Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs "Moja historia"

napisał/a: ~agacia44 2011-07-10 13:59
Był lipiec, niedziela.. piękna pogoda, więc ja i Hubert, mój chłopak,
pojechaliśmy na małą wycieczkę do Krynicy-Zdrój. To jakieś dwie godziny
drogi samochodem, więc wyjechaliśmy przed południem. Jechaliśmy
spokojnie, byliśmy w połowie drogi. Zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu
zastanawiając się, w którą stronę jechać.. Kolejne skrzyżowanie i znów
ten sam dylemat... Więc Hubert wyjął ze schowka nawigację GPS, żeby
ustalić drogę. Kilka minut walczyliśmy z nią, ale bezskutecznie. Zepsuła
się. Mój ukochany nieźle się zdenerwował, więc zaproponowałam, żebyśmy
zrobili piknik gdzieś w pobliżu, odpoczniemy, zrobię mu masaż i podrapię
go po plecach, bo przecież tak to uwielbia. (nie pytajcie dlaczego, ja
też nie umiem tego wyjaśnić;). Ten argument go przekonał. Zaparkowaliśmy
na poboczu i na polanie obok rozłożyliśmy kocyk. Rozpakowaliśmy kanapki,
położyliśmy się, zrobiło się bardzo miło W pewnej chwili jakiś
samochód gwałtownie zatrzymał się obok naszego. Wysiadł młody mężczyzna,
zaczął machać rękoma, biegł w naszą stronę i krzyczał. To było dziwne,
ale chyba potrzebował pomocy. Krzyczał niezrozumiale, usłyszeliśmy tylko
jego słowa "moja żona". "Co z żoną?" - zapytał Hubert. "Rodzi!!!" -
odpowiedział mężczyzna. "Gdzie ona jest? Wezwał pan pogotowie?" -
zapytałam zdezorientowana. "O Boże, jestem w takim szoku, że
zapomniałem!!!" - usłyszałam jego odpowiedź. Już biegliśmy do samochodu,
gdzie była jego żona. Wezwaliśmy pogotowie. Kobieta leżała na tylnym
siedzeniu, była zlana potem i krzyczała. Mężczyzna wyjaśnił, że wracają
od rodziny i kobieta prosiła, żeby się zatrzymał, bo jest jej słabo.
Termin ma dopiero za 3 tygodnie, więc takiej sytuacji się nie
spodziewali. Ujrzeliśmy na siedzeniu mokrą plamę - kobiecie odeszły
wody... Najbliższy szpital był oddalony o jakieś 20 km, więc trzeba było
działać w tym momencie. Mój chłopak i ten mężczyzna pobiegli po nasz
ekwipunek i rozłożyli koc pod drzewem, na poboczu. Położyliśmy przyszłą
mamę na kocu. Wypiła dużo wody, krzyczała, że strasznie ją boli i zaraz
się zacznie! Wszyscy byliśmy tak zdenerwowani, że nie wiedzieliśmy co
robić. Minęło 10 minut, pogotowia jeszcze nie było. Kobieta zaczęła
rodzić! Zrobiło mi się naprawdę słabo W oczach mojego ukochanego
dostrzegłam zdenerwowanie. Nie mówiąc już o przyszłym tatusiu, który był
tak przerażony, że krzyczał i skakał dookoła. Rozłożyliśmy na kocu nasze
ręczniki kąpielowe. Zaczęło się.. widać, było małą główkę, trzymałam
ją... to jest naprawdę niesamowite przeżycie, ujrzeć taki widok...
Kobieta dzielnie dawała sobie radę. Nareszcie przyjechało pogotowie,
położna i lekarz odebrali poród do końca. To była prześliczna
dziewczynka! Jej matka miała łzy w oczach, ale była wyczerpana... Ja też
się popłakałam, a mój ukochany przytulił mnie mocno. "Nie wiem jak mam
Wam dziękować. Jestem ojcem dzięki Wam!! " Tatuś był taki szczęśliwy, to
było niesamowite ;) "No bez przesady, my pomogliśmy tylko przy porodzie"
- żartowaliśmy, śmiejąc się wesoło. Wszyscy pojechali do szpitala. Cała
"akcja" trwała ponad godzinę. Rodzinka i lekarze odjechali, a my..
zostaliśmy sami na zakrwawionym kocu z zakrwawionymi ręcznikami, ale tak
szczęśliwi, że braliśmy udział w takim wydarzeniu. Zaczęliśmy sprzątać
miejsce porodu;) Jeszcze chwilę spędziliśmy tam czule się przytulając..
Wsiedliśmy do samochodu, nawet nawigacja się włączyła;) Mój ukochany
popatrzył na mnie dłużej przez chwile znacząco. Zapytałam go o co
chodzi. "Chyba zasłużyłem na masaż;)" - odpowiedział. Zasłużył na
najlepszy masaż na świecie, tak dzielnie się spisał. Reszta dnia
upłynęła nam w znakomitych nastrojach. Wyobrażaliśmy sobie świeżo
upieczonego tatusia, skaczącego wokół szpitalnego łóżka z przerażeniem w
oczach ;) Powrót do domu upłynął nam już spokojnie, bez żadnych przygód.
To było niesamowite przeżycie, niektórym wydaje się nieprawdopodobne,
ale ja zapamiętam to na zawsze...
napisał/a: gwiazdeczka60 2011-07-10 14:51
Tak, tak pamiętam ten dzień jakby zdarzył się dopiero wczoraj. A więc zacznę od początku. Był słoneczny dzień kiedy wraz z moimi dwoma koleżankami postanowiłyśmy spędzić tę noc razem pod namiotami. Wszystko zapowiadało się rewelacyjnie. Miałyśmy laptopa, karty, popcorn i czekoladę. Na początku obejrzałyśmy straszny horror, następnie postanowiłyśmy zagrać w karty. Czas nam mijał tak szybko, że nawet nie zauważyłyśmy jak jest już po północy. Nagle Anka zrobiła się senna, więc powiedziałyśmy żeby się przespała a my będziemy nadal grać, kiedy usłyszałyśmy odgłos złamanej gałązki. Przestraszyłyśmy się nie na żarty. Najodważniejsza z nas Paulina wyszła sprawdzić co to było. Z uśmiechem na ustach powiedziała nam, że to koledzy z naszej klasy robią sobie z nas żarty. Odetchnęłam z ulgą, jednak miałam nadal złe przeczucie. Jakieś pół godziny później ta sytuacja się powtórzyła, w tedy już naprawdę zdenerwowana Paulina wyszła i chciała z na nich nakrzyczeć, jednak zamiast tego odwróciła się do nas i na cały głos powiedziała "uciekamy". Rozespana Anka nie wiedziała co się dzieje, ale posłusznie zrobiła to co my. Wychodząc z namiotu zauważyłyśmy miejscowego pijaka, przed którym ostrzegała nas nasza mama, my jednak nic sobie z tego nie robiłyśmy. Naszym oczu ukazał się on i jego okropna siekiera, Moje serce na moment stanęło a nogi odmówiły posłuszeństwa. Byłam zdezorientowana, jednak Anka i Paulina odzyskawszy trzeźwy umysł pociągnęły mnie za sobą. Pijak już podnosił siekierę kiedy my czmychnęłyśmy mu z przed oczu. Brakowało kilku centymetrów a moja ręka dzisiaj nie byłaby w pełni sprawna. Z tego wszystkiego nie wzięłyśmy z namiotu laptopa i telefonów. których następnego dnia już tam nie było. Teraz jak to sobie wspominam to momentami nawet mnie śmieszy jednak uwierzcie w tedy nie było tam niczego śmiesznego.
napisał/a: agusia32 2011-07-10 14:59
Każda kobieta zgodzi się ze mną, że poród i wszelkie związane z nim przeżycia mają swój niepowtarzalny urok...oczywiście kilka tygodni, albo i nawet miesięcy po tym wydarzeniu:) Ja osobiście bardzo miło wspominam wywiad przeprowadzany przed porodem, kiedy miałam takie bóle, że logiczne odpowiadanie przekraczało moje możliwości. Starałam się jednak dzielnie udzielać konkretnych odpowiedzi, poległam dopiero przy pytaniu o najbliższą osobę z rodziny - to znaczy jeszcze wtedy nie wiedziałam, że poległam ;) Wydukałam dane i adres mojej siostry, co zostało odnotowane i na szczęście było to jedno z ostatnich pytań! Na drugi dzień byłam już szczęśliwą mamą Tomcia i kiedy tak błogo leżeliśmy sobie w średnio wygodnym szpitalnym łóżku, przez salę przetoczył się tabun lekarzy, pielęgniarek i studentów, zwany potocznie obchodem. Badanie, kilka standardowych pytań, jedna pani doktor patrzy w kartę i ze współczuciem głaszcze mojego synka po główce: "Szkoda, że taki słodki maluszek nie ma tatusia..." Aż mnie poderwało, myślę, czy ja może o czymś nie wiem - ale, żeby od wczoraj coś się w tej kwestii zmieniło?! Przytrzymuję panią doktor za biały rękawek i pytam, o co chodzi, a ona na to: "Przecież w wywiadzie podała pani, że najbliższą osobą w rodzinie jest siostra, a nie mąż?" Odpowiedziałam odruchowo, że mąż to nie rodzina i potem przez cały pobyt w szpitalu funkcjonowałam jako ta, dla której mąż to nie rodzina :)
napisał/a: akinom44 2011-07-10 23:39
wcześniak 6 miesięczny
uratowany
na początku lat 80
napisał/a: tomatoss 2011-07-21 20:48
Zdrowie ważniejsze niz wyniki...tyle poczekamy.
Mam nadzieje,że to nic poważnego i życze szybkiego powrotu do świata zdrowych!

ALICJAtoJA
napisał/a: ALICJAtoJA 2011-08-11 21:55
Dostała książkę:) Dziękuję:)