Zostawiła mnie po ponad 6 latach

napisał/a: Wayne25 2008-08-05 11:38
też miałem podobny problem. Po 6 latach zostawiła mnie dziewczyna. Przeżywałem to strasznie, dzwoniłem do niej, nawet po pijaku (nie polecam nikomu;)) Nawet przyjechałem z kwiatami. Ona poznała jakiegoś bobka na dyskotece i ogłupiała, jakby wypuszczona z klatki ;] Po tygodniu wydzwaniania do niej, postanowiłem, że muszę sie ogarnąc (dzieki rozmowie z kumplem). Zerwałem z nia kontakt całkowicie, spotykałem sie z laskami, imprezowałem, jednym słowem rzciłem sie w wir zabawy (a wczesniej nie przepadałem za tym bo przeciez miałem stała laske więc po co ;]) Aż tu po miesiącu nieodzywania ona zagaduje co tam słychac i takie tam bla bla, jakieś aluzje zaczęła puszczać, że zostawiła faceta w jej typie i takie tam ;] Niestety jej czas w moim zyciu juz minął ;] Miała swoja szanse i ją zmarnowała. Troche w tym jest mjej winy bo fakt jest taki, że nie dbałem o nia tak jak powinienem, coraz rzadziej wychodziliśmy itd. Jednak ona nic nie mówiła tylko w najgorszym dla mnie momencie (pisze mgr i wymaga to ode mnie skupienia i "czystego umysłu") zadała cios. Miesiąc wycięty z życiorysu. Nadal mi jej brak jednak nie ma litości po takiej akcji nie ma powrotu Kocham ją jeszcze mocno jednak myśle ze to przejdzie. Nie myślcie że mi to łatwo przychodzi ale tak jest duzo lepiej, trzeba sie przemęczy, przezyć i będzie dobrze Nie mam nikogo na stałe, ale spotykam sie z różnymi laskami. Wczesniej nie wiedziałem że jest tyle pieknych i mądrych dziewczyn Myślałem że ta moja jest we wszystkim naj na naj, a tu jednak są inne mozliwości ;] Więc porzuceni panowie głowa do góry na początku tylko tak sie wydaje że to koniec świata, nie ma po co zyc itd, kochalismy dziewczyny, mamy fajne wspomnienia, jednak im było za mało więc ok po co mamy je unieszczęśliwiac na siłe ;] Może kiedys zrozumieja swój bład a może nie ;] Pozdrawiam
napisał/a: Zakk 2008-08-05 15:47
Witajcie!
wracam właśnie z krótkiego urlopu a tu widzę, że temat ruszył, więc się "ustosunkuję".
Trochę czasu minęło, emocje lekko opadły.
kasiica, polzonka, ale ona wiedziała że chcę się z nią zaręczyć do końca wakacji - powiedziałem jej to pół roku temu. Potrzebowałem tylko troche czasu żeby wyjść na swoje, stanąć na nogi, odłożyć troche kasy na zaręczyny i wesele. Pół roku temu skonczyłem studia więc wcześniej nie było możliwości, gdyż nie było mnie zwyczajnie na to stać....ale przyznam się że pieniądze które wtedy miałem inwestowałem w motocykle i spełnianie NASZYCH marzeń i było jasno powiedziane, że zaręczamy się po studiach i ona już znała termin i jak najbardziej zgadzała się na taki układ. A jednak...Więc nawet bojąc się że zostanie "starą panną" nie mogła poczekac do końca wakacji ? Nawet jeżeli poznała kogoś innego to stawia wszystko na jedną kartę i puszcza się w nieznane - nie zna tego kogoś dłużej niż 3-4 miesiące - wiem to napewno. Więc czy nie bierze pod uwagę że ten "ktoś" może tylko chce ją wykorzystać ? Tkwi w zauroczeniu ?
Nawet jeżeli nasze uczucie trochę przygasło to nie podejmowała żadnej próby naprawienia tego ( podobnie jak ja) Ja poprostu mam wrażenie że jej przeszło.
Zresztą zaręczyny nie powstrzymały by jej od tego kroku, jeżeli by wciaż czuła że nic już do mnie nie ma.
Tylko mogła to zrobic w jakiś normalny sposób, a ona zachowała się najbardziej szczeniacko jak można było. Też nie rozumiem dlaczego nawet nie zechciała powiedzieć mi tego wprost, tylko smsem. a teraz żadnej odpowiedzi z jej strony, więc póki co nie próbuję.
Co znaczy że mam "być w pobliżu" ? Jako tako nie mamy tutaj wspólnych "tematów", bo mieszkamy kilkanaście km od siebie, w różnych dzielnicach. Więc nie spotkałem jej na mieście do tej pory i nie będę się kręcił koło jej domu no nie ? Wszystko wspólne zostało tam , gdzie studiowaliśmy. Tak jak mówię zero kontaktu - nie odpowiada na smsy, telefony, listy, maile. Totalnie się odcięła ale wie że w każdej chwili może na mnie liczyć ale chyba tylko tyle bo powiem szczerze że wciąż ją kocham, ale po takim numerze i sposobie w jaki to zrobiła już chyba nie mógłbym z nią być.
Nie wierzę w przyjaźń damsko-męską ale chce żebyśmy chociaż zostali "znajomymi"... Zawsze rozumieliśmy się bez słów i doskonale nawzajem uzupełnialiśmy się, mieliśmy zawsze milion tematów i wiem że jest to osoba o której "przyjaźń" warto zabiegać (chociaż teraz juz mniej). Czy to dla niej taki problem ? Bo dla mnie ta sprawa jest wciąż niedokończona.
Zawsze była moim oczkiem w głowie, dla niej byłem w stanie zrobić wszystko, często poświęcałem dla niej wiele, nawet jeżeli uczucie się wypalało, to wciąż była wielka przyjaźń...a i uczucie pewnie można było odbudować... Ona zrezygnowała - dokonała wyboru, niech z nim żyje. Życzę jej żeby był to dobry wybór.

