Wygraj zestaw soczewek kontaktowych Alcon!

napisał/a: leoniu 2014-08-28 00:38
Cóż, lipiec w Belgii był zimny jak diabli. 17-18 stopni, w chwili, kiedy fejsbuk szalał wpisami znajomych: "+ 30 stopni!!! Aaaaaaaaaaa, umieram!!!", "Chłodu, chłodu!" predestynował mnie zdecydowanie do bycia globtrotterką, miemam bowiem, że fashionistki odrzucają nawet w takim mrozie ciepłą bluzę i tzw. prozę życia w całości.

Dwa - zakładając, że zwiedzaliśmy północną Belgię i Francję, jeżdżąc po miejscach pierwszowojennych bitew, cmentarzy, cel dla dezerterów, oraz ucieczek (Dunkierka) - jakoś nie miałam głowy do strojenia się, robienia ałtficików i pstrykania słitselfie. Nie te klimaty...
Ok, widziałam niedawno, że blogi modowe stylizowały się gremialnie na "bohaterki powstania".
Gdyby głupota umiała latać powinny fruwać, jak gołębice... Aż dziw, że się nie uniosły.

Ja w każdym razie nie miałam ochoty na podobne harce. Do Martyny Wojciechowskiej mi daleko. Ale ambicji Maffashion, czy Mercedes Cośtam nie mam wcale :(
napisał/a: iris91 2014-08-28 16:30
Cóż, do Globtrotteryzmu mi chyba daleko, bowiem w te wakacje udało mi się wyjechać tylko pod namiot nad pewne polskie jezioro - bardzo skromnie, jednak było wspaniale, radośnie, słonecznie i iście wakacyjnie. Zdjęcia już w ramkach, wspomnienia cudowne, namiot i ponton czekają na strychu na kolejne lato, ahoj :)
Ale w sumie cieszyłam się jednocześnie na myśl o powrocie do własnego, miękkiego łóżeczka... Namiotowe pielasze są mi w smak zdecydowanie raz na jakiś czas ;)
Wydaje mi się, że w te wakacje byłam więcej Fashionistką. Oj, ale nie tak "po blogersku", na bogato i zupełnie "tego nie rusz, bo makijaż mi się zetrze".
Moje fundusze nie są oszałamiające, więc co tu zrobić by ubierać się modnie, na czasie i mieć przy tym swój własny nietuzinkowy styl? No oczywiście - second handy, szmateksy, lumpki - jak zwał tak zwał. Stało się to moim swoistym hobby i uzależnieniem. Uwielbiam chodzić na dostawy towaru, do tłumów ludzi już się przyzwyczaiłam - rozumiem, że wśród tej rzeszy są też moje bratnie dusze - pasjonatki mody, które traktują to z radością, ale też z przymróżeniem oka ;) Mogłabym pisać epopeje i wiersze o rzeczach które tam znalazłam - największe brylanty mojej szafy pochodzą właśnie z second handu! Za każdym razem, gdy któraś koleżanka z zapartym tchem pyta - skąd masz tę marynarkę/kapelusz/spodnie śmieję się serdecznie i jednocześnie zachęcam ją, żeby na następną "dostawę" poszła razem ze mną.
W te wakacje skompletowałam już całą garderobę na zimę. Tak, zimę! Jesienne czy zimowe parki, kurtki czy futrzane kamizelki wiszą samotnie, bo nikt nie myśli o zbliżających się chłodach, a o 30 stopniowym upale na zewnątrz. Taka taktyka wielokrotnie sprawdziła się. Zapytacie - na co będziesz polowała zimą w second handach? Chyba znacie odpowiedź - na rzeczy letnie, rzecz jasna :D Fashionizm jest przewrotny :) Dla wielu second handy są synonimem biedy i bylejakich ubrań. Cóż, tak twierdzą chyba tylko Ci, którzy znają takie sklepy z opowiadań, a nigdy sami nie byli. Znane marki, końcówki kolekcji, a nawet rzeczy od projektantów! Ile takich rzeczy zaprezentowałam w to lato - głowa mała!
Co do tych wakacji... wspominałam, że uwielbiam chodzić na "dostawę", a w inne dni jakoś rzadko coś znajduję... Otóż mam koleżankę, która jest równie zapaloną Fashionistką. Miała ostatnio na sobie wspaniały kombinezon - nie byłabym sobą, gdybym nie spytała skąd to cudo? Odpowiedziała - kupiłam za złotówkę w SH! Machnęłam ręką i powiedziałam, że to niemożliwe... Wspomnę że u nas w mieście są organizowane akcje, że dzień przed towarem w SH wszystko jest po 1zł. Nigdy nie chodziłam w ten dzień, bowiem uważałam że wszystko co ładne, to wyprzedane. Ale koleżanka zaciągnęła mnie tam rano - jakież było moje zdziwienie - ludzi jak w ulu (więcej niż na dostawie). Gdy wyszłam z szoku, pobuszowałyśmy godzinkę i wyszłyśmy - ja z 10 sztukami, koleżanka z 16 - nigdy nie kupiłam tylu ładnych ubrań, po takiej cenie!
Co więcej? Zaraziłam tym mojego chłopaka - czasem pójdzie ze mną na łowy i znajdzie coś dla siebie. I nie marudzi! Prawie wzorowy z niego Fashionista :)

Uf, wyszła prawdziwa epopeja, ale jeśli ma się pasję to można o niej opowiadać godzinami. Dla mnie "Fashionistką być" oznacza właśnie coś takiego, odkrywanie nowych trendów, kreowanie własnego stylu, po niskiej cenie i z wielką satysfakcją :)
napisał/a: czekoczeko 2014-08-28 20:06
Tego lata zdecydowanie byłam Fashionistką.
Moje wakacje rozpoczęły się już pod koniec maja - wtedy właśnie skończyłam wszystkie matury. Najdłuższe wakacje w życiu nie mogą być zmarnowane! Postanowiłam, że zmienię swój styl, w końcu zaczynam 'nowe' życie, nie muszę już wyglądać jak szara myszka, jak za czasów liceum.
Pochodzę z małej wsi, zawsze miałam problem z dostępem do sieciówek, modnych ubrań, niekoniecznie wiedziałam jakie trendy obowiązują w danym sezonie. Podczas nauki w liceum wiele razy zdarzyło mi się zetknąć z niemiłymi słowami ze strony niektórych koleżanek, które kpiły z mojego wyglądu i sposobu w jaki się ubieram, ale nie przejmowałam się ich opinią, wiedziałam, że w końcu skończę szkołę i pójdę na studia z nową, czystą kartką - wezmę się za siebie, zmienię styl ubierania się!
No i w końcu to nadeszło. Od dłuższego czasu oglądałam blogi modowe, ale wstydziłam się chodzić w ubraniach, które mi się podobają, bo uważałam, że znowu będę obiektem kpin. W wakacje jednak wybrałam się na zakupy, niestety miałam niski budżet, ale jakoś dałam radę (odwiedziłam kilka second hand'ów, w których znalazłam unikatowe perełki), w końcu poczułam się jak kobieta. Do codziennych stylizacji zakładałam biżuterię, która również odgrywała wielką rolę. Jeden akcent (np. neonowa kopertówka) był w stanie nadać świeżości i nowej duszy mojemu wyglądowi.
Teraz jestem bardziej pewna siebie, nie boje się iść do wielkiego miasta na studia, czuje się modna, posiadam swój indywidualny styl, którego zazdroszczą mi niektóre nastolatki z mojej wsi. Okres tych wakacji jest dla mnie czasem, w którym zaszło wiele zmian w moim życiu.
Mam nadzieję, że uda mi się również wygrać w konkursie soczewki, które są moim marzeniem! Bardzo marzy mi się kolor oczu dopasowany do moich stylizacji!
napisał/a: chevro 2014-08-29 08:42
W te wakacje byłam Fashionistką, bo plany wyjazdowe nie wypaliły, więc umilałam sobie lato, bawiąc się modą. Moją plażą były Galerie Handlowe,bo w nich wypoczywałam, buszując między regałami. Moimi górami były rynek, na którym wyszperałam wiele świetnych rzeczy. Moją tropikalną wyspą był internet, w którym można kupić wyjątkowe ubrania i dodatki. To były udane wakacje! :)
napisał/a: wera22222 2014-08-29 16:26
Słońce, plaża, woda, wieczorne spacery nadbrzeżem? I tak przez okrągły tydzień? Trudno w takich chwilach nie bawić się modą. Najlepiej sprawdzały się luźne, przewiewne sukienki, kapelusze, krótkie szorty, topy plus oczywiście okulary przeciwsłoneczne. Kombinacji są tysiące.
Te wakacje spędziłam jak prawdziwa fashionistka, chcąca doskonale wyglądać na wspaniałym, letnim urlopie.
napisał/a: anjakrzaczek 2014-08-29 20:35
Nie będę Was męczyć wierszykami. A rymować to ja umiem ;)

Podczas tegorocznej wyprawy na Mont Blanc (zakończonej sukcesem!) podczas natchnienia (albo niedotlenienia?) powstało hasło wyprawy: "Kobieta ubrana w kolor tęczy prawie nie śmierdzi i się nie męczy".

Czyli trochę jestem globtrotterką, bo w sumie podróżuję, wspinam się. Ale dbam też o wygląd. Nawet na wysokości 4810 m n.p.m.! Więc chyba jednak jestem fashionistką :)
Zgodnie z hasłem wyprawy: w kolorach tęczy! Fioletowy kask i koszulka, zielony softshell, czerwona kurtka zewnętrzna, czarno - żółta chusta. Do tego zielona lina i raki z żółtymi paskami. Brakuje mi tylko niebieskiego. Gdybym miała kolorowe soczewki to bym uzupełniła brak niebieskim kolorem oczu, ale nie mam kolorowych soczewek. Ale moje zielone oczy też pasowały do stylizacji ;)

Jak w tym kawale:
Piękni na lewo, mądrzy na prawo.
Żaba stoi na środku.
- A Ty żabo to co?
- Przecież się nie rozdwoję. ;)
napisał/a: szpilka13 2014-08-29 22:48
Jeśli przewędrowałam szlakiem przyjaźni polsko-czeskiej, zawędrowałam na Śnieżkę, Szrenicę, dotarłam na Samotnię, poszłam szlakiem na Małołączniak przez Przysłop Miętusi, na Krzyżne, na Grzesia to znaczy, że zawędrowałam daleko i wysoko. Może to nie są zbyt trudne podejścia, ale jak na mieszkankę Wielkopolskiej Niziny prezentuję prawdziwą postawę Kozicy vel Koziorożca, który to znak przyświecał podczas moich urodzin. Uwielbiam góry, przecudne krajobrazy i spokój natury. Tam nikt się nie spieszy (oprócz turystów którzy nie wiedzieć dlaczego chodzą po górach w klapkach). Tam nie ma raportów ani excelowskich tabelek. Potoki sobie szemrzą, pstrągi płyną pod prąd, strzeliste świerki pięknie kołysane są przez wiatr. Wędrując szlakami z nimi nie muszę się ścigać, nikomu udowadniać wyższości mojego projektu nad kolegi, nie muszę słuchać biurowych plotek ani siedzieć na nudnych naradach. Gdyby tylko los dał mi szansę na zamieszkanie w górach, bym mogłam tam prowadzić pensjonat, bym mogła gotować dla swoich gości, bym mogła z nimi wędrować wydeptanymi wcześniej przeze mnie ścieżkami to chyba byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
napisał/a: pipi55 2014-08-30 07:39
Czas wakacji to dla mnie - Globtrotterki - dni wymarzone…
nowe miejsca – do tej pory niezwiedzone…
W tym roku Rewal był celem mojej podróży,
bo klimat morski bardzo mi służy.
Mając alergię - jeżdżę nad morze,
podobno zmiana klimatu na niejedną dolegliwość pomoże!
Tam „Park Wieloryba” m.in. odwiedziłam,
niezliczoną ilość fajnych fotek zrobiłam.
Okazy zwierząt olbrzymie bywały,
czasem też strachem mnie napawały.
Ja odważną Globtrotterką jednak byłam –
ośmiornice, rekiny w mig poskromiłam!
I wiedzę posiadłam ciekawą niebywale:
Kałamarnica ma 3 serca, a meduza - wcale!
napisał/a: xilkax 2014-08-31 14:09
Ja w tegoroczne wakacje byłam... pracoholiczką! ;D Niestety, nie udało mi się zwiedzać świata ze względu na pracę. Chociaż serce wyrywa w kierunku dzikich podróży i poznawania zakątków świata mimowolnie stałam się fashionistką. Całe wakacje wstając rano zamiast poznawać nowe, nieznane tereny coraz bardziej zaprzyjaźniałam się z dobrze znanymi obszarami własnej szafy w poszukiwaniu zestawów idealnych do biura. Nie powiem, starałam się wprowadzić powiew wakacyjnych przygód zamieniając się w groźną panterkę (koszula mgiełka) czy dziką zebrę (piżama do spania) jednak na tym kończy się ta moja dzikość.
Klasyczny biurowy strój po 8 godzinach był rzucany w kąt a ja przebierałam się w mniej oficjalny, zwariowany zestaw i korzystałam z wolnych chwil, z nadzieją, że w następne wakacje będę mogła o sobie powiedzieć GLOBTROTTERKA. Tymczasem- staję przed szafą i bawię się modą!;d
evelinek13
napisał/a: evelinek13 2014-08-31 16:58
Globtrotterka idealnie do mnie pasuje :) Niestety oczywiscie mam wade wzroku i to sporą.... by zwiedzac nasz piekny zaskakujący swiat potrzebuje soczewek (-6 - niestety )by dostrzec te wsyzstkie cuda natury. W tym roku niestety nei dostalam dlugiego urlopu ale udalo mi sie zwiedzic Holandie :) Coz za niezwykle panstwo- polecam !! :)
napisał/a: karol_cia310 2014-08-31 17:34
W tym roku zdecydowanie byłam Fashionistką!!! W pospiechy wybrałam się do znajomych w dwóch lewych butach rożnego koloru! Myślę, że to będzie dobra inspiracja na następny sezon!
napisał/a: sylviasta 2014-08-31 19:26
W tym sezonie spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa tzn. nauczyłam się podstaw kroju i szycia. Od bluzeczki, przez spódniczkę, po spodnie! Tak. Na kursie bawiłam się nożyczkami, nitkami, igłami... Zakupiłam maszynę do szycia i w zaciszu domowym sąsiadce ze spodni "dzwonów" wyczarowałam rureczki :). Teściowej przerabiałam firaneczki. Zwężam, skracam, tworzę pokrowce na jaśki, sukienki, fartuszki. Mam mnóstwo zapału tylko czasu niestety mało, czekam na zimę wtedy pokaże na co mnie stać. Hm.. kim byłam tego lata? Fashionistką przez wielkie F! :)