Konkurs "Kobiece książki"

napisał/a: 72398b250d8284886ee910a56019977fbd074a1e 2014-03-25 20:58
„Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny” Thomasa Manna to moja ulubiona powieść, która jej akcja dzieje się w XIX wieku. Za każdym razem jak ją czytam, odkrywam nowe smaczki w postaci prawdziwych osób, które tylko przez kilka zdań są w niej obecne, a wcześniej nie były mi one znane. Takich ciekawostek jest więcej, bo autor potrafił jak mało kto wówczas, łączyć prawdziwe elementy ze swojego życia, czy historii z bohaterami tej wspaniałej powieści. „Buddenbrookowie” to powieść, która się nie starzeje, bo losy jej bohaterów dla żadnego czytelnika, który przeczytał tylko fragment nie są obojętne. Tak bardzo jest ciekawy zakończenia i niezwykłej przygody jaką daje czytanie powieści Thomasa Manna, że dobrowolnie z tego nie zrezygnuje. Ja na pewno nie, bo uwielbiam Buddenbrooków. Kto lubi się wzruszać w czasie lektury, ten czytają powieść Thomasa Mana się nie zawiedzie.
napisał/a: candywatch 2014-03-25 22:29
Książka od zawsze była częścią życia każdego z nas, mnie szczególnie, gdyż czytanie jest moją ogromną pasją. Jedne z nich nas bawią, inne zaś uczą. Jednak na miano hitu literackiego zasługują tylko te niezwykłe. Te, które czytamy z zapartym tchem i te, dzięki którym możemy choć na moment zapomnieć o własnych problemach i żyć życiem głównych bohaterów powieści. W mojej opinii taki właśnie jest „Oskar i pani Róża”. Ta opowieść o życiu, śmierci, Bogu i wierze - w formie listów do Boga pisanych przez 10-letniego, umierającego na raka chłopca jest ciepła i wzruszająca. Jedynie z powodu swojej krótkiej treści pozostawiła mi pewien maleńki niedosyt. Autorem książki jest Éric-Emmanuel Schmitt, autor m.in. powieści "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu", pisarz niezwykle ceniony i szanowany na całym świecie, którego większość to bestsellery. „Oskar i pani Róża” to mądra i ciekawa historia, która pokazuje, jak walczyć z przeciwnościami losu, jak odnaleźć w sobie nadzieję na lepsze jutro.
Są takie książki, które pomimo tego, iż są krótkie tak jak „Oskar i pani Róża”, zapadają głęboko w pamięci. Nie trzeba napisać pięciuset stron, żeby zauroczyć czytelnika. Nie potrzeba setek stron, żeby odkryć prawdę życiową. I właśnie w tej niepozornej książce, jaką jest „Oskar i pani Róża”, odnalazłam wiarę i siłę, a pokazał mi ją nie kto inny, a mały Oskar.
Dla mnie lektura ta to swoisty przewodnik po życiu. Autor, wcielając się w dziesięcioletniego chłopca, stara się nam przekazać najważniejsze wartości z życia. Próbuje pokazać, że życie jest darem i tylko ten, kto może je stracić, jest w stanie je docenić w pełni. W pewnym sensie jest to ostrzeżenie, ale również wskazówka, że trzeba żyć intensywnie, chwytać każdy dzień i wyciskać go jak cytrynę, ponieważ nie wiadomo kiedy przyjdzie nam pożegnać się ze światem.
„Oskar i pani Róża” jest ponadczasowa, niezwykła, piękna i pomimo smutnej tematyki bardzo optymistyczna i pełna humoru. Samego Erica Emmanuela Schmitta uważam za pisarza genialnego. Któż inny potrafiłby napisać tak banalną, a zarazem głęboką historię o życiu i śmierci, a w roli głównego bohatera osadzić dziecko, do tego nieuleczalnie chore? Pisarz prostotą języka i humorem oddał powagę sytuacji i pokazał, że to, co dzieję się w życiu tak naprawdę zależy od nas samych i naszego podejścia. Wszystko to ujął na prawie 80 stronach, co jest naprawdę czymś niesamowitym i godnym pochwały.
