Wygraj zestaw soczewek kontaktowych Alcon!

lola92
napisał/a: lola92 2014-09-07 21:47
Byłam Fashionistką w te wakacje,
ubierałam spódnice w akacje,
bluzki w ananasy,
na spodniach lampasy,
buty na koturnach,
kalosze gdy pogoda pochmurna,
gdy Słońce to sandały,
bardzo zwiewnie w takie upały.
Stroiłam się i przebierałam,
gdy tylko mogłam i chciałam,
na każde wyjście inny strój,
inna sukienka, inny bluzki krój.
Na każdej wycieczce czy podróży,
miałam ze sobą wdzianek bagaż duży,
korzystałam ile się da z ciepłej aury
i zbierałam za stroje od znajomych laury.
Było szałowo, modnie i wygodnie
i mam nadzieję na powtórkę za rok ponownie.
napisał/a: irmina_12- 2014-09-07 22:12
Zdecydowanie fashionistką! I to wcale nie dlatego, że w te wakacje ubierałam się modnie. To akurat zawsze było moją domeną. Po prostu wakacje 2014 przyniosły mi mój pierwszy kontakt z modą. Zrealizowałam swoje marzenia, poszłam na profesjonalną sesję. Cudowne uczucie! W pełnym make up-ie, w super ciuchach czułam się wyjątkowo modnie. Potem szczęście uśmiechnęło się do mnie jeszcze bardziej: zauważono mnie. Powoli zaczynam stawiać swoje pierwsze kroki w świecie mody. Teraz ubieram się modnie nie tylko dla własnej przyjemności, ale też dlatego, że wiążę z tym przyszłość. W te wakacje poczułam, że moda może być nie tylko pasją, ale też sposobem na pieniądze. Dlatego: te wakacje były fashion!

