Konkurs "Kobiece książki"

napisał/a: Jasnozielona 2014-04-06 12:42
Jeden czerwcowy dzień. Zwyczajny dzień z życia. I wtedy Pani Dalloway powiedziała, że sama kupi kwiaty. Tak to się zaczęło. Te słowa magicznie przeniosły mnie do Londynu; chciwie rozkoszowałam się poznawaniem myśli napotkanych osób. Książka o każdym z nas, o samotności, ale i o wzajemnym połączeniu wydawałoby się przypadkowo napotkanych osób, powieść o niemożności pogodzenia się z przeszłością, o zmaganiu się z życiem, własną chorobą, o miłości. O życiu każdego z nas pewnego czerwcowego dnia przepełniona feerią emocji. Książka, która nas zmienia, po zakończeniu której chce się wykrzyczeć za Panią Dalloway - Życie "Co za rozkosz!"
Pani Dalloway, Virginia Woolf
napisał/a: onlyme30 2014-04-06 12:45
Z głębi serca mogę polecić wszystkim kobietom książkę "Obudzić szczęście" autorki Susan Wiggs.
Jest to powieść, która łączy w sobie elementy niespełnionej miłości i dążenia do własnego, upragnionego szczęścia.
Bohaterka tejże książki zmaga się z własnym życiem, próbuje na nowo zbudować swoje relacje z rodziną, sięgając pamięcią w dawne wspomnienia i odnajdując swoją pierwszą miłość.
Jest to powieść równie ciepła co urzekająca, pogodna mimo przeciwności losu, które napotykają jej bohaterów. To jest coś więcej niż zwykła opowieść o kobietach, miłości i związkach, to powieść o przyjaźni i nowym życiu, ba, nawet dwóch!
Oto książka która skłania do rozmyślań, wzrusza i wywołuje uśmiech na twarzy, to książka pisana lekkim piórem, która umila godziny nad nią spędzone:)
napisał/a: kueyen 2014-04-06 15:04
Usilnie trzymam się hipotezy, że kobieca książka to taka, która jest niepokorna, subtelna, romantyczna i pełna buntu, jak kobieta... Powinno w niej drzemać coś z anioła i coś z demona. Może głównie z tego powodu darzę żarliwym płomieniem sentymentalizmu i szczerej kobiecej przyjaźni twórczość literacką Julii Navarro, która oczarowała mnie autentyzmem i soczystą esencją niebanalności w akompaniamencie intrygi doskonałej. Paleta wielobarwnych odcieni kulturowych i stricte społecznych zażyłości tworzą winorośl pobudzającą aktywność umysłu i duszy. Hiszpańska dziennikarka serwuje bez znieczulenia czytelnikom spragnionym solidnej dawki epinefryny, absolutnie eteryczną, hipnotyzującą ekstensywnością i niekiedy drapieżnością domieszkę fikcji religijno – historycznej z mocnym szkieletem pełnokrwistych bohaterów. Zarys sytuacji politycznej danego zakątka jawi się jako bogaty bukiet etnicznych pejzaży, powodując, że dosłownie do samego szpiku kości przepływają przez nas emocje… Julia Navarro przekracza parawan jednolitości, werbuje do powieści tchnienie nieskażonego starowieku, korespondującego ze współczesnością, rozszerza horyzonty kulturowe, a także ujmuje erudycją. Jak jej nie kochać? No jak? Całokształt czule drażni naszą wrażliwość. Prawdę powiedziawszy jestem jej wierną fanką, lecz najserdeczniejszym i najcieplejszym uczuciem obdarzyłam pozycję wydawniczą: "Krew niewinnych", gdyż zagrała na każdej tkance mojej wrażliwości i strunie emocjonalności. Owszem, zapewne nie jest to lektura standardowo kojarząca się z lekturą stricte kobiecą, lecz mroczna opowieść o zemście i zdradzie z mojego punktu widzenia wpisuje się w kanon kobiecy ;)
napisał/a: awatarka 2014-04-06 15:26
''Sosnowe Dziedzictwo'' Marii Ulatowskiej to lekka i przyjemna kobieca literatura.
Pięknie opisane,malownicze krajobrazy i wielce ciekawe losy interesujacych postaci,czynią ją wielce odpowiednią na wakacje,lub wiosenny spacer po parku z...wizją ławeczki w tle :D.
Dodatkowo na uznanie zasługuje zarys historyczny,który na kartach książki przenosi nas do czasów Powstania Warszawskiego.
W opowieści autorki występuje również wątek miłosny,bo czym byłaby damska powieśc bez tego akcentu?
Szczerze polecam,także inny tytuł kontynuacji bogatych losów Anki Towińskiej -''Pensjonat Sosnówka'',a nawet ''Całkiem nowe życie'',tej samej Pisarki.
Pania Marię uważam za malarkę polskim słowem i wielką patriotkę,która ''przy okazji'' uczy nas historii :).
