Mieszkać z teściami- kłótnie i problemy

napisał/a: ~gość 2008-07-31 10:49
sorrow napisal(a):Cczarnula19, czy mógłbym prosić o jakiś link do tej udowodnionej jednostki chorobowej? Wyjątkowo mnie zainteresowałaś tą informacją :) .
Jestes glupi przeciez ja zartuje My z mama sie tak smiejemy z naszej babki,ze ma udowodniona zlosliwosc starcza
napisał/a: Jallo 2008-08-04 00:28
gold_butterfly: Współczuję Ci głęboko. Ja też mieszkam u teściów i na własnej skórze przekonałem się, że to może być koszmar. Myślę, że przynajmniej częściowo wiem, co czujesz. Moją sytuację opisałem w wątku "mieszkanie z teściami??".

Wydaje mi się, że schorowanym ludziom można pomagać na odległość. Możecie przecież zamieszkać gdzieś niedaleko i przychodzić (oboje, albo tylko Twój mąż) do teściów co parę dni. Skoro Twoja teściowa potrafi grzebać w portfelu, to znaczy, że chyba nie jest tak całkiem obłożnie chora, a tylko tacy ludzie potrzebują stałej opieki.

Nie napisałaś, jaki jest stosunek Twojego narzeczonego/męża do sprawy. Jeśli do tej pory tego nie zrobiłaś, może spróbuj z nim na spokojnie pogadać. Może facet nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje. On wychował się w tym domu, dla niego pewne rzeczy mogą być normą i może nie widzieć w nich nic złego.

Proponuję też zajrzeć do książki Susan Forward "Toksyczni teściowie". Może to właśnie taką osobą jest Twoja teściowa? Na podstawie Twojego opisu podejrzewam, że tak. Można się stamtąd naprawdę wiele dowiedzieć i sporo zrozumieć. Może po przeczytaniu tej pozycji znajdziesz jakieś rozwiązanie.

Pozdrawiam i trzymam kciuki.
napisał/a: Monini 2008-08-06 19:38
Cczarnula19, ale Ty niedobra jestes... ja tez prawie uwierzylam!!
napisał/a: sorrow 2008-08-06 22:19
Cczarnula19 napisal(a):My z mama sie tak smiejemy z naszej babki

To wy macie wspólną babkę? Rany... co się teraz wyprawia!!! Tak wogóle to ta "babka" to jest mama twojej mamy... wiesz... ona do niej mówiła "mamusiu" jak była mała i była w nią wpatrzona jak w słońce. To ta "babka" przez kilkanaście lat dawała z siebie całkiem dużo, żeby twoja mama wyrosła na porządnego człowieka. Teraz na starość pewnie jest śmieszna i złośliwa... można się pośmiać. Ale wiesz co... przyjżyj jej się i wyobraź sobie, że nie będziesz się od niej wiele różniła... chociaż trudno w to uwierzyć na prawdę nie żartuję :).
napisał/a: ~gość 2008-08-06 22:47
sorrow, Po 1 nie udalo Ci sie bo mama mojej mamy juz 7lat nie zyje takze nie czeka mnie to co mi wrozysz dodatkowo akutar ta babcia byla wspanialym czlowiekiem.Co do tej o ktorej mowa "babki" moja mam nigdy nie mowila mamusiu bo jak w TEMACIE miala z nia tylko klotnie ,a co dodatkowo to byla jej tesciowa.
sorrow napisal(a):To wy macie wspólną babkę? Rany... co się teraz wyprawia!!!
Nie to jest moja babka,ale uzywamy takiego zwrotu co do jej osoby mysle,ze dokladnie zrozumiales ,ale chciales zrobic wywod..zreszta malo smieszny

