3 misaice to on znalazl sobie inne laski (3) i szalal z nimi.. "bo nie ma co plakac po takiej kurwie"... obrazal wyzywal bil a ja staralam sie aby mi wybaczyl... wybalczyl jestesmy razem.. niby szczesliwi.. a jednak czuje sie zle i nie czuje sie w pelni szczesliwa.... czuje ze jestesm uzaleziona od tego zwiazku...

[ Dodano: 2011-07-03, 20:30 ]
Pelliroja napisal(a):
ona12 napisal(a):Bywalo roznie w naszym zwiazku, czesto mnie wyzywal i obrazal czasem uderzyl ale zawsze mu wybaczalam.

i ty z nim byłaś?Wybaczałas????

Bylam bo kochalam.. i wierzylam w zmaine.. obiecywal.. mowil ze kocha i czulam ze kocha... znacznie pomagam mu finansowo wiec czylam sie tez odpowoedzialana ze jak go zostawie bedzie mu ciezej.. wiec staralam sie abymy dali rade... wkurza mnie na maxa to ze ludzie nie potrafia byc w jednym zwiazku na cale zycie.. i my chcielismy udowodnic to ze my damy rade.. ja 15 lat mialam jak pokochalam go.. zrobilismy sobie dla siebie tatuaze.. pokochalam go z calego serca.. nie wyobrazam sobie zycia bez niego! i to mnie przeraza!
napisał/a: chasia 2011-07-03 20:38
ona12,
najlepiej będzie dla Ciebie uciec od tego faceta jak najszybciej !!!
dałaś sobie wmówić, że jesteś zła i to on robi Ci łąskę, że z Tobą jest, bo bez niego byłabyś nikim...
UCiekaj jak najprędzej póki nie zmarnował Ci całego życia !!
jeśli facet Cię bił, poniżał, obrażał i szybko po rozstaniu znalazł sobie 3 inne dziewczyny, a ponoć kochał to chyba świadczy tylko o tym, jakim jest skurw*****!

nie rozumiem dziewczyn, które tkwią w takich związkach i liczą, że facet się zmieni... wiem miłość ale czy miłość może być aż tak ślepa?
napisał/a: ona121 2011-07-03 20:41
miła napisal(a):ona12,
najlepiej będzie dla Ciebie uciec od tego faceta jak najszybciej !!!
dałaś sobie wmówić, że jesteś zła, i to robi Ci łąskę, że z Tobą jesteś bo bez niego byłabyś nikim...
UCiekaj jak najprędzej póki nie zmarnował Ci całego życia !!

Wszysycy moi bliscy mi tak mowia... a ja jak taki debil wierze w to ze on mnie kocha i chce dla mnie jak najlepeij.. nie akceptuje moich podrozy mojej najwiekszej pasji.. dla niego mam zrezygnowac z wyjazdow calkowicie... a on boi sie latac wiec jest problem bo ja latalam dalej niz w europie a on nie chce sie zmienic... mam duze powodzenie u mezczyzn ale nie wiem dlaczego wszytskim odrzucam.. moze z poczucia winy moze czasem mysle ze sie boje zawiesc a z nim wiem ze jak bede taka jak on chce bedzie z emna i bedzie mnie kochal... wiem nie ejstem normalna..
napisał/a: ~gość 2011-07-03 20:43
No i powiedz sama- warto bylo...?Zdradzilas, mezowi przywiozlas "dobra nowine" i dziwisz sie, ze jest jakos inaczej niz bylo...Twoje malzenstwo juz nigdy nie bedzie takie jak dawniej.To jest po prostu niemozliwe.Zdrady nie da sie "odpracowac" dobrymi uczynkami, byciem milym, czy wzorowa postawa wzgledem partnera.To gdzies zawsze bedzie siedzialo jak drzazga za skora.Mozna oczywiscie z tym od biedy zyc, ale niestety tylko na zasadzie pewnego porozumienia stron, "ukladu"-co sie stalo to sie nie odstanie, odkladamy to na bok i probujemy zyc i zachowywac sie jakby nigdy nic takiego sie nie wydarzylo.Czy sie uda...To juz czas pokaze.Nic nie piszesz jak z ta nowa sytuacja radzi sobie Twoj maz...W kazdym razie duzy plus dla Ciebie, ze jak juz nabroilas to potrafilas sie przyznac.Choc oczywiscie o wiele prosciej byloby zatrzymac ta wiedze dla siebie.Jak to mowia, o czym dusza nie wie, tego sercu nie zal...
napisał/a: ona121 2011-07-03 20:51
Mariusz251 napisal(a):No i powiedz sama- warto bylo...?Zdradzilas, mezowi przywiozlas "dobra nowine" i dziwisz sie, ze jest jakos inaczej niz bylo...Twoje malzenstwo juz nigdy nie bedzie takie jak dawniej.To jest po prostu niemozliwe.Zdrady nie da sie "odpracowac" dobrymi uczynkami, byciem milym, czy wzorowa postawa wzgledem partnera.To gdzies zawsze bedzie siedzialo jak drzazga za skora.Mozna oczywiscie z tym od biedy zyc, ale niestety tylko na zasadzie pewnego porozumienia stron, "ukladu"-co sie stalo to sie nie odstanie, odkladamy to na bok i probujemy zyc i zachowywac sie jakby nigdy nic takiego sie nie wydarzylo.Czy sie uda...To juz czas pokaze.Nic nie piszesz jak z ta nowa sytuacja radzi sobie Twoj maz...W kazdym razie duzy plus dla Ciebie, ze jak juz nabroilas to potrafilas sie przyznac.Choc oczywiscie o wiele prosciej byloby zatrzymac ta wiedze dla siebie.Jak to mowia, o czym dusza nie wie, tego sercu nie zal...