Szczerze polecam Jej książki,które przepięknie zostały wydane przez Prószyński i S-ka,a już samo obcowanie z mową pisaną wydaną w malowniczej okłatce sprawia,że wyobraźnia czytelnika zostaje pobudzona i zaspokojona od pierwszego do ostatniego fragmentu.
Mnie powyższe tytuły zainspirowały,do samodzielnego pisania.
Na razie tylko do szuflady (i dla mojej Mamy),ale w przyszlości kto wie?
Może się odważę ;).
napisał/a: dzini 2014-04-06 15:48
Moją ulubioną kobiecą książką jest niewątpliwie powieść pani Anne Bronte pt.: „Agnes Grey”. Nie dość , że jest niesamowicie pochłaniającą lekturą, to mało tego – została oparta na prawdziwych przeżyciach autorki. Rewelacja! Jest w niej opisana historia kobiety, która ponad wszystko chciała pokazać, że osiągnie zamierzone cele. Jestem pewna, że jej determinacja i siła, by zdobyć wykształcenie i wymarzoną pracę, dała nie jednej czytelniczce przysłowiowego „kopniaka”, żeby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać i dążyć do realizacji marzeń! Jednocześnie jest to powieść ukazująca niezbyt różowe życie guwernantek XIX w. Polecam każdemu!!
napisał/a: ankasss 2014-04-06 19:43
Dla niektórych jego książki to grafomania dla mnie drogowskazy i światełka w tunelu życia. O kim mowa? O Paulo Coelho. Moja ulubiona książka to "Alchemik", bo odpowiada na pytania, które krążą po orbicie mojej głowy i duszy. Daje nadzieję i mobilizuje do realizowania marzeń. Kilka cytatów, które zapisały się na kartkach mojej pamięci:
"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is*tnieje żaden powód do miłości."
"Kiedy się cze*goś prag*nie, wte*dy cały wszechświat sprzy*sięga się, byśmy mog*li spełnić nasze marzenie."
"Bo w oczach tkwi siła duszy. "
"Rzeczy pros*te są zaw*sze naj*bar*dziej niezwykłe. "
Zgadzam się w 100% i te sentencje są kwintesencją mojego życia.
napisał/a: chemasia 2014-04-06 21:24
Moją ulubioną książką jest „Moje życie we Francji” Julii Child. Jest to autobiograficzna powieść autorki opowiadająca o latach spędzonych we Francji między innymi w Paryżu. Autorka książki przyjechała do Paryża w 1948 roku wraz z mężem dyplomatą, który reprezentował Stany Zjednoczone w powojennej Francji. Julia jest oczarowana Paryżem i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Jej miłość dotyczy nie tylko samego miasta, ale jedzenia jakiego może tam spróbować. Autorka przejeżdżając do Paryża nie znała francuskiego, ani nie potrafiła gotować. Zapisuje się do jednej z najbardziej prestiżowych szkół kulinarnych w Paryżu Le Cordon Bleu. Tam poznaje tajniki kuchni francuskiej, jej zapachy i smaki. Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie nie tylko z powodu Paryża, ale głównej bohaterki, którą cechuje ogromna pasja i entuzjazm w dążeniu do postawionego sobie celu. Julia Child była doskonałą uczennicą, poznała kuchnię francuską i zaczęła jej uczyć kobiety w Ameryce. Uważam, że ta powieść jest cudowną lekturą na zimowe wieczory, dodaje człowiekowi otuchy i sprawia, że z każdą kolejną stroną chce się więcej. Pasja Julii, jej uparte dążenie do wszystkiego, doskonalenie się i realizacja mogą być lekcją dla niejednej współczesnej kobiety. Lubię tę książkę za jej ciepło, optymizm, pozytywne patrzenie na świat oraz jej smakowitość. Czytając przepisy zawarte w książce wielokrotnie „ciekła mi ślinka” na myśl o tych smakołykach. Książka co prawda nie opowiada tylko o samym Paryżu, ale też o innych miejscach we Francji, jednak czytając ją wyobrażałam sobie Paryż i to jak wyglądał po II Wojnie Światowej. Starałam się wczuć w postać Julii, która każdego dnia cieszyła się czasem spędzonym w tym magicznym mieście. Książka ta pokazuje też, że radość życia może tkwić w codzienności, jaką jest na przykład zapach piekącego się ciasta, czy kolacja zjedzona w towarzystwie bliskich osób.
napisał/a: chevro 2014-04-06 21:50
HOUSTON MAMY PROBLEM z wyborem. NIGDY W ŻYCIU nie był taki trudny! JA WAM POKAŻĘ! Jak możecie zadawać takie trudne pytania? Przez Was mam SERCE NA TEMBLAKU! Grochola to KRYSZTAŁOWY ANIOŁ, który ma OSOBOWOŚĆ ĆMY. KOCHAM WSZYSTKIE JEJ KSIĄZKI!