ahh..te tesciowe oby kiedys moja byla fajna
napisał/a: Katrin 2008-08-16 08:47
Współczuję Ci Alex:( Ja też mam okropnych teściów,ale po trosze udało mi się od nich odseperowac,mieszkamy 1500 km od swoich rodzin.I to jest najlepsze wyjście:)) Kiedyś mówiłam,że nie odejdę od mamy,nie zostawie jej samej itp.,po kilku latach stwierdziłam,że już mam swoją rodzinę i muszę patrzec na nich.Mama dalej jest bardzo ważną osobą w moim życiu,jednak MOJA rodzina jest najważniejsza. Może twoja druga połowa też musi "dojrzec" do samodzielnego myślenia. Życzę aby wszystko ułożyło się tak, jak tego pragniesz.Trzymam mocno kciuki:o)
napisał/a: Jallo 2008-08-18 23:33
Katrin, co Cię skłoniło do zmiany postawy? Może uda mi się z tego wyciągnąć jakieś wnioski dla mojego małżeństwa. Moja żona nie potrafi dojrzeć do opuszczenia rodziców, a ja okropnie się męczę mieszkając przy teściach i zaczynam mieć dość całej tej sytuacji. Jednak twój post budzi we mnie nadzieję, że może i moja żona kiedyś sie zmieni.
Proszę, napisz coś więcej, choćby na priv.
napisał/a: Katrin 2008-08-19 16:13
Jallo,ja mam bardzo wspaniałą mamę,która próbowała mi przetłumaczyc,że mam swoją rodzinę o którą powinnam dbac i ją pielęgnowac.Że sama da sobie radę i będzie szczęśliwa jeśli ja będę. Ciężko mi było podjąc decyzję,ponieważ mam starszą siostrę,która także jest za granicą( i prawdę mówiąc nie mamy z nią kontaktu).Podjęcie tej decyzji trwało ok.5 lat po zawarciu małżeństwa,więc jak widzisz potrzebowałam trochę czasu.Teraz widuję się z mamą co pół roku i jesteśmy obie szczęśliwe.Musisz miec nadzieję i trzymam kciuki. Nie napieraj za bardzo żony,odniesie to odwrotny skutek-wiem to po sobie.
napisał/a: Justynna 2008-11-24 21:31
Witam mam 20 lat i jestem juz rok po ślubie .... mam 14 miesieczna coreczke i mieszkam z mezem i coreczka u tesciow ... Na poczatku mialo byc na krotki okres mielismy kupic dom ... potem okazalo sie ze lepiej dom wybudowac na dzialce meza obok jego rodzicow bo tak sobie od dziecka wymarzyl ... ja go prosilam ze to nie jest zbyt dobry pomysl lecz on nalegal ... kocham go wiec sie zgodizlam ... teraz stwierdzam ze byl to blad mojego zycia gdyz mieszkanie z tesciami to chyba najgorsze co moze spotka mlode malzenstwo .... a wszytsko zaczelo sie nastepujaco .... nim poznalam sebastiana (meza) bylam w zwiazku z innym mezczyzna gdy sie znim rozstalam okazalo sie ze jestem w ciazy ... dlugi okres ciazy nie moglam sie pogodzic z ta mysla ze bede mama ... odeszlam od tamtego partnera gdyz wiedzialam ze nei ejst dosc odpowiedzialny aby byc mezem i ojcem ... krotko mowiac poszedl do wiezienia ... przez cala ciaze i 2 miesiace po urodzeniu bylam sama i szczerze nawet sobie juz w glowie poukladalam ze chce byc sama odchowam moja corke i potem zaczne myslec o zwiazku ... lecz inaczej sie stalo poznalam sebastiana w ktorym sie zakochalam ... on jest na wozku mial wypadek samochodowy i uszkodzi rdzen kregowy lecz mimo to nie przeszkadzalo mi to ze jest na wozku pokochalam go a co najbardziej mnie uzeklo ze on pokochal moja corke i ja uojcowil ... bylo to dla mnie cudowne przezycie cieszylam sie ze corka bedzie miala tate ... po pol roku bycia ze soba postanowilismy sie zareczyc po kolejnym pol roku pobralismy sie .... Teraz jestesmy rok po slubie ... zamieszkalam u niego z jego rodzicami ... mial to byc krotki okres gdyz bylismy na kupnie domu ... lecz wyszlo inaczej Sebastian zdecydowal ze bedziemy sie budowac na dzialce jego obok jego rodzicow domu ... ja bylam przeciwna ale wkoncu sie zgodzilam bo go kocham i nie zdawalam sobie sprawy ze mieszkanie z tesciami i budowa domu tyle zajmie ... mija juz rok od mieszkania u tesciow i jestem zniszczonba psychocznie przez nim ... oni uwazaja ze powinnam sebastiana calowac po dupie ze znim jestem ale przeciez ja robie dla niego wszystko zajmuje sie nim i mimo ze mam meza to czuje sie jakbym go nie miala