Nigdy więcej nie urodzę dziecka!!!

napisał/a: malgosmal 2008-10-27 11:22
jaga_baga napisal(a):Dziewczyny litości!!!!!
Nie jesteście w Ameryce. Rodziłam 18 lat temu z bolami partymi z kręgosłupa chciano mnie do parku wysłać bo miałam cytuję "za mały brzuch do porodu".
Gdyby nie moja mam pewnie bym w parku urodziła. Poszła ze mnie krew, dziecko urodziło się siedmopunktowe, bez nosa - bo się zaparło, nie zapomnę nigdy widoku mojej córeczki - fioletowej jak najbardziej dojrzała śliwka węgierka - całe szczęście, że dziś jest zdrowa. Pozostał mi taki uraz, że mam jedno dziecko a jak ktoś wspomina o drugim to chętnie bym go pobiła. Powiem jedno, rodzące zwierzęta mają lepszą pomoc niż rodzące w Polsce kobiety.


jeszcze jedno, co miałas na myśli, że nie jesteśmy w Ameryce; to znaczy, że tam raj a u nas może być dziadostwo, bo to Polska i nie powinnyśmy oczekiwać normalnego traktowania???
napisał/a: Silenka 2008-10-28 13:56
ale masakra...rzeź normalnie.Jak tu chciec dziecka??
napisał/a: asasia14 2008-10-29 19:19
minimini napisal(a):po tym jak mnie potrakowano, jak pozowlono mi przez 27 odzin rodzić mdlejąc z bólu, jak nie reagowano na moje prośby, krzyki i płacz...

Urodziłam już dawno, cztery lata temu a teraz gdy siedzę i piszę te kilka słów ły napływają mi do oczu...


Przepraszam,że piszę tak bezpośrednio,ale dlaczego pozwoliłaś na takie traktowanie i to przez tyle godzin?W dzisiejszych czasach telefon kom.jest dostępny,wystarczyło zadzwonic do bliskiej osoby i poprosic o natychmiastowy przyjazd,kogokolwiek,męża,mamę czy przyjaciółkę...Masz prawo rodzic w towarzystwie bliskiej Ci osoby,to gwarantuje konstytucja.Nie rozumię Twojego podejścia.Rodziłam 2 razy i nie wyobrażam sobie,nawet w takiej chwili,że mogłabym byc tak bierna.Życzę szybkiego powrotu do równowagi.
napisał/a: agniesxox 2008-12-12 11:50
asiaasia1 - nie chodzi o to! chodzi o to jak sie kogos traktuje? jak mozna kogos traktowac w taki ponizajacy sposob? nie ma znaczenia, czy ktos ma przy sobie kogos bliskiego, czy nie....

a jesli chodzi o rzucanie nazwiskami i adresami - jestem jak najbardziej za...
bo cohenna, w ten sposob mozesz pomoc innym. a te babsztyle beda mialy opinie. karma. wiesz... przeciez nie masz nic do stracenia. przeciez mowisz prawde! to oni maja sie o co obawiac! to oni kreca i kalmia!
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-12-12 20:39
mal76 napisal(a):cześć dziewczyny, mam pytanie. Dlaczego żadna z was nie napisała w jakim mieście i w jakim szpitalu rodziła, może jeśli zaczniemy sypać adresami a może i nazwiskami (?) to komuś pomożemy. Może warto to robić, żeby ostrzec i przygotować dziewczyny które dopiero będą rodzić, może właśnie w którymś z tych szpitali; może wtedy zdecydują się zmienić miejsce albo rodzić z mężem? Ja urodziłam prawie rok temu w Częstochowie w szpitalu na ul.Mickiewicza i choć ten szpital ma bardzo różne opinie, mnie udało się trafić całkiem nieźle, a od pierwszego skurczu do porodu minęło kilkanaście godzin. Pewnie, że to nie jest "Leśna Góra" (kto ogląda to wie:) ale miałam na tyle dobrą opiekę, że zrezygnowałam ze ściągania mojej lekarki. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie obrażał czy poniżał, na szczęście nic takiego nie miało miejsca i szczerze współczuję dziewczynom, które miały takie przeżycia. Tym bardziej nie mówmy o tym anonimowo. pozdrawiam i czekam na opinie.

agniesxox napisal(a):asiaasia1 - nie chodzi o to! chodzi o to jak sie kogos traktuje? jak mozna kogos traktowac w taki ponizajacy sposob? nie ma znaczenia, czy ktos ma przy sobie kogos bliskiego, czy nie....

a jesli chodzi o rzucanie nazwiskami i adresami - jestem jak najbardziej za...
bo cohenna, w ten sposob mozesz pomoc innym. a te babsztyle beda mialy opinie. karma. wiesz... przeciez nie masz nic do stracenia. przeciez mowisz prawde! to oni maja sie o co obawiac! to oni kreca i kalmia!


Ja w swoim wątku napisałam gdzie rodziłąm i jak się nazywała doktórka bo jest jej pieczatka w książeczce malutkiej
a połżne nie wiem jak się nazywały ...nie moge sie dowiedzeić...to jest "tajemnica"
napisał/a: xxangiexx 2009-02-19 19:15
Kiedy czytam o porodach, aż mnie mdli!!!Mam 6 letnią córkę i cudem przeżyłam poród, ale od początku: Miałam niespełna 20lat i termin porodu-brzuch zrobił się jak kamień!Pierwsze dziecko-przerażona, bez samochodu zostałam odwieziona do SZPITALA W OLKUSZU, tam postanowiono mnie zostawić już ponieważ to już termin.Ale nic mi nie roboiono tylko leżałm 2 dni, na moją prośbę postanowili podać mi oxytocyne(czy jak to sie pisze)zrobiono mi lewatywe, ogolono mnie żywcem-bez mydła i kazano leżeć ok 10h pod kroplówką na desce-niby łóżku porodowym dano mi basen i na nim leżałam ponieważ co chwile chciało mi się sikać z zimna i strachu.Nic to nie dało, tylko to że omineło mnie sniadanie obiad i kolacja i umierałąm z glodu!Poszlam na sale płakać nad swoim losem!Na drugi dzien o 4.00 rano obudził mnie bardzo silny skurcz i odeszły mi wody płodowe(położna kazala spakowac sie i czekać na korytarzu)za 4h po mnie przyszła a ja siedziałam na korytarzu na ziemi cały czas!Wzięto mnie na porodówk,e-na sali 3 łóżka-raczej to rzeźnię przypominało!Najpierw godzinę chodziłąm ale z bólu się zwijałąm i kazano mi leżeć-cały czas badali mnie wszyscy lekarze wkładając rękę do połowy łokcia i macając dziecko, przez odbyt też mnie badano wiec wyłam z bólu i płaczu!Podpięto mi znów oxytocynę i znów mnie golono i robiono mi lewatywę(nie wiem dlaczego)Prosiłąm o cesarkę bo umierałąm z bólu-kolejne 10h na łożku z bólami krzyżowymi, myślałam ze mnie rozerwie!Słyszałam jak lekarze móili do siebie ze nie urodzi ze trzeba cesarke-a drugi na to a niech sie męczy!Cał czas był przy mnie tylko położna(pewnie dlatego ze dostaly w łapę)Widzieli że pomimo 10h szyjka macicy nadal ma tylko 1 cm i żadnych szans ponieważ otwierała sie tylko 1 str jej, robili mi masarze-okropnie bolesne!W pewnym momencie stwierdzili ze chyba z dzieckiem jest źle!zabrali mnie na usg, i zaraz spowrotem, potem podali mi jakiś lek po ktorym stracilam jakby przytomnosc-tylko pamietam skurcze a potem odpływałam, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, potem wybudzono mnie i kazano rodzić-nie wiedzialam co sie dzieje!nadal pod kroplowkami, parłam z całych sił, położna spytala mnie czy mam skurcz bo chce mnaciasc mnie a ja odpowiedzialam ze nie wiem ze boli wiec naciela bez skurczu sikałam z bólu!potem położna z całych sił skoczyła na moj brzuch i wypchnela dziecko, jak się okazało CÓRKA MIAŁA PRAWIE 4500WAGI I TYLKO 50CM WZROSTU-BYŁA NAJWIEKSZA NA ODDZIALE!Polozna sie zlapala za glowe jak zobaczyla jaka jest gruba-spytala dlaczego nie cesarka??Taki porod mnie POROZRYWAŁ na strzepy-dostalam krwotoku, nie pokazano mi dzieka, tylko szyto bez znieczulenia-bo nie bylo na nie czasu!szyly mnie całe 2h!mialam mase szwow!A CORKA MIALA ZŁAMANY OBOJCZYK, WYRWANY STAW BIODROWY I ZASTOJ MOCZU W NERKACH OD DLUGIEGO PORODU. byla za duza na taki porod-mialam za waski kanal rodny aby takie dziecko rodzic!Mama sie rozplakala jak sie dowiedziala, bala sie ze bedzie kaleka przez to na co lekarze pozwolili.Po porodzie moje wyniki były tragizne, NIKT NIE DAL MI NAWET WITAMIN.Chcę mieć drugie dziecko ale mam blokadę psychiczną i nie wiem co dalej będzie, bo co mi pomoże psycholog??Skoro 2 raz też tak może być?
napisał/a: pasia251 2009-02-19 19:40
Ja swojego porodu nie wspominam źle...chociaz miło nie było i skończyło sie cesarką po 2 h parcia...ale nikt mnie nie obrażał...świadomie wybrałam mały szpital, a nie miasto wojewódzkie chociaż w nim mieszkam...napisze wprost, mieszkam w Opolu a rodziłam w Krapkowicach, jak kto chce niech sprawdzi na mapie odległość...szpital mały, ale czysty i całkiem przytulny(jak na szpital oczywiście) rodziłam tylko ja, a była dwie połozne, lekarze tez nie mieli zajęcia bo akurat wypadła sobota i planowych zabiegów nie było, na oddiale połozniczym byłysmy tylko we dwie i połozne i salowe zaglądały co jakis czas zapytac czy czegos nie potrzeba. Młode dziewczyny, które śa tam od noworodków pokazały mi wszystko co chciałam sie dowiedzieć i nawet jak potrzebaowała odpocząc zanierały dziecko na oddział noworodkowy... Nie chciał rodzic w duży, renomowanym szpitalu w Opolu, bo bałam sie tej bezosobowości, tego nawału rodzących, gdzie wiadomo że lekarz czy połozna nie poswięci ci tyle czasu ile potrzebujesz... namęczyłam się bo przez dwie godziny parcia nie było postepu porodu, lae po cesarce nie mam prawie śladu, chociaz mineło dopiro 8 miesięcy, tak mnie "fachowo" chirurg pozszywał...tez mu się nie spieszyło... życzę wszystkim mamą żeby nigdy nie spotkało je nic złego a poród zostawiał po sobie tylko wspominienie pierwszego spotkania z dzieciaczkie...
napisał/a: Renia24usa 2009-02-21 02:09
Ja rodzilam 4 miesiace temu wlasne w usa bo tutaj mieszkam juz 4 lata ponad....
porod mialam wspanialy wrecz cudowny.....
nawet nam sie przytrafila niespodzianka a mianowicie czekalismy na Gabrysie a urodzil sie Filipek...
nie moge uwierzyc w to co pisza dziewczyny....zal serce sciska.....balam sie strasznie tego porodu bo to pierwsze dziecko....ale bylo very easy....
opieka przewspaniala lekarze cudowni mili uprzejmi....

moze w skrocie opisze wam moj prod....

o 9 rano odeszly mi wody...zadzwonilam po mojego M bo byl w pracy przyjechal szybko....w tym czasie wzielam shower i ok 10 bylismy w szpitalu...
na miejscu od razu posadzono mnie na fotelik na koleczkach a co bylo zdumiewajace na nim miala mnie wiesc kobieta ktora mial na pewno z 60 lat....pielegniarka....glupio mi bylo (bo nie milaam jeszcze skurczy)wiec mowie jej ze sama pojde...ale o tym nie bylo nawet mowy...zwiozla mnie do specjalnego pokoju gdziebyly wszystkie urzadzenia miedy innymi KTG....
tam sobie lezalam i czekalam bo mialam dopiero rozwarcie na 4 cm...powoli zaczely sie skurcze..ale prawie znikome wiec zawiezli mnie do innego pokoju juz tego gdzie sie rodzi i podlaczyli mnie na szybsze wywolanie rozwarcia....i tam sie zaczelo...zaczelo bardzo bolec o te wywolywane bola ponoc bardzo..poprosilam o epidural.....to bylo juz o godz 4 po poludniu...przyszlo dwoch lekarzy ktorzy mnie znieczulili...caly czas byl przy mnie M i polozna najpierw jedna starsza a potem druga mlodsza fajna babeczka rozmawialysmy sobie .....rozwarcie postepowalo coraz bardziej no i nawet nie wiem kiedy zjawila sie moja pani doktor bo ciaze mialam prowadzona w tym wlasnie szpitalu....i kazala mi przec...patrzylam w specjalne lustro na kolkach podstawione zebym wszystko widziala bo tak sobie zarzyczylam...wszystko widzialam....widzialam jak rodzi sie moj synek ukochany....(o czym nie wiedzialam jeszcze ze to synek hee)....urodzialam o 20.22 Filipka ...bez nacinania bez pekniec...i bez szycia....och lza szczesia sie kreci w oku jak wspominam to sobie....po wszystkim zawieziono mnie do mojego pokoju...gdzie bylo everything nawet lozko dl mojego M zeby spal ze mna przez te 3 dni pobytu w szpitalu hehe....ogladalam sobie tv ....wcinalam smakolyki hehe ogolnie bylo supper...a na koniec dosalam jeszcze torby z prezentami od roznych firm min.pampers ,Similac,torbe na przybory dla dziecka...lekarstwa dla mnie jakby mnie cos potem w domciu bolalo...a jeszcze na ostatni dzien byla specjalna kolacja dla nas ....wspaniale wspaniale i jeszcze raz wspaniale ....mysle juz o drugim babelku i mam nadzieje ze teraz to bedzie Gabi.....

z calego serca zycze kazdej przyszlej mmusi takiego porodu takiej opieki i takich warunkow jakie ja mialam ....kocham ameryke.....

a i kilka fotek....
napisał/a: Renia24usa 2009-02-21 03:29
a to ja i Filiś..):)
cohenna
napisał/a: cohenna 2009-02-21 18:18
zajebiście duża sala...i jak wyposażona...
można tylko zazdrościć
napisał/a: jozefinkaz 2009-02-21 19:47
mój poród był akurat znośny, wspominam go raczej dobrze, ale myślę że wszystkie kobiety, które doświadczyły nieprzyjemności, zaniedbań i innego hamstwa ze strony personelu szpitala, powinny zdecydowanie nagłaśniać sprawę, tak jak to już było powiedziane wcześniej, łącznie z adresami i nazwiskami..
Bo inaczej upiecze im się kolejny i kolejny raz, tak nie może być, bo jak dalej tak będzie to kolejne kobiety i kiedyś nasze córki będą rodziły w takich warunkach...
cohenna
napisał/a: cohenna 2009-02-21 19:48
do tego czasu to może coś się zmieni....????