Tę jedną z moich ulubionych książek mogłabym polecić naprawdę każdemu, bez względu na wiek, płeć czy przekonania, ponieważ czyta się ją z przyjemnością, a jednocześnie jest niesamowicie pouczająca.
Wywołuje mieszane uczucia przechodzące w skrajność – śmiech, który po chwili zamienia się w dławiący płacz. Emocje, które rozdzierały mnie wewnętrznie i mądrości , które zmuszają do myślenia to właśnie „ Oskar i Pani Róża”.
A o czym jest sama, tak wychwalana przeze mnie lektura?
O dziesięcioletnim chłopcu, który dużą część swojego dzieciństwa spędza w szpitalu, widząc świat zupełnie inaczej niż każde zdrowe dziecko, a nawet dorosły. Po nieudanym przeszczepie szpiku czuje się niechciany i lekceważony – przez rodziców, lekarzy i pielęgniarki. Jest tylko jedna osoba, która się nie zmienia – to ciocia Róża. Tak chłopiec nazywa najstarszą wolontariuszkę w szpitalu, która codziennie go odwiedza i staje się jego duchową przewodniczką. To ona pomaga Oskarowi zamienić jego ostatnie dni życia w wielką przygodę.
Chłopiec coraz bardziej czuje, że wszyscy się od niego oddalają, nawet rodzina. Omijają jego salę, bo nie potrafią mu powiedzieć, że umrze. Mały Oskar nie boi się śmierci. Może dlatego, że niezupełnie zdaje sobie sprawę, czym ona jest. Bardziej przeraża go to, że dorośli nie potrafią o niej rozmawiać. Nie może zrozumieć ich zakłamanego świata i tego, że najważniejsze sprawy w życiu, wolą przemilczeć, bo tak jest im wygodniej.
Samotność Oskara rozumie tylko pani Róża, która proponuje mu napisanie listu do Boga. Wie, że chłopiec w Niego nie wierzy, dlatego mówi mu, żeby sobie Go wymyślił. Jak już pojawi się w jego wyobraźni, będzie mu łatwiej żyć. Mały Oskar z lekkim niedowierzaniem zaczyna pisać do Boga pierwszy list. Opowiada w nim o poważnych sprawach bardzo prostym, dziecięcym językiem.

Ciocia Róża jest przy chłopcu do samego końca. Próbuje mu pokazać, że każdy dzień jest ważny, bo może być ostatnim. My jednak często o tym zapominamy i zatracamy się w codziennych sprawach: "Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni.". Duchowa przewodniczka Oskara wie, że zostało mu już tylko kilka dni życia, ale w przeciwieństwie do innych, stara się z nim o tym rozmawiać. Uczy go, jak w jeden dzień można przeżyć dziesięć lat. Ukazuje mu życie z zupełnie innej strony i prowadzi go przez wszystkie jego etapy. Pokazuje mu jak ważna jest odwaga, bo tylko dzięki niej można dokonać rzeczy, o których kiedyś tylko mogliśmy pomarzyć.
Ciocia Róża przeprowadza Oskara przez całe życie w zaledwie kilka dni i pomaga mu przeżyć wiele ważnych chwil. Pierwsza miłość, pierwsze problemy, to właśnie w walce z nimi wolontariuszka wspiera swojego podopiecznego.
Wspaniałe przesłania, prawdy… uczta dla ducha. Prawie każda strona przynosi ważną myśl, uczyć doceniać chwilę, akceptować cierpienie.
