Warszawianki drogie...

napisał/a: ~Mme Kitzmoor 2005-05-19 16:03
Jak wasza cera reaguje na warszawską wodę? Tzn. tą ciągniętą z Wisły, bo
ponoć do niektórych części Warszawy wodę doprowadza się z Zalewu
Zegrzyńskiego. Do mnie niestety ciągną z grubej kaśki i jest jak jest, a
jest tragicznie :(

Mieszkam tu od kilku ładnych miesięcy i przyjrzałam się dzisiaj uważnie
mojej twarzy. Zmiany: cera nabrała jakiegoś dziwnego woskowego kolorytu,
łatwo się przesusza i podrażnia (u mnie, która mogłam godzinami
moczyć się bez szwanku w słonej, morskiej wodzie), wszędzie jakieś
przebarwienia, które nawet nie wiem kiedy się pojawiły, zaskórniki i inne
świństewka. Ogólnie krajobraz księżycowy

Co w ogóle dodaje się do kranówki w Warszawie (poza wodą ;p)? Jak
oczyszczacie twarz? Samym mleczkiem?

Pozdrawiam
Iff

--
Are you cool enough to wear slippers in public?
http://glinki.com/?l=fwm04r
napisał/a: ~cherokee" 2005-05-19 16:26

Użytkownik "Mme Kitzmoor" napisał w wiadomości
> Mieszkam tu od kilku ładnych miesięcy i przyjrzałam się dzisiaj uważnie
> mojej twarzy. Zmiany: cera nabrała jakiegoś dziwnego woskowego kolorytu,
> łatwo się przesusza i podrażnia

Juz pisałam o tym kilka wątków nizej - mam ten sam problem. W porównaniu z
wrocławską wodą (wcześniej myslałam,ze tragiczną) warszawska wygrywa. ratuję
się żelem pod prysznic z mleczkiem i żelem do mycia twarzy, a także tłustym
kremem, a wżyciu nie pomyslałabym,ze będę uzywać tłustego.
Istnieją tutaj ujęcia wody oligocenskiej, ale nie zawsze udaje mi się
zagonic męza do przytargania dwóch 5-litrowych butli.

pozdr

cherokee

napisał/a: ~Katarzyna Kulpa" 2005-05-19 16:34
Mme Kitzmoor napisał(a):
> Jak wasza cera reaguje na warszawską wodę? Tzn. tą ciągniętą z Wisły, bo
> ponoć do niektórych części Warszawy wodę doprowadza się z Zalewu
> Zegrzyńskiego. Do mnie niestety ciągną z grubej kaśki i jest jak jest, a
> jest tragicznie :(

tak sobie. jak mialam wrazliwsza cere, to w ogole nie mylam twarzy
woda. teraz jakos sobie radze, ale na wyjazdach w gory zawsze mi
sie poprawia cera.
to nie musi byc tylko kwestia wody - w powietrzu tez jest mnostwo
syfu. taki minus mieszkania w wielkim i brudnym miescie.

-- kasica
napisał/a: ~Ada" 2005-05-19 21:14

Użytkownik "Katarzyna Kulpa" napisał w wiadomości
> to nie musi byc tylko kwestia wody - w powietrzu tez jest mnostwo
> syfu. taki minus mieszkania w wielkim i brudnym miescie.


A to ciekawe. Odkad zyje, mieszkam w Warszawie. Jak tylko pojade do rodziny
na wies to wracam ogolnie mowiac zasyfiona i niezadowolona ze swojej cery.
Moze to kwestia przyzwyczajenia.

Pozdrawiam
Ada

napisał/a: ~Maga" 2005-05-19 22:07
Użytkownik "Mme Kitzmoor" napisał w wiadomości
> Jak wasza cera reaguje na warszawską wodę? Tzn. tą ciągniętą z Wisły, bo
> ponoć do niektórych części Warszawy wodę doprowadza się z Zalewu
> Zegrzyńskiego. Do mnie niestety ciągną z grubej kaśki i jest jak jest, a
> jest tragicznie :(
>
W sumie to nie wiem skąd u mnie ciągną, ale chyba raczej z Wisły. Odkąd
zaczęłam studia w Wawie cera mi się zaczęła pogarszać. 4 lata mieszkałam w
akademiku na Żwirkach i tam był koszmar, tyle, że oligocenka bliziutko.
Teraz mam wrażenie, że nie jest tak strasznie, ale i tak zdecydowanie woda
jest fatalna. Twarz myję wodą przegotowaną, wiem, że w niej i tak wiele
zostaje syfu, ale zawsze to lepsze niż kranówka, a za daleko teraz mam po
oligocenkę, żeby mi się chciało baniaki targać. Jak jadę do domu, zwłaszcza
na trochę dłużej, moja cera wraca od razu do równowagi. Najgorzej, że nie da
się tej kranówy uniknąć w wypadku całego ciała, bo ze skórą nie mogę
kompletnie dojść do ładu.
Pozdrówka.
Maga

napisał/a: ~Mme Kitzmoor 2005-05-19 22:33
Na 19.05.2005, Maga przeskrobal:

>> Jak wasza cera reaguje na warszawską wodę? Tzn. tą ciągniętą z Wisły, bo
>> ponoć do niektórych części Warszawy wodę doprowadza się z Zalewu
>> Zegrzyńskiego. Do mnie niestety ciągną z grubej kaśki i jest jak jest, a
>> jest tragicznie :(
> W sumie to nie wiem skąd u mnie ciągną, ale chyba raczej z Wisły. Odkąd
> zaczęłam studia w Wawie cera mi się zaczęła pogarszać. 4 lata mieszkałam w
> akademiku na Żwirkach i tam był koszmar, tyle, że oligocenka bliziutko.
> Teraz mam wrażenie, że nie jest tak strasznie, ale i tak zdecydowanie woda
> jest fatalna. Twarz myję wodą przegotowaną, wiem, że w niej i tak wiele
> zostaje syfu, ale zawsze to lepsze niż kranówka, a za daleko teraz mam po
> oligocenkę, żeby mi się chciało baniaki targać.

Opcja przynoszenia sobie oligocenki do mycia twarzy przeszła mi przez
myśl, ale dokładnie o to samo się rozbiła. Samochodu niestety nie posiadam
:(

> Jak jadę do domu, zwłaszcza
> na trochę dłużej, moja cera wraca od razu do równowagi. Najgorzej, że nie da
> się tej kranówy uniknąć w wypadku całego ciała, bo ze skórą nie mogę
> kompletnie dojść do ładu.

Próbowałaś może oliwki dla dzieci?

Pozdrawiam
Iff

--
Are you cool enough to wear slippers in public?
http://glinki.com/?l=fwm04r
napisał/a: ~Mme Kitzmoor 2005-05-19 22:38
Na 19.05.2005, cherokee przeskrobal:

>> Mieszkam tu od kilku ładnych miesięcy i przyjrzałam się dzisiaj uważnie
>> mojej twarzy. Zmiany: cera nabrała jakiegoś dziwnego woskowego kolorytu,
>> łatwo się przesusza i podrażnia
> Juz pisałam o tym kilka wątków nizej - mam ten sam problem.

Sorry, przegapiłam.

> W porównaniu z
> wrocławską wodą (wcześniej myslałam,ze tragiczną) warszawska wygrywa. ratuję
> się żelem pod prysznic z mleczkiem i żelem do mycia twarzy, a także tłustym
> kremem, a wżyciu nie pomyslałabym,ze będę uzywać tłustego.

A jakiego żelu do twarzy używasz? U mnie używanie tłustego kremu nie
wchodzi w grę, bo jest tylko gorzej. Nakupowałam sobie za to maseczek
nawilżających i odżywiających. Zobaczymy, czy któraś z nich da jakiś
rezultat.

Pozdrawiam
Iff

--
Are you cool enough to wear slippers in public?
http://glinki.com/?l=fwm04r
napisał/a: ~sq4ty" 2005-05-19 22:38
Ja całe życie mieszkam w Olsztynie, gdzie woda jest najlepsza na świecie, to
znaczy można ją spokojnie pić z kranu. Też mamy różne ujęcia, bo np. herbata
u moich rodziców smakuje zupełnie inaczej niż u mnie w domu. Ujęcia sa
głębinowe, od 50m do 350m. Jednakże ta woda ma jedną, podstawową zasadę:
jest tak twarda, że wysusza moją twarz na wiór. A jak wlewało się
przegotowaną wodę do kubka, to po kilku dniach był na dnie okropny kamień.
Czasem jeżdżę do przyjaciół do Gdańska, i o ile woda tam jest chlorowana i
śmierdzi, to mam wrażenie, że jest bardziej miękka. Myślę, że w wodzie jest
albo za dużo śmieci, albo za dużo wapnia, a i jedno i drugie szkodzi nam na
cerę.

Maja

napisał/a: ~Mme Kitzmoor 2005-05-19 22:44
Na 19.05.2005, sq4ty przeskrobal:
> Ja całe życie mieszkam w Olsztynie, gdzie woda jest najlepsza na świecie, to
> znaczy można ją spokojnie pić z kranu. Też mamy różne ujęcia, bo np. herbata
> u moich rodziców smakuje zupełnie inaczej niż u mnie w domu. Ujęcia sa
> głębinowe, od 50m do 350m. Jednakże ta woda ma jedną, podstawową zasadę:
> jest tak twarda, że wysusza moją twarz na wiór. A jak wlewało się
> przegotowaną wodę do kubka, to po kilku dniach był na dnie okropny kamień.
> Czasem jeżdżę do przyjaciół do Gdańska, i o ile woda tam jest chlorowana i
> śmierdzi, to mam wrażenie, że jest bardziej miękka. Myślę, że w wodzie jest
> albo za dużo śmieci, albo za dużo wapnia, a i jedno i drugie szkodzi nam na
> cerę.

No właśnie ciekawi mnie jakie śmiecie do wody warszawskiej dodają.
Przedtem mieszkałam jakiś czas w Gdańsku i cerę miałam niemal wzorową. Ech
:( Pewnie częściowo to zasługa powietrza. Jednocześnie piłam tam
nieprzegotowaną wodę, na co w Warszawie nie starczyłoby mi chyba odwagi ;p

Pozdrawiam
Iff

--
Are you cool enough to wear slippers in public?
http://glinki.com/?l=fwm04r
napisał/a: ~Maga" 2005-05-19 23:21
Użytkownik "Mme Kitzmoor" napisał w wiadomości
>
> Opcja przynoszenia sobie oligocenki do mycia twarzy przeszła mi przez
> myśl, ale dokładnie o to samo się rozbiła. Samochodu niestety nie posiadam
> :(
>
Ehh i z takich prozaicznych przyczyn mamy różne dziwolągi na twarzach, no
naprawdę by to diabli wzięli :)) Choć ja jestem ostatnio zadowolona w sumie
ze swojej twarzy, szczególnie, kiedy wezmę pod uwagę ilość stresów.
>
> Próbowałaś może oliwki dla dzieci?
>
Tak, ale w kwestii nawilżenia i natłuszczenia jedynie pomagała mi z
Johnsona, a ta z kolei kiedy jej częściej używam zaczyna mnie uczulać, nic
dziwnego, chemii i różnych dziwnych rzeczy ma w sobie tyle, że dziecka bym
tym w życiu nie posmarowała.
Jak się regularnie smaruję czymkolwiek dobrze nawilżającym, to jest w miarę,
choć oczywiście nie tak jak np. w domu. Gorzej, jak czasem sobie odpuszczę,
kiedy już na twarz padam i zwyczajnie mi się nie chce. Mimo to jakoś nie
doszłam do tego, że częste mycie skraca życie, a znam osoby, które właśnie
korzystając z tej metody próbują sobie życie przedłużyć :))
Pozdrówka.
Maga - co się właśnie idzie wytaplać w wiślanej okropnej wodzie

napisał/a: ~Mme Kitzmoor 2005-05-19 23:33
Na 19.05.2005, Maga przeskrobal:

>> Opcja przynoszenia sobie oligocenki do mycia twarzy przeszła mi przez
>> myśl, ale dokładnie o to samo się rozbiła. Samochodu niestety nie posiadam
>> :(
> Ehh i z takich prozaicznych przyczyn mamy różne dziwolągi na twarzach, no
> naprawdę by to diabli wzięli :)) Choć ja jestem ostatnio zadowolona w sumie
> ze swojej twarzy, szczególnie, kiedy wezmę pod uwagę ilość stresów.

A ja nie :( Bo już wiem, że jak jej się zapewni odpowiednie warunki, to
moja cera potrafi być naprawdę przyjemna. Może jakiś żel neutralizujący
wodę? Kiedyś było tego masę na rynku. A akurat jak by mi się przydało, to
wszystko gdzieś wcięło

>> Próbowałaś może oliwki dla dzieci?
> Tak, ale w kwestii nawilżenia i natłuszczenia jedynie pomagała mi z
> Johnsona, a ta z kolei kiedy jej częściej używam zaczyna mnie uczulać, nic
> dziwnego, chemii i różnych dziwnych rzeczy ma w sobie tyle, że dziecka bym
> tym w życiu nie posmarowała.

Mnie z kolei pryszcze po niej wyskakują w różnych dziwnych miejscach. Np.
na kolanie :> Nie żebym komukolwiek życzyła, by mu gdziekolwiek cokolwiek
wyskoczyło, ale od czasu do czasu stosowanie polecam, bo faktycznie dobrze
nawilża :)

> Jak się regularnie smaruję czymkolwiek dobrze nawilżającym, to jest w miarę,
> choć oczywiście nie tak jak np. w domu. Gorzej, jak czasem sobie odpuszczę,
> kiedy już na twarz padam i zwyczajnie mi się nie chce. Mimo to jakoś nie
> doszłam do tego, że częste mycie skraca życie, a znam osoby, które właśnie
> korzystając z tej metody próbują sobie życie przedłużyć :))

Częste kąpanie w Wiśle, jak nie skraca, to na pewno szkodzi...

Pozdrawiam
Iff

--
Are you cool enough to wear slippers in public?
http://glinki.com/?l=fwm04r
napisał/a: ~Katarzyna Kulpa 2005-05-20 00:18
Ada wrote:

> A to ciekawe. Odkad zyje, mieszkam w Warszawie.

ja tez.
i odkad zyje, zawsze mam jakiestam problemy ze skora.

-- kasica