Mieszkanie zagranica...

napisał/a: jarzynka 2007-03-22 18:55
USA - pierwszy raz 2002 - 4 mce, 2003 - 4 mce, za kazdym razem chcialam tam zostac ale musialam wczesniej skonczyc studia :/
kwiecien 2005 - przyjazd oficjalnie na 18 mcy (praktyki studenckie), ale wiedzielismy, ze zostaniemy :) wkrotce stuknie nam 2 lata, zostajemy jeszcze na 3 - wg planu :)
Zycie w USA - hmh.... nie do porownania z Polska, niestety jesli raz zakosztuje sie zycia tutaj to juz chyba nie da sie zyc normalnie w Polsce. Wszystko przychodzi nam z niezwykla latwoscia.
Plusy:
- finanse - nie musze sie martwic o nic, idac do sklepu nie musze sie zastanawiac czy moge sobie na cos pozwolic, caly finansowy aspekt, samochody, podroze, mozemy pozwolic sobie na wycieczki w najbardziej dziwne zakatki swiata, co kocham. Dostep do koncertow - ja mam fiola na punkcie musyki wiec takie rzeczy sa dla mnie kosmiczne wazne :) Tanie kosmetyki :D

- ludzie (80 % ludzi) niesamowicie otwarci i serdeczni, czasem mam tego serdecznie dosyc, jesli musze jechac o 3 w nocy do supermarketu, a tam pani promienieje na moj widok i zaczyna rozmowki, a ja tylko chce sok i nie obchodzi mnie jak mija jej dzien :))))))

- bezpieczenstwo (ale to zalezy gdzie sie mieszka), nie musze zamykac samochodu, mieszkania, nie balabym sie isc noca przez centrum - bo moze jakies dresy beda mnie zaczepiac, wieksza kultura mlodziezy :) tutaj imprezy koncza sie o 2 w nocy - do domu i koniec, mlodziez nie moze kupic alkoholu ponizej 21 roku (tutaj to dziala), na ulicy nie spotkam menela z piwem, bo publiczne spozywanie alkoholu jest zabronione

- troska o klienta ( w sklepie, restauracji itp.) az do przesady,

- jest tego wiecej.... mnostwo pierdolek...

Wady:

- daleko od DOMU........ juz sie przyzwyczailam, ale na poczatku bylo mi ciezko, ale nigdy przenigdy nie zosatalabym tu nielegalnie, mam mnostwo znajomych, ktorzy zostali tutaj, pracuja na czarno, nie moga sie ruszyc poza granice Stanow, nie moga odwiedzic swojej rodziny :/ Nigdy...

- jedzenie .... wrrrrrrrrrrrrrrr

- zwariowane dni, tutaj nie ma sie 8miu godzin dziennie w pracy, ja mieszkam w miasteczku turystycznym, gdzie ludzie przyjezdaja na swieta, wakacje - co oznacza, ze ktos w te swieta musi pracowac :/ Maksymalnie w jednej pracy mozna pracowac 40 h, za kazda godzine powyzej musza placic 150 % stawki.

- zainteresowanie Toba, przez pierwszy rok jest milo, jesli ludzie pytaja skad jestes, co tu robisz, gdzie jest Polska :) itp..... ale po jakims czasie juz nie mozna z usmiechem opowiadac tych samych historii :)

- zmiana charakteru - u mnie zakres tolerancji - niestety, ja bylam przeobrzydliwie tolerancyjna osoba przyjezdzajac tu po raz pierwszy, teraz nabralam takich uprzedzen, ze az czasem mi wstyd...zmiana ludzi :((( tutaj niektorzy traca dystans do roli pieniadza w zyciu, wszystko widza przez pryzmat kasy :/

Ja ogolnie kocham Stany, wyjazd to byla najepsza decyzja w naszym zyciu :) Nigdy nie chcialabym mieszkac w Wielkiej Brytani - szczegolnie po artykulach na temat polonii ani w typowo polonijnych skupiskach (chicago - jackowo), jak tam jestem (zakupy w polskich superarketach) to jest mi WSTYD, ze jestem Polka :((((

Ehhhh, ja moge tak dlugo, dlugo pisac...........
napisał/a: kobietka Swiss 2007-03-22 18:56
mala,to wlasnie sa zarobki...
Pomysl ile w Polsce musialabys pracowac by miec plazme w tydzien..
Czasem sobie mysle czy kiedys w Polsce bedzie lepiej tak by czlowiek nie musial robic za marne 800zl i w spokoju zapewnic rodzinie byt...

