Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Jak to powiedzieć? - konkurs rozstrzygnięty

napisał/a: przecenka6 2008-04-15 22:38
Odkąd pamiętam, zawsze chciałam podarować mojemu Mężowi dziecięce buciki w momencie, gdy przekażę Mu najcudowniejszą wiadomość na świecie.
I tak też się stało :)
Już kilka dni fatalnie się czuję...Nawet ukochana kawa przestała mi smakowac....ooo...a chrzan mogłabym jeść łyżkami!
Chyba coś sie święci :)
Zrobię test ciążowy, a co mi tam! Dobrze, że mam zapasowy w szufladce, bo jest tak zimno, że nosa z domu nie wystawię... O kurcze, dwie kreski!!!!!!!!!!!!! Nie, no jak? Jejku, jak się cieszę! A może coś źle zrobiłam? No nic, polecę do apteki... Nawet mi już mróz nie straszny.
"Poproszę dwa testy ciążowe" (ale to wspaniale brzmi!)...jejku, a jak to jednak prawda, to przecież muszę kupić buciki... "Jakie śliczniutkie! Biorę!"...
A jednak to prawda! Każdy z trzech testów dumnie prezentuje dwie kreseczki! To tylko jeszcze zapakuję ładnie buciki i przygotuję kolację
przy świecach. O matko...tym razem mój zmysł węchu nie bardzo toleruje zapach kurczaka... odwracając głowę od patelni zauważam
mojego Męża w drzwiach. "Kochanie, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze...", pyta mnie. "Jejku nie wytrzymam do kolacji, żeby Mu powiedzieć!".
Biorę Go za rękę i prowadzę do sypialni. Z szufladki wyciągam pudełeczko z bucikami. On rozpakowuje je niepewnie i co chwilę na mnie spogląda. Myślę sobie:"Czy to jest łza na moim policzku?"...za chwilę widzę łzy w Jego oczach... Rzuca buciki na łóżko, bierze mnie w ramiona i obkręca w powietrzu... całujemy przy tym nasze łzy szczęścia...bo jesteśmy tacy szczęśliwi!!! Jak już mnie stawia na ziemi, martwi się czy aby nie za mocno mnie ścisnął, czy nie zrobił krzywdy Maluszkowi.... Klęczy teraz przede mną i mówi do mojego płaskiego jeszcze brzuszka... głaszcze, całuje i obiecuje Dzidziulkowi najwspanialsze rzeczy zaraz po Jego narodzinach.
I jak zawsze - słowa dotrzymuje....
napisał/a: ~moniau 2008-04-15 23:39
ja nie musiałam go informować bo decyzja o dziekcu była decyzją świadomą i dążyliśmy do "celu" :) a później stlaiśmy oboje w łazience na kilkoma kropelkami moczu, które w żółwim tępie - wówczas to wydawało sie wiecznością dążą do tego punktu w którym pojawiają się dwie kreseczki...jedna kontrolna, druga oznaczająca ciążę. Staliśmy nad tym moczem jak zamroczeni, wydawało mi sie, że to nie jest test 5-cio minutowy tylko 5-cio godzinny...staliśmy staliśmy i staliśmy i nagle zoabczyliśmy, że stoimy w tej łazience nad tym moczem we trójkę :)
napisał/a: katarina05 2008-04-16 09:50
To był śliczny słoneczny dzień, i ja byłam szczęśliwa. Wcześnie rano pojechałam do Rodziców i mojego rodzinnego miasta. Postanowiłam pójść do Pani Doktor, chociaż była to już tylko formalność, bo teścik wyszedł pozytywny. Wchodząc do gabinetu oświadczyłam, że "będzie dzidziuś", Pani Doktor się ośmiała i rzeczywiście potwierdziła moje domysły.
Pobiegałam więc, aby kupić jakiś mały upominek dla męża. Jak na złość nie było nic ciekawego, na półce w sklepie dziecięcym leżały tylko jedne, jedyne różowe trampaki (niecierpię różowego:(). Postanowiłam je kupić. Gdy "wracaliśmy" do domu, był już wieczór, a mąż nadal pracował. Postawiłam przed nim malutki pakuneczek. Mariusz powolutku go rozpakował i ...??? Posmutniał!!!
Poczułam ukłucie w sercu, a moja radość jakoś przybladła.

