"Wygraj książkę Dr Dukana"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2012-03-02 12:41
Laureatami konkursu zostają:
1. biala1205
2. prawdziwa
3. olejka
4. nutrena
5. NATIK999
6. 2hot4you
7. Majowa
8. OlkaG87

Serdecznie gratulujemy. Redakcja wyśle informacje o wygranej na prywatną skrzynkę na forum z prośbą o podanie danych adresowych.

Mamy dla Was 8 książek Dr Pierre'a Dukana: "Mężczyźni wolą krągłości"


Zadanie konkursowe:
Najnowsza książka Dukana uczy, jak pokochać siebie. Napisz, jak Ty walczysz ze swoimi słabościami, wadami, kompleksami, żeby poczuć się szczęśliwą.
Swoją wypowiedź zamieść na forum.polki.pl


Konkurs trwa w terminie 2-16 marca 2012

[CENTER]Przeczytaj Regulamin
[/CENTER]

napisał/a: biala1205 2012-03-02 13:06
Mam zasadę: nie walcz ze sobą, ale zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś!

Oczywiście mam wady, ale mam również zalety. Mam wiele słabości, ale mam też wiele mocnych stron. Każdy człowiek składa się z pozytywów i negatywów, a prawdziwą sztuką jest ujarzmić te złe i podkreślać te dobre. Walka z kompleksami ma sens wtedy, kiedy coś robimy dla siebie, nie dla innych. Inni są ważni, ale to nie znaczy, że mam zaniedbywać siebie.

Patrzę codziennie w lustro i mówię sobie: "Jesteś wspaniała! Nie przejmuj się niedociągnięciami w swoim ciele, bo ludzie mają większe zmartwienia, a mój płacz na sylwetką jest po prostu błahy". Każdemu polecam rozmawianie ze sobą, bo trzeba się nauczyć ze sobą żyć w zgodzie.

Jestem szczęśliwa, bo dostrzegam najmniejsze rzeczy: siedzącą na oknie biedronkę, przelatującego motyla, szum wiatru, zieloną trawę...Jestem szczęśliwa, ponieważ znalazłam równowagę między złymi i dobrymi stronami. Jestem szczęśliwa, bo otaczają mnie ludzie, którzy mnie kochają za to, jaka jestem, a nie za to, jak wyglądam. Szanuję ich za to, bo przecież ideały nie istnieją. Życie pełne ideałów byłoby zbyt nudne...
napisał/a: ~2hot4you 2012-03-02 23:37
Znalazłam złotą receptę na kompleksy - sport! :)
Odkąd zapisałam się do klubu fitness czuję się dużo lepiej niż kiedykolwiek.
Zajęcia taneczne wyzwoliły we mnie skrywaną kobiecość, siłownia sukcesywnie rzeźbi moje nowe kształty, a mnie rozpiera energia i pozytywne nastawienie do świata... i samej siebie! :)
Pokochałam swoje ciało takie jakie jest - a do idealnych wymiarów mi daleko... :)
Podkreślam to, co we mnie najlepsze, ukrywam to, co niekoniecznie jest powodem do chwalenia się - i jest dobrze!
Naprawdę.

Nieważne jak wyglądamy, uśmiech zawsze nadrobi 99% dobrego wrażenia!

