Wygraj kultową lalkę Barbie i grę "Wiedźmin 3: Dziki Gon"!

czeko
napisał/a: czeko 2016-06-08 21:26
Z czasów dzieciństwa w mojej pamięci utkwiły pewne wakacje. Zapowiadało się na to, że całe wakacje wraz z siostrami spędzimy w domu. Ale nasza niezawodna mama postanowiła urozmaicić nam ten letni czas! Otóż na pobliskiej łące rozbiła nam namiot. Razem z siostrami udawałyśmy, że jesteśmy gdzieś daleko poza domem. Spakowałyśmy się, wzięłyśmy swoje zabawki i tam spałyśmy, a mama „podrzucała” nam jedzenie ;) Zabawa była wspaniała i to te przeżycie najbardziej zapadło mi w pamięć, a wspominam je lepiej od niejednych wakacji spędzonych poza domem :)
napisał/a: attameri 2016-06-08 22:18
Jako dziecko byłam bardzo niesforna, a na dodatek – mieszkałam w bardzo spokojnej wsi sprawiającej wrażenie zupełnie oderwanej od współczesnego świata, tak więc ciężko było tam o jakiekolwiek rozrywki poza wykopkami u dziadków. Z tego też powodu, nie mając nic lepszego do roboty (szczególnie podczas wakacji), razem z moją przyjaciółką Olą robiłyśmy wiele głupich rzeczy. I tak też – pewnego dnia, postanowiłyśmy się wybrać na pole niedaleko mojego domu, by poobserwować wypasane tam przez sąsiada krowy. Jak nie trudno się domyślić, obserwowanie szybko nam się znudziło i zaczęłyśmy na różne sposoby przedrzeźniać biedne krówki. Ich apatia i brak zainteresowania nami napędzał nas do coraz to głupszych min i zachowań mających na celu zwrócenie ich uwagi. Po pewnym czasie udało nam się osiągnąć cel, jednak niewiele brakowało, a kto wie? Być może teraz nie pisałabym tego tekstu, bowiem po jakimś kwadransie naszych nierozważnych wygłupów w naszą stronę szarżować zaczął młody cielaczek! Na początku nieśmiało i powoli, lecz im szybciej uciekałyśmy tym szybciej nas gonił! Całe szczęście, że nieopodal rosła gałęzista i pochylona sosna, na którą razem z Olą często się wspinałyśmy. Gdyby nie wspomniane drzewo byłoby z nami bardzo ciężko! Tak więc w ułamku sekundy, spojrzałyśmy na siebie i niemalże telepatycznie uzgodniłyśmy, że właśnie ta stara, wysłużona sosna będzie punktem docelowym naszej ucieczki! Udało się! Uciekłyśmy, jednak wbrew naszym oczekiwaniom, cielak nie zostawił nas w spokoju, tylko położył się wygodnie tuż pod nami i wyczekiwał na nasz kolejny ruch. Spędziłyśmy na drzewie kilka długich godzin, wypatrując gospodarza, który zabierze swoje zwierzęta. Jakby tego było mało zaczął padać deszcz, co już kompletnie nas załamało. W końcu, po dłuuugim czasie oczekiwania, przyszedł gospodarz i zabrał swoje zwierzęta. Oczywiście przy okazji zostałyśmy przez niego wyśmiane, a on sam nie omieszkał poinformować o całym zajściu naszych rodziców, co wywołało kolejne salwy śmiechu pod naszym adresem. Cóż… przynajmniej do końca życia razem z Olą będziemy miały o czym opowiadać :)
Prosiłabym o grę Wiedźmin 3 na Xbox One
napisał/a: oliwia_em 2016-06-08 23:01
Było to kiedy miałam jakieś 6 lat. Moja mama nie lubi się spóźniać, zawsze wszędzie jest pół godziny przed czasem. Dlatego kiedy pewnego ranka zaspałyśmy trochę do szkoły mama mnie bez przerwy poganiała. Przyszło na mycie zębów, jednak nie widziałam nigdzie pasty, więc zapytałam się mamy gdzie jest. Trochę zniecierpliwiona chwyciła tubkę, nałożyła mi w pośpiechu na szczoteczkę.Zaczęłam szorować zęby, jednak czułam, że coś jest nie tak, smak był inny niż zawsze, więc powiedziałam, że ta pasta dziwnie smakuje. Mama zniecierpliwiona już do granic możliwości moim marudzeniem chwyciła szczoteczkę i zaczęła mi sama szorować zęby, jednak po chwili zauważyła, że pasta nie chce się pienić. Wzięła do ręki opakowanie, okazało się, że to był krem na pryszcze mojej starszej siostry. ;)

Wiedźmin 3: Dziki Gon PS4
napisał/a: izzy15 2016-06-08 23:12
Kiedy miałam jakieś 4-5 lat byłam okropną materialistką, bardzo lubiłam mieć pieniądze i zawsze podpatrywałam kto ma ich najwięcej. Chciałam między innymi zostać "sklepową", "panią z apteki", pracować na poczcie - tam najwięcej mama zostawiała pieniędzy kiedy z nią gdzieś szłam :) Ale najbardziej spodobał mi się zawód... księdza. Kiedy ksiądz zbierał tace widziałam, że wszyscy ludzie dają dużo pieniędzy, więc postanowiłam zostać księdzem :) Odprawiałam w domu msze dla domowników oczywiście nie pomijając najważniejszej dla mnie części - tacy :)

Lalka Barbie
napisał/a: boguslav3 2016-06-08 23:25
Kiedy miałem jakieś 4 lata pierwszy raz mama mnie wzięła ze sobą do kościoła, gdyż myślała, że jestem odpowiednio duży żeby się w miarę zachować. Msza była dla mnie nudna, ale byłem grzeczny, do czasu kiedy między ławkami ksiądz zaczął chodzić z "koszyczkiem" pełnym pieniędzmi. Pomyślałem, że ksiądz rozdaje te pieniądze gdyż każdy wyciąga do niego ręce, jakby się częstował cukierkiem. Kiedy podszedł do mnie oczywiście wyciągnąłem rękę w stronę koszyczka i nabrałem całą garść pieniędzy - tyle ile mi się zmieściło :) Miny księdza i mojej mamy nie zapomnę do końca życia :)

Wiedźmin 3: Dziki Gon na PS4
lola92
napisał/a: lola92 2016-06-08 23:59
Moje najzabawniejsze wspomnienie opiszę z opowiadań, bo miałam wtedy dokładnie zaledwie rok i 3 miesiące, a było to tak, że mój mały mózg pamiętał, którędy Mama nosiła mnie do kościoła i pewnego dnia Mama pojechała rowerem stroić kościół przed komunią mojej siostry, ja drepcząca po podwórku widziałam, w którą stronę Mama skręca i pewnie domyśliłam się , że do kościoła, będąc w śpiochach wzięłam swego plastikowego żółtego konika na sznurku i ciągnąc go poszłam za Mamą, kiedy mnie w końcu odnaleźli spadł im kamień z serca i nastały śmiechy, że taka mała a takie podróże urządza, ale śmiechom nie było końca, bo na drugi dzień Babcia, która do nas przyjechała zauważyła, że zniknęłam jej z oczu, po czym nagle zawołała przerażona moją Mamę, okazało się, że znowu w śpiochach siedziałam na piasku przy moim piesku (dużym owczarku) i sypałam mu piasek na pyszczek a on był na tyle kochany i cierpliwy, że nie reagował, a Babcia myślała, że on mnie "zje", teraz też się nieźle śmiejemy jak to wspominamy :D.
napisał/a: w12 2016-06-09 00:00
W dzieciństwie moją ulubioną zabawą była gra w chowanego. Czy to z rówieśnikami czy razem z całą rodziną podczas różnych urodzin czy innych spotkań. Lubiłem bawić się w dzień, ale zabawa po zmroku była jeszcze ciekawsza. Najśmieszniejsze jest to że rodzice do pewnego czasu wykorzystywali to przeciwko mnie- gdy byłem za bardzo niegrzeczny albo nie dało się ze mną wytrzymać, moja mama proponowała chowanego, a tata pomagał mi się ukryć czy to w koszu na pranie czy głeboko w szafie. W tym czasie rodzice mogli przygotować to co chcieli i mieli chwilę spokoju, ponieważ ja tak szybko się nie poddawałem i zawsze dumnie wychodziłem z kryjówki, gdy mama się poddawała :)

Teraz z chęcią poświęcił bym swój czas na grę w Wiedźmin 3: Dziki Gon na PS4
napisał/a: babuszka11 2016-06-11 14:34
Wiedzmin?
o kurde musze wygrac ten konkurs bo to gra wszech czasów :)
napisał/a: ladykarolcia 2016-06-11 17:45
Miałam wtedy 14 lat i oglądałam jak zawsze program "Ciuchcia" i był odcinek o prezentach. Kulfon jak zawsze był łobuzem i mówił jak bardzo lubi prezenty, a Żaba Monika powiedziała że zna pewien fajny sekret i oczywiście Kulfon chciał go poznać. Powiedziała mu wtedy, że dużo fajniejsze jest dawanie prezentów i Kulfon jak to on, wyśmiał się z tego, ale w końcu go przekonała. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłam wykonać ogromny plan i zrobić prezenty dla rodziny. Do świąt było jeszcze z kilka miesięcy, więc zdążyłam uzbierać trochę pieniędzy. Gdy zbliżały się święta, wzięłam młodszą siostrę do miasta i najpierw kupiliśmy słodycze dla rodziców, tak byśmy i my na tym skorzystali. Potem chodziliśmy cały dzień po Pucku zastanawiając się, co kupić by było tanio i dobrze. Kupowaliśmy drobiazgi do domu i kasety z muzyką. Pojechaliśmy do domu, schowaliśmy zakupy - tak by mama nie widziała ich, potem jechaliśmy jeszcze raz, bo mamie się marzył kosz na ubrania i miał być żółty, akurat ten był najdroższy, więc zabrakło nam na bilety. Do domu mieliśmy 7km, więc nie lada wyzwanie dla dzieci, ale szliśmy, aż po drodze stanęła nam Taksówka i z niej wychodzi nasza Mama.
Była zdziwiona, a my czuliśmy ulgę, że nie trzeba tyle kilometrów iść. Mama wiedziała, że to na święta jako prezent, ale nie widziała co jeszcze mamy kupione.
Nadeszły święta i rodzice kombinowali, by po kryjomu podłożyć prezenty odwracając naszą uwagę. Nie pamiętam jak, ale chyba wrobiłam moją siostrę, by krzyczała panicznie w kuchni, by ściągnąć tam rodziców. Wtedy ja szybkością błyskawicy podłożyłam już podpisane reklamówki z prezentami. Moment gdy to zobaczyli i uświadomili sobie, że tego się nie spodziewali, był naprawdę mocne - szokujący i fascynujący, emocje tak silne, że słyszałam jak bije mi serce, a policzki pieką z podenerwowania. Moja mama się popłakała ze wzruszenia, a następnie moja siostra, bo dla niej w tajemniczy także zrobiłam gwiazdkę, mi także poleciały łzy, chodź czułam dumę i niesamowite uczucie. Tata był tak w szoku, że nie wiedział co powiedzieć. Potem uściski i oczy mamy, które mówiły bardzo wiele.

Ten dzień i ta akcja zmieniły moje życie. Powiem jedno, Monika miała racje!

