Konkurs „Wpadka”

napisał/a: tinigrifi 2008-04-09 17:07
W niedzielę byłam na weselu kuzynki mojego męża!Ludzi praktycznie nie znałam,więc bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam jedną z kuzynek męża,którą akurat kojarzylam(pierwszy i ostatani raz widziałam ją trzy lata temu na jakimś ślubie),wiedziałam że ma na imię Paulina,jej siostra to Marta a mama Teresa.Rozpromieniona podeszłam do Pauliny,która stała ze swoją mamą,uściskałam je serdecznie i rzuciłam komplement "Ciociu czas jest dla Ciebie łaskawy,nic a ic się nie zmieniłaś,nadal wyglądasz uroczo".Nastała niezręczna cisza...dłuższa niż wieczność,ciotka odeszła od nas mając mord w oczach, po czym odezwała się Paulina "Aśka to nie była moja mama tylko siostra,która bardzo przytyła po ciąży..."Myślałam,że umrę ze wstydu,a musiałam wytrwać na tym weselu jeszcze parę godzin...
napisał/a: jolunia559 2008-04-09 18:05
Moja przyjaciółka kilka lat temu,zakochała się w obcokrajowcu.Wyszła za swojego Duńczyka za mąż i wyprowadziła się na drugą półkulę.Pewnego dnia postanowiła przywieżć go do swojej ojczyzny i poznać ze swoimi przyjaciółmi.Oczywiście zapowiedziała się u mnie na kolacji.No,a ja chcąc się przywitać bardziej po "europejsku" a nie znając ani jednego niemieckiego slowa strzeliłam najwiekszą gafę w moim zyciu.Gdy goście przestąpili próg mojego domu -wskazałam ręką na fotel i ze słodkim uśmiechem patrząc na Guniego wypaliłam.-Guni- zetsen de zitsen dupen klapen.Wypaliłam i zamrłam ze zgrozy.Spostrzegłam nagle jak się wygłupiłam.Ale slowa pooooszły.Jola spojrzała na mnie oczami ja pięciozłotówki i wybuchnęła smiechem.Nie mogła się uspokoić.Po chwili przetłumaczyła mężowi moje słowa i wszyscy mięliśmy ubaw na kilka dni.Ja niestety nie czułam się komfortowo.Idiotka ze mnie wyszła niestety.A niewyparzony język trzymam od tej chwili na uwięzi.
napisał/a: waganga 2008-04-09 18:29
Pewnego zimowego dnia pojechałam bardzo rano i na czczo (bez kawy!!!!!) na pobranie krwi. Zaparkowałam samochód, poszłam do laboratorium, załatwiłam co trzeba, wracam, wsiadam do auta i .... nie mogę wrzucić jedynki! Nie mogę wrzucić żadnego biegu!
W panice dzwonie do męża do pracy i krzyczę: zepsuła się skrzynia biegów, katastrofa, przyjezdzaj i zrób cos!
Mąż wskakuje w samochód kolegi i razem z tym kolega, ekspertem od samochodów, podjezdzaja na parking, na którym stoję. Kolega wsiada za kierownice, zapala silnik, dotyka skrzyni biegów i..... wyciąga blokadę ze skrzyni biegów, taki bolec, ustawiony na bieg wsteczny... który po prostu trzeba było wyjąć... ;)
Robiłam to setki razy, nie wiem, dlaczego wtedy dotknęła mnie kompletna amnezja (chyba brak kawy ;) )
Nigdy nie zapomnę miny mojego męża.... kolega tez nie odezwał się ani słoweczkiem... A ja - byłam ze wstydu niemal pod chodnikiem ;)
napisał/a: ~Agnese 2008-04-09 18:31
Moja wpadka wydarzyła się w ostatnie wakacje. Dorabiałam sobie w jednej z firm na hali produkcyjnej. Pracowałam tam od około miesiąca, jak co dzień wykonywałam te same monotonne czynności. W pewnym momencie ujrzałam pewnego nieznajomego mężczyznę. Pomyślałam, że pracowałam już tam na tyle długo, żeby znać wszystkich pracowników z mojego działu. Obserwowałam go przez dłuższą chwilę. Zachowywał się bardzo dziwnie. Spoglądał ludziom na ręce ale nie zamienił z nikim ani jednego słowa. Szczerze mówiąc, wyglądał trochę niechlujnie, prawie jak bezdomny ukrywający się przed deszczem (to pasowało do mojej teorii spisku, ponieważ tego dnia lało niemiłosiernie). Zastanawiałam się, dlaczego nikt nie reaguje na niego, ale pomyślałam, że może to być stały bywalec tego zakładu, z tym, że wcześniej nie miałam okazji go zauważyć. Pomyślałam sobie, że nie powinno tak być, że ktoś przychodzi i przeszkadza ludziom w pracy więc podeszłam do tego mężczyzny i spytałam:
- Przepraszam, co pan tutaj robi?
Odpowiedział:
- A, tak tylko się rozglądam...
A ja na to, niestety coraz pewniejsza siebie:
-Ale proszę pana, ludzie tutaj pracują! Proszę stąd odejść.
Na to mężczyzna roześmiał się tak bardzo, że zrobiło mi się głupio. Odpowiedział:
- No ja mam nadzieję, że pracują. W końcu za to im płacę.
Zaniemówiłam. Zrobiłam wielkie oczy i spaliłam się ze wstydu. Zaczęłam przepraszać, ale szef okazał zrozumienie i nawet pochwalił mnie za to, że jestem czujna i nie pozwalam obcym kręcić się po hali. Dowiedziałam się, że do pracy przyjął mnie jego zastępca, kiedy on był na urlopie i wtedy pierwszy raz po urlopie zjawił się w pracy. W firmie zostałam do końca wakacji, ale wolałam unikać spotkań z szefem. I już nigdy nie zwróciłam uwagi obcej osobie, że kręci się po hali... :)
napisał/a: foczka5 2008-04-11 09:33
Wyjechalam na wakacje do Niemiec i jeszcze moj jezyk nie byl taki dobry. Wynajmowalam mieszkanie u takiego Niemca ktory nazywa sie Hans. Aby dorobic sobie pracowalam w kafejce a moim szefem byl Pan Moritz. Zapamietajcie te imiona- beda Wam potrzebne :) Pracowalam w duzym centrum handlowym gdzie bylo pelno innych sklepow i butikow. Nagle przychodzi jedna klientka zamowila u mnei kawe i prz zaplcie pyta sie mnie: przepraszam Pania gdzie jest Hannes i Moritz.... ja taka zdezorientowana skad wie tak duzo u mnie ale jej odpowiadam: Hans to pewnie w pracy a Moritz jest na zapleczu....Wybuchla smiechem i mowi: Mi chodzilo o H&M