Ta opowieść nie jest tylko o dziecku, jest też o dorosłych, jest o każdym z nas. I dlatego jest moją ulubioną, wyjątkową i jedyną taką, do której nieustannie wracam.
napisał/a: zakupoholicz 2014-03-25 22:47
„Miłość jest zawsze cierpliwa i uprzejma. Nigdy zazdrosna. Miłość nigdy się nie chełpi i nie jest zarozumiała. Ani nie grzeczna, ani nie samolubna. Ona się nie obraża i nie jest pełna urazy. Miłość nie czerpie przyjemności z grzechów innych ludzi, ale rozkoszuje się prawdą. Jest zawsze gotowa na wybaczenie, zaufanie, nadzieję i na przetrwanie cokolwiek się stanie.”

„Jesienna miłość” to wzruszająca historia o miłości, którą każdy z nas pragnie przeżyć, którą pokonać może tylko śmierć. Ale jest to także opowieść o miłości, której trzeba się nauczyć.
Cały obraz to coś więcej niż romans dla nastolatków. To współczesna love story, prawdziwa opowieść o miłości, dwojga ludzi, którzy już nie są dziećmi i właśnie wkraczają w dorosłość. Landon- pewny siebie, szkolny przystojniak, nie dba ani o oceny w szkole, ani o to, co o nim sądzą inni. Jamie, córka miejscowego pastora, jest skromna, pracowita, zdolna i chętnie pomaga innym. Chociaż pozornie dzieli ich wiele, ich drogi wkrótce się skrzyżują.
Fabuła książki rozgrywa się w szkole wyższej. Miejsce to jest szczególne ze względu na unikalne środowisko, w którym wszyscy wszystko klasyfikują, segregują, etc. Przynależność jest jedną z najważniejszych wartości. Tu najbardziej się liczy to czy "jesteś z nami czy przeciwko nam". W szkole w Beaufort, Landon Carter z pewnością jest na najważniejszej liście. A Jamie Sullivan? Cóż... ona najprawdopodobniej nie jest na żadnej z list. Landon i Jamie zapewne nigdy by nie zwrócili na siebie uwagi. Być może nigdy by się na siebie nie natknęli, gdyby nie tragiczny wypadek.
Historia ta jest popularna nie tylko wśród nastolatków i młodszych dzieci, ale też wśród dorosłych praktycznie w każdym wieku. Wydaje mi się, że tajemnica tej popularności tkwi w tym, że przypomina ona każdemu o tym, co w życiu jest najważniejsze: bezwarunkowa miłość, nadzieja i wiara. Są to wartości znane ludziom od tysięcy lat, o których należy mówić nie tylko młodym ludziom, przeżywającym swe pierwsze miłości, ale przypominać wszystkim, w ciągu całego ich życia.
„Jesienna miłość” to książka o pięknej, niecodziennie pięknej miłości. Cytat, który zamieściłam na początku przedstawia jak doskonałe jest uczucie Jamie i Landona. Historia wzrusza i smuci, ale również składnia do refleksji i pragnienia, żeby każdy z nas mógł przeżyć taką miłość jak bohaterowie "Jesiennej miłości" na podstawie której powstał film o tytule "Szkoła uczuć".

Książka ukazuje miłość Jamie i London’a w wyjątkowy, nietuzinkowy sposób. Nie widzimy w niej zdrady, rozstań, przemocy. Dostrzegamy, jak silna może być miłość dwojga młodych ludzi, jak bardzo może ich uszczęśliwić, a również jak wiele pod wpływem tego uczucia można osiągnąć. Ukazuje, że każdy może uwierzyć w lepsze jutro, postawić sobie cele i realizować marzenia. Magią tej opowieści jest to, że przypomina każdemu o tym, co w życiu jest najważniejsze: nadzieja, wiara i bezwarunkowa miłość. Są to wartości i uczucia, o których należy mówić nie tylko ludziom młodym, ale przypominać wszystkim w ciągu całego ich życia.