mam 20 lat i chyba zadna dziewczyna w moim wieku by sie nie poswiecila i robila to co ja ... ja nie zaluje malzenstwa bo kocham go mimo ze nie chce cwiczyc i robie wszystko sama ... ale nienawidze tesciow czyli jego rodzicow nienawidze ... stwarzaja mi tui pieklo do wszystkiego sie dopierdzielaja ... traktuja mnie jak czarna owce gdy przychodzi moj brat w odwiedziny i gdy napije sie z sebastianem flaszke raz na boze cialo to tesciowa mi potrafi powiefdziec ze gdy sebastian chce pic z marcinem to dre morde a gdy z moim bratem pije to nic nie mowie .. ale przeciez jak pije z moim bratem to jest spokoj i nie ma mieszy nami klutni a gdy pije ze swoim bratem i ze swoim ojcem to sa awantury na caly dom i kluca sie az do wyzwisk i glownie na mnie sie odbija ta ich pijalnia .... bo to ja uciekalam z dzieckiem dwa razy w nocy przed sebastianem gdy dostal bialej goraczki po klutni ze swoja rodzina i na mnie wszytsko sie odbijalo .... moj tesciu potrafi po pijaku mnie najduchem nazywac czy to jest normalne ? tesciowa nikogo z mojej rodziny nie toleruje nawet jak ktos odemnie jej mowi dzien dobry to odpowiada z laska i odwraca sie na piecie ... czy to tez jest normalne ? ja nie mam pojecia co mam myslec prosilam sebastiana zebysmy poszlo do psychologa ale on o tym nie chce slyszec ... ciagle placze stalam sie bezzradna bo przeciez zdaje sobie sprawe ze u nich mieszkam i mam szacunek nigdy nie dalam im powodu do zmartwin w niczym nie nawalilam sprzatam gotuje piore i zajmuje sie sama corka ... noi to dla nich zamalo ... ja naparwde nie wiem co mnam robboic za co tacy sa dl amnie tylko obrazaja pozniaja i wogole nie czuje sie tolerowana ... do konca budowy jeszcze ponad rok jak ja wytrzymam nie mam pojecia boje sie ze doprowadza do tego ze przez ich zachowanie zbrzydnie mi to cale malzenstwo bo bede chciala sie wyprowadzic a sebastian nie pojdzie jestem tego pewn a... takza prosze o pomoc i doradzenie co mam robic !!!!!
napisał/a: ~gość 2008-11-25 15:37
hymm, trudna sprawa.
A moze wynajmiecie coś na ten rok?
Wiem, że " u teścioów taniej", ale czasem warto wyłożyć troche kasy i mieć święty spokój...
napisał/a: MiniaP 2008-11-25 21:21
W styczniu mam zamieszkać z teściami. Strasznie się boję, ale nie mamy kasy aby dłużej wynajmować mieszkanie. Moi teściowie są całkiem w porządku, bardzo chcą , żebyśmy się wprowadzili. Mój mąż obiecuje, że wprowadzamy się tam tylko na trochę, bo on w tym czasie bedzie remontować nasz dom. Nie jest tam dużo do zrobienia: okna, podłogi, ogrzewanie, kuchnia i łazienka, malowanie. Teściowie mieszkają na wsi, a my do tej pory w mieście. Ostatecznie mieszkać będziemy obok nich (jak już zrobimy remont), ale to jednak inaczej niż pod jednym dachem. Ja już sie przyzwyczaiłam do niezależności i do tego, że nikt nie mówi mi co mam robić. Mój mąż mówi, że szukam dziury w całym, i że będzie ok. Ale to są dla mnie zupełnie obcy ludzie, początkowo plan był taki, że wprowadzimy się w lipcu już do naszego mieszkanka, dwa dni temu powiedział, że chciałby zrobić to do końca roku. Wpadłam w panikę, przepłakałam całą noc, teraz staram się nastawiać pozytywnie. Kocham mojego męża i postaram się to dla niego wytrzymać, ale jeżeli będe tam nieszczęśliwa, to się wyprowadze. Justynna może też o tym pomyśl. Jeżeli Sebastian Cię kocha, to na pewno nie chce, abyś cierpiała.
napisał/a: Jallo 2008-11-28 13:43
MiniaP napisal(a):Mój mąż mówi, że szukam dziury w całym, i że będzie ok.

Moja żona też mówiła podobnie. Nigdy w to nie uwierz. Twój mąż żył tam od lat i dla niego rzeczy, których Ty nie będziesz w stanie zaakceptować, mogą być normalnością. Może nawet nie wiedzieć o co Ci chodzi.
Obawiam się, że jeżeli "obok" ma oznaczać dom na tej samej działce, to będzie to wymagało ogromnej determinacji ze strony Twojej, a przede wszystkim Twojego męża, żebyście utrzymali niezależność. Zastanówcie się razem, czy dacie radę.