Wayne25, jakże bliski staje mi się Twój światopogląd. Jest racja w tym co piszesz bo sam zaczynam dochodzić do podobnych wniosków. Tylko że we mnie to wszystko jest jeszcze zbyt świeże a wnioski jakże skrajne - jednego dnia żałuje tych lat podczas których mogłem mieć nie takie panny, ale ja tkwiłem wiernie przy niej, innego dnia dochodzę do wniosku że nie moge bez niej żyć.
Niech czas płynie....
napisał/a: Wayne25 2008-08-05 17:29
Od mojego rozstania minęły 3 miesiące i nadal jak widze jej fotki (na pewnym portalu społecznościowym) w wakacji z innym gościem to mniej ktoche zakłuje w sercu, ale daje rade. Na początku nie mogłem sie pogodzić z myślą, że ktos inny może dotykać, całować i... wiadomo co jeszcze robia zdrowi ludzie Ale jak widzisz juz mi troche przeszło, trzeba sie ogarnąć i dalej żyć, bo nic nie to nie można poradzić. W twojej sytuacji "bycie w pobliżu" oznacza żebyś był na jej zawołanie, jednak to chyba sie nie uda skoro mówisz że ona sie nie odzywa. Moja sie do mnie normalnie odzywała, jednak ja juz miałem dośc gadek o niczym wiedząc że ona sie spotyka z innym Ale wóz albo przewóz Jednak moim zdaniem najlepiej by było zerwać całkowicie kontakt i liczyć na to żeby ona sie odezwała (jak chcesz żeby wróciła). Jak będziesz cały czas do niej dzwonił i pisał nie masz szans na jej odzyskanie. Ja na poczatku tez dzwonilem, pisałem, jeździłem z kwiatami i nic. A jak odpuściłem, mija miesiac i sama sie odzywa i prawi komplementy Kobiety sa nieodgadnione Mozliwe, że ona zostawiła sobie taką furtke do powrotu do ciebie jakby sie jej nie udało z kims innym Osobiście w życiu bym sie nie dał tak ponizyć, chociaż było blisko (jak sie kocha robi sie różne niezrozumiałe ruchy). I jeszcze jedno: zrywanie SMSem po 6 letnim związku zbyt dobrze o niej nie świadczy. Tak mozna zrywać 2 tygodniowe znajomości z dyskoteki, ale nie taki bliski związek. Moim zdaniem powinienes przeczekac i nic nie robić. Nie pisac, nie dzwonic, poprostu odpuścić narazie, bo i tak nic w tej chwili nie ugrasz. jak ci zalezy nad jej odzyskaniem mozesz sie orientowac co u niej itp ale nie osobiscie A teraz zacznij sie bawic Mi pomogło (nieduzo ale jednak) jak rzuca cie dziewczyna czujesz sie zerem, wiec poderwanie kilku laseczek może podnieśc samoocene
napisał/a: kasiica 2008-08-05 18:44
Teraz przedstawiłes to w troszke innym świetle. I inaczej to wszystko wygląda!
Aczkolwiek, ja bede sie troche upierała przy swoim! Czyli, ze wsytraszyła sie powiedzmy "staropanieństwa".
Stawiam sie na miejscu Twojej dziewczyny.