Myslalam o tym aby mu nie powiedziec ale nie potrafilambym po jakims czasie powiedzial mi ze mi wybaczyl bo sie przyznalam.. a on radzi sobie z tym ciezko.. za kazdym razem gdy sie klocimy to wywleka ten temat i jestem znow kurwa, dziwka itp... mnie to wypala i jego rowniez.. czasem watpie w powodzenie tego...nie potrafie sie oddac temu zwiazkowi jak kiedys... wciaz mysle ze znajde kogos na jego miejsce ale nie dopuszczam nikogo do siebie bo wiem ze przejw jakiejkolwiek "innosci" w moim zwiazku bylby odebrany jako zdrada... musze byc wciaz usmiechnieta, szcesliwa, pomagac... Czuje ze on sie nie godzi z moja kobiecoscia.. poznalismy sie jak bylam nastolatka a teraz jak chce ubrac szpilki to uwaza ze szpilki sa dla dziwek i po co maja faceci na mnie patrzec i tak nie moze przezyc ze patrza jak jestem w dresie.. chodze na ta zasrana terapie ukrywajac sie ze chodze bo by poiwezial ze wyrzuycam pieniadze w bloto.. Niby ejst dobzre.. mowi ze kocha ale mnie wciaz boli moja zdrada i to ze tak szybko znalazl sobie inna.. i musisal kochac sie z nia.. tak szybko.. a nie bylismy ze soba 3 miesiace.. nie lubi mojej rodziny. ona go tez nie... same przeciwnosci losu.. ja sie staram jak moge aby byl szczesliwy.. gotuje ( kiedys nie gotowalam), sprzadam, pieke ciasta, wspomagam finansowo a on mi mowi ze ja nic nie robie dla nas..aby bylo lepeij!
napisał/a: errr 2011-07-03 21:19
no widzisz, usprawiedliwiasz się że wióry lecą i na tym też skupili się forumowicze.
Pogłaskać, przytulić, doradzić, pożałować.
To że z nim byłaś mimo tego, że Cię zeszmacił, zgnoił i ogłupił to jest inna sprawa. Głupota ludzka nie zna granic.
Kochasz go, chcesz z nim być a mimo to go zdradziłaś. I niby z tym tu właśnie przyszłaś.
Ta... gdybyś go kochała to byś go nie zdradziła.
Mój wniosek: oboje jesteście siebie warci.
On nie wie jak się obchodzić z kobietami a Ty nie wiesz jak być kobietą. Tkwij w tym dłużej. Kiedyś w końcu trafisz do szpitala albo ortopedycznego albo psychiatrycznego i będziesz miała za swoje.
Tak,
będziesz miała to, na co zasłużyłaś.
Nikt normalny nie dałby sobą tak pomiatać.
Powodzenia w dalszym gnojeniu siebie - również przez puszczanie się po kontach z innymi.
napisał/a: ~gość 2011-07-03 21:27
Ano widzisz...WYBACZYL.Tylko od przypadku do przypadku musi sobie ulzyc...Bo to w nim siedzi, a nie jest na tyle mocny i konsekwentny, zeby trzymal jezyk za zebami, skoro juz zdecydowal sie z tym, i z Toba, zyc.A przynajmniej probowac.I cos mi sie zdaje, ze tak bedzie dalej.Tobie tez rece opadaja na to wszystko, jak po raz n-ty jestes rozliczana i pietnowana za to samo...W pierwszym poscie napisalas, ze podobno nigdy Cie nie zdradzil, a z pozniejszych wynika, ze i owszem.I to na zasadzie "ukarania" Cie za to co zrobilas.Nastepny blad strategiczny...Jesli myslal, ze bedzie mu latwiej to pewnie sie rozczarowal.Na pewno jednak szans na odbudowanie czegokolwiek tym nie zwiekszyl...Kiepsko to wszystko wyglada.Musicie raz cos w koncu ustalic i tego sie trzymac.A jak bedzie to ponad czyjes sily, to nazwac w koncu rzeczy po imieniu-i szczesc Boze na nowej drodze zycia.Bo poki co wyglada na to, zyjecie nie ze soba, tylko obok siebie.Gdy doda sie do tego te zdrady, klotnie, rekoczyny...To nie ma prawa zakonczyc sie inaczej niz katastrofa.Tym wieksza, im pozniej ona nastapi.