hahahahahahah :)
napisał/a: anejank 2008-04-11 12:34
Moje przejęzyczenie zdarzyło się na lekcji przyrody przy odpowiedzi . Tematem było omówienie czynników środowiskowych na rozwój ryb i ssaków morskich. Wszystko szło świetnie, aż do momentu gdy powiedziałam.
-Dzięki tym małym ORGAZMOM (miało być organizmom)panują doskonałe warunki do życia i rozmnażania ryb
A nauczyciel na to : No popatrz takie małe orgazmy a korzyści duże!
Wszyscy pokładali się ze śmiechu !
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2008-04-11 13:45
Jakiś czas temu będąc wkinie zaczepiłam dziewczynę i mówię:-cześć Krysia!a ona patrzy zdziwiona.Niestety stwierdziła,że mnie nie zna.Pomyłka.
napisał/a: MARJANKA1 2008-04-12 13:02
Poznałam wspaniałego chłopaka i zaczęliśmy ze sobą chodzić. Na drugiej randce mieliśmy iść razem na dyskotekę .
Na całe nieszczęście na ustach wyskoczyła mi paskudna opryszczka. Więc postanowiłam mu napisać SMS-a o treści. ADAM NIE PÓJDZIEMY NA DYSKOTEKĘ BO WYSKOCZYŁO MI COŚ PASKUDNEGO NA USTACH SORY!
Po chwili SMS od niego CO I GDZIE CI WYSKOCZYŁO ? więc wracam do telefnu i czytam co mu napisałam a tam ADAM NIE PÓJDZIEMY NA DYSKOTEKĘ BO WYSKOCZYŁO MI COŚ PASKUDNEGO NA SUTACH SORY . Myślałam , że się ze wstydu pod ziemię zapadnę i zjem telefon jak zobaczyłam jak te literki U i S się zamieniły zamiast USTACH wyszło SUTACH . Do dziś Adam się śmieje i mówi że uwielbia mnie całować po sutach! To była moja największa życiowa gafa !
napisał/a: agata68 2008-04-12 19:17
Pracowałam kiedyś w przychodni studenckiej. Wiadomo jacy są studenci, pierwsi do zartów i dowcipów. Któregos razu przyjmowałam mocz do kontroli, ustawiła sie kolejka i każdy podawał słoiczek z owym żółtym płynem. W pewnym momencie jeden ze studentów postawił litrową butelkę wypełnioną po korek moczem. Byłam zdziwiona. Powiedziałam jedno zdanie, że aż tyle. A on na to, za dużo? i w tym momencie odkrecił butelke i zaczął upijać płyn. Myślałam, że zemdleję. Wszyscy się śmiali, bo połapali się na żarcie ( w butelce była herbata)oprócz mnie, jak mi było głupio, potem smiałam się razem z nimi, ale przez chwilę myślałam, że spalę się ze wstydu.
napisał/a: madzialena15 2008-04-13 12:27
Wpadki chyba odziedziczyłam w genach po swojej mamie... Dlatego teraz, gdy długo nic mi się nie przytrafia, zaczynam się autentycznie niepokoić. Podstawową wpadką, która stała się juz hitem wsród znajomych jest historia, w której razem z mamą zakupiłysmy 2 lewe buty! Starasznie nas ta sytuacja ubawiła, ale pokładałysmy sie juz po podlodze ze śmiechu, gdy zroumiałysmy, ze gdzies tam jest ktoś kto kupił 2 prawe...
napisał/a: gosik363 2008-04-13 18:40
Podryw na Buta

