Konkurs "Uroki macierzyństwa"

napisał/a: mamucia 2010-07-09 20:20
Dla mnie macierzyństwo zawsze jawiło się jak coś pięknego, wspaniałego coś niezwykłego. Wiedziałam że łatwo nie jest ale jakoś nigdy nie zastanawiałam się głębiej nad tym co oznaczają trudy macierzyństwa.
Moja ciąża przebiegała bez problemu, byłam cały czas aktywna, pracowałam a po pracy prowadziłam życie towarzyskie (nie mam na myśli imprez i klubów).
Gdy pojawiła się córeczka na świecie, nie zapomnę tej chwili, i spojrzała na mnie swoimi dużymi, bezbronnymi, ufnymi oczkami dotarło do mnie że jestem za nią odpowiedzialna. I na tym magia się skończyła. Poród był wyczerpujący, byłam osłabiona, mdlałam a bolące krocze nie pozwalało mi ani siedzieć ani leżeć. To był pierwszy kryzys. Łzy leciały a moje wnętrze krzyczało że to nie tak miało być. Drugi kryzys przyszedł bardzo szybko bo okazało się że nie mogę karmić małej. W pierwszej chwili szok i złość a potem zrezygnowanie. Gdy wróciłyśmy do domu musiałyśmy sobie dawac radę same bo mąż musiał pracować. Ja obolała osłabiona a Izunia cierpiała na kolki. Do dziś mam przed oczami ją płaczącą do późnej nocy a ja z nią, zwijałam się z bezsilności i z bólu. Pamiętam tą noc dokładnie, bo prawie mdlałam ze zmęczenia i wtedy coś we mnie pękło. Zebrałam się i zaczęłam szukać pomocy najpierw w internecie. Wyszukałam przyczyny mojego bólu i kolek córeczki. Udało się. Kolki były od alergii na mleko a ja miałam hemoroidy. Wszystko minęło jak ręką odjął. Byłam szczęśliwa. Wtedy odetchnęłam i zaczęłam się cieszyć macierzyństwem. Potem było jeszcze wiele trudnych chwil, ale ja już byłam silniejsza wiedziałam że po każdej burzy wychodzi słońce. A z każdą burzą stawałam się silniejsza. Dziś Iza ma prawie 3 latka i niedługo pójdzie do przedszkola. Jest moją dumą bo jest bardzo żywiołowym i odważnym dzieckiem. Ma świetną pamięć i jest duszą towarzystwa. A o mnie mówi że jestem najlepszą mamą na świecie! Gdy wspominam tamte dni uśmiecham się do siebie. Dobrze że mam córeczkę dobrze że wtedy było źle bo dziś jestem zupełnie innym człowiekiem: konsekwentnym, twardym, pewnym siebie, pełnym dystansu do siebie i otaczających mnie spraw. I choć 24h etat przez 7 dni tygodnia jest wyczerpujący to uwielbiam być mamą, sprzątaczką, koleżanką zabaw, opiekunką, pielęgniarką, fryzjerką, kierowcą, tragarzem i kucharzem bo to właśnie są uroki macierzyństwa!
cohenna
napisał/a: cohenna 2010-07-10 19:21
Wiecie co jest najpiękniejsze?
Jak masz nieraz doła i nic ci się nie chce, i masz ochotę na płacz a przychodzi do ciebie mała gaduła i zaczyna coś opowiadać to zawsze cię rozweseli :)
napisał/a: ~lucy843 2010-07-10 19:54
Każdy etap macierzyństwa ma swoje uroki. Ja właśnie odkrywam przyjemność zakupów z moją 7-letnią córcią! Jak usłyszę 'W tej bluzce wyglądasz super!" albo "Znalazłam fajne buty w twoim rozmiarze!" to uśmiech sam wchodzi na usta! A kiedy w czerwcu kończyła swoją przygodę z przedszkolem i usłyszałam od przedszkolanki,że mało jest tak dobrze i mądrze wychowanych dzieci w dzisiejszych czasach to czułam tylko DUMĘ bo to oznacza,że chyba daję radę Z TYM MACIERZYŃSTWEM!
napisał/a: sierotka 2010-07-12 09:57
Macierzyństwo to w ogóle wielkie zaskoczenie,trzeba zmienić całkowicie swój rytm dnia i dostosować go do dziecka,co nieraz bywa bardzo trudno,ale warto się poświęcić. Jestem bardzo młodą mamą. Najbardziej zaskoczyło mnie to,że potrafiłam zrezygnować ze swoich przyjemności,aby dziecko miało więcej niż ja. Mało tego nie odczuwałam z tego powodu żadnych przykrości.
napisał/a: Monika_N 2010-07-12 21:49
Macierzyństwo zaskoczyło mnie siłą miłości. Dopóki nie miałam dzieci, nie wiedziałam, że można kogoś kochać miłością tak wielką, tak absolutną, tak nieskończoną tylko dla tego, że ten ktoś jest. Kocham moje córeczki tak mocno, że nie sposób to wyrazić. :)
napisał/a: 79magda 2010-07-13 01:08
Zostałam mamą.
Weryfikuję natychmiastowo wszelkie sielskie obrazki dotyczące porodu i pierwszych tygodni z Nową Istotką. Poród jest nie tylko mistyczną przygodą dawania życia, oceanem szczęścia i dumy z wykonanego zadania. Poród to przede wszystkim morze krwi, lęku i czekania na jak najszybszy finał. A moja wymarzona, wyśniona córeczka nie okazała się różowiutkim, pulchniutkim bobaskiem z reklam telewizyjnych. Pierwsze 3 miesiące to dla mnie marzenie o śnie dłuższym niż 2 godziny i normalnym posiłku – z powodu silnych kolek małej jadłam tylko gotowany ryż z kurczakiem i marchewką w konfiguracjach dowolnych.
Ale najmocniej boksuję się z własną psychiką. Trochę czasu mija, nim godzę się z nową rzeczywistością, odpowiedzialnością i totalnym brakiem czasu dla siebie w domowym chaosie. Choć bycie mamą okazuje się być wyzwaniem mojego życia, to jednak czasem żal, gdy koleżanki balują, piją wymyślne drinki w babskim gronie i pakują bagaże na spontaniczne wypady za miasto.
A najbardziej zaskoczyło mnie ciągłe poczucie winy, że robię za mało. I ten bezmiar odpowiedzialności za córkę – nawet, gdy smacznie śpi, ja czuwam w ciemnościach, monitorując Jej oddech. Sposób postrzegania świata z punktu widzenia mamy zmienia się o 180 stopni. Nagle wyraźnie widzisz wszystkie tragedie, czyhające niebezpieczeństwa i niepewność jutra. Czas przy małym dziecku pędzi z szybkością światła. Te wszystkie wojny o przejazd wózkiem, o miejsce do karmienia i przewijania, o zdrowy sen i święty spokój.
Wiem, że jest to miłość bezgraniczna, do której żadne inne doznanie równać się nie może. Ale największe zaskoczenia, dotyczące tego, jak z chwilą przyjścia Małej Istotki na świat, nasza codzienność się zmienia, nie zawsze są super - pozytywne. I warto by było już wcześniej mieć tego świadomość ;)
napisał/a: izabela_77 2010-07-13 14:05
W macierzyństwie najbardziej mnie zaskoczyło karmienie piersią. Czynność stanowiąca reklamę macierzyństwa, wydająca się ta zwyczajna i prosta... Nic bardziej mylnego! Najpierw był płacz, ból, bezradność. Za nic nie umiałam przystawić swojej córeczki. A gdy się wreszcie udało - byłam niemiłosiernie pogryziona - a przecież córeczka nie miała ani jednego ząbka! Byłam bliska poddania się i przejścia na butelkę. Jednakże wtedy, gdy już kupiłam mleko modyfikowane - złapałyśmy "bluesa". Karmienie stało się jak bajka. I znowu zaskoczenie - miało być takie zwyczajne, a jest... metafizyczne! To spojrzenie mi o oczy, ten uchwyt maleńkiej rączki na piersi. Serce rosło i tłukło się na uwięzi przy tej sielankowej scenie. Aż nadeszło kolejne zaskoczenie związane z karmieniem. Odstąpienie od mojego mleka przez córeczkę. Byłam nastawiona na walkę o przejście na inne pokarmy, na nieprzespane noce i napady histerii moich - i małej. A tymczasem stało się to tak nagle w wieku 8 miesięcy! Po prostu zaczęła się odwracać od piersi i nie chciała mojego mleka! Jakże mi się przykro zrobiło... Ale zrozumiałam, że lepszego sposobu zerwania z tą ceremonią nie będzie, więc pożegnałyśmy się z tym zadziwiającym cudem macierzyństwa.
napisał/a: dalila4 2010-07-13 15:19
Co mnie najbardziej zaskoczyło? Chyba to, że w moich dzieciach z dnia na dzień coraz bardziej widzę swoje odbicie… I nie chodzi mi tutaj tylko o fizyczne podobieństwo do mnie, choć ono też jest zauważalne i to na pierwszy rzut oka. Dzieci są jak lustra, które odbijają nasze zalety i wady, powielają nasz sposób bycia, formy spędzania czasu, gesty i mimikę twarzy, upodobania kulinarne i zabawne powiedzonka, poczucie humoru, a nawet sympatie i antypatie do pewnych ludzi. Dlatego pewnie nic nie ukryje się przed dzieckiem: ono wyczuwa zły nastrój i napięcie, choć często przed nim próbujemy je ukryć. Albo intuicyjnie nie lubi chodzić tam, gdzie i ja niezbyt dobrze się czuję. Dziecko szczerze i uparcie naśladuje dorosłych, którzy są dla niego ważni. Kiedy uświadomiłam sobie ten fakt, zdałam sobie sprawę jak ważne jest moje zachowanie: gesty, miny, słownictwo i ogólnie codzienna postawa, która buduje atmosferę w moim domu. Tak, abym kiedyś mogła z dumą powiedzieć, że cieszę się, że moje dzieci są podobne do mnie!
napisał/a: folly 2010-07-14 11:25
Macierzyństwo mnie zmieniło, z szalonej wariatki lubiącej się bawić i imprezować stałam sie spokojną odpowiedzialną osobą. Zmieniłam styl ubierania i inaczej patrze na świat. Teraz radość sprawia mi czas spędzony z dzieckiem, zabawy w piaskownicy, ogladanie bajek. Dyskoteki i lokale zmieniłam na wizyty w ZOO na niedzielne poranki dla dzieci w kinie, wesołym miasteczku i placu zabaw i jest super!aa i dzięki macierzyństwie odkryłam że kosmetyki dla dzieci świetnie służa mojej skórze!
napisał/a: liidzia 2010-07-14 11:32
Ja spodziewałam się trzęsienia ziemi i w ogóle tego, ze życie do góry nogami się przewróci.. a tu duże zaskoczenie na plus. Spodziewałam się wrzasków i nieprzespanych nocy, a moje dziecię prawie nie płacze i śpi w nocy jak suseł.
Zaskoczyło mnie też, że dziecko potrafi samo zasnąć w łóżeczku, że może nie chcieć smoka, a bujanie w kołysce może je wkurzać. Uroki macierzyństwa to pasmo niespodzianek!
napisał/a: Alciaaa 2010-07-14 12:23
Nie żyję CHWILĄ tylko dla Chwili!, nie sądziłam że macierzyństwo może tak zmienić podejcie do życie, żmienić życie o 180 stopni. Macierzyństwo zaskoczyło mnie ale pozytywnie, jest pięknie radośnie jestem szczęsliwa i dumna z bycia mamą
napisał/a: calliopa 2010-07-14 19:28
Zaskoczyła mnie moja umiejętność przystosowania się do sytuacji. Myslałam, ze po nocach będzie brakować mi chusteczek z powodu morza wylanych łez,byłam przekonana, że sobie nie poradzę, że nie będe potrafiła zrezygnować z własnego egoizmu na rzecz "kogoś". Przed ciążą wydawało mi się, ze nie zniosę uczucia tego, ze jestem wielorybem, że brzuch mi urósł do wielkości piłki plażowej, a ja wyglądem przypominam załadowaną ciężarówkę. Nawet w kalendarzu zakreslilam moment, kiedy dostanę depresje poporodową. I CO SIĘ STAŁO? NIC...Pokonaływałam własne Himalaje i przeskakiwałam szerokie równiny.

Jak było ? Poradziłam sobie, przez ciężkie dni zwątpienia, bólu, rozczarowań teraz cieszę się z tych chwil, ktore jak bańki mydlane łapiemy z moim dzieckiem.