Kuchnia pana Kleksa.

napisał/a: ~Paulinka 2012-01-13 23:52
XL pisze:
>
>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>> wyrzucenia,
>>> obślizgłe i rozkładające się.
>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>
> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi
> Moje "osobiste" wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
> osobistej lodówce, w której czasem bywają "sklepowe", pewnie ta moja
> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
> "sklepowych"

:-O

>> Albo nie kupuj od razu
>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>
>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>> żywności.
>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>> :)
>
> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
> "Co będziesz jadła, ...niu?" - "Mieśko i koplecika!"
> "Mamo, mięsa!" - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
> przyjeździe do domu.
> 3-)

Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
miłości do mięsa.

--

Paulinka
napisał/a: ~XL 2012-01-14 00:10
Dnia Fri, 13 Jan 2012 23:52:25 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>>
>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>> wyrzucenia,
>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>
>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi
>> Moje "osobiste" wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>> osobistej lodówce, w której czasem bywają "sklepowe", pewnie ta moja
>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>> "sklepowych"
>
> :-O


Co ":-O"?

>
>>> Albo nie kupuj od razu
>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>
>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>> żywności.
>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>> :)
>>
>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>> "Co będziesz jadła, ...niu?" - "Mieśko i koplecika!"
>> "Mamo, mięsa!" - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>> przyjeździe do domu.
>> 3-)
>
> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
> miłości do mięsa.

Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
w ich przypadku błędnym przekonaniu?
RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
--
XL
napisał/a: ~Paulinka 2012-01-14 00:42
XL pisze:
> Dnia Fri, 13 Jan 2012 23:52:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>>> wyrzucenia,
>>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi
>>> Moje "osobiste" wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>>> osobistej lodówce, w której czasem bywają "sklepowe", pewnie ta moja
>>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>>> "sklepowych"
>> :-O
>
>
> Co ":-O"?

Nie myjesz lodówki?

>>>> Albo nie kupuj od razu
>>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>>
>>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>>> żywności.
>>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>>> :)
>>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>>> "Co będziesz jadła, ...niu?" - "Mieśko i koplecika!"
>>> "Mamo, mięsa!" - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>>> przyjeździe do domu.
>>> 3-)
>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>> miłości do mięsa.
>
> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.

Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?

--

Paulinka
napisał/a: ~Aicha 2012-01-14 00:43
W dniu 2012-01-14 00:10, XL pisze:

> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
> odżywiał wszystkim najlepszym

Może za późno zaczął...

--
Pozdrawiam - Aicha

Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
napisał/a: ~XL 2012-01-14 02:05
Dnia Sat, 14 Jan 2012 00:42:40 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Fri, 13 Jan 2012 23:52:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>>>> wyrzucenia,
>>>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi
>>>> Moje "osobiste" wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>>>> osobistej lodówce, w której czasem bywają "sklepowe", pewnie ta moja
>>>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>>>> "sklepowych"
>>> :-O
>>
>>
>> Co ":-O"?
>
> Nie myjesz lodówki?

Nienoskont! - jak się zabrudzi, to kupuję nową! na podwórku mam już 200
sztuk...
Ciebie się cóś stało w oczy? Widziała "" ?


>
>>>>> Albo nie kupuj od razu
>>>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>>>
>>>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>>>> żywności.
>>>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>>>> :)
>>>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>>>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>>>> "Co będziesz jadła, ...niu?" - "Mieśko i koplecika!"
>>>> "Mamo, mięsa!" - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>>>> przyjeździe do domu.
>>>> 3-)
>>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
>>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>>> miłości do mięsa.
>>
>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
>> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
>> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
>
> Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
> pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
> dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?

Wiesz co? a ja tam jem co lubię i w dodatku wolę umrzeć chora, niż zdrowa
3333-)
--
XL
napisał/a: ~XL 2012-01-14 02:10
Dnia Sat, 14 Jan 2012 00:43:30 +0100, Aicha napisał(a):

> W dniu 2012-01-14 00:10, XL pisze:
>
>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>> odżywiał wszystkim najlepszym
>
> Może za późno zaczął...

He he. Od wczesnej młodości zaczął. Obaj zaczęli. Bowiem mieszkali osobno,
już od pocz. studiów. A dopadło ich ok. 60-tki.
Ale się ten "zdrowy" zdziwił!
--
XL
napisał/a: ~Justyna Vicky S." 2012-01-14 09:12

Użytkownik "XL" napisał w wiadomości

>>>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę
>>>> moczanową
>>>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>>>> miłości do mięsa.
>>>
>>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub
>>> siedział,
>>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>>> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się
>>> okazało
>>> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
>>> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
>>
>> Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
>> pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
>> dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?
>
> Wiesz co? a ja tam jem co lubię i w dodatku wolę umrzeć chora, niż zdrowa
> 3333-)

Na coś w końcu trzeba umrzeć :P

--
Justyna Vicky S.