Załuzmy ze jestesmy razem te 6 lat. I ja chciałabym, zebys sie juz zdeklarował- co do naszego przyszłego, wspolnego zycia, a ty z tym zwlekasz, a to ze szkoła, praca i powiedzmy ze sobie układamy jakis plan na to kiedy to ma byc. Ale ja bym chciala teraz i mysle ze po takim dosc długim stażu moge tego oczekiwac, tym bardziej, ze sie kochamy przeciez. I powiem szczerze, ze bardziej odpowiadalaby mi twoja inicjatywa, moze niespodzianka, niz zaplanowany od roku termin zareczyn. Bo w zwiazku potrzebne sa czasem pozytywne elementy zaskoczenia te najmilsze i czasem te najmniejsze.
Ale dalej: czekam i czekam, zgodziłam sie na to, by czekac do konca wakcaji, ale do naszego TERMINU posostał jakis rok. I tak sobie mysle, ze kurcze teraz to nie wiem czy chce z toba byc czy nie. Bo kiedys byłes troche inny. Pewnie nie dlugo zastanawiales sie nad tym czy byc ze mna , tylko po prostu wszedłes w to tak jak ja. I nie wiem czy ten termin to ja wymysliłam czy ty i czy ja tego bardziej chciałam czy ty bardziej, a przeciez milosc to jest teraz i tu i czy naprawde potrzeba nam wiecej do szczescia niz tak naprawde tylko siebie. A teraz moze ten czas to takie ostateczne sie sprawdzenie czy to naprawde my mamy spedzic ze soba całe zycie i to tak juz na zawsze. Ale jeszcze jest cały rok, calutki rozwieja sie wszystkie watpliwosci i bedzie oki.
I wiesz gdybys zrobil to wczesniej to ja jestem pewna na 99% ze teraz bylibyscie razem!
Czasem jak sie czegos bardzo, bardzo chce i bardzo dlugo sie na to czeka to potem jak powoli zaczyna sie to spełniac to okazuje sie ze nie bardzo nam o to chodzilo. Bo ja chciałabym, zebys mnie kochal tak o, poprostu. im mam wiecej czasu na myslenie tym coraz wiecej watpliwosci. I ja byłam pewna ze tego chce, ale moze ty jednak nie! Moze robisz to wszystko tylko dla tego, ze ja tak bardzo chcialam? A teraz to sama juz nie wiem!Naprawde nie wiem czy to ty jestes facetem z ktorym spedzic chce cale zycie!
I w miedzy czasie poznaje kogos.
Kogos kto pokazuje mi całkiem inny siwat. Kto patrzy na mnie, okazuje mnostwo zainteresowania (pewnie jak ty na poczatku, ale juz nie teraz), i znowu zaczyna byc tak łatwo. Nie ma szkoły, nie am mowy o pieniadzach, czy dazeniu do ich zdobycia. Tylko sie liczy czas! Zeby spedzic go jak najwiecej i tylko razem, na zwyczajnych rozmowach chociaz, nie mowie o niczym wiecej. Ale zainteresowal sie mna ktos, bardziej niz ty! A to na Twoje zainteresowanie liczyłam najbardziej, to o Twoje spojrzenia zabiegalam, potem czekałam, a na koncu juz tylko miałam nadzieje.I pomyslalam ze to moze jeszcze nie ty. Ze to moze jedyny i oststni dzwonek, zeby zmienic jeszcze wszystko, swoje zycie. Sprobowac, chociazby po to zeby nie miec potem do siebie pretensji, ze nie zrobilam nic. tylko czekałam, czekałam, czekałam. az ty cos zrobisz, zadecydujesz. I tak bedzie!
Ale nie tak sie nie stało!