napisał/a: else 2014-04-06 22:09
napisał/a: agf 2014-04-06 22:30
Literatura kobieca, ta pisana dla kobiet i przez kobiety jest tą, którą czytam najczęściej. Powód jest prosty - nikt tak kobiety nie zrozumie jak druga kobieta. A jeśli jeszcze odnajdziemy taką autorkę, która trafia w nasze poczucie humoru czy opisuje życie, jakie znamy z autopsji to już jesteśmy w domu :) Może być też przeciwnie - w zależności od nastroju czytam książki o takich jak ja, zwykłych, szarych postaciach borykających się z trudami dnia codziennego albo sięgam po lekturę, która pozwoli mi się od takiego życia odciąć. Ktoś kiedyś powiedział, że ten, kto czyta książki żyje podwójnie. Poszłabym nawet dalej - ten, kto czyta książki przeżywa życia bohaterów powieści, a więc ma możliwość przeżycia dziesiątek czy setek równoległych żyć. W rzeczywistości co prawda sami naszymi poczynaniami tworzymy własny świat, jednak przeważnie jest on w pewien sposób ograniczony, nie możemy sobie pozwolić na to by być na przykład pracującą matką, a jednocześnie wyjeżdżać w odległe zakątki świata tropiąc przestępców, czy też mając męża przeżywać romanse z tajemniczym mężczyzną poznanym w barze czy też żyjąc w szarej Polsce korzystać z bogactwa i luksusów Nowego Yorku... A książki właśnie tą możliwość nam dają. I z tego dobrodziejstwa korzystam.

Doskonale czyta mi się serię o Stephanie Plum autorstwa Janet Evanovich. Zetknęłam się z nią pierwszy raz wiele lat temu, jeszcze zanim nakręcono film o pierwszej części i zanim zrobiła się w Polsce modna.
To przygody pewnej kobiety, która zmuszona zostaje do tego by pracować jako łowca nagród. Nie bardzo zna się na takiej robocie, jednak zawsze znajdzie się ktoś (czyt. jakiś przystojniak) by jej pomóc. Nie jest to literatura jakoś szczególnie ambitna, ale po całym dniu pracy i opieki nad dzieckiem, chyba niejedna kobieta ma ochotę na książkę lekką i przyjemną, dostarczającą rozrywki, a do tego wywołującą niejeden uśmiech :)
napisał/a: ilonar2301 2014-04-06 22:48
Kobieca literatura nie musi być nudna. Nie musi być sentymentalna. Nie musi opowiadać tylko o miłości. Zakochałam się w książkach Lisy Marklund. To genialna seria opowiadająca o przygodach dziennikarki kryminalnej Anniki Bengtzon. Z całej serii najbardziej przypadła mi do gustu książka „ Studio Sex”, która opowiada o realiach panujących w szwedzkich klubach ze striptizem, o polityce, o śmierci, która wywołuje mieszane uczucia, o strachu, bólu i poniżeniu, od którego udaje się wreszcie uwolnić. Przedstawia osobistą przemianę Anniki, która z zastraszonej o poniżanej dziewczyny staje się wolnym człowiekiem, nad którym zawsze będą już ciążyły kajdany zabójstwa w obronie własnej... Powieść jest taka dobra dlatego, że jej autorka sama jest dziennikarką. Więcej nie będę pisała- same przeczytajcie. Zobaczycie, że naprawdę warto zakochać się w Marklund.
napisał/a: leoniu 2014-04-06 23:00
Po raz kolejny zachwycę się "Niebezpiecznymi związkami" Choderlosa de Laclos. Powieść o miłości, w której kobieta nie jest banalna. To nie istotne jest, że wszyscy przegrywają, przecież na tym właśnie polegają prawdziwe melodramaty. To powieść, w której kobieta ma siłę, właśnie dlatego, że jest kobietą. Fakt, może manipulować, może być też po prostu banalnie dobra, albo banalnie niewinna.
To jest barok, a właściwie rokoko. Fascynuje mnie ta epoka, klimatem obyczajowym nawiązująca do dzieci kwiatów, ale tak inna w swojej niedemokratyczności. Powinny być zajęcia dla dziewczyn w liceach z jej obowiązkową jej interpretacją, słowa po słowie, gestu po geście. W mistrzowskim tłumaczeniu Boy'a, rzecz jasna.

Czego mogłybyśmy się nauczyć? Może tego, że nawet w świecie wymiany dwóch oddechów i zetknięcia dwóch naskórków miłość może istnieć. Tego, że możemy wygrać będąc po prostu uczciwymi. Wobec kogoś i wobec siebie.
I pewnie i tego, że świat mężczyzn i świat kobiet nie zmienił sie za bardzo od okresu, kiedy do rewolucji zostało niewiele. I choć zniosła ona średniowieczny feudalizm, to kobietę nadal zostawiła ze średniowiecznymi możliwościami.
Za wiele w tej kwestii się akurat nie zmieniło.

Absolutnie polecam, bo dobrze się czyta. A przy okazji, jest to jednak literatura przez duże "L", co w literaturze kobiecej - wybaczcie - zdarza się rzadko.