[ Dodano: 2007-03-22, 18:57 ]
jarzynka, czemu jeszcze tylko na 3 latka??
napisał/a: mala1 2007-03-22 19:29
kobietka Swiss napisal(a):Czasem sobie mysle czy kiedys w Polsce bedzie lepiej tak by czlowiek nie musial robic za marne 800zl i w spokoju zapewnic rodzinie byt...

tez sie nad tym zastanawiam i dziwie sie ze tu jakos ludzie moga sobie zyc na poziomie bez strachu czy beda mieli co jesc przez reszte miesiaca to dlaczego tak nie moze byc w Polsce...to smutne...

Jarzynka tez mi przypomniala kilka spraw zwiazanych z Anglia
jarzynka napisal(a):- jedzenie .... wrrrrrrrrrrrrrrr

zgadzam sie fujjj same fish and chips, wszystko gotowe pakowane, mrozone bleee i wlasnie dlatego Anglicy maja ogromne problemy z otyloscia
jarzynka napisal(a):bezpieczenstwo (ale to zalezy gdzie sie mieszka), nie musze zamykac samochodu, mieszkania, nie balabym sie isc noca przez centrum - bo moze jakies dresy beda mnie zaczepiac, wieksza kultura mlodziezy :) tutaj imprezy koncza sie o 2 w nocy - do domu i koniec, mlodziez nie moze kupic alkoholu ponizej 21 roku (tutaj to dziala), na ulicy nie spotkam menela z piwem, bo publiczne spozywanie alkoholu jest zabronione

dokladnie tak jak u nas, nawet godzine przed koncem imprezy barman nie sprzeda Ci alkoholu
jarzynka napisal(a):- zainteresowanie Toba, przez pierwszy rok jest milo, jesli ludzie pytaja skad jestes, co tu robisz, gdzie jest Polska :) itp..... ale po jakims czasie juz nie mozna z usmiechem opowiadac tych samych historii :)

z tym tez sie zgadzam...czasami mnie to az meczy i mi sie to zdaza codziennie bo pracujac w restauracji klienci poznaja ze z Anglii nie jestem i wtedy..."Skad jestes... ach z Polski...ja bylem w Polsce..ble bleble"

jarzynka napisal(a):Nigdy nie chcialabym mieszkac w Wielkiej Brytani - szczegolnie po artykulach na temat polonii ani w typowo polonijnych skupiskach

dlaczego nie jest zle ale z tymi skupiskami polonii to masz racje u nas jest dzielnica..hmm..prawie polska ale na szczescie jest bardzo daleko odemnie i rowniez nigdy nie chcialabym tam mieszkac...duzo zlodziei..i w ogole.W mojej dzielnicy jest super, fakt jest drozsza ale komfort spokoju i ciszy i to mi sie podoba

Przyznam ze Stany, wycieczka chociaz na tydzien to...moje marzenie!!!!!
napisał/a: jarzynka 2007-03-22 21:45
kobietka Swiss napisal(a):jeszcze tylko na 3 latka


bo ze Stanami to nie jest taka prosta sprawa, mamy wizy na 3 lata, nie bedziemy raczej ich przedluzac, bo juz ostatnio wydalismy krocie na prawnika wiec chyba nie ma sensu, poza tym ja bardzo lubie tu zyc, ale nie wiem czy chce wychowywac tu dzieci, a zegarek tyka :) My mamy troche inne wartosci, nasz "polski" swiat jest troche inny. Nie wiem zreszta, pewnie wszystko sie okaze z czasem, ale oficjalnie 3 i do domu :)

mala napisal(a):dlaczego


chyba zrazilam sie po opowiesciach mojego przyjaciela, ktory wczesniej troszke siedzial w Stanach a teraz przeniosl sie na wyspy, jak on klnie :)) nie moze sie przyzwyczaic, wszystko mu nie pasuje, pogoda, male uliczki, ludzie, wszystko, jego opowiadania strasznie mnie zniechecily. Ja chyba nabylam jakichs dziwnych stereotypow, po ostatnich artykulach na temat polonii na wyspach. Poszukam i wkleje linki.

kobietka Swiss napisal(a):Najbardziej podoba mi sie u nich ze np.jak dziecko sie ma urodzic to stawiaja tabliczki w oknach,ogrodkach z data i imieniem i robia z tego male swieto..


Przypomnialo mi sie co jest fajnego tutaj - BABY SHOWER, cos jak wieczorek panienski przed slubem. Kilka miesiecy przed porodem, przyjaciolki przyszlej mamy organizuja jej przyjecie, na ktorym mama dostaje miliony prezentow dla dzidziusia (wczesniej robi liste zakupow w danym sklepie, co chce). Im wiecej ludzi sie zaprosi tym lepiej :) Wyprawka gotowa. Na takich imprezach jest mnostwo glupiutkich gier, kto bedzie nastepna mama itp... Ja osobiscie nie przepadam za takimi imprezami, bo kazda z zaproszonych pyta, kiedy wasza kolej? :/ ale idea jest fajna
Nio i znowu OT sie zrobil :((((

[ Dodano: 2007-03-22, 21:54 ]
nie moge znalezc, mam tylko kilka i to ne te, ktore szukalam:
http://wiadomosci.onet.pl/1397771,2678,kioskart.html
http://wiadomosci.onet.pl/1399004,2677,kioskart.html
http://wiadomosci.onet.pl/1386836,2678,kioskart.html

mala, jak juz zdecydujesz sie na wycieczke, daj znac koniecznie :))
napisał/a: marteczka3 2007-03-22 22:33
dopero teraz dotarlam do tematu...

Jestem w Rzymie... trudno powiedzieć od kiedy, bo własciwie to od sierpnia, chociaz studiuje od pazdziernika. Ale we Włoszech "jedną nogą" byłam już od jakiegoś czasu - bo w moim życiu ten kraj to chyba jedyny przykład zapamiętania, pasji, i czegoś, czego zawsze byłam pewna - że chcę tu być. I kiedy okazało się, że w Polsce na żaden z trzech wymarzonych kierunków studiów na UJ (farmacja / hist.szt. / italianistyka) się nie dostałam, to jasne dla mnie było - że zabieram przetlumaczone papiery, i jade szukac szczescia tutaj.
Jezyk znalam, wiec pod tym wzgledem nie bylo problemu.

No i tak spelnilo sie marzenie, zeby kiedys na pytanie "gdzie mieszkasz"? moc odpowiedziec "w Rzymie..."
Teraz wlasciwie jestem jakos pomiedzy Rzymem a Krakowem, oba te miasta kocham, i wsiadajac w samolot w dowolna strone bardzo, bardzo sie ciesze, bo w kazda strone lecac wracam do domu... roznica jest taka, ze tu musze o wszystko zadbac sama, a tam jest Rodzina, Przyjaciele, Pies, moj Krakow, i wszystko za czym tesknie.

Prawda, ze ludzie pytaja o Polske i zastanawiaja sie jak tam jest. Ale nie jest to pierwsze pytanie, z jakim sie spotykam. Chociaz ile to razy juz sie naopowiadalam, że to ten sam Krakow, co od Papieza...

Na poczatku bylo troche ciezko - jakies pierwsze dwa miesiace, bardzo tesknilam.
Kocham mieszkanie tu, i kocham Kraków, nie wiem jeszcze czy zostane we Wloszech i na jak dlugo. Jak na razie brakuje mi bliskich przyjaciol, bo po pol roku moge mowic tylko o znajomych, ale moze sie te znajomosci zaciesnia. A przyjaciele w Polsce w koncu ciagle są, i mam prawie ze wszystkimi regularny kontakt.

Natomiast to, co mnie do tego kraju zawsze ciagnelo, i co mnie w nim nadal cieszy, to optymizm, ktory tu niemal mieszka na ulicach, slonce, ktorego jest jednak znacznie wiecej, i niesamowici ludzie, ktorzy sa otwarci i maja swoje niesmiertelne przyzwyczajenia, ktore wlasnie powoduja, ze tu przeciez wszystko jest mniej wazne niz to ze ktos je obiad ;)

Mam swoja teorie, ze ja w glebi duszy od urodzenia bylam Wloszka, i szczesliwy traf wrzucił mnie do Krakowa :)
napisał/a: iza19821 2007-03-23 07:14
Czesc.
Ja mieszkam w Niemczech od 2004 roku.
Oczywiscie poczatki byly bardzo trudne,ale teraz juz sie przyzwyczailam.
Podoba mi sie tutaj to :ze inne osoby nie zwracaja na Ciebie tzn.(nie patrza ,patrz jak ona ubrana itp.kazdy zyje swoim zyciem)
Nie podoba mi sie to ze mieszka tu duzo Turkow !
Zaklimatyzowalam sie po pol roku czasu.
napisał/a: kawaii2 2007-03-23 11:01
A ja mieszkam od 2,5 tygodnia tam gdzie izabela1982 :D
Sama pytalam Niemcow, czy im nie przeszkadza tak wielka liczba obcokrajowcow w miescie. Odpowiadaja tylko, ze w Monachium i Frankfurcie jest ich wiecej :P

Juz sie zaklimatyzowalam. Pierwsze dwa tygodnie mialam ferie, teraz zaczelam studia. Nie jest to pierwszy wyjazd za granice, wiec nie bylo mi tak ciezko a poczatku, tym bardziej, ze byl ze mna przez pierwsze 10 dni moj Kochany :*.
Oprocz tego, ze nie mowie plynnie po niemiecku, nie widze zadnych trudnosci w mieszkaniu w Niemczech. Ale dopiero dzieki takiemu wyjazdowi mozna sie naprawde podszkolic w jezyku, uzywajac go w kazdej zyciowej sytuacji.

Nie wiem, czy chcialabym tu mieszkac po studiach.. To bedzie naza wspolna decyzja z W.

Po opisach jarzynki, i po rozmowach ze swiezo poznanymi tu Amerykaninami, mimo ze sama nigdy w Stanach nie bylam, zaczynam na powaznie zastanawiac sie, czy nie wyjechac na jakis czas do USA :P
napisał/a: Madziulka1 2007-03-23 12:01
Kochane ja napisze o swoim pobycie w niemczech jak tylko bede miec troche czasu bo teraz jestem tylko na momencik.
napisał/a: Parcinka 2007-03-27 16:14
marteczka dwa lata temu byłam w Rzymie na wakacjach i przyznam, że bardzo miło wspominam tamte czasy Co prawda włosi to straszni bałaganiarze, są też dość leniwi, nigdzie nigdy się nie śpieszą, ale to chyba dobrze, bo dlatego pewnie są tacy radośni i pełni energii Najgorzej to chyba jeżdżą. Jakoś mało stosują się do pierwszeństwa przechodnia na pasach Jakoś nigdy nie stają, tylko omijają ludzi na przejściu No i te motoriny hehe wszędzie ich pełno. Ale Rzym jest przepiękny, pełen zabytków i ma swój specyficzny klimat.
marteczkaw której części Rzymu mieszkasz??
Mam kuzynkę, która mieszka w Watykanie, też jest bardzo zadowolona i mówi, że nie wróci do Polski
napisał/a: marteczka3 2007-03-28 01:39
mieszkam jakies pol godziny piechota od Watykanu :)

Co do przechodzenia przez ulice, to teraz jak wracam do domu, to mam wrazenie, z w Krakowie mnie cos zabije na ulicy, bo nikt sie nie zatrzymuje - a tu wbrew pozorom tak. jezdza moze dziwnie, i przepisami sie nie bardzo przejmuja, ale bardziej patrza na to co sie dzieje dookola, i jak jada za szybko, zeby sie zatrzymac, to cie omina - czego po polskich kierowcach raczej bym sie nie spodziewala :)

Wlosi... wszyscy mi prorokowali, ze znienawidze ten narod, jak tu zamieszkam, a ja ich coraz bardziej lubie :) trzeba troche zmienic podejscie do swiata, i przyswoic sobie, ze jesli ktos sie spoznil pol godziny, to znaczy, ze tak mu bardziej pasowalo, albo chcial jeszcze wypic kawe ;) troszke inna filozofia, ale tez jakims sposobem wszystko tu funkcjonuje, i to calkiem niezle.

Bella Italia ;)
napisał/a: natalia.nm. 2007-03-28 12:44
a mój mężuś od 8 marca mieszka w Norwegii , na szczęście wraca przed świętami ale tylko na trochę, ciekawe jek długo będziemy tak żyć...
napisał/a: kobietka Swiss 2007-03-28 13:22
natalia.nm., a nie mysleliscie by razem wyjechac??