9 miesięcy później urodził się Kubuś. "Moje chłopaki" się uwielbiają, to była "miłość od pierwszego wejrzenia". Dopiero po urodzeniu syna, mąż mi wyjaśnił, dlaczego był taki smutny tego wieczoru...poprostu się wystraszył, że nie będzie dobrym tatą. Teraz oboje już wiemy, że były to niepotrzebne obawy:)
napisał/a: bea24wawa 2008-04-17 12:12
Moja ciąża była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale zarazem jeszcze większą radością.
Od ok tygodnia czułam się jakoś dziwnie. Gdy tylko poczułam zapach kapusty kiszonej albo śledzi zaraz zbiarało mi się na mdłości. Koledzy i koleżanki zaczeli mnie się dziwnie przyglądać i podpytywać czy aby nie jestem w ciąży. Ja natomiast uparcie powtarzałam, że na pewno nie (dopiero co skończył mi się okres). Jednak zaintrygowana pytaniami urwałam się na chwilę do apteki i kupiłam test. Ciekawość zwyciężyła i 10 minut później już wiedziałam na 99 % - będę mamą. Od razu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do męża. Śmiejąc się i płacząc z radości powiedziałam- Kochanie będziesz tatusiem. W pierwszej chwili myślał, że żartuje. Powtarzał chyba ze 100 razy, czy sobie z niego nie żartuje. Ale gdy uparcie powtarzałam że to nie żart w końcu uwierzył. Jeszcze tego samego dnia poszliśmy do ginekologa aby nam potwierdził tę radosną nowinę. Dopiero gdy ujrzał na monitorze maleńkie serduszko uwierzył i z radości wyściskał lekarkę. Każdemu na ulicy mówił że zostanie tatą. (byłam juz w 10 tygodniu ciąży). Dziś od tego czasu minęło ponad 2 lata. Mój synek jest oczkiem w głowie tatusia, a my zastanawiamy się nad ponownym powiększeniem rodziny
napisał/a: Zuza2008 2008-04-17 19:51
... a było to tak ...

Minął prawie rok od tamtej chwili, a pamiętam każdą sekundę, bardzo chcieliśmy dziecka ale jeszcze nie w tamtym okresie. Praca szkoła dom ... i pies i ciągły brak czasu na wszystko przede wszystkim na siebie nie mieliśmy czasu, a co dopiero na małą istotkę, która nawiasem mówiąc ma dziś 3 m-ce i cudnie gaworzy. Była połowa maja, a ja nie wiedzieć czemu opadłam z sił, ciągłe zawroty głowy !! Szybko przeliczyłam dni w pamięci i o zgrozo już 18-sty a tu nie mam miesiączki ... wystarczył mi test Hcg ... 3 tydzień juuupi ale co na to Jacek ...
Wróciłam do domu jak zwykle po 20-stej, a na stole kwiaty kolacja czyżby On wiedział - pokazałam mu wynik - rozpłakał się i powiedział "dziękuję jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi , mam nadzieje, że to będzie córcia" !!! I jest córcia - Zuzanka Czasami nie trzeba wiele mówić ważne, by ta druga osoba chciała to usłyszeć - czego wszystkim Wam Kochane Polki życzę.
napisał/a: brzozak 2008-04-19 00:10
Mąż akurat wyjechał w delegacje, a ja jakoś przeczuwałam że to już. Zrobiła sobie test ciążowy i wyruszyłam do sklepu po buciki. Bardzo podobała mi się reklama w tv w której kobieta zamiast mówić że jest w ciąży - daje mężowi pudełeczko w którym są buciki.
U nas nie było aż tak romantycznie, ponieważ mąż niespodziewanie wrócił dzień wcześniej a po drodze widział stado bocianów i coś go tknęło :), ale to był bardzo fajny sposób przekazania tej radosnej nowiny.
napisał/a: kolosana 2008-04-19 15:55
Nie mieszkaliśmy wtedy razem, może dlatego miałam więcej czasu, aby zastanowić się w jaki sposób powiem Mu o ciąży...W grę wchodziły oczywiście buciki czy kolacja, jednak pragnęłam czegoś oryginalnego, aby po wielu latach było co wspominać. Nie jestem zwolenniczką dzwonienia czy pisania smsów w tak ważnych sprawach, gdyż uważam, że w ten sposób nie zobaczyłabym Jego pierwszej reakcji, ominąłby mnie bezcenny moment...
Zdecydowałam się zrobić foto prezentację złożoną ze wspólnych zdjęć. Tomek bardzo je lubił. Jednak ta była inna niż wszystkie, wyjątkowa, gdyż ostatnie zdjęcie było jednocześnie pierwszym w naszym nowym etapie życia - skan badania usg.
Tomek oglądał z zapartym tchem fotografie, komentował wspólne wypady, wycieczki,rodzinne spotkania z przed kilku lat, przywoływał wspólne wspomnienia.
Nagle na ekranie monitora pojawiło się zdjęcie z napisem "A OTO OWOC NASZEJ MIŁOŚCI". Tomek był zaskoczony, nie spodziewał się, długo patrzył na zdjęcie, a w jego oczach po raz pierwszy w życiu zobaczyłam łzy... nie wiedziałam co nastąpi... po dłuższej chwili ochłonął... powiedział magiczne słowo "dziękuję" oraz "postaram się być jak najlepszym ojcem dla naszej kruszynki"
-jest nim do teraz...
napisał/a: viola88viola 2008-04-19 19:41
Moje cudowne odkrycie miało miejsce 8 kwietnia 2005r...
O tej wspaniałej nowince chciałam poinformować mojego kochanego męża, więc przygotowałam niespodziankę....

Pamiętam było ok. 18, czekałam na mojego kotka z romantyczną kolacją. W tle przygrywała nastrojowa muzyczka, na stole paliły się świeczki. Dodatkowo magiczną chwilę podkreślał zapach dobiegający z kadzidełka...

Mój ukochany przyszedł jak zwykle punktualnie dał mi tradycyjnego "dzióbka" na powitanie i poszedł przygotować się do kolacji..

Ja w między czasie na talerze wyłożyłam "PLACEK PO WĘGIERSKU"...

Pamiętam, wtedy z wieży CD wydobywała się wspaniała piosenka "Bo do tanga trzeba dwojga"...

Nie zdążyliśmy jeszcze zasiąść do stołu, gdyż mój mężuś poprosił mnie do tańca... kiedy byliśmy w tuleni w siebie ja szeptnęłam mu do uszka...
"Wiesz kochanie - tańczymy w trio.."
Pojawiła się chwilka milczenia i chyba niedowierzania...
Superrrrrr!!!! - usłyszałam z jego ust....
Na nasze policzki spłynęły łzy szczęścia..
Kochanie już teraz tworzymy prawdziwą rodzinę - jest nas już TROJE!!!!

Przytulił mnie jeszcze mocniej, ale bardzo delikatnie, ucałował me dłonie, usta i połaskotał mój brzuszek....( tym samym przywitał się z naszym owocem miłości..)

Nasza kolacja zdążyła trochę wystygnąć, ale to nic... bo taka chwila poinformowania przyszłego tatusia, który po raz pierwszy usłyszał że zostanie ojcem jest cudownym doznaniem i żaden opis nie jest wstanie oddać emocji jakie wtedy nam towarzyszyły.......

A chciałam dodać, iż po wizycie u ginekologa (oczywiście byliśmy tam razem) okazło się, iż będziemy mieć bliżniaczki, więc nasza radość była, jest podwójnie większa...

Od 13 grudnia 2005 jesteśmy szczęśliwymi rodzicami Patrycji i Patryka....