Pewnego dnia pojechałam sobie na zakupy do reala z tatą i mamą. Najpierw poszliśmy do bankomatu wypłacić pieniądze. Przed nami stał pewien pan z dziewczyną. Nagle coś mnie zaczęło uwierać w bucie. No to próbuje zdjąć... niestety nie idzie noto pcham i pcham a tu nagle but wyskakuje z nogi i wpada wprost na nogę tego pana co przede mną stał ja zrobiłam się cała czerwona on tak na mnie spojrzał a ja tylko zdołałam wykrztusić przepraszam i szybko wziełam go i schowałam się za mamę... Powiem jedno było mi strasznie wstyd!
napisał/a: bezor 2008-04-13 20:25
Gdy po raz pierwszy zaczęłam sama być odpowiedzialna za mieszkanie, płacenie rachunków itp. zdarzyło się, że w bloku były sczytywane liczniki energii. Na ogłoszeniu o terminie sczytywania było napisane, że jesli kogos nie bedzie w domu, to żeby zostawil kartkę w drzwiach.
Mnie miało wtedy nie byc w domu, zatem zostawiłam kartkę w drzwiach, na której napisałam "Nie ma mnie w domu" :))

Oczywiscie chodzilo o kartkę ze stanem liczników, a nie z informacją że kogoś nie ma w domu :)

Jakież bylo moje zdziwienie, gdy wrociłam i na tej samej kartce ktoś dopisał: "Tak jakbym nie zauważył...."

:)))