Irmina
napisał/a: ewelina4030 2014-09-08 14:57
W minione wakacje byłam bardziej globtroterką, ale.... taką miejską ;)
Z racji braku urlopu (nadmiar pracy) "wakacje" spędziłam w moim Trójmieście...
Choć przyznać muszę, że nie było tak źle, udało mi się ( w weekendy lub po pracy) zdobyć lub odwiedzić miejsca, w których jeszcze nie byłam, a takich w Gdyni/Sopocie/Gdańsku jest trochę...
"Podróże" starałam się odbywać na rowerze (dzięki za miejskie drogi rowerowe!)
Czy każdy mieszkaniec swojego miasta posiada turystyczny przewodnik? Ja już tak! Zazwyczaj ograniczałam się do standardowych miejsc, a tu takie niespodzianki. Dodatkowo Trójmiasto, przez całe wakacje serwuje moc atrakcji, dobra logistyka i można być prawie wszędzie! Nie musiałam podróżować po świecie, kontynencie, czy kraju - wystarczy szukać atrakcji nawet we własnym mieście - każdy dzień całkowicie zagospodarowałam. Mam jednak nadzieję, że już niebawem na URLOPIE uda mi się wyjechać poza granice miasta - tak jak na prawdziwą globtroterkę przystało! :)
napisał/a: nutrena 2014-09-08 15:29
Jestem chyba:/ zdecydowanie;) globtrotterką,
ale do takich podróży to trzeba być chyba milionerką,
a ja lubię zwiedzać i okrążać tereny ciesząc oczy,
szczególnie gdy jakiś chłopak mnie zauroczy,
I tym samym lubię zwiedzać szczególnie bez podtekstów męskie rejony,
ramiona, oczy, dłonie ach i te męskie feromony.
Do tego zajęcia potrzebne niestety często są okulary przeciwsłoneczne
przeciw paraliżowi męskiego osobnika dosyć skuteczne.
Szczególnie jest taki jeden typ, w którym na śmierć się zakochałam,
on już wie że chyba na jego punkcie zwariowałam.
Nie ma co pogarszać tak niezręcznej sytuacji w tej sprawie,
więc soczewki i okularki ciemne przed nakryciem w obawie
Soczewki bo mam wadę wzroku,
I niestety nie dowidzę nie tylko w mroku.
Ale kiedy cieszyć wzrok można,
to i tak staram się być ostrożna.
Ach i to zwiedzanie ;) pagórki klatki piersiowej,
szczeliny między zębami nie nowej,
Te nie morskie oko ale piwne jeszcze piękniejsze,
doznania z tych podróży dla zakochanej są mocniejsze.
bramy ząbków cudowne w uśmiechu się ukazują,
na szczęście soczewki pieszy pochód mojego wzroku w tajemnicy pilnują.
Mogę również kiedy nadarzy się okazja puścić mu o wiele bardziej zalotne oko mając soczewki założone,
bo mój wkład w podróże to też intencje dobrze ułożone.
Bo czasem wypada mu wysłać uśmiech miły pełen gracji,
a o dziwo sam odwdzięcza się globtroterringiem adoracji.
I tak widząc moje hobby przechodzi ze mnie na mój obiekt podróży,
a to dobrze przyszłości mojej i jego wróży.
napisał/a: batonzo 2014-09-08 18:26
Kim byłam w tym roku. Tylko sobą. Tylko na RODOS jeździłam ( rodzinne ogródki działkowe ogrodzone siatką). Moda tam jest dość restrykcyjna, więc fashionistka do końca się tu nie sprawdzi. Globtroterka - chyba bardziej. Przecież muszę poznać i zapamiętać miejsce posiania cukinii, kabaczka, ogórka. To jest poważne zadanie. Może na mniejsza skalę, ale nie opisane w żadnym przewodniku. Musze wytropić kreta, zarazę ziemniaczaną i muszkę owocówkę. Zdecydowanie jestem globtroterką.
napisał/a: irmina_12- 2014-09-08 18:27
Podczas tych wakacji byłam zdecydowanie Golbtrotterką. Kocham podróże i zawsze coś wymyślę, żeby poznać nowe miejsca i nowych ludzi. Chociaż w tym roku pojawił się problem, ponieważ miałam tylko parę wolnych dni… hmmm… co zrobić? Gdzie pojechać? Na pewno wyjazd był mi potrzebny, żeby odpocząć, naładować akumulatory i zmienić emocje. Razem z przyjaciółką zdecydowałam się na sentymentalną podróż w polskie Tatry!!! Moje ukochane… wysokie, majestatyczne, budzące szacunek i respekt. To była spontaniczna decyzja. Szybko się spakowałyśmy- oczywiście zapominając najpotrzebniejszych rzeczy. Wskoczyłyśmy do autka i po kilku godzinach jazdy byłyśmy na miejscu. Spokojny, elegancki pensjonat z cudnym widokiem na pasmo górskie-tego nam było trzeba. Wstawałyśmy bardzo wcześnie, chodziłyśmy spać bardzo późno. Na szlaku zawsze pierwsze. Unikałyśmy dobrze znanych tras, tak często odwiedzanych przez turystów. Bardziej interesowały nas ciche, spokojne miejsca. Obserwowanie przyrody, podziwianie widoków, które zmieniały się z każdą minutą. Nasz wysiłek został nagrodzony, ponieważ dostrzegłyśmy kozicę górska. Była tak blisko, że prawie dało się ja pogłaskać. Nic sobie z nas nie robiła, tylko spokojnie żuła trawę, pozując do sesji zdjęciowej. A poza tym to co lubimy… czyli wspinanie się na skałkach, trasy z łańcuchami i niebezpieczne zejścia. Poziom adrenaliny był cały czas wysoki. Ale to dobrze, bo góry jak nic innego kształtują charakter, pomagają pokonać lęki i uwydatniają cechy osobowości. Nawet nie wiedziałyśmy, że mamy tak dobra kondycję fizyczną. Wrażenia niezapomniane. Do domu wróciłyśmy z nowymi siłami, zregenerowane i wypoczęte. Z toną zdjęć i kilkoma siniakami i obtarciami. Ale właśnie te kilka dni będę wspominać bardzo długo i na pewno będę wtedy czuć ciepło na sercu i uśmiech na twarzy!!!
napisał/a: estus 2014-09-08 20:42