A, ta magiczna chwila pozostanie na pewno na długo w mojej pamięci i nic nie jest w stanie jej wymazać...
napisał/a: MARJANKA1 2008-04-22 12:13
Pobraliśmy się w grudniu miesiąca miodowego nie było, bo kasa i praca Dlatego w lipcu ustaliliśmy z mężem, że będzie to nasz nieco spóźniony „miesiąc miodowy”. Po pierwszej sprzeczce morze czy góry pojechaliśmy na Kaszuby. Wspaniały domek z tarasem, cudowne jezioro i pachnący las. Miodowy miesiąc trzeba rozpocząć od uroczystej kolacji i niespodzianki jaką szykowałam dla swojego mężusia. On wbrew zapewnieniom, że to urlop tylko dla nas zaraz po przyjeździe zabrał wędkę i pognał na ryby!(łowiecki instynkt samca) Normalnie byłabym wściekła, ale rozpakowując bagaże stwierdziłam brak kilku niezbędnych rzeczy do szykowanej na wieczór romantycznej kolacji przy świecach(których oczywiście zapomniałam) Zakupy w najbliższym sklepie? No cóż kupiłam co było! Wieczorem na tarasie zamiast pięknych świec zabłysły czerwone znicze a po kilku łykach pysznego szampana postanowiłam dać Bogdanowi moją niespodziankę. Przyniosłam małe zawiniątko z kokardką i postawiłam na stole. Bogdan z miejsca dobrał się do prezenciku i nagle go zamurowało! Co to reklama! Czy jakiś afrodyzjak spytał? KASZKA SMAKIJA !Przecież to dla dzieciaków ! I cisza. Jesteś w ciąży! Tak ! Tak! Tak! Płakaliśmy razem całując i przytulając do siebie, było cudownie a my szczęśliwi. Na drugi dzień Bogdan ochłonął i pyta a czemu to był SMAKIJA KASZKA. Bo nie wzięłam z domu torby ze świecami i malusimi bucikami, które przygotowałam. A w tym sklepie we wsi tylko ta kaszka smakiji kojarzyła się z dzieckiem. Dziś nasza Anetka ma już prawie dwa latka a Bogdan kiedy widzi te kaszkę w lodówce pyta się kiedy zobaczy znowu „niespodziankę z kaszką „!
napisał/a: kasww 2008-04-22 15:32
Po dwóch nieudanych ciążach które zakończyly sie poronieniem ja sie poddalam nie wieżylam już w to ze kiedyś ktoś powie do mnie Mamo a jednak mój mąż wiezyl w to goraco i tak jak tylko zaczelam sie tak dziwnie czuć to znaczy bylam senna nie mialam apetytu cały czas mnie mdliło wtedy mój mąż postanowil kupić sam test ciążowy ale mnie wtedy zaskoczył ja nie chciałam go zrobić bo poprostu sie balam uświadomić sobie źe moge być w ciazy ale on tak prosił potem siedzial caly czas pod drzwiami toalety i pytal już widać kreseczki widać ja wyszlam z toalety i powiedziałam do niego ze ma sam sprawdzić czy sa ja nie patrzylam on wszedl spojrzal przyszedl do pokoju i powiedzial kochanie pogratuluj mi jesteśmy w ciąży tka mnie tym rozbawił ta jego euforia i wiara dodala mi skrzydeł tak że to mój mąż poinformowal mnie ze bedziemi mieli dziecko
a za drogim razem powiedziałam mu osobiście ze zostanie tatusiem wycalowal mnie wtedy razem z naszym 4 letnim synkiem po malutkim jeszcze brzuszku i powiedzial ze teraz bedzie coreczka i jest hihi:D
napisał/a: magdageo 2008-04-24 00:20
To był późny listopad 2004. Właśnie wracałam z udanego bankietu po konferencji naukowej, a mój mąż jak zwykle przyjechał po mnie. Ponieważ była piękna listopadowa noc, a byliśmy we Wrocławiu, który nocą jest cudowny, postanowiliśmy wybrać się na spacer po Ostrowiu Tumskim. Rozmawialiśmy o tym jak minął nam dzień, jak dobrze poszedł mi odczyt i tak ni z gruszki ni z pietruszki palnęłam: "Wiesz, nasze dziecko to będzie naukowcem z krwi i kości. Od pierwszych swoich dni uczestniczy w konferencjach, odczytach... Chyba będziemy mieli Einsteina..." Mąż w pierwszym momencie powiedział: "No chyba tak" - co było wyrazem tego jak bardzo mnie słuchał gdy mówiłam Po jakiejś chwili oprzytomniał i pyta: "Co, co, co ty powiedziałaś????????????" I to właśnie tak było
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2008-04-24 15:51
Poznaliśmy się w 2006roku.Rok póżniej miał być nasz ślub.Jednak wcześniej zaszły zmiany.Pewnej niedzieli oznajmiłam mojemu chłopakowi:będziesz tatusiem!A on mnie pocałował i powiedział,że ślub odbędzie się jak szybko się da.Był zachwycony i taki szczęśliwy.I koch mnie ciągle do dziś tak samo i naszą już11letnią córkę.Mamy też syna lat4.Jest bardzo dobrym tatusiem.