Także, Kobiety - uśmiech i do przodu! :)
napisał/a: Mamma-mia 2012-03-03 20:17
Moim sposobem jest "Niemyślenie o kompleksach i problemach", i częste relaksowanie się gdy dopada mnie chandra :)
Najczęściej relaksuję się tańcząc...
Rumba, salsa, samba, cha-cha, hip-hop, tango, taniec nowoczesny, czy ten w układach tanecznych na x-boxie - to moje ulubione.
Taniec to doskonały sposób na przeniesienie się z szarej codzienności w radosny świat, pełen marzeń.
Gdy tańczę cały świat wiruje wokół mnie, nie dość że odpoczywam to gubię kalorie i kształtuje sylwetkę, bez drakońskich diet. Lepsze to niż leniuchowanie na kanapie przy popcornie i tłustych batonikach.
Moje zamiłowanie do pląsów zaczęło się od 4 klasy szkoły podstawowej.
Mieszkając na wsi, i będąc córką zapracowanych rolników posiadających wielo-hektarowe gospodarstwo rolne, gdzie zawsze było coś do zrobienia, rodzice nie mieli czasu wozić mnie do oddalonego o 20 km miasta i po prostu nie miałam możliwości rozwijać się tanecznie. Oglądane w telewizji pokazy tańca zawsze mnie inspirowały.
Poszerzałam wiedzę taneczną gapiąc się w telewizor do czasu gdy w mojej szkole podstawowej nie zorganizowano zajęć tanecznych.
Do wzięcia udziału w nich zachęciła mnie moja przyjaciółka, Ewelina.
Więc zapisałam się i z lekcji na lekcję coraz bardziej kochałam taniec.
Lecz niestety kończąc podstawówkę skończyły się moje zajęcia taneczne, i będąc w gimnazjum uczyłam się tańców z telewizji, czy na szkolnych dyskotekach.
W liceum zrobiłam prawo jazdy więc bez przeszkód mogłam dojeżdżać na kurs tańca który był w moim liceum!
Obecnie na studiach także w przerwie między sesjami egzaminacyjnym chodzę na kurs paso-doble, który pomaga mi się odstresować i odpocząć od studenckiej harówki!

Na wielu kursach poznałam wiele interesujących osób, i nareperowałam swoje puste życie towarzyskie.
Wiem że taniec pozwala mi nabrać pewności siebie, eliminować kompleksy, kształtować osobowość, być szczęśliwą.
Wszystkim polecam ten sposób, bo jest doskonały i niesie wiele korzyści które nie odkładają nam się w biodrach! :)
napisał/a: 19790411 2012-03-03 21:51
Według mnie szczęście w życiu daje akceptacja. Siebie, bliskich, otoczenia. Sporo rzeczy w swoim życiu można zmienić i oczywiście dobrze jest to robić, ale podstawy powinny być zawsze te sama. Można ulepszać, udoskonalać, ważne by zachować w tym umiar. Kiedy zaczyna mi przeszkadzać jakiś wałeczek na brzuchu i czuję, ze nie będę w stanie go polubić i zaakceptować wprowadzam dietę, ćwiczę - staram się go wyeliminować, ale czy on jest powodem mojego nieszczęścia? Na pewno nie.
napisał/a: jaga12Xj1 2012-03-04 17:09
Mi się wydaje że mężczyżni wolą szczupłe kobiety ale nam tego nie powiedzą że jesteśmy za bardzo okrągłe ponieważ nie chcą nas zranić ale są ważniejsze rzeczy niż troszkę tuszy najważniejszy jest charakter żeby umieć się dogadać między sobą co nam nie pasuje i itp.
napisał/a: prawdziwa 2012-03-04 18:03
Do tego by być w pełni szczęśliwą osobą wystarczyło mi zaakceptowanie siebie taką,jaką jestem.Wcześniejsze popadanie w kompleksy nie prowadziło do niczego dobrego,a tylko rozbudzało we mnie głęboką frustrację.Przecież nikt nie jest idealny.Wystarczy zapytać jakąkolwiek kobietę,a ta natychmiast wskaże,co zmieniłaby w swoim wyglądzie,gdyby tylko mogła.Tylko pytanie-po co?Czy próby maskowania niedoskonałości poprzez czynienie czegoś,z czym nie czujemy się dobrze ,są na prawdę dobrym rozwiązaniem?Moja odpowiedź brzmi:NIE.Zajęło mi trochę czasu,zanim to zrozumiałam,ale było warto.
Przestałam myśleć o tym,co mi się w sobie nie podoba i wówczas zaczęłam zauważać swoje plusy.Stałam się radośniejsza,pozytywniej nastawiona do
życia.Zrozumiałam,że najważniejsze jest poczucie własnej wartości, w którym wygląd zewnętrzny nie gra wcale,aż takiej dużej roli.Wystarczy,że człowiek czuje się dobrze w swoim własnym ciele.Do tego uśmiech na twarzy i zaręczam,że można się podobać nie mając nieprzeciętnej urody i figury modelki.Piękno tak naprawdę tkwi we wnętrzu każdego człowieka,trzeba go tylko umieć zauważyć-to wystarczy by być szczęśliwym.
napisał/a: olmix 2012-03-04 18:04
Jestem sobą! A jak uda mi się zgubić zbędne kilogramy, dzięki czemu czuję się lepiej, traktuję to jako bonus od losu :)
napisał/a: olejka 2012-03-04 20:52
Ideałów nie ma. I dobrze! Świat byłby wtedy bardzo nudny, a samo życie wśród takich perfekcyjnych osób niezwykle męczące. Wady i niedoskonałości dodają nam charakteru, sprawiając, że stajemy się intrygujący, niezwykli, jedyni w sowim rodzaju. Oczywiście należy z nimi walczyć, ale nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go!