Miałam być Fashionistką, a zostałam Globtrotterką, miałam robić szalone zakupy w butikach, a zwiedziałam świetne miejsca w Polsce, o których do tej pory nie miałam pojęcia. A było to tak... Pierwszy dzień wakacji, większa kasa w portfelu, a w planach objazd po wszystkich butikach w okolicy, w końcu wyprzedaże, a moja szafa chętnie pomieści jeszcze pare ładnych ciuszków. Solidnie w notesiku zapisałam co z ubrań jest mi bardzo potrzebne i tym razem miałam się dostosować do tej listy (choć wcześniej zawsze coś było takie śliczne, tanie, w promocji, pasowało do spodni, czy miało jeszcze inną cechę, która podświadomie zmuszała mnie do jej zakupu). Zakupy zawsze sprawiały mi ogromną radość i uczyniłam sobie z nich swego rodzaju rytułał. Buszowanie po sklepach obmyślając całe zestawy ubrań, potem kawka, gazetka i kupowanie ciuszków. Uwielbiam wyprzedaże, więc i tym razem czekałam na nie z utęsknieniem. Tym razem było jednak inaczej, dzień przed planowanym pierwszym wypadem do galerii zadzwoniła do mnie znajoma. Mówiła, że będzie w okolicy i chętnie się ze mną zobaczy, dawno się nie widziałyśmy więc chętnie przystałam na jej propozycje. Kiedy ją zobaczyłam trochę się zdziwiłam, wyglądała jak prawdziwy podróżnik. Buty trekingowe na nogach, szorty z mnóstwem kieszeni, szeroki podkoszulek, polar przewiązany w pasie, a na głowie bandamka. Pamiętam, że zawsze ubierała się inaczej i tak jak ja uwielbiała zakupy. Teraz jej największym zamiłowniem są podróże i właśnie przyjazd do mnie był jednym z przysanków jej długiej podróży. Trochę nie rozumiałam jej pasji, co prawda lubiłam podróżować, ale takie ciągłe wędrowanie, czezmniany miejsca to nie dla mnie, wiec kiedy koleżanka zapytała, czy w dalszą podróż nie wybrałabym się razem z nią odmówiłam. Zmieniłam zdanie po zapewnieniu, że jeżeli mi się nie spodoba obie wracamy i spędzamy wakacje po mojemu. Byłam pewna, że nasza wyprawa potrwa góra kilka dni, a potem będę miała kompana na zakupach. Do domu wróciłam dopiero kilka tygodni później, ze szczuplejszym portfelem, ale za to z mnóstwem wspomnień i nową pasją, a zakupy fajna sprawa, choć teraz częściej odwiedzam sportowe sklepy. Przez ten czas zwiedziłyśmy połowę naszego kraju i poznałyśmy mnóstwo ludzi. W te wakacje miałam być Fashionistką, a zostałam Globtrotterką i wcale tego nie żałuje, a w przyszłym roku wybieramy się na podbój Europy.
napisał/a: carolinaa 2014-09-08 21:28
W te wakacje zdecydowanie byłam Globtrotterką. Moje podróże nie były jednak dalekie, zdecydowałam się lepiej poznać nasz piękny kraj. Jako środek lokomocji posłużyły mi pociągi. Muszę przyznać, zdążyłam poznać je od podszewki i żaden sposób podróżowania w nich nie jest mi już obcy. Do spania wypróbowałam nie tylko przedziały, korytarze czy miejsce na rowery, moja walizka również okazała się wygodnym towarzyszem ;) Mimo wielu niespodzianek i opóźnień nie żałuję żadnej z moich podróży. Poznałam magiczne zakątki o których wcześniej nie miałam pojęcia, fascynujących ludzi i wzbogaciłam się w to co najcenniejsze - wspomnienia. Za rok znów planuję taką podróż, ale tym razem chociaż część biletów postaram się zarezerwować wcześniej ;)
napisał/a: magl 2014-09-08 22:27
Fashionistka czy Globtrotterka? W duszy jestem globtrotterką, jednak w te wakacje byłam fashionistką. Nigdy nie przepadałam za zbytnim strojeniem się i ślepym podążaniem za modą. Fashionistką zostałam niejako przez przypadek. W wakacje postanowiłam zrobić w końcu porządek na strychu rodzinnego domu. Odkryłam tam istne skarby. Były to ubrania i dodatki mojej mamy liczące po 20-30 lat. Przeglądając kolejne rzeczy nie mogłam wyjść z zachwytu, czułam się jak w podróży przez minione lata i style. Postanowiłam wykorzystać te rzeczy do własnych stylizacji. Do moich ubrań dobierałam torebkę, buty lub sweterek mojej mamy. Nie tylko ja byłam zachwycona moim odkryciem, ale również moja mama, która cieszyła się, że jej rzeczy znowu odzyskały dawny blask i są przeze mnie noszone. A jeżeli chodzi o moją duszę globtroterki, to czekam już na moje zasłużone wakacje pod koniec września. Postanowiłam, że w moje ukochane Tatry wybiorę się właśnie wtedy, gdy ich majestatyczne piękno będę podziwiać bez tłumu i fashionatek-globtrotterek (tak, można łączyć te dwa style nawet w górach) podążających w złotych szpilkach nad Morskie Oko ;).
napisał/a: Sesil 2014-09-08 22:48
Zdecydowanie byłam Globtrotterką – wędrówki po toskańskich wsiach i miasteczkach, wspinaczki po Alpach oraz wylegiwanie się nad mazurskimi jeziorach – tak właśnie spędziłam tegoroczne wakacje.
W Toskanii chciałam poczuć jej smaki. Kiepskim samochodem zwiedzaliśmy tą krainę by poczuć prawdziwość włoskiej kuchni. Nie chcieliśmy restauracyjnego jedzenia ale to co zwykli włosi jedzą na co dzień. Przez 2 tygodnie każdego wieczoru jedliśmy kolacje u innej rodziny. Czasem było to zwyczajne podwórko a czasem środek winnicy! I odnaleźliśmy smaki których się nie spodziewaliśmy – pełne prawdziwej świeżości i nierealnie prawdziwej miłości do gotowania.
W Alpach było ciężko, wspinaczka tam jest rzeczą poważną, trudną i czasem wywołującą strach, który wciąga. Kiedy się wspinasz i czujesz coraz bardziej rozrzedzone powietrze walczysz z niewymownymi przeszkodami i czasem chcesz zawrócić. Ale jak już dotrzesz na szczyt.. rozumiesz, że było warto. Tam na górze wszystko jest proste i łatwe – to właśnie na szczytach gór ludzie powinni podejmować najważniejsze życiowe decyzje.
A w blasku mazurskiego słońca już tylko odpoczywałam, kilka dni błogiego lenistwa przerywane na żeglowanie. Chwile nad jeziorem były dla przyjaciół – nie ma nic przyjemniejszego od płonącego ogniska, dźwięków gitary i bycia wśród ludzi, których kochamy.
Te wakacje sprawiły, że się zmęczyłam. Wróciłam tam mocno wycieńczona ale jednocześnie szczęśliwa. Bo właśnie ta niepohamowana aktywność sprawia, że naprawdę wypoczywam – wypoczywają moje myśli :) Zdobywałam szczyty, nie tylko górskie ale również swoich pragnień.
Teraz tylko pozostaje otworzyć toskańskie wino i oglądać zdjęcia z Alp wśród przyjaciół spotkanych przy blasku ogniska :)
napisał/a: lwiapaszcza 2014-09-08 23:37
Zawsze bywam Globtrotterką!
Moda, czy "boom" ? Ściemą wielką!
Ja wygodę sobie cenię
i dla trendów nic nie zmienię!