„Jesienną miłość” uważam za najlepszą książkę dla kobiet. Porusza wiele problemów takich jak brak tolerancji, pogarda wobec innych czy samolubstwo. Podczas czytania zadamy sobie także pytanie o istotę i znaczenie wiary i nadziei, które stanowią nieodłączną część naszego życia i są niezbędne do jego harmonii. Po przeczytaniu "Jesiennej.." przez parę dni miałam głowę pełną przemyśleń. Bez zastanowienia obejrzałam też film po raz pierwszy, a potem po raz drugi, trzeci, czwarty. Nie zraziły mnie nawet głosy krytyki uznające obraz za banalny i schematyczny.
Książkę warto moim zdaniem przeczytać. Mimo, że zakończenie nie jest takie jakiego wielu oczekiwało i się spodziewało. Wzruszająca historia, która daje wiarę, że miłość można spotkać nawet tam, gdzie się jej nie spodziewamy.
Daje wiarę również mi ;)))
napisał/a: vaniliam 2014-03-25 23:09
Scarlett, która nie była damą.
Rhett, który nie był dżentelmenem.
Ashley, który nie miał w sobie tej życiowej pasji.
Bracia Tarletonowie, którzy pasji mieli zbyt wiele.
I Mamie, i Gerald, i Melania, i wszyscy ci wspaniali bohaterowie - książki o wielkich uczuciach, silnych kobietach, niezwykłych czasach i ludziach, którzy przeminęli. I tych, którzy nie chcieli przeminąć, i mężnie stawiali czoła każdemu nadchodzącemu dniu.
Nie ma wspanialszej książki dla kobiet i o kobietach niż Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell.
napisał/a: annna84 2014-03-26 12:21
Błędne siostry – Renata L. Górska. To bardzo ciepła i klimatyczna powieść, której akcja dzieje się w domku położonym wysoko w Karkonoszach. Karola mieszka w Londynie i wciąż cierpi na migreny. Koleżanka Regina namawia ją na wyjazd do swojego domku w górach. Kobieta daje się namówić i ten wyjazd zmienia jej życie. Na miejscu okazuje się, że ma współlokatora Armina, kolegę brata Reginy. Ich znajomość zaczyna się nieciekawie, ale z czasem przemienia się w uczucie. Karola poznaje też mieszkańców miasteczka i nawiązuje nowe przyjaźnie. Książka jest pełna tajemnic, które idealnie wpisują się w tajemniczy, górski klimat. Karola próbuje rozwikłać tajemniczą historię domku i poznaje legendę związaną z sarnami. Odkrywa też tragiczną historię swojej rodziny. Powieść ma wszystko to, co lubię, czyli: klimat, trudną miłość, tajemnice i legendy. Choć liczy 700 stron, pochłonęłam ją błyskawicznie, bo wciągnęła mnie bez reszty.
napisał/a: aagnieszkaa1 2014-03-26 13:15
Moją ulubioną, najbardziej kobiecą książką jest "Układ nerwowy" Agnieszki Gil. Siadając wygodnie wieczorami w moim wygodnym fotelu przenosiłam się w świat głównej bohaterki, która mimo, iż miała męża, córeczkę borykała się z ciężkim problemem. Lecz ty to był tylko jej problem? Jej mąż był alkoholikiem, a ona ze wszystkich sił starała się to ukryć. Mimo, iż owa powieść podejmuje ciężki temat jest pełna optymizmu, który daje bohaterce siłę do walki.
Klimat książki mnie zachwycił: przepiękne opisy Wrocławia, przenoszenie się w spokojny rytm, gdzie razem z bohaterką wykonujemy codzienne obowiązki, odczuwanie radości i smutku.