Co do nagród, marzy się mi Wiedźmin 3: Dziki Gon na PC, albo chociaż Barbie dla mojej 5 letniej siostrzenicy, bo nadal uwielbiam robić prezenty.
napisał/a: kasztel 2016-06-15 12:45
Popracujcie trochę nad regulaminem...bo wygrały osoby go nie nie spełniające:

"3.1. Konkurs będzie polegać na odpowiedzi na zadane pytanie - załączeniu zdjęcia na forum konkursowym."
napisał/a: brendi01 2016-06-16 11:54
brendi01 napisal(a):Jak tylko sięgnę pamięcią w czasy gdy wszystko wyglądało na większe, bardziej kolorowe i lepsze w smaku zdarza mi się parskać ze śmiechu.
Zatem kopnijmy się razem do tej zabawnej (choć kompromitującej) przeszłości. Jako małe rozkoszne żyjątko byłam niesamowitym wszystkożercą. Okrągłą buzia była moim znakiem rozpoznawczy. Dlatego większość członków rodziny zamiast po imieniu- wołało do mnie PYZA. W wieku 3-4 lat byłam już prawdziwą damą. Jeśli 5 kolorowych smoków na szyi można przyrównać do gustownej biżuterii. Jednak one służyły mi do znacznie lepszych korzyści. Albowiem ocierałam je o ulubione przedmioty. Zmieniały smak! Byłam pod ogromnym wrażeniem tapety, tak ona była moim ulubionym. Kolejnym ocierałam nosek, innym podłogę (fe!) a jeszcze innymi tapicerki, meble. Myślę, że bawiłam się wtedy w odkrywcę, szalonego naukowca lub krytyka kulinarnego.
To wspomnienie chodzi za mną jak cień. Mimo, że mam ten odcinek życia nieustannie wypominany- chcąc, nie chcąc cieszę się, że byłam kreatywnym Smykiem


Gra Wiedźmin 3: Dziki Gon PC
napisał/a: agf 2016-06-20 22:35
Moje dzieciństwo to czasy, gdy w sklepach nic nie było, zaś zakupy w Pewexie były szczytem marzeń... To był czas, gdy o Barbie się wiedziało, że gdzieś tam w dalekim świecie jest, nawet nie pamiętam skąd ta wiedza była, grunt, że ta niepozorna laleczka była wtedy nieosiągalna i było to jasne nawet dla małej dziewczynki.

Nigdy nie zapomnę gdy moi rodzice z jakiegoś zagranicznego wyjazdu przywieźli mi dwa podłużne, różowe opakowania z folią na wierzchu, a pod nią kryły się one...

Właśnie. Bo nie wiem czemu, ale furorę zrobiła blondynka - Barbie, natomiast była jeszcze brunetka - Fler. I ja stałam się posiadaczką obu tych lalek! Moje szczęście nie miało granic! Pamiętam, że były mocno opalone, w krótkich spódniczkach, można było im ruszać rękoma i nogami, choć plastik był sztywny.Uwielbiałam się nimi bawić, a właściwie to nawet wystarczała mi sama świadomość, że mam je obok siebie.

Wyobraźcie więc sobie jak się poczułam, gdy pojechaliśmy do mojej prababci na wieś, gdzie mieszkała ciut młodsza ode mnie kuzynka i po kilku dniach wakacyjnego pobytu tam, gdy mieliśmy wyjeżdżać, rodzice delikatnie zasugerowali mi bym zostawiła kuzynce jedną z nich. Nie pamiętam szczegółów, ale wiem, że na początku było mi chwilę przykro, no bo jak się z nią rozstać. Jednak, jako, że zawsze starałam się być dobra, jakoś to w końcu sobie wytłumaczyłam i takim sposobem Fler poznała uroki polskiej wsi... :) Później przez lata wspominałam to bardzo miło, bo widziałyśmy się z kuzynką w każde wakacje i przez kilka lat nimi bawiłyśmy, a im starsze byłyśmy, tym zabawniejsza wydawała nam się ta historia :)


(wybieram lalkę :)