W te wakacje - wędrowałam,
"w Spale piłam, w Pile spałam" *,
zdobywałam górskie szczyty,
oscypek został spożyty,
morskie fale zaliczone ...
I jeziora! Chyba z tonę!

Bezsenności się pozbyłam,
a w snach? Gdzie to ja nie byłam?!
Moje 7 Świata Cudów,
moją: magia dzikich ludów,
Miałam przygody w ruinach,
przebywałam na pustyniach,
żar tropików mnie porażał,
biegun chłodem się odgrażał ...

Lecz nie miałam dość mordęgi:
obieżyświat ze mnie tęgi!
I wędrować będę znów -
na jawie i mocą snów!

* cytat z piosenki kabaretowej Artura Andrusa " Piłem w Spale, spałem w Pile"
gatta2
napisał/a: gatta2 2014-09-08 23:44
Tego lata zdecydowanie bliżej mi do Globrotterki niż Fashionistki. Zresztą ostatnio mam taki okres, że nie do końca się dobrze czuję w swojej skórze, za to uwielbiam podróże :) Zawsze je lubiłam. Jestem zodiakalnym strzelcem, więc bycie w ruchu mam we krwi. Lubię czasem usiąść samej w domu i pokontemplować w ciszy, jednak znacznie częściej wybieram scenariusz - wyruszmy w drogę.

Tego lata miałam szczęście trochę po podróżować, co prawda wszystko działo się w zasięgu Europy, ale jako że miałam szansę trafić tam gdzie słońce rozpieszcza turystów to jestem happy.

Berlin - Rzym - Marsylia.
Trzy krótkie eurotripy w gronie przyjaciółek.
Mnóstwo słońca, dobrego wina i długich rozmów.
Soczewki noszę od jakiś 12 lat :) także i w tej podróży mi towarzyszyły. Wiecie za co kocham soczewki gdy się podróżuje...
...człowiek może swobodnie nosić okulary przeciwsłoneczne, a i tak wszystko widzi :)