Życie w obcym mieście z daleka od rodziny?
napisał/a:
halszkaWu
2014-03-19 15:42
Hej dziewczyny :) Czy jest może wśród Was osoba, która mieszka wraz z mężem, partnerem w zupełnie innym mieście niż ma rodzinę? Rodzinę w sensie: rodziców, rodzeństwo, ciotki i całą resztę :)
Ja od niedawna mieszkam z narzeczonym w mieście oddalonym od mojego rodzinnego o 600 km- drugi koniec Polski. Na dodatek narzeczony pochodzi z jeszcze innej części kraju, też nie po drodze do mnie.
Wprowadziliśmy się całkiem niedawno – na początku roku, bo on dostał tu bardzo dobrą pracę, a ja przyjechałam za nim. No i szczerze mówiąc – nie jest zbyt łatwo. Nie mamy tu jeszcze zbyt wielu znajomych – on kogoś tam poznaje w pracy, ale mi jest szczególnie ciężko. Nie za bardzo jak mam sobie organizować czas. Czuję się tu obco, bardzo tęsknię za rodziną, mimo że nie jestem jakąś wielką córeczką rodziców i mieszkałam na studiach bez nich – no ale to było co innego.
Zastanawiam się, co dalej. Będziemy mieć dzieci, a wtedy będzie szczególnie niełatwo. Jak masz rodziców pod ręką, możesz im podrzucić maluchy do opieki, chociaż żeby wyjść gdzieś wieczorem, na chwilę do kina. A tak – będziemy uziemieni, a zwłaszcza ja. Przeraża mnie też, że pewnie długo tu będziemy, bo trudno będzie narzeczonemu znaleźć coś lepszego w naszym rodzinnym mieście.
Czy któraś z Was jest w podobnej sytuacji? Jak sobie radzicie? Pomóżcie, proszę! :)
Ja od niedawna mieszkam z narzeczonym w mieście oddalonym od mojego rodzinnego o 600 km- drugi koniec Polski. Na dodatek narzeczony pochodzi z jeszcze innej części kraju, też nie po drodze do mnie.
Wprowadziliśmy się całkiem niedawno – na początku roku, bo on dostał tu bardzo dobrą pracę, a ja przyjechałam za nim. No i szczerze mówiąc – nie jest zbyt łatwo. Nie mamy tu jeszcze zbyt wielu znajomych – on kogoś tam poznaje w pracy, ale mi jest szczególnie ciężko. Nie za bardzo jak mam sobie organizować czas. Czuję się tu obco, bardzo tęsknię za rodziną, mimo że nie jestem jakąś wielką córeczką rodziców i mieszkałam na studiach bez nich – no ale to było co innego.
Zastanawiam się, co dalej. Będziemy mieć dzieci, a wtedy będzie szczególnie niełatwo. Jak masz rodziców pod ręką, możesz im podrzucić maluchy do opieki, chociaż żeby wyjść gdzieś wieczorem, na chwilę do kina. A tak – będziemy uziemieni, a zwłaszcza ja. Przeraża mnie też, że pewnie długo tu będziemy, bo trudno będzie narzeczonemu znaleźć coś lepszego w naszym rodzinnym mieście.
Czy któraś z Was jest w podobnej sytuacji? Jak sobie radzicie? Pomóżcie, proszę! :)
napisał/a:
jaokularnica
2014-03-20 08:15
Jeżeli decydujesz się już na samodzielne życie to powinnaś wiedzieć, że to nie jest tak zawsze kolorowo. Oczywiście, mając rodziców blisko można oddać dziecko i iść do kina, ale jeżeli nie ma takiej opcji to świat od razu nie wali się na głowę. Nie mam jeszcze dzieci, ale już kilka lat mieszkam daleko od rodziców i do rodzinnego miasta jeżdżę rzadko. Może to zależy od charakteru, ale od początku miałam dobre nastawienie i to sprawiło, że szybko przyzwyczaiłam się do nowego miejsca.
Jeżeli pracujesz to zaproś znajomych na jakieś wyjście - piwo, kino obojętnie. jeżeli nie pracujesz to może zapisz się na jakieś warsztaty - kulturalne, kulinarne, wtedy na pewno poznasz dużo nowych osób.
Siedzenie i narzekanie zazwyczaj nie pomaga :)
Jeżeli pracujesz to zaproś znajomych na jakieś wyjście - piwo, kino obojętnie. jeżeli nie pracujesz to może zapisz się na jakieś warsztaty - kulturalne, kulinarne, wtedy na pewno poznasz dużo nowych osób.
Siedzenie i narzekanie zazwyczaj nie pomaga :)
napisał/a:
HellNo_Kitty
2014-03-20 09:05
Mnie być może czeka w przyszłości podobna sytuacja...przeprowadzka do innego miasta (300 km od mojego rodzinnego) ze względu na małżeństwo.... Umieram ze strachu.. :(
Nie wiem czy się nie wycofam.
Nie wiem czy się nie wycofam.
napisał/a:
Kekec
2014-03-20 09:44
ja mieszkam w innym kraju :D 1000km dalej od rodziny...
przyjechalam do polski ze by byc z ukochanym... no i jestesmy razem-ja tu, on za granica :(
owszem, mam tesciow bardzo blisko-pietro nizej. i moge na nich liczyc w kazdej chwili-ale nie jezeli chodzi o wyjscia. juz sie przyzwyczailam ;) po prostu nie wychodze-tylko praca/dom. nie powiem ze bym nie chciala ;) od czasu do czasu... jak sie ide spotkac z kolezankami, to zawsze w dzien i zawsze w towarzystwie syna :D
mamy mi bardzo brakuje... czasami mam ochote plakac jak male dziecko "ja chce moja mame".... na razie sie widzimy co dziennie przez skype, a raz do roku, rzadko dwa-na zywo.
przyjechalam do polski ze by byc z ukochanym... no i jestesmy razem-ja tu, on za granica :(
owszem, mam tesciow bardzo blisko-pietro nizej. i moge na nich liczyc w kazdej chwili-ale nie jezeli chodzi o wyjscia. juz sie przyzwyczailam ;) po prostu nie wychodze-tylko praca/dom. nie powiem ze bym nie chciala ;) od czasu do czasu... jak sie ide spotkac z kolezankami, to zawsze w dzien i zawsze w towarzystwie syna :D
mamy mi bardzo brakuje... czasami mam ochote plakac jak male dziecko "ja chce moja mame".... na razie sie widzimy co dziennie przez skype, a raz do roku, rzadko dwa-na zywo.
napisał/a:
mamacita222
2014-03-21 10:02
Wszystko ma swoje plusy i minusy, ja tez mieszkam z daleka od rodzicow, napoczatku bywalo ciezko ale teraz jest ok, odwiedzam ich regularnie, dzieci jeszcze nie mam, ale nawet ja sie pojawia, nei bedzie problemu, trzeba sobie jakos radzic
napisał/a:
aniwey
2014-03-21 11:32
Moja koleżanka przybyła do nas z drugiego końca Polski - na początku ponoć nie było łatwo, ale teraz już jest ok, to jest jej miasto. Ma tu znajomych, wszystko przyjdzie z czasem. A jeśli nie - przecież możecie się przeprowadzić, nie jesteście na stałe uziemieni w jednym miejscu :)
napisał/a:
halszkaWu
2014-03-21 15:29
Dziewczyny, naprawdę czym innym jest mieszkanie w innym mieście bez opcji, że to na zawsze, że tu będzie się zakładało własną rodzinę, a czym innym pewność, że to jednak tak na stałe. I to nie ma nic wspólnego z samodzielnością. Też mieszkałam lata sama w innym mieście, ale to była inna sytuacja - studia, brak odpowiedzialności za innych.
HellNo_Kitty - mnie na razie jest ciężko, ale może Ty jesteś typem, który łatwo się zaaklimatyzuje :)
Kekec - podziwiam :) A z jakiego jesteś miasta? Bo możemy się gdzieś razem wybrać, jak byś chciała.
HellNo_Kitty - mnie na razie jest ciężko, ale może Ty jesteś typem, który łatwo się zaaklimatyzuje :)
Kekec - podziwiam :) A z jakiego jesteś miasta? Bo możemy się gdzieś razem wybrać, jak byś chciała.
napisał/a:
Kekec
2014-03-22 18:54
hej :) jestem z okolic krakowa ;) a tak to wogole z Chorwacji :D
napisał/a:
halszkaWu
2014-03-24 15:10
Kurde, a ja z Bydgoszczy - to trochę daleko :/
To jak na Chorwatkę po polsku mówisz, a przede wszystkim - piszesz - super ;)
To jak na Chorwatkę po polsku mówisz, a przede wszystkim - piszesz - super ;)
napisał/a:
Kekec
2014-03-24 20:37
oj, bo to juz prawie 8 lat :) za chwile zapomne jak sie po chorwacku mowi :D :D
no bydgoszcz faktycznie daleko...
ja za to mam ochote zaczac zwiedzac polske. wstyd powiedziec ze nie wiele widzialam... kazde wolne korzystam ze by pojechac do rodziny-albo teraz do meza, bo jest za granica... no i nie mam kiedy zobaczyc np polskie morze, a bardzo bym chciala :) wroclaw... poznan... eh... moze jak bede na emeryturze :D
sorki, ucieklam z watku calkiem...
no bydgoszcz faktycznie daleko...
ja za to mam ochote zaczac zwiedzac polske. wstyd powiedziec ze nie wiele widzialam... kazde wolne korzystam ze by pojechac do rodziny-albo teraz do meza, bo jest za granica... no i nie mam kiedy zobaczyc np polskie morze, a bardzo bym chciala :) wroclaw... poznan... eh... moze jak bede na emeryturze :D
sorki, ucieklam z watku calkiem...
napisał/a:
halszkaWu
2014-03-25 15:25
Spoko ;) To jak wyruszysz na północ, daj znać. I 3maj się!
napisał/a:
Kekec
2014-03-26 07:07
dzieki:) nawzajem :) i zobaczysz, wszystko sie jakos ulozy :) :)