To my kobiety możemy zrozumieć drugą kobietę i niekiedy odnaleźć w niej część siebie!
napisał/a: mimixa 2014-03-27 19:03
Jeśli na książkach musiałyby widnieć znaki ostrzegawcze, „Uwaga, czytanie grozi atakiem płaczu!”, „Osoby z nadwrażliwą duszą, ręce precz!”, To te książki takie znaki jak najbardziej by posiadały. Mowa tu o dwóch książkach jednego autora, lecz odpowiadając na zawarte pytanie opiszę jedną z nich, choć trudno mi poróżnić kunszt tych dwóch dzieł, „Chłopiec z latawcem” i „ Tysiąc wspaniałych słońc” afgańskiego pisarza Khaleda Hosseini uważam za najcudowniejszą prozę, jaką dano mi było przeczytać. Skupmy się na tej pierwszym tytule. Książka opisuje życie dwóch zaprzyjaźnionych chłopców dwunastoletniego Amira( syna bogatego Pasztuna) i o rok starszego od niego Hasana( służącego i towarzysza zabaw Amira). Amir potrafi czytać i pisać, uczęszcza do szkoły. Natomiast Hasan jest biedny, nie kształci się jest analfabetą, ludzie nie szanuje jego, również Amir często z niego kpi. Jedynie, czego zazdrości koledze to miłość, jaką Hasan otrzymuje od ojca, piękna i bezwarunkowa. Natomiast ojciec Amira jest oschły, chłodny, bywa okrutny, to dla niego chłopiec stara się jak najlepiej puszczać tytułowy latawiec, by w jakiś sposób zaimponować ojcu. I to właśnie podczas święta w Kabulu, na którym puszcza się latawce dochodzi do tragicznego w skutkach wydarzenia, które ma wpływ na dalsze życie chłopców. Od zaistniałego zdarzenia nic już nie jest takie same, Hasan cierpi, zmuszony jest opuścić dom, także Amira, którego trapi smutek, bowiem chłopiec wie, co się naprawdę stało to od niego zależy dalszy los Hasana. Amir ma poczucie winy, że nie wyjawił prawdy i dopiero, jako dorosły człowiek pragnie odkupić ją. Choć może jest już za późno?...

„Chłopiec z latawcem”, jest to opowieść o przyjaźni, zdradzie, sumieniu, bolesnych tajemnicach, odkupieniu win, a to wszystko osadzone w realiach konfliktów zbrojnych Kabulu, brutalnych rządach talibów.

Książka ta na długo pozostaje w pamięci, a emocje w czasie czytanie jej targały mnie również nocą, przyśnił mi się Afganistan, co również ukazuje jak książka wpływa na nas, bowiem czytanie jej to tak jak byśmy byli częścią literackiego życia, stali obok i nic nie mogli uczynić. Momentami czułam się strasznie bezradna, płakałam i zagryzałam wargi.

-Powiedziała mi: „Tak bardzo się boję?” Zapytałem: „Czego?” A ona: „Bo jestem tak bardzo szczęśliwa. Takie szczęście jest aż przerażające”. Zapytałem ją, dlaczego tak uważa. Odpowiedziała: „Bo takie szczęście przytrafia się tylko wtedy, gdy zaraz ma się cos utracić.” Powiedziałem jej na to, żeby nic nie mówiła, że to głupie.

Słowa same się bronią, książkę bardzo polecam tym, którzy jeszcze jej nie znają, wrażliwcy, pamiętajcie, paczka chusteczek obowiązkowa, a dla tych, którzy nie lubią czytać, choć nie wiem jak można, lub z jakiś przyczyn nie mogą czytać to polecam ekranizacje tejże książki.

„ Dla Ciebie- 1000- razy”
napisał/a: Lobuziara21 2014-03-27 19:50
Moją ulubioną - jedną z wielu ulubionych książek jest " Za zasłoną strachu " Sami Shariff.

Lubię czytać , jestem prawdziwym molem książkowym , doceniam każdą książkę ale najbardziej dotykają mnie właśnie utwory autobiograficzne opowiadające historie życia kobiet.Książka ukazują , jak ciężkie jest życie Algierek i jak wiele ból i cierpienia przychodzi im znosić na co dzień. Historia okrutna i wstrząsająca. Czytając każdą kolejną linijkę ze ściśniętym gardłem czułam napływające do oczu łzy , a zarazem wdzięczność , że żyję w odmiennym świecie niż Sami - główna bohaterka książki. Przeżywałam chwile wielkiego smutku i niesprawiedliwości ,towarzyszyła mi również nadzieje , że wszystko będzie dobrze i los nagle się odwróci. Cieszę się, że Samii się udało wyjść z piekła i napisać tę książkę. Tysiące muzułmańskich żon, matek i córek - kobiet , jest upokarzanych poniżanych i bitych , odpiera się im godność. Każda z nas powinna przeczytać tą książkę, dziękując za możliwość życia w innym świecie.
napisał/a: xtina120 2014-03-27 22:55
Moja ulubiona książka to "Nie zdradzaj żadnych tajemnic" autorstwa Joy Fielding.
Jest to połączenie książki obyczajowej z kryminalną. Bardzo podoba mi się w niej główna postać, którą jest pani prokurator. To kobieta z wieloma problemami, borykająca się z przeszłością i mająca naprawdę poważne kłopoty. Jej postać nie jest wyidealizowana przez co może kojarzyć nam się z każdą z nas. Książka wciąga bez reszty, a na dodatek ma naprawdę zaskakujące i spektakularne zakończenie - czyli coś co lubię najbardziej.
napisał/a: ubuntu44 2014-03-27 23:07
Nie czytam stricte kobiecej literatury, więc i moja ulubiona książka z tego gatunku może się wydać za malo kobieca...ale pozory mylą;)
"Rose Madder" to historia napisana przez mężczyznę, Stephena Kinga. Opowiada ona o kobiecie, ktora upadłą tak nisko, że wydawać by się mogło, iż dla niej nie ma już ratunku, że już nigdy jej się nie uda wydobyć na powierzchnię - bohaterka bowiem sięgnęła dna...I nie mam tu na myśli prostytucji czy uzywek - ona po prostu utonęła w strachu, została calkowicie zdominowana przez swojego okrutnego męża...
A dlaczego uważam, że jest to literatura kobieca i to w najlepszym wydaniu? Ponieważ "Rose Madder" w sobie właściwy, specyficzny dla Kinga sposób pokazuje, ze zawsze jest wyjście, z każdej sytuacji, że w każdym z nas drzemie fantastyczna siła...
Główna bohaterka zmiania swoje zycie na lepsze, znajduje w sobie odwagę i mądrość, wygrywa ze swoimi największymi strachami - cóż może być bardziej kobiecego w literaturze, niż pokazanie, że kobieta jest nie tylko płcią piękną i niekoniecznie płcią słabą - że przy odrobinie wiary w siebie może dokonać wszystkiego.
magi18
napisał/a: magi18 2014-03-28 10:17
"Pamiętnik" - historia pięknej, romantycznej miłości. Przy której płacz jest czymś normalnym, bo jak tu się nie rozpłakać. Przy historii dwójki zakochanych, która kończy się nie tak jak powinna. Choć może dla jednych to szczęśliwe zakończenie. Lecz jak chciałabym innego, szczęśliwszego. A nie takiego, przy którym za każdym razem płaczę.
Książka świetna. I idealna dla kobiety :)
napisał/a: paulina921 2014-03-28 15:55
Uwielbiam czytać książki, zwłaszcza takie dla kobiet, w których często utożsamiamy się z główną bohaterką, jej problemami i kibicujemy jej aby w końcu odnalazła szczęście. Tak było podczas czytania książki "Maria", której autorem jest Heinz-Lothar Worm. Jest to piękna powieść o miłości i drodze do szczęścia, na które warto czekać do końca. Opowiada ona wzruszającą historię kobiety, która dowiaduje się, że mężczyzna jej życia z którym jest w ciąży jest jej bratem. Ta informacja wywraca jej świat do góry nogami. Ona jednak nie poddaje się i walczy do samego końca. Pomimo sprzeciwu rodziny i znajomych zakochani uciekają z rodzinnego miasta i starają się poukładać swoje życie od nowa. Nie jest to łatwe wyzwanie. Ta książka nauczyła mnie wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu.