Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Zwaliłam wszystko na własne życzenie, jak teraz to naprawić?

napisał/a: pryncypium 2009-10-26 23:48
Poznaliśmy się 3 miesiące temu. Na początku było wszystko w porządku, spotkaliśmy się kilka razy, nic między nami nie było, ja nawet nie chciałam mu dawać żadnych nadziei. Pod koniec sierpnia wyleciał na miesiąc za granicę, tego dnia, kiedy wyjeżdżał, poczułam, że będę za nim tęsknić. I on też. Wyleciał. Dzwonił codziennie po kilka razy, pisał, odzywał się praktycznie non-stop. Przez ten miesiąc nie mogliśmy się doczekać kiedy się zobaczymy. Wrócił. Spędziliśmy weekend razem, pierwsze pocałunki, pierwszy seks... Za wcześnie, prawda? Ale cóż, stało się.
Zaczęłam czuć, że bardzo mi na nim zależy. Już nie odzywał się tak, jak podczas swojej podróży, tłumaczył się obowiązkami (nowe studia i wiele innych nowych rzeczy), mnie zaczęło to coraz bardziej denerwować. Coraz więcej do niego czułam, coraz więcej oczekiwałam uwagi od niego, a on nic. Doszło do tego, że zaczęłam mu robić ciągle wyrzuty, awantury i strzelać fochy. Po wszystkim przepraszałam i obiecywałam poprawę, ale potem znowu robiłam to samo...
Dawno nie czułam czegoś takiego, czuję, że się bardzo zakochałam, jestem o niego strasznie zazdrosna, zaborcza. Ciągle wyobrażam go sobie z innymi kobietami, szczególnie jak się nie odzywa. Jestem zraniona po moich poprzednich związkach, w dwóch to faceci mnie zostawili, a dałam im pełno wolności i zaufania. Teraz tak nie mogę, boję się o wszystko, o to, że mnie zdradzi, zostawi, chociaż zawsze powtarzał mi, że jestem najważniejsza i nigdy mnie nie zostawi... Nie raz mówił, że nadal nie może uwierzyć, że mnie znalazł... Ostatnio powiedział, że czuje, że zabieram mu wolność, że on tak nie chce, że w końcu mamy obydwoje swoje życia. Przez to, że ciągle miałam jakieś wyrzuty, ograniczył ze mną kontakt, bo nie chciał się ze mną kłócić. Bał się, że każda rozmowa skończy się kolejną awanturą, w której tak naprawdę uczestniczę tylko ja. Za każdym razem po tym, kiedy sprawiałam, że się kłóciliśmy, czułam się perfidnie, wręcz nienawidziłam siebie. Naprawdę chciałam się zmienić, przestać zachowywać się jak rozpaskudzona panienka, nie ograniczać go w żaden sposób. Starałam się. Do czasu, kiedy mnie zdenerwował... Obraziłam go w obecności jego wszystkich znajomych. Powiedziałam, że jest samolubny i nie dba o mnie. Bardzo się zdenerwował, nie odzywał się do mnie przez bite 2 godziny, zajął się swoimi kumplami i całkiem mnie olał. Poprosiłam go, żebyśmy porozmawiali, wyszliśmy na korytarz, powiedział, że jest mu źle, że jak mogłam tak zrobić, że nie chce ze mną rozmawiać, bo jest naprawdę bardzo na mnie zły... Przeprosiłam go, popłakałam się, czułam się naprawdę okropnie. W końcu mnie przytulił i powiedział: "teraz jestem zły, ale to nie znaczy, że cię zostawię za coś takiego, pozwól mi się uspokoić". Kilka godzin później już wszystko było w porządku, wręcz przy pewnej rozmowie ogłosił wszem i wobec, że mnie kocha, złapał mnie za rękę i pocałował. Niestety, następnego dnia znowu się pokłóciliśmy, a raczej on się zdenerwował z mojego powodu... Próbował grać, że wszystko jest ok, rozmawiałam z nim i jego współlokatorem zwyczajnie. Pożegnał mnie bardzo chłodno, był zły.
To było w piątek. Nie odzywał się. Wczoraj wieczorem nie wytrzymałam, napisałam do niego. Zaczęliśmy rozmawiać. Powiedział, że ogólnie jest przygnębiony, nie wie co się z nim dzieje. Przeszliśmy na temat "nas". Jak zwykle obiecałam poprawę, on na to, że nie wierzy. Powiedział, że przez takie sytuacje, jakie miały miejsce w ostatnim czasie, zmienia się jego stosunek do mnie. I to nie znaczy, że mnie mniej kocha, ale boi się, że nic się nie zmieni. Spytałam się czy da mi szansę na poprawę, powiedział, że oczywiście, ale musi spędzić trochę czasu SAM. Spytałam się czy to znaczy, że po tym czasie może mi powiedzieć, że ze mną kończy, powiedział, że na pewno nie. Że chce być sam przez pewien czas, wyciszyć się.

Co zrobić, żeby zdobyć go na nowo, żeby na nowo zyskać jego zaufanie, żeby postarać się ujarzmić swoje emocje?
Jestem kompletnie zdruzgotana, bardzo za nim tęsknię, chciałabym go zobaczyć, porozmawiać na żywo, ale skoro zechciał tej przerwy...
Boję się tylko, że ta przerwa nam zaszkodzi, że po niej już nie będzie do czego wracać.

Na razie szanuję jego decyzję, nie rozmawiam z nim, nie szukam kontaktu. Staram się przyzwyczaić do myśli, że to po prostu koniec, ale chciałabym o niego walczyć. Nie chcę go stracić...

Błagam, jeśli ktoś jest w stanie mi poradzić, może ktoś był w podobnej sytuacji i zna jakieś wyjście, wie jak kobieta powinna starać się zdobyć mężczyznę na nowo, niech podzieli się swoimi informacjami.

Dziękuję z góry za wszystkie odpowiedzi.
napisał/a: ~gość 2009-10-27 07:41
Kurde jak pisałaś co Twój facet mówił i jak się czuje, to jakbym o moim czytała... Też nie panowałam nad emocjami, też byłam zazdrosna nie mając w gruncie rzeczy powodów i też obiecywałam zmianę- bez pokrycia w rzeczywistości. Dopiero jak nieomal zerwał ze mną, to dało mi jakiegoś kopa, generalnie czułam, że mogę nie być zazdrosna, ale bałam się, że jak mu nagle odpuszczę to on sobie zacznie pozwalać, więc ustaliliśmy, że nie będę się wkurzać o byle rozmowę, ale np powiem mu "pewnie byłabym zła normalnie, widzisz staram się", póki co jak mam to powiedzieć to dociera do mnie, że to błahy powód i nie mówię. Więc i staram się nie być zazdrosna i nie mówię o tym :) może potrzebujesz wstrząsu tak jak ja?
napisał/a: ~gość 2009-10-27 10:07
u mnie rowniez bylo podobnie... z mojej strony awantury, zazdrosc, wyrzuty o byle co... pozniej przepraszanie i tak w kółko... aż M nie wytrzymal i nie odzywal sie do mnie przez 2-3 dni... nie przyjezdzal... ja pozniej do niego zadzwonilam i prosilam o rozmowe... i znow obiecalam ze sie zmienie.. i mi sie udalo:) nie robie mu wyrzutow z byle powodu.. oczywiscie mam takie chwile zeby mu cos powiedziec ale sie wstrzymuje... wiec moze u Ciebie jest podobnie??
napisał/a: mania4 2009-10-27 10:17
Ale wiecie co dziewczyny? Bo u mnie jest tak samo... ale jeśli faceci braliby do serca co się do nich mówi, to byłoby ok... U mnie to wygląda tak, że ja coś mówie, np. brakuje mi zbliżeń, bo bardzo rzadko się zbliżamy, a on nic a nic.... żadnej reakcji, każe mi tylko dać czas, ale mi się nie chce juz czekać, więc wkońcu się wkurze i gadam ciągle, doprowadze go wkońcu do szału, a potem jest na mnie. Też nie umiem opanować emocji...ale on też pobudza mnie coraz bardziej, bo jest obojętny na moje łzy i nerwy... też nie wiem jak mam postępować...
napisał/a: maleństw_o 2009-10-27 11:17
pryncypium Z tego, co opisałaś, nie sądzę, żeby Twój mężczyzna Cię zostawił ot tak. Potrzebuje czasu, nie dziw mu się, zafundowałaś mu niezłą mieszankę wybuchową w postaci niekontrolowanych emocji i wyrzutów ;)
Daj mu ten czas, nie naciskaj pod żadnym pozorem, nie miej pretensji... Po prostu spokorniej trochę ;)

Wydaje mi się, że ta przerwa została przez Niego zaproponowana głównie ze względu na Ciebie. On zapewnił, że Cię nie zostawi, a potrzebuje jedynie oddechu. Natomiast Ty teraz powinnaś wykorzystać ten czas. Nie wypytuj go o nic, nie staraj się tłumaczyć, opanuj ten cały chaos. Wycisz się i spokojnie przemyśl, co i dlaczego robisz nie tak. Czym sprawiasz mu przykrość, jakie są tego powody (jeśli zazdrość, to czy masz podstawy) i wreszcie jak to wszystko zorganizować, jak zmienić siebie i swoje podejście, by nie tracić tego cennego uczucia, które Was połączyło :)

Myślę, że jeśli dojdziesz, co tak naprawdę tkwi w Tobie, to śmiało możesz o tych wszystkich obawach powiedzieć Jemu. Boisz się kolejnego zranienia, odrzucenia, po doświadczeniach poprzednich związków - powiedz to. I oboje starajcie się zbudować tak silną więź, by żadne z Was nie miało już wątpliwości, że jesteście dla siebie stworzeni.

Tylko wiesz... myślę, że w tym wszystkim - bez względu na to, co powiesz- najważniejsza jest jednak skrucha, takie szczere przyznanie się do błędów, pogubienia się... Prośba o to, by i On pomógł Ci (swoim opanowaniem i rozwagą) lepiej panować nad emocjami. Z Twojego postu wynika, że On ma w sobie stoicki spokój, jest opanowany, rozważny. To Wam obojgu może pomóc - tylko pamiętaj, że Jego cierpliwość też ma granice. I tu najważniejsze - niech na słowach się to nie kończy. Zastanów się, czy jesteś w stanie dla Niego zmienić część siebie, czy jesteś w stanie bardziej mu zaufać, by nie siać paniki i nie urządzać scen zazdrości, by doceniać każdy najdrobniejszy gest troski, wsparcia i dawać więcej z siebie, tak byś to Ty również mogła zapewnić Go o swoim uczuciu i na nowo wzbudziła poczucie zaufania. A kiedy już to wszystko poukładasz w sobie - zacznij po prostu na nowo i udowodnij Mu, że tym razem zamiana będzie na stałe :)


Powodzenia ;)

Ps. Jak widzisz po postach dziewczyn - takiego opanowania można się nauczyć ;)
napisał/a: ~gość 2009-10-27 18:23
pryncypium
Pierwszy raz piszę na forum i nie wiem czemu, ale akurat twój problem stał mi się bliski, dlatego postanowiłam ci napisać co myślę i jak to wygląda moim zdaniem.
Uważam, że mimo wszystko masz bardzo cierpliwego chłopaka i ta przerwa wam tylko może pomóc. Przede wszystkim powinna pomóc tobie, w zrozumieniu co robisz źle.
Jeszcze rok temu zachowywałam się tak samo jak ty, wiele musiałam pracować nad tym bym potrafiła zaufać. Dopiero gdy mój facet chciał się rozstać (bolało strasznie) zrozumiałam że błąd jest we mnie. Nie robił praktycznie nic o co mogłam być zazdrosna, po prostu żył i czasami wychodził na piwo beze mnie...Kiedyś nie wytrzymał tej zazdrości i chciał się rozstać.Wtedy ja się zmieniłam, zaufałam i jestem z nim szczęśliwa do dzisiaj :)
Mam nadzieje że ta rozłąka wam pomoże i nie rezygnuj tylko z chęci poprawy swojego zachowania. Bo jeśli teraz wróci ( a wierze że tak się stanie) to będzie oznaczało że musisz zrobić wszystko by pokazać że ufasz.
A jeśli on gdzieś wyjdzie, a ciebie zżera ciekawość co robi i z kim, to po prostu zapytaj i powiedz że się martwisz o niego...i tylko chciałaś by był grzeczny i żeby wiedział że mu ufasz:)
POZDRAWIAM
PS. Napisz jak twoja sprawa się dalej toczy :)
napisał/a: ~gość 2009-10-27 18:57
Kaniaa napisal(a):Dopiero gdy mój facet chciał się rozstać (bolało strasznie) zrozumiałam że błąd jest we mnie. Nie robił praktycznie nic o co mogłam być zazdrosna, po prostu żył i czasami wychodził na piwo beze mnie...Kiedyś nie wytrzymał tej zazdrości i chciał się rozstać.Wtedy ja się zmieniłam, zaufałam i jestem z nim szczęśliwa do dzisiaj :)
patrząc na to, że miałam praktycznie identycznie, pocieszające są Twoje słowa na końcu :)
napisał/a: ~gość 2009-10-27 19:42
Vanilla....Zachowywałam się tak przez rok,a teraz jesteśmy przeszło dwa lata, więc troszkę to trwało. Ale uważam, że warto się starać, bo oni potrafią to docenić:)
Troszkę latek już mam, więc nie jest tak, że tylko małolaty (przepraszam jeśli kogoś obraziłam, ale ja kiedyś w wieku 20 lat nie myślałam o poważnym związku, ponieważ każdy kończył się zdradą ze strony faceta) się tak zachowują:)
Moja połówka wiele moich zazdrości musiała znieść, ale jakoś to wytrzymał i myślę że wytrzyma do końca:)
POZDRAWIAM i życzę wam dziewczyny takiej wytrwałości:)
napisał/a: pryncypium 2009-10-27 22:38
Dziewczyny, niestety...
Znalazłam go wczoraj na portalu randkowym, napisał sobie, że jest singlem i że szuka randki. Nie mogłam się opanować i z konta, gdzie wstawiłam zdjęcie mojej (wątpliwej urody) koleżanki, napisałam do niego. Odpisał dziś rano i rozmawialiśmy jakąś godzinę. Ogólnie twierdził, że jest singlem, walnął tekst, że "wyglądam" jak anioł i od razu zgodził się na spotkanie i spytał się czy pójdę z nim do klubu... uwaga, uwaga - od czwartku do soboty, czyli na 3 imprezy z rzędu. O zgrozo! Spytałam się też kiedy ostatnio miał dziewczynę, powiedział, że jakieś 2 lata temu, pytałam się czy się z kimś spotykał przez ten czas, powiedział, że jakieś 3 miesiące temu zaczął się z kimś spotykać, ale że nie wyszło. Na moje pytanie: "to jak się skończył wasz związek?", odpowiedział, że... żadnego związku nie było.

Mam milion myśli, ale chyba nie chcę go demaskować. To zbyt dziecinne.
Z drugiej strony może sobie zbyt poważnie potraktował tą przerwę... Ale twierdzić w upartego, że jest się singlem?
Może i ja to wszystko spieprzyłam, ale nie powinien czegoś takiego robić.

Zastanawiam się czy po prostu nie skasować jego numerów, maila, gg, kont na portalach i dać sobie święty spokój.

A z drugiej strony mogę poczekać na to, co będzie miał mi do powiedzenia po tej przerwie. Nie kontaktujemy się w ogóle ze sobą, nie widzimy się. A może on po prostu się już więcej nie odezwie?

Cóż, odchodzę od zmysłów, czuję się jakby ktoś mnie przygniótł walcem, ale ok. To już jakiś 6 czy 7 raz kiedy zawiodłam się na facetach. Życzcie mi szczęścia :)
napisał/a: ~gość 2009-10-28 08:04
A skąd pewność że to nie jakiś jego kolega wstawił sobie na portalu zdjęcie znajomego wątpliwej/niewątpliwej urody :)?
napisał/a: pryncypium 2009-10-28 08:55
Nie, nie, zdecydowanie znam jego styl pisania, więc wiem, że to był on. Na 100%. Teraz by mógł nagadać bzdur, że to nie on, a na pewno bym nie uwierzyła.
Próbuję przyzwyczaić się do myśli, że już go nie ma i nie będzie. Nie jest łatwo, ale nie dam się zrobić w wała. Sama nie będę tego kończyć, jestem ciekawa co zrobi, kiedy odezwie się po "przerwie"... Może jeśli nie znajdzie żadnego zastępstwa, to przyjdzie z podwiniętym ogonem, ale wtedy nie będzie zmiłowania. Faceci są żałośni...
napisał/a: kasiasze 2009-10-28 09:55
pryncypium, chesz o niego walczyc ale jak przyjdzie do Ciebie to "nie ma zmiłowania"? A Ty nie jesteś żałosna, kiedy narozrabiałaś tak, że (i sam przyznajesz), że facet musi pobyć SAM.
Sam to znaczy ma prawo flitrowac, bawić się. Zaczął sie z kimś spotykać? Nie. Ty też nie próbujesz, ale jakby Ci sie trafił na przykład jakiś miły a uparty kolega i zaprosił Cię na przykład na wycieczkę to co - nei skorzystałabyś? Oderwałabyś się tak i on się odrywa na portalu randkowym.
Panowie zawsze na pytanie "byłeś ostatnio z kimś" mówią "och nie" albo "próbowałem, ale nie wyszło" - a co mają się od razu obcej zwierzać?
Taka ich natura. Natomiast Ty miałaś ujarzmić swoje emocje i....?
Naprawdę uważasz, że ktoś Cie "robi w wała"?