zmiana na gorsze...

napisał/a: devilkax 2015-01-05 22:21
Hej wam ponownie...
chce was sie poradzic, ale o konkretne rady prosze a nie w stylu ; ''bedzie dobrze'' ...
Jestem z moim 'narzeczonym' od 2lat i 9msc. Róznie sie ukladalo, raz lepiej raz gorzej, jak w kazdym zwiazku. Jak sie ludzie nie klóca, to podobno im nie zalezy na sobie. Ale ja juz mam dosc tych klótni, chce zeby w koncu zaczal byc odpowiedzialnym facetem. Zaczne od poczatku... jakos w listopadzie bylam u siostry, czyli 400km dalej by pomóc jej troche przy dziecku i dom ogarnac przed przyjsciem na swiat kolejnego dziecka. Juz wtedy zaczely sie problemy,z chwila mojego wyjazdu. Gdy wsiadlam do pociagu pomyslalam sobie, ze to poczatek czegos zlego i nie pomylilam sie chyba.. Zaczal sie czepiac jak od razu nie odpisywalam albo jak nie mialam czasu rozmawiac przez telefon (dawniej duzo rozmawialismy, nawet po pare godzin chociaz widywalismy sie czesto) ,wiec wrócilam pare dni predzej niz zamierzalam, by ogarnac jakos jego zazdrosc i przestalo mi sie to podobac. Cos ewidentnie bylo na rzeczy... poprostu...nie potrafil mnie przytulic, porozmawiac ze mna jak kiedys, non stop zaczal opowiadac o swoim je***y* koledze..... poprostu zadrecza mnie tym od tego czasu. Momentami zastanawiam sie czy jest z nim wszystko ok. Nie odpowiada mi na pytania które mu zadaje, nawet te blache. Nie ma czasu do mnie zadzwonic nawet jak ide wieczorem z psem, bo woli jechac do tego kolegi i grac po pare godzin, a jesli nie z nim to sam. Gra coraz wiecej, nie potrafi sie oderwac... a kiedys rezygnowal dla mnie doslownie ze wszystkiego gdy potrzebowalam go...bo bywaja takie momenty, ze sie marzy tylko o cieplych ramionach i nic wiecej. Dzisiaj juz tego nie ma. Struna sie przegiela wczoraj, gdy obiecal,ze pogadamy jak pójde z psem, dzwonie do niego a on; no wiesz, ale nie mam czasu,bo juz jest u mnie kolega ''..... jak plachta na byka, slowo daje... od kilku dni tak mnie zlewal... raz bylam wypita i wygarnelam mu,ze pewnie mnie nie kocha, kochal tylko ta swoja ex... na dzien czy dwa sie poprawilo i dalej klapa. Nie wiem jakimi slowami mam juz do niego trafic. To nie jest zdrowa relacja! On potrafi o mnie w sklepie zapomniec gdy pójde na inny dzial, jak obok jest ten frajer.... lata za nim jak pies. I co ja mam poradzic na to...brakuje mi sil do zycia, bo po co. Obiecywal mi, ze zabierze mnie z domu, ze sie wyprowadzimy, jeszcze na poczatku grudnia tak mówil... ostatnio próbowalam podjac temat i powiedzial,ze spoko, ale pod warunkiem,ze jego kolega z nami pójdzie, bo jemu jest dobrze w domu.
napisał/a: Valkiria_ 2015-01-05 22:40
Juz przy poprzednich twoich rozterkach było jasne - przynajmniej dla mnie - że Twój związek nie wygląda i nie funkcjonuje tak jak powinien. Przy waszym stażu, bądź co bądź niewielkim, powinniscie wyjadac sobie z dziubkow i świata za sobą nie widzieć. Jak problemy pojawiają się ciągle, permanentnie no i bądź co bądź mają długofalowe działanie, to dla mnie ostatnim gwoździem do trumny były te wasze zaręczyny... Po co? Rezerwacja miejsca? Oplute zaklepane? Było to dla mnie nielogiczne że przyjęłas oświadczyny i jest dla mnie tak samo nielogiczne to że żyje się obok kogoś a nie z kimś... Nie wiem, może po prostu jestescie za młodzi na takie decyzje jak wspólne życie, ślub...
Ale rzecz jasna zapewne znów nie posłuchasz co się mówi tylko za miesiąc czy dwa obwiescisz ze wszystko jest super i macie datę ślubu ustalona.
Dziewczyno your life your choice
napisał/a: devilkax 2015-01-05 22:57
Valkiria_, nie mamy zadnej daty slubu od poczatku zareczyn .
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-06 11:35
devilkax, zastanow sie czy to jest czlowiek, z ktorym chcesz spedzic reszte zycia. On wydaje sie bardzo niedojrzaly. Ile macie lat?
napisał/a: lisbeth871 2015-01-06 11:46
devilkax, przemyśl ten związek, wszystkie dobre i złe strony. Ludzie się nie zmieniają, a z czasem przestają zabiegać o swoją połówkę czy to w związku czy w małżeństwie. Wkrada się przyzwyczajenie, codzienność i ludzie zapominają co im sprawia przyjemność... Tak jak teraz jest, prawdopodobnie będzie i w małżeństwie, bo małżeństwo nie zmienia jakoś magicznie związku, ani nie rozwiązuje problemów.
Ja ze swoim M. nie mieliśmy żadnej większej kłótni. Ba! nawet te nie wielkie kończą się jeszcze wyjaśnieniem tego samego dnia. Źle nam jak jesteśmy skłóceni, więc staramy się rozwiązywać problemy, fochy, pretensje na bieżąco.
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-06 11:54
lisbeth25, dokladnie, dobrze prawisz. Ale to tego potrzeba dojrzalosci. Im chyba jej brakuje. A co najmniej jemu.
napisał/a: dr preszer 2015-01-07 11:22
W co gra ten kolega ?
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-07 13:19
napisał/a: devilkax 2015-01-09 16:02
dr preszer, ma duzo tych gier... dota, heartstone i sama nie wiem co jeszcze, chyba rome czy jakos tak.
Szczerze to niewiele mnie to obchodzi..
W miedzyczasie kolejna afera wynikla, ale teraz przez dalsza rodzine od mojego... wracam z pracy i awantura, ze chodze i gdzies plotkuje o tych znajomych od nich.... krew by zalala czlowieka naprawde.
Narazie mam spokój, mój tata sie tak wkurzyl, ze stwierdzil ze jak jeszcze raz cos takiego uslyszy to sam do nich pojedzie i sie skonczy... w sumie to bym sie ucieszyla, obcy ludzie sa falszywi i nie ma to jak rodzina. A ja sie wystarczajaco tych glupot i niedorzecznych rzeczy nasluchalam.
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-09 16:08
devilkax, eeee ze co?
napisał/a: devilkax 2015-01-10 21:51
KokosowaNutka, dluugo by opowiadac.... nie wiem nawet czy warto :)
napisał/a: dr preszer 2015-01-11 13:11
A jak u was z seksem? Jest na wysokim poziomie i często? Może Twój chłopak jest z Tobą z braku laku? Też to kiedyś przerabiałem. Po paru latach się wypaliło i byłem z laską bo mi jej było szkoda zostawiać (chyba największa głupota jaką można zrobić).