Męzczyźni, jeśli powaznie wam zalezy na kobietach, to o nie dbajcie jesli oczywiscie są tego warte. O kobiety niestety zabiegac trzeba cały czas. kobieta musi slyszec, ze jest kochana, podziwiana, najlepsza. Tak na poczatku zwiazku jak i na kazdym jego etapie. Zreszta, chyba kazda ze stron tego potrzebuje. Ciaglego zapewniania ze bycie razem ma takie samo znaczenie, albo i większe niz w chwili kiedy sie poznawalismy!

Moze i dziwne jest to ze ona nie chce z toba rozmawiac na ten temat, uwazam ze prawdziwa i szczera rozmowa nalezala Ci sie Co do tego nie mam watpliwosci. I nie wiem dlaczego nie potrafila sie na to zdobyc! Mozemy tylko snuć domysły!

Naprawde Ci współczuje! Njagorzej jest sie chyba zawieść na miłosci! Ale uwazam iz mimo niepowodzen swoich, bliskich czy zasłyszanych trzeba wierzyc w to ze istnieje i ze sie przyrtafi taka prawdziwa! i jedyna w swoim rodzaju! moze to troche pomaga, podniesc sie po porażce, ale trzeba wierzyc i miec nadzieje!
I moze tak mialo byc, moze to nie byla kobieta przeznaczona Tobie! Moze to tylko była taka lekcja, poniewaz prawdziwa milosc dopiero przed Toba! I nie powinno się popelniac tych samych błedów!
napisał/a: Monini 2008-08-05 18:53
ja tak sobie mysle, ze za dlugo zwlekales z zareczynami, naciskala coraz rzadziej, a pozniej zaczela szukac jakiegos faceta, ktory bedzie myslal powaznie
napisał/a: Wayne25 2008-08-05 19:06
Hmmm własnie naciskanie na zaręczyny jest najgorsze moim zdaniem Chłopak widać, że ja kocha więc napewno by na to wpadł prędzej czy później, a naciskanie tylko zniechęca do tego

napisal(a):Męzczyźni, jeśli powaznie wam zalezy na kobietach, to o nie dbajcie jesli oczywiscie są tego warte. O kobiety niestety zabiegac trzeba cały czas. kobieta musi slyszec, ze jest kochana, podziwiana, najlepsza. Tak na poczatku zwiazku jak i na kazdym jego etapie. Zreszta, chyba kazda ze stron tego potrzebuje. Ciaglego zapewniania ze bycie razem ma takie samo znaczenie, albo i większe niz w chwili kiedy sie poznawalismy!


kasiica, chyba oprawie to zdanie i sobie na ścianie powiesze to to jest najprawdziwsza prawda, a my faceci często zapominamy o tym po jakims czasie w stałym, spokojnym związku
napisał/a: Misiaq 2008-08-05 19:41
Zakk, za długo staliście w jednym miejscu, Twoja dziewczyna namawiając Cię na zaręczyny chciała po prostu ruszyć do przodu, związek cały czas powinnien się rozwijać, przechodzić przez kolejne etapy,a Ty przestałeś sie starac, ona to zauważyła i odeszła. Po prostu w jej życiu pojawił się ktoś, kto dał jej szanse na nowy związek, Ty swoją szanse przegapiłeś. Do tego dochodzi jeszcze to wszystko o czym pisali moi przedmówcy: codzienność, zwyczajność życia, może na zachowanie Twojej dziewczyn miała też wpływ to, że od takiego związku jak wasz wszysyc oczekują wcześniej czy później zareczyn i małżeństwa, a Ty to odwlekałeś, jeszcze lęk przed starponanienstwem. Szkoda tylko że Twoja dziewczyna sama nie przedstawiła Ci powodów dla których postanowiła sie z Tobą rozstać, to trochę nieuczciwe z jej strony ograniczyć sie tylko do SMS, może jak emocję całkiem opadną to wtedy z Tobą porozmawia??
napisał/a: Zakk 2008-08-05 21:00
kasiica jak zwykle masz rację
co prawda to nie był rok ale pół roku, bo obroniłem się w styczniu i obiecałem że do końca wakacji się zaręczymy, a ona z pewnością w to wierzyła bo zawsze dotrzymywałem danego jej słowa. To nie istotne jednak.
Niemniej jednak może rzeczywiście w międzyczasie doszła do wniosku że ja to jednak nie ja.
Dlaczego tyle zwlekałem ? szkoła, obrona, pracowałem w międzyczasie, nie byłem też pewien czy to już jestem gotów na taki poważny i nieodwracalny jak dla mnie krok - można rzec że wspólnie doszliśmy do tego że będą to wakacje już po studiach, na spokojnie. Chciałem jej udowodnić że będę gotowy na ten krok samodzielnie, a nie np przy pomocy rodziców, jak wiele osób z mojego otoczenia. Wszyscy wokół żerowali na rodzicach, a ja juz od początku studiów pracowałem żeby mieć swoje, a nie od rodziców. Wiedziała że taki jestem i to sie nie zmieni. A że nieskromnie "mam głowę na karku" to dobrze sobie radziłem, a co za tym idzie ona też miała dobrze. Więc były imprezy, wyjazdy, restauracje, kina, kwiaty, praktycznie do ostatniego dnia.... Zabiegałem o nią w jakiś sposób, ale chyba nie taki jak ona chciała.... Bo w ostatnim czasie zamiast siebie dawałem jej rzeczy materialne....pewnie przez to kupiła sobie kota, żeby miłość przelewać na niego... Fakt że praca i hobby stały się ważniejsze od niej...trochę się zagapiłem no i przegapiłem...Tylko zastanawiam się dlaczego ? Może dlatego że czasem miałem wrażenie że kocham ją jak siostrę i najlepszego przyjaciela, a nie jak kobietę ?
Zbyt wiele aspektów i wątków żeby to wszystko przeanalizować..
Bardzo mi jej brakuje, wiele bym dał żeby cofnąć czas i wówczas pewne sprawy pokierowałbym inaczej, tylko że teraz jest już za późno na wszystko.
To była bystra dziewczyna więc na pewno nie myśli że jest jeszcze dla niej otwarta furtka u mnie... Kocham ją ale z dnia na dzień wiem coraz bardziej że juz nie mógłbym z nią być.

Ma kogoś innego ? Znów motylki w brzuchu i te sprawy,piękne słowa i zauroczenia... ale za chwilę motylki odlecą i wtedy zostają te aspekty, których nie widać na początku...
napisał/a: kasiica 2008-08-05 21:31
Na pewno znajdzie się kobieta, która doceni to wszystko co masz w sobie i jaki jesteś!
Może to nie było to! Może ona sama nie wiedziała czego chce - kobiety chyba tak maja i to dośc często.
Wielu rzeczy i zdarzeń które nas dotykaja nie rozumiemy. Uważamy ze spotkało nas cos złego i jestesmy żli na wszystko i wszystkich. A moze tak własnie miało być, choć pewnie czesto uwazamy ze to nie sprawiedliwe i nie zasłużyliśmy na to!
Mam nadzieje, ze za jakis czas całego siebie bedziesz mogl oddac dziewczynie, ktora pokocha Cie z ta "głową na karku" , ale nie zaominaj ze w tym wszyskim liczy sie przede wszystkim MILOŚĆ! i tylko ona! A reszta to tylko mile dodatki - i takimi powinny zostac! Niczym więcej!
Powodzenia!
napisał/a: Monini 2008-08-05 22:15
Tez znam pare przypadkow, gdzie byl udany zwiazek ale facet nie chcial nic dalej pomyslec i sie rozlecialo...
napisał/a: Kolorowy 2008-08-05 23:41
Zakk normalnie jakbym czytał swoja historię i tu cie pocieszę bo zaręczyny nic by nie zmieniły.
Miałem identyczną sytuację w tym że nie chciałem tkwić w jednym miejscu i się zaręczyłem. 3 miesiące później zerwanie w kilka godzin, agresja w stosunku do mnie, traktowanie jakbym był przelotnym chłopakiem z kolonii. Oczywiście wyszło na jaw ze jest inna osoba.
Próbowałem zawalczyć chociaż o malutką szanse ale zero szans dostałem, cały czas tylko daj mi żyć, zostaw mnie itp.
Trwa to już pół roku jak nie jesteśmy razem a do mnie cały czas nie dociera że nie jesteśmy razem
napisał/a: Zakk 2008-08-06 00:50
Monini a Ty wciąż swoje... ja tylko chciałem żeby to wszystko miało ręce i nogi - taki już jestem - a to wszystko dla niej !

Jak to śpiewał Kazik Staszewski ; "nie ma sensu kupować kredensu"...
Dla mnie nie ma sensu dalsze rozkminianie tej sprawy, bo to tylko rozdrapuje we mnie ranę która miała się zabliźniać... Nie pojmuję o co poszło, nie wiem dlaczego tak się stało. Nie odgadnę dopóki mi nie powie.
Mogła mieć ze mną przyszłość, była dla mnie wszystkim i wiedziała że zrobię dla niej wszystko, a o miłość mogła spróbować powalczyć..;Poświęciłem dla niej wiele, a raz nawet wszytko i wiedziała że zawsze jestem na to gotów... kochałem ją... na swój sposób, ale kochałem ;szczerze i bezwarunkowo, bez względu na numery które czasem wykręcała...Nie ma związków idealnych, a my poznaliśmy się wcześnie i mieliśmy już mały staż. Wiedziała że zawsze może na mnie liczyć, że zawsze trzymałem jej stronę, chociaż często się myliła. Jestem typem faceta który chodzi zawsze swoimi drogami, zawsze pod prąd i pod wiatr i to jej się we mnie podobało. Byłem dla niej "pewną partią" i wiedziała o tym. Wybrała coś innego - krzyżyk jej na drogę.

Kolorowy mnie dopiero miesiąc mija a ja nie mogę się odnaleźć...liczę że za pół roku będzie już po wszystkim, bo jeżeli będzie dalej tak boleć jak teraz to nie wiem