Takie właśnie tłumaczenie bardzo pomaga mi w osiągnięciu samoakceptacji. Kompleksy nie mogą przecież rządzić moim życiem, bo stałoby się ono koszmarem.
napisał/a: kropelka551 2012-03-04 22:16
Każda z nas na co dzień boryka się ze swoimi kompleksami, albo stara się je ukryć, albo uda się jej to albo nie i wtedy przez nie wycofuje się z życia towarzyskiego, chowa się w kąt, a problem – kompleks narasta do olbrzymich wymiarów.
Sama przez to przeszłam – w okresie dojrzewania - według mojego spojrzenia miałam nadwagę. Według kalkulatora BMI wychodziło, że to waga normalna, ale wszystkie moje rówieśniczki były szczuplutkie – rozmiar S. Więc zdarzyło się, że nie pojawiłam się na kilku imprezach tłumacząc, że źle się czuję, a w rzeczywistości płacząc i rozczulając się nad sobą. Chłopak i miłość do niego pomogła mi wyjść do ludzi. Odnalazł we mnie te wszystkie pozytywne cechy, które zagórowały nad moimi kompleksami. Zapomniałam o nich. Pokochałam siebie taką jaka jestem, od tej pory staram się nie dać swoim kompleksom, słabościom (a dość często przypominają o sobie…). Mój luby, praca i moje zainteresowania sprawiają, że nie ma czasu o nich myśleć. Głowa do góry, nie dajmy się zwykłym błahostkom! Nauczmy się z nimi żyć!
Ułożyłam nawet optymistyczne hasło o naszej płci:
Warto być kobietą, bo nawet z naszymi małymi kompleksami potrafimy idealnie sterować mężczyznami! :D
napisał/a: annna84 2012-03-05 21:03
Przede wszystkim staram się je zaakceptować i mieć do nich dystans. Nie biorę swoich wad na poważnie, potrafię z nich żartować. Traktuję je, jako suche fakty, a nie coś, czym trzeba się niepotrzebnie stresować. Np. powinnam schudnąć parę kilo i staram się to zrobić. Jednak nie roztkliwiam się nad tym problemem, nie myślę o nim 24/h. Staram się nie podchodzić do swoich wad emocjonalnie i to jest mój sposób, by poczuć się szczęśliwą.
diana171615
napisał/a: diana171615 2012-03-06 13:20
Na pokochanie siebie w pełni potrzeba czasu. Człowiek uczy się tego całe życie i nigdy nie mozna powiedzieć, że w pełni się siebie akceptuje. Zawsze mozna coś zrobic dla siebie, poprawić urodę, wygląd czy charakter ale najważniejsze jest zdać sobie z tego sprawe i nie załamywać się ani zadręczać gdy to nam nie wychodzi. Wychodzę z założenia, że każdy popełnia błędy i zasługuje na szansę i tak też robię. Myślę, że optymistyczne nastawienie przybliży mnie do pokochnia samej siebie i kiedys będe mogła stanąć przed lustrem i powiedzieć :